Chrześcijanin a błogosławieństwo materialne

 

Temat błogosławieństwa materialnego chrześcijanina w dzisiejszych czasach jest bardzo niebezpieczny. 

Z jednej strony człowiek choćby nie wiem jak bogaty zawsze uważa, że jeszcze by mu się przydało i jeszcze mu wiele brakuje, z drugiej kiedy chrześcijańscy kaznodzieje biorą się do tego tematu, często są uznawani za tzw. prosperitowców – czy słusznie tak traktować ten temat?

Myslę, że ogólnie rzecz biorąc, brak zdrowego nauczania na temat finansów powoduje, że wiele osób niepotrzebnie boryka sie z trudnościami nie znając zasad Bożych. Oskarża często Boga za biedę, za głód, za brak powodzenia.

W kilku blogach chciałbym skupić się na tej tematyce tak, aby przybliżyc czytelnikom nie tylko nauczanie biblijne w tym temacie, ale też podzielić się moimi doświadczeniami i prowadzeniem nas (mnie i mojej rodziny)  przez Ducha Świętego w tej dziedzinie.

Mój zamysł to podjęcie kilkunastu tamatów w jakims czasie i tak:

  1. Ogólne założenia Boga wobec człowieka w dziedzinie materialnej.
  2. Skutki grzechu i nieposłuszeństwa wobec Boga, jako utrata Bożego błogosławieństwa
  3. Przykłady ludzi oddanych Bogu, którzy chodzili w błogosławieństwie ( Abraham, Jakub, Józef, Hiob)
  4. Zasady powodzenia dla Izraela – czy my dziś możemy z nich korzystać?
  5. Boży skarbiec, czy do niego wkładasz?
  6. Zasada siania i zbierania
  7. Praca jako  Boży zamysł na nasze zaopatrzenie
  8. Przeszkody w błogosłwieństwie (lenistwo, głupota, grzeszność)
  9. Sztuka poprzestawania na małym i sztuka wdzięczności wobec Boga
  10. Pasywność, materializm, konsumpcjonizm, hedonizm – mordercy społeczności z Bogiem
  11. Przypatrzcie się ptakom, liliom i uwierzcie Bogu!
  12. Finanse w Domu Bożym

To chyba byłoby na tyle, och jak dużo tych punktów.

Chciałbym też podzielić się moją drogą z człowieka, który wychował się w biednej rodzinie, bez szans na wykształcenie, na dobra pracę . Poprzez człowieka, który upadł w grzech, który był na dnie swojego jestestwa, ale odnalazł Boga w Chrystusie Panu i razem z Nim buduje swoje życie. Dziś człowieka spełnionego, w małżeństwie, rodzicielstwie, pracy, służbie Bogu i chodzącego w Jego błogosławieństwie, mogącego nie tylko cieszyć się Jego obfitością, ale mogącego z serca łożyć na każdą dobrą sprawę.

Chciałbym poopowiadać wam śmieszne historie z mojego życia, jak Pan mnie uczył, jak wychowywał w tej dziedzinie i dokąd prowadzi. Jestem w drodze, ale wiem, że kiedy człowiek przylgnie do Boga może czuć się spełniony w każdej dziedzinie.

Ostatnio 2 tygodnie temu wygłosiłem kazanie u mnie we Wspólnocie na temat finansów i zasad Bożego błogosłwaieństwa, ale po godzinie kazania okazało się, że jestem cały czas na początku, a ludzie bardzo chcą więcej słuchać, powiedziałem kolejne kazanie i dalej jestem jeszcze daleko i ludzie bardzo proszą mnie abym dalej zwiastował o tym. Przełożyłem już dwóch kaznodziejów, którzy mieli gościnnie w naszej Wspólnocie wygłaszać kazania, bo ludzie chcą mnie i tego co mam do powiedzenia o błogosłwieństwie materialnym.

Tak więc przygotowuję trzecie kazanie – nauczanie na ten temat i myślę, że na tym się też nie skończy, dlatego też pomyslałem, że może warto czytelników Tezeusza zapoznać z tym czego nauczam, aby jak niektórzy mi zarzucali bez poznania mnie, dowiedzieli się, że jest Boże błogosłwieństwo i wcale nie musi się to wiązać z pozytywnym wyznawaniem i wydzieraniem Bogu, czy też wyklręcaniem Jemu ręki.

Chodzenie z Bogiem w pokorze i Jego woli jest kluczem do spełnionego życia w Nim.

Dziś może przytoczę jedynie jeden werset , który niech nas zachęci do tego tematu – II Kor. 9: 8 – "A władny jest Bóg udzielić wam obficie wszelkiej łaski, abyście mając zawsze wszystkiego pod dostatkiem, mogli hojnie łożyć na wszelką dobrą sprawę"

Pozdrawiam serdecznie Kazik J – cd. http://nowy.tezeusz.pl/blog/201627.html

 

 

Komentarze

  1. zibik

    Obfitość łaski Boga !

    " Tak bowiem jest: kto skąpo sieje, ten skąpo i zbiera, kto zaś hojnie sieje, ten hojnie też