Czego potrzebują niepełnosprawni?

Polska Organizacja Pracodawców Osób Niepełnosprawnych prowadzi ogólnopolską kampanię konsultacyjną w sprawie zmian w systemie wsparcia zatrudniania osób niepełnosprawnych. Dyskutowane kwestie obejmują całokształt problematyki zatrudniania osób niepełnosprawnych – począwszy od podstawowego pytania, czy system ten może istnieć bez wsparcia ze środków publicznych, poprzez propozycje rozwiązań modelowych rynku pracy, a zakończywszy na problematyce reformy orzecznictwa o niepełnosprawności. Poniższy tekst stanowi nieco rozszerzoną wersję mojej odpowiedzi na ankietę POPON.

 

Według przygotowanego przez POPON, a obejmującego lata 1993- 2009 Raportu o stanie zatrudnienia osób niepełnosprawnych w Polsce takich osób powyżej 15 roku życia jest obecnie w naszym kraju 3 562 000 (chodzi o osoby z prawnie orzeczonym stopniem, niepełnosprawności). Według danych GUS pracuje 522 000 osób niepełnosprawnych, co stanowi ok. 15% ogólnej liczby. Co najmniej 1/3 jest zatrudniona na podstawie umów cywilno-prawnych, a więc na zasadach dających pracownikowi znacznie mniejsze poczucie bezpieczeństwa i bardziej ograniczoną socjalną ochronę.

Na uwagę zasługuje szczególnie jedna informacja ze wspomnianego Raportu: W analizowanym okresie spadła wprawdzie liczba osób niepełnosprawnych pracujących, ale jeszcze znaczniej spadła liczba osób niepełnosprawnych w ogóle. Te osoby niepełnosprawne, które podjęły pracę, rezygnowały często z prawnego potwierdzenia ich niepełnosprawności, ponieważ osiągnęły akceptowalny przez nie poziom sytuacji zawodowej i finansowej. Stąd można wyprowadzić wniosek, że najskuteczniejszym narzędziem rehabilitacji osób niepełnosprawnych jest ich zatrudnienie.

Ankieta_ID=201479#

Niepełnosprawni nie są jednolitą grupą. Raport POPON słusznie zwraca uwagę na zróżnicowanie ich sytuacji zależnie od stopnia niepełnosprawności oraz regionu, w jakim zamieszkują. Nietrudno zgadnąć, że niepełnosprawnym w stopniu lekkim jest statystycznie łatwiej o pracę niż niepełnosprawnym w stopniu znacznym, a mieszkańcy województwa mazowieckiego, małopolskiego czy śląskiego zatrudnią się prędzej niż ludzie z takimi samymi schorzeniami w województwie podlaskim czy zachodniopomorskim.

Bardzo istotnym różnicującym czynnikiem jest również wykształcenie. Wśród niepełnosprawnych są osoby o wysokich kwalifikacjach, które umożliwiają im prowadzenie samodzielnej działalności w biznesie lub wolnych zawodach. Jeżeli ludzie z tej grupy decydują się na stałe zatrudnienie, to mogą oczekiwać stawek, jakich pracodawcom nie zrekompensuje żadne ustawowe dofinansowanie. Większość stanowią jednak osoby wykształcone słabo lub przeciętnie, więc przy ich niższej wydajności jedyną realną zachętą dla pracodawców może być ustawowa gwarancja dofinansowania stanowisk pracy.

Stąd pierwszy postulat: im więcej pieniędzy wyda się na kształcenie oraz społeczną adaptację niepełnosprawnej młodzieży, tym mniej trzeba ich będzie wydawać w przyszłości na dofinansowywanie stanowisk pracy. Muszą to być oczywiście działania długofalowe i trzeba się też liczyć z tym, że nie przyniosą szybkich spektakularnych efektów.

Mój drugi postulat dotyczy zniesienia górnego progu zarobków dla rencistów. Świadczenia rentowe, jak wiadomo, są na takim poziomie, że nie pozwalają umrzeć, ale też trudno za nie przeżyć. W dodatku ustawodawca ograniczył możliwość zarabiania przez osobę niepełnosprawną. Najgorzej sprawa wygląda w przypadku renty socjalnej (przysługującej w świetle obecnych przepisów na przykład niepełnosprawnemu od urodzenia doktorantowi). Kwota powodująca jej zawieszenie wynosi 973 zł 10 gr i jest niższa od minimalnego wynagrodzenia pełnoetatowego pracownika, które wynosi 1317 zł. Niepełnosprawni nie lubią na ogół ryzyka, więc dbają o utrzymanie renty, bo jest niezależna od koniunktury na rynku pracy. To rodzi patologie i nadużycia: albo sam niepełnosprawny proponuje wynagrodzenie mniejsze od obowiązujących stawek, albo pracuje w niepełnym wymiarze, albo szuka zatrudnienia „na czarno”, albo prosi bliską osobę, aby figurowała zamiast niego na liście płac…

Może należałoby też powrócić do pomysłu nieopodatkowywania rent, a nawet pójść dalej: znieść rozmaite ustawowe ulgi dla niepełnosprawnych, ale za to nie opodatkowywać ich zarobków. To byłoby świetną zachętą do pracy, a dodatkowo dawałoby niepełnosprawnym poczucie, że w większym stopniu mogą sami decydować o swoich finansach.

