Czy mnie kochasz?

48. Wieczór Biblijny w Kasince Małej

Podczas czwartkowego Wieczoru Biblijnego zastanawialiśmy się nad następującym fragmentem Ewangelii:
 
Gdy Jezus ukazał sie swoim uczniom i spożył z nimi śniadanie, rzekł do Szymona Piotra: Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci? Odpowiedział Mu: Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham. Rzekł do niego: Paś baranki moje. I znowu, po raz drugi, powiedział do niego: Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie? Odparł Mu: Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham. Rzekł do niego: Paś owce moje. Powiedział mu po raz trzeci: Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie? Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: Czy kochasz Mnie? I rzekł do Niego: Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham. Rzekł do niego Jezus: Paś owce moje. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz. To powiedział, aby zaznaczyć, jaką śmiercią uwielbi Boga. A wypowiedziawszy to rzekł do niego: Pójdź za Mną! (Ewangelia. (J 21,15-19)
 
Małgorzata: Jezus pyta trzykrotnie Szymona Piotra: „Czy mnie miłujesz?” Gdyby to była prywatna rozmowa między dwiema osobami, to takie dopytywanie się: „Czy mnie kochasz? Czy jesteś moim przyjacielem?” mogłoby wydawać się dość śmieszne. Jak z wiersza Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, zaśpiewanego pięknie przez Ewę Demarczyk: „Przecież mnie kochasz nad życie? Sam mi mówiłeś przeszłego roku”. W życiu często padają takie deklaracje i równie często okazują się pustosłowiem.
 
Mogłoby zatem dziwić, dlaczego Jezus zadaje to pytanie i to zadaje z takim uporem. Tutaj sytuacja jest całkiem szczególna, gdyż chodzi o publiczne przekazanie Szymonowi Piotrowi władzy nad Jezusową owczarnią, czyli nad Kościołem. Jezus nadaje swoim pytaniom formę niemal rytuału. Pytanie pada trzykrotnie, aby zmazać trzykrotne zaparcie się Piotra, które nastąpiło na dziedzińcu u Piłata. Piotr wyznaje miłość i wierność Jezusowi w obecności apostołów, a Jezus powierza mu swoje owce, czyli przyszłych chrześcijan. I to jest ważne, że w życiu publicznym pewne deklaracje wartości powinny być złożone, choćby brzmiały emfatycznie, podniośle, nienaturalnie. Powinny być złożone, aby osoba składająca je umocniła się w ten sposób w swoim postanowieniu, aby je zobiektywizowała wobec świadków. Myślę również, że Jezus pyta Piotra tak natarczywie, aby mu uświadomić w pełni jego postawę, aby umocnić go w tej miłości, która będzie mu potrzebna w dalszym życiu.
 
Ciekawe jest to, czego Jezus oczekuje od Piotra, który ma przejąć funkcję pasterską w Jego owczarni. Nie pyta o biznesplan, o projekt organizacji przyszłego Kościoła, o harmonogram prac na najbliższe lata. Pyta o miłość. Najważniejsza jest miłość do Jezusa, która przekłada się, jak wiemy, na miłość bliźnich.
 
W następnej scenie, która została opisana w Ewangelii, Piotr patrzy na Jana i dziwi się, że Jezus wybrał nie Jana, ale właśnie jego. Jezus, który jak mówi Piotr, wie wszystko, miał pewnie swoje powody, aby wybrać Piotra. Być może głównym powodem było właśnie to, że Piotr, który przeżył swój kryzys wiary i miłości na dziedzińcu u Piłata, teraz, gdy błąd został mu wybaczony, będzie kochał mocniej i lepiej zrozumie słabość ludzkiej natury.
 
