Cień.

 

Czas jest szeptem

skóra dłoni trze o skroń człowieka obracającego się na drugi bok

obraz pulsuje pomiędzy suchotniczymi mrokami

sinej jutrzenki

unoszącej sie z nad studzienek kanalizacyjnych w cień

pościeli zmiętej

niespokojną ciszą

świszczącą w źrenicach jak przepalona krtań

co cuchnąc krwią osiadłą na kroplach parującej na okno wódki

wsłuchuje się w kołatanie

dławiącego się serca

a spierzchnięte wymęczonym porankiem usta

poszukują resztek słów

suchym językiem.

Wpatrzony gdzieś w ścianę człowiek leży. Wsłuchuje się w tykanie zegarka na nadgarstku. Każde drgnięcie atomu kwarcu rozlewa swój efemeryczny, tak nieobecnością zwalisty ciężar; Fala rozbrzmiewa w głowie echem. Nieobecność wszystkigo – natrętna obecność ucieleśnionych, mechanicznych abstraktów. Czas. Rozchodzi się jak trochę jak koliste nierówności na tafli wody w miejscu, gdzie powierzchnię przebiła gdzieś w głąb mała kropelka. Byt rzucony w bycie. Człowiek rzucony w świat. Czy wchłonięte przez czas serce spowalnia czy przyspiesza, aby jego rytm osiągnął taką sekundową harmonię? 

_________________________________

 

_________________________________

 

Czas jest szeptem.

Wsłuchanie się w jego głębinę, potężniejszą niż fala uderzeniowa lecącego zza przepierzenia światła, która zawsze boleśnie wkuwa się w otulone nocą źrenice i szumiące ciemnością skronie, uderza jak trzonkiem w łeb, zmiata wszystko z powierzchni i wymaga tylko spokojnego poddania się… Człowiek upada w bezwładzie gwałtownego przebudzenia się, w pościel. Zakrywa dłonią oczy i wdycha ciężko. Rezygnuje z rozpaczy, wewnątrz której czas i światło zdają się być obok, przepływać. Nieistotne

nieistotowe

nieistniejące

nieważkie lecz

uchwytne. 

Uchwycić – znaczy dać spokojnie odejść… Potężny rytm kołacze w opustoszałej duszy zrezygnowanego z powstawania człowieka.

Ściąga cienie na zapadłych policzkach w dół.

Chłód oczu otwartych szeroko,

o spojrzeniu nieobecnym jak Asceta Picassa

oczy szeroko otwarte jakby przebudzone na nowo w świecie nowym zimnym i obcym w którym gęsty huk pędu zamienia się w spokojny zrezygnowany szept czasu i kołysze zobojętnieniem w kokonie zamarzniętym zwłoki unoszą się pod powierzchnią lodowej tafli czarną jamę ust wypełnia surowa treść życia zamieszkała przez zamarznięty plankton blada twarz na tle czarnozielonkawej toni ma barwę niebieską na obrazie Picassa gdzie czas wdzierw się w corpus i rozszarpując go sprawia że nić łączy głębinę żrenic z jakąś inną tonią 

__________________________________ 

 

Pablo Picasso, Asceta, 1903.

__________________________________

 

czas – jest

szeptem

to, co nie istnieje

wypełnia szept swoim wrzaskiem

i rozsadza od wewnątrz

trwanie

bycie naprzeciw własnej pustce i wsłuchanie się w oddech, który za chwilę może ulecieć ostatkiem sił

człowiek z bladą twarzą obraca się na drugi bok

i zasypia

nie widać jego oczu

tylko cienie

czy jeszcze żyje?

Tam

cisza

z oczu dziecka płyną szerokie wstęgi zdumienia

Czysta otwartość, zesłana z poza czasu, wciąż tak klarowna i jasna, że widać w nich drżące drobiny jeszcze mniejsze, uchwytywane tym łatwiej, im bardziej są niewidzialne. Zdumione, wielkie źrenice zwężają się, kiedy dziecko upada w czas. Z ekstatycznego ascety, którego bogactwem jest wszechświat rozpięty pomiędzy ciepłem i dojmującym chłodem zmęczonego spojrzenia, nieobecnego na obrazie Picassa, brnąc w patynę szarości, staje się nieudolnością, którą być może zwycięży… Nachylony jak kobieta prasująca być może umrze w biedzie i beznadziejnej szamotaninie w pustce lęku, w której nie ma z kim / z czym walczyć. Czy podniesie wzrok tak, aby znaleźć się poza czasem? Sen szumi, płynie swym ciepłym rytmem i odcina od dnia, który zadaje ból cieniem.