Rehabilitacja osób niepełnosprawnych musi odbywać się przy współudziale środków publicznych i pochodzących od przedsiębiorców, ale należałoby to rozumieć w szerszej perspektywie niż istniejący obecnie Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, niebezpodstawnie zresztą krytykowany. Według mnie dobre efekty przyniosłoby połączenie w jednej instytucji zadań, które PFRON i ZUS realizują dziś wobec niepełnosprawnych. Pracodawca, zamiast otrzymywać refundację składek ZUS, nie wpłacałby ich po prostu, ale przekazywałby do ZUS-u właściwe wynagrodzenie, które niepełnosprawny otrzymywałby wraz z rentą. Część zadań PFRON-u powinny również przejąć samorządy czy Ośrodki Pomocy Społecznej, których przedstawiciele znają lokalne środowisko i jego problemy lepiej niż urzędnicy z dużej ogólnopolskiej instytucji.

Taki system pozwoliłby uniknąć wielu nadużyć, występujących zwłaszcza w tzw. zakładach pracy chronionej, które nie cieszą się najlepszą opinią. I słusznie, bo często są to nie tylko miejsca finansowych przekrętów, ale także getta, utrudniające niepełnosprawnym integrację ze zdrowymi ludźmi. Statystyki pokazują jednak, że wielu niepełnosprawnych tam właśnie ma szansę, być może jedyną, na znalezienie pracy. Dlatego potrzeba dużej ostrożności i radykalne działania nie byłyby na pewno wskazane.

Stanowczo zakłady pracy chronionej nie powinny uzyskiwać większego dofinansowania czy poważniejszych ulg niż inne podmioty. Nie powinny też być prowadzone przez prywatnych przedsiębiorców, lecz jedynie przez instytucje państwowe lub nadzorowane przez państwo organizacje pozarządowe. Krótko mówiąc, ta forma zatrudnienia powinna ewoluować tak, aby została całkowicie zastąpiona przez odpowiednio dofinansowywane zakłady aktywizacji zawodowej, warsztaty terapii zajęciowej czy spółdzielnie socjalne.

Nie znaczy to, że prywatnych przedsiębiorców nie należałoby wspierać. Wręcz przeciwnie, to właśnie im, na przykład niewielkim firmom rodzinnym, należałyby się szczególne zachęty. W nowoczesnej terapii i rehabilitacji istnieje przecież tendencja, aby rezygnować z molochów na rzecz małych ośrodków i wspólnot. Tylko tam jest możliwe to, czego wiele osób niepełnosprawnych najbardziej potrzebuje: prawdziwe osobiste relacje i emocjonalne wsparcie ze strony innych ludzi.

Na zakończenie kilka słów o polskim systemie orzecznictwa o niepełnosprawności, który jest fatalny. Dokładnie mówiąc, jest to kilka niekompatybilnych systemów. Pierwszym krokiem powinno być ujednolicenie oraz przekazanie jednej instytucji orzecznictwa do celów rentowych i pozarentowych. Co do zasad to stanowczo opowiadam się za tym, aby niepełnosprawność oceniać według biologicznych dysfunkcji, a nie według możliwości wykonywania pracy. Uniknęłoby się na przykład takich absurdów, gdy osoba z poważnym uszkodzeniem narządów ruchu zostaje uznana za w pełni zdolną do pracy, ponieważ wyobraźnia podpowiedziała orzecznikowi, że ta osoba może, poruszając się na wózku, wykonywać prace biurowe. Decydujący głos w ocenie niepełnosprawności powinni mieć odpowiedni lekarze specjaliści tak, aby na przykład o niepełnosprawności z powodu wzroku mógł orzekać wyłącznie okulista, a o niepełnosprawności z powodu choroby psychicznej – wyłącznie psychiatra. Ściśle określone powinny być również kryteria oceny. W tym względzie istnieją zresztą dobre standardy europejskie czy amerykańskie albo procentowe wskaźniki firm ubezpieczeniowych o światowym zasięgu. Wystarczyłoby sięgnąć mądrze to takich sprawdzonych wzorców. 

Zachęcam osoby zainteresowane tą tematyką do aktywnego włączenia się w kampanię konsultacyjną POPON. Na stronie popon.pl oraz ekspertpopon.pl znajdują się specjalne formularze ZABIERZ GŁOS – WYRAŹ SWOJĄ OPINIĘ dzięki którym można przekazywać swoje uwagi.