Interesujące jest również to, że Jezus, oddając Piotrowi władzę, wymaga od niego miłości, a obiecuje mu w zamian krzyż. Tak już jest, że jako ludzie nie kochany tego, co może nam zagrażać, co może nas zniszczyć, lecz kochamy to, co uważamy za dobre i spodziewamy się po cichu nagrody za swoją miłość. Tutaj nagrodą za miłość będzie krzyż. Piotr będzie musiał naśladować Jezusa w tym, co najgorsze i najtrudniejsze. Dla nas jest to mało optymistyczna przestroga, że miłość łączy się zawsze z krzyżem. To jest pewien rys ziemskiej miłości. Tak było w przypadku Jezusa i tak jest w przypadku ludzi rzeczywiście kochających miłością, która jest naśladowaniem Jezusowej miłości.
 
Andrzej:  Dla mnie dzisiejsza Ewangelia jest jednym z najpiękniejszych fragmentów Pisma Świętego. Zawsze wlewa w moje serce wiele nadziei. Mówi ona o relacji między miłością Boga w Jezusie Chrystusie a władzą w Kościele, zwłaszcza władzą hierarchiczną. Ale jest tu też poziom bardziej uniwersalny, dotykający każdego człowieka, każdego chrześcijanina. To sytuacja Piotra – człowieka, który zapowiadał, że pójdzie za swoim Mistrzem do końca, że odda życie za Niego, a w chwili próby zapiera się. Jezus to przewiduje, Potem następuje śmierć Jezusa, zwątpienie Piotra, zmartwychwstanie, wcześniej jeszcze wielki ból Piotra, bo spotkał wzrok Jezusa, którego zaparł się, gdy kogut zapiał nad ranem. Jest takie podanie, że odtąd każde zapianie koguta wywoływało u Piotra potok łez, że aż wyżłobiły mu się smugi na twarzy – fizyczne znamię bólu z powodu zaparcia się Mistrza i Pana.
 
Mamy tu postać skruszonego grzesznika, który zrozumiał swój grzech, zrozumiał, że Jezus wie wszystko, zna nasze serca bardziej niż my sami, zna nasz grzech do końca, ale też zna naszą miłość i piękno, wie, jak potoczą się losy naszej wolności. Tenże Piotr, skruszony grzesznik, jakim jest każdy z nas, staje przed Panem, który pyta o miłość. Jest to ostatnie spotkanie z historycznym Jezusem – spotkanie, które ma zbudować Kościół, wspólnotę świadków Jego śmierci i zmartwychwstania. Piotr jest postacią pierwszoplanową jako przywódca tej wspólnoty.
 
Jezus pyta o miłość. Inaczej niż ty myślę, że pytanie „Czy mnie kochasz?” jest bardzo naturalne, fundamentalne. Zadają je sobie mąż i żona, narzeczeni, dziecko i rodzice. Pamiętam, jak tato wypytywał mnie w dzieciństwie: „Kogo kochasz bardziej, mamę czy mnie?” Byłem bardzo nieszczęśliwy z tego powodu, bo wtedy nauczyłem się po raz pierwszy kłamać. Bardziej kochałem mamę, bo tato był surowy, ale nie chciałem go zranić, więc wielokrotnie kłamałem. Odpowiadałem, że kocham oboje równo czując, że mamę kocham bardziej, ale żal mi było taty, nie chciałem sprawiać mu bólu. Pierwsze pytanie, jakie w życiu zapamiętałem, to było właśnie pytanie o miłość: „Czy mnie kochasz?”
 
Jeżeli takie pytanie stawia człowiek, a tym bardziej, jeżeli stawia je Bóg, to jest ono podstawowe. Na pewno trzykrotne powtórzenie tego pytania ma charakter symboliczny i odnosi się do trzykrotnego zaparcia. Ale też ukazuje nieustanność tego pytania. Albo ciągle pytamy kogoś o miłość, bo nie jesteśmy pewni i to może mieć charakter neurotyczny, albo ciągle powracamy do fundamentu tego, co nas łączy. Dlatego o to pytamy albo niepytani odpowiadamy „Kocham cię” w jakichś szczególnych momentach uniesień, bólu, rozstania, kryzysu. I to „Kocham cię” jest zawsze przypomnieniem o najważniejszej międzyludzkiej więzi miłości.
 