____________________________ 

 

Pablo Picasso, Prasująca Kobieta, 1904.

____________________________

 

Czas jest szeptem.

Przepływa pomiędzy kamieniami, w których też jest uwięziony i z których wypływa.

Ale czarne i szerokie źrenice przepuszczają większą ilość drobin mniejszych od światła czasu. czas zwęża spojrzenie

a wzrok czasu kamienieje

ciemność, która nie wyblakła, wciąż rodzi i zabija gwiazdy, wymykając się uchwytności. Czerń jest jak dusza i czarna jak noc jest dusza. Światło prześwietla ją jak kliszę. Oddala senną ciemność, gdzie nie przebudzone jeszcze dla świata dziecko oświetla sobie drogę światłością, o której zapomina, upadając w czas.

W czasie tańczą słoneczne fotony.

Ich złoto na ikonicznych aureolach rozgranicza barwność widzialnego od jeszcze bardziej intensywnej świetlistości tego, co niewidzialne. Każda z ikon jest jak sen.

Oczy dziecka – spojrzenie ikoniczne, archetyp światła, które upadnie w światło czasu. Oczy zamknięte, nawykłe już do dziennego światła, którego rytm wprowadza arytmię; upadek w dzień nieświadomy własnego bogactwa, w światło ślepe i płaskie. W cień pozbawiony ciemności i jasności.

W cieniu egzystencji czas jest pędem. Miażdżąca ściana dźwięku wyzuwa czas z wieczności i skazuje na ciągłą teraźniejszość gdzie wszystko stanowi jednorodną masę nie zwróconych w żadnym kierunku chil zamkniętych i martwych w braku wzajemnego przenikania lub zdławionych wzajemnym zniewalaniem przez które żadna z nich nie może umknąć stać się inna uciec. Jałowe sekundy, w których niemożliwością jest wsłuchanie się w jego szept. O czym szepce czas?

____________________________________ 

 

Pablo Picasso, Autoportret, 1901.

____________________________________

 

Czas jest szeptem.

W zmęczone oczy wdziera się sinoniebieska szarość, rozlewająca się jak u prasującej kobiety na policzki, przeciągając mimikę twarzy w kierunku źródła cienia. Kanciasta, bulimiczna i zapadła bezwładność. Sucha jak papier skorupa o łamliwej gładkości, rozdzierana pomiędzy wrzaskiem ciążenia i czynem, prowadzonym myślą wyzutą nawet z chęci krzyku. Ta upadłość z zamkniętymi w bezwładzie czasu oczami, blada i smutna nieudolność dręczona niemożnością przebicia chłodnej tafli, a może próbująca z niej podnieść codziennie okruch prany, ukryty w okruchu chłodnego czasu, zbyt zaskorupiałego, aby rozbić go siłą woli. Wola w niewoli czasu umiera.

 

___________________________________________________

 

http://www.youtube.com/watch?v=p77GWW1GVho&feature=related

http://www.youtube.com/watch?v=O0Mhc4aWfx0&feature=related

http://www.youtube.com/watch?v=mph44HTkI5U&feature=related

 

Przyjaciel Picassa
Casagemas strzelił sobie w głowę
i stworzył rytuał
 powtarzany w każdej chwili
od czasów przed nim dalszych.
W niebieskoszarej, sinej patynie
szamoce się codzienność
styrana niemożliwością powtórzenia
chwil,
 w których przez światło przedziera się dalsze światło.
Styrana wiekuistym cieniem
wślizguje się pod powieki
i zwęża źrenice
nadmiarem światła
wstrząśniętego cieniem.
Kaskada czasu
jako czas
w swoim wrzasku
    umiera i rodzi
cień
 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code