 

 

Komentarze

  1. Andrzej

    Zwiększyć górne limity refundacji PFRON

     Małgosiu, 

    dzięki za treściwe przybliżenie problematyki osób niepełnosprawnych w kontekście zatrudnienia. Nie jestem tutaj ekspertem, ale na jedną rzecz chciałbym zwrócić uwagę: świetnie, że PFRON refunduje 80-90% pensji osób niepełnosprawnych zatrudnianych przez firmy, ale realnie są to bardzo niskie stawki, ok. 1200-1400 zł na rękę. Powyżej tej stawki sprawa przestaje być zwykle opłacalna dla firmy i dla niepołnosprawnych, którzy musieliby zawiesić renty. Uniemożliwia to refundacyjne zatrudnianie niepełnosprawnych na stanowiska o wyższych kwalifikacjach i zarobkach.

    Na pewno trafne jest to co mówisz o wielkiej roli wykształcenia dla osób niepełnosprawnych: to jest klucz do sukcesu, jeśli niepełnosprawność umożliwia pracę. Ważne jest też tworzenie środowisk wspierających osoby niepełnosprawne.

    Pozdrawiam Cię serdecznie

    Andrzej

     
    Odpowiedz
  2. jadwiga

    może dobrze by tez było

    aby Koscioł zmienił swoje stanowisko w stosunku do niepełnosprawnych i dawał im mozliwisc zostania klerykami i siostrami zakonnymi. Moze…jezeli to portal religijny, zaczac od sprzatania własnego podwórka?

     
    Odpowiedz
  3. Malgorzata

    Kościół a niepełnosprawni

     Jadwigo!

    Podobną tematykę poruszał niedawno bardzo ciekawy artykuł Michała Kuźmińskiego i Macieja Müllera w "Tygodniku Powszechnym Kapłaństwo mimo skazy. Jak widać, nie jest tak źle. Mimo dość surowych wymagań do seminariów czy zakonów przyjmuje się osoby z widoczną bądź niewidoczną niepełnosprawnością. Sprawy wątpliwe bywają indywidualnie rozpatrywane, niejednokrotnie "na korzyść" osoby niepełnosprawnej. Śmiem twierdzić, że w Kościele jak w każdej innej instytucji najwięcej zależy od roztropności i kultury osobistej przełożonych, a z tą ostatnią nie jest zapewne najlepiej jak w całym polskim społeczeństwie. Niedobrze byłoby jednak, gdyby Kościół przyjmował kandydatów na osoby duchowne, kierując się zasadą równości szans. 

    Warto dodać, że niepełnosprawni rzadko wprawdzie zostają księżmi czy zakonnicami/zakonnikami, ale dość często odnajdują swoje miejsce w nowych katolickich wspólnotach, w których skład wchodzą ludzie świeccy. Myślę tu o neokatecxhumenacie, włoskiej wspólnocie Focolari czy polskiej Światło i Życie. Zresztą właśnie w Polsce Kościół zrobił i robi bardzo dużo, jeżeli chodzi o konkretną pomoc niepełnosprawnym czy uświadamianie tej problematyki zdrowym. Ważną rolę odgrywają też duszpasterstwa środowiskowe osób niepełnosprawnych, które wbrew panującym przekonaniom wcale nie są bardziej otwarte na Boga niż zdrowi i sprawni.

    Moim zdaniem Kościół ma znacznie poważniejszą lekcję do odrobienia w kwestii małżeństw osób niepełnosprawnych bądź "małżeństw mieszanych": osoby niepełnosprawnej i zdrowej. Znamienne, że o tej problematyce mówi się znacznie mniej niż o małżeństwach homoseksualnych. Z moich obserwacji wynika, że w duszpasterskiej praktyce istnieją kobiety, mężczyźni i kaleki. Niepełnosprawny to taka kłopotliwa trzecia płeć. Nie chodzi oczywiście o interpretację oficjalnych dokumentów, lecz o kwestię mentalności.

     

     

     
    Odpowiedz
  4. jadwiga

    Małgorzato

    W podanym przez Ciebie artykule jest mnostwo, ale o osobie, która jako zdrowa została księdzem, kalectwo pojawiło sie pozniej.

    Zapytujesz "czego potrzebują niepełnosprawni?". Ano przede wszystkim, aby zobaczono w nich człowieka i traktowano równo, a nie gorzej.  Owszem odnajdują miejsca we wspolnotach religijnych, Koscioł robi duzo jezeli chodzi  O POMOC. Ale NIE TRAKTUJE ICH RÓWNO uniemozliwiajac wstapienie w szeragi ksiezy czy zakonnic. Wg Koscioła – ludzie sa równi i równiejsi. Nie dla kazdego z powołaniem jest miejsce w kosciele.Dla tych GORSZYCH, nawet którzy maja silne powołanie – miejsca nie ma.

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code