Dlaczego ta Ewangelia wzbudza we mnie taką nadzieję? Ja też jestem człowiekiem grzesznym, nieraz zatwardziale grzesznym, nieraz skruszonym. Już dawno minął ten czas, gdy zaraz po nawróceniu myślałem, że kocham Jezusa, że nic się tutaj nie wydarzy, że będzie to miłość strzelista, zmierzająca ku czystej świętości, że nie będzie kryzysów, zwątpień, upadków, grzechów. Tymczasem to wszystko jest. Wiem, że to nie ja gwarantuję pewność tej miłości i wierności, ale to zawsze Jezus daje mi łaskę powstawania z upadków, kochania Go, powracania do więzi miłości z Nim i z drugim człowiekiem. I to jest najgłębsza moja nadzieja. Nie mam nadziei, że będę bezgrzeszny, doskonały, ale zawsze mam nadzieję, że kiedy Jezus mnie zapyta: „Czy Mnie kochasz?”, udzieli mi swojej łaski, abym mógł i chciał odpowiedzieć „Tak, kocham cię, choć jestem grzeszny, słaby, choć upadam, choć nie mam sił, choć to jest dla mnie za trudne”. Dlatego myślę, że dobrze czuję tego skruszonego realistycznego Szymona Piotra.
 
Drugi aspekt to władza. W sensie idealnym ktoś ma tym więcej władzy w Kościele, im więcej ma miłości do Boga i do ludzi. Ta władza może mieć hierarchiczne umocowanie w pewnych strukturach władzy kościelnej, zwłaszcza gdy jest to władza biskupia czy papieska, ale też bywa władza charyzmatyczna, władza męczenników, świętych znanych i nieznanych, takich postaci jak św. Bernadetta czy św. Franciszek, który też wielkiej władzy nie miał. W sensie duchowym ci, którzy są najmniejsi tutaj, zgodnie z obietnicą Jezusa będą w niebie największymi. Miłość jest jedynym źródłem, które upoważnia do władzy. Nawet jeżeli miłość nie sprawuje władzy wprost, to udziela się w sposób bezpośredni, ale też pośredni i tajemniczy wszystkim ludziom, uzdalnia ich do nawrócenia, do większego dobra, do aktów świętości, do aktów miłości.
 
Choć w sensie realistycznym nie zawsze jest tak w Kościele, że stopnie hierarchicznej władzy odpowiadają stopniom miłości do Boga i do ludzi, jest to przecież idealny model tej władzy. Pamiętam, że w rozmowach z Frossardem Jan Paweł II na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, kilka lat po objęciu papiestwa zapytany, jak przyjął ten wybór kardynałów, ale też Ducha Świętego, wspomniał te słowa: „Czy miłujesz Mnie bardziej aniżeli ci?” W tym „bardziej” nie chodzi o to, aby się pochwalić, ale: „Czy miłujesz Mnie do męczeństwa, czy jesteś gotów do oddania za Mnie życia? Czy miłujesz Mnie, to znaczy, czy odnajdziesz w każdym najmniejszym człowieku mój obraz, Mnie samego? Czy każdego człowieka będziesz widział jako Jezusa?” Wiemy, że Jan Paweł II taki dar, taką łaskę miłości każdego człowieka miał. 
 
Sam wiem, jak często brakuje mi miłości, jak często ta miłość jakby wycofywała się, a później narastała. Jest to takie falowanie. A jedyne, co narasta we mnie, to poczucie własnej grzeszności, własnego deficytu miłości, poczucie skruchy. To są te łzy Piotra, który przez całe życie faktycznie czy duchowo płakał nad swoim upadkiem, nad swoim zaparciem, ale też z wdzięczności za tę przebaczającą miłość Jezusa, który wybaczył, który przyjął, który podniósł, który dał władzę i odpowiedzialność za dusze, za życie wieczne innych ludzi, za rodzące się chrześcijaństwo.
 
Chciałbym się dzisiaj modlić, abyśmy umieli w sobie odnaleźć taką zawsze dawaną nam przez Jezusa łaskę skruszonego serca; w tej postawie, kiedy Duch Boży pyta „Czy kochasz Mnie? Czy kochasz Mnie, Boga? Czy kochasz Mnie w innych ludziach?”, abyśmy odpowiadali z realizmem Piotra, który mówi „Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham”; abyśmy wiedzieli, że to nie my niesiemy tę miłość, ale sam Jezus przez krzyż, śmierć i zmartwychwstanie niesie nasze słowa i zapewnienia w dobry i zły czas.
 
 

Komentarze

  1. zibik

    Spotkanie z Jezusem i skruszony grzesznik !

    Piękna, ujmująca i dramatyczna scena (sytuacja) – również dzisiaj powszechnie występująca w Kościele świętym wśród osób duchownych i świeckich. Wprawdzie grzesznych, lecz jednocześnie wolnych, świadomych, wiernych i oddanych Jego wyznawców i świadków.

    Cytuję : Tenże Piotr, skruszony grzesznik, jakim jest każdy z nas, staje przed Panem, który pyta o miłość. Jest to ostatnie spotkanie z historycznym Jezusem – spotkanie, które ma zbudować Kościół, wspólnotę świadków Jego śmierci i zmartwychwstania. Piotr jest postacią pierwszoplanową jako przywódca tej wspólnoty.

    Jak rozumieć to, że wielu z nas wprawdzie grzeszy, a potem staje przed Panem, wyznaje winy i okazuje skruchę lub nawet uporczywie trwa w błędzie. Jednak publicznie oświadcza, deklaruje, a nawet afiszuje się tym , że jest katolikiem, czy innym chrześcijaninem. Ponadto wcale nie rzadko nie chce poznać, uznać, przyjąć, a nawet uszanować zapisanych w Piśmie Świętym  zasadniczych faktów, czy poznać i zrozumieć spraw oczywistych.

    Choćby tego, że Syn Człowieczy – Jezus Chrystus m.in. wcale nie przypadkowo, czy sprzeciwiając się woli Ojca – nauczał, wychowywał, przygotowywał i wybrał (powołał) dwunastu mężczyzn, czyli założył i stworzył pierwszą strukturę, oraz wspólnotę Kościoła świętego, powszechnego i apostolskiego, także postanowił uczynić Piotra  postacią pierwszoplanwą w Kościele – pierwszym Swoim następcą.

    Wg. mnie Piotr i jego następcy, także inne osoby w dziejach Kościoła, przede wszystkim naprawdę wielkie, wybitne i święte. Z woli Ojca i Syna byli i nadal są w sposób boski (szczególny) napełniani łaskami Ducha Świętego.

    Natomiast osoby uległe i podporządkowane innemu Duchowi, które jeszcze nie spotkały się naprawdę z Jezusem Chrystusem – podobnie jak Piotr, czy inni skruszeni i nawróceni grzesznicy, tego faktu dziejowego, wydarzenia historycznego. Zapisanego i zachowanego, dla potomnych w Piśmie Świętym – nadal nie uznają, ani nie szanują. Dlatego zamiast jednoczyć i umacniać wspólnotę Jego Kościoła usiłują ją osłabiać, a nawet dzielić, niszczyć np: w imię źle rozumianej wiary, religii, czy ideologii, tolerancji lub wolności.

    Ps. Dziękuję Państwu serdecznie za wyjątkowo inspirujące i ubogacające rozważanie, oraz interpretacje treści ukazanych w wybranych fragmentach Pisma Świętego.

    Szczęść Boże !

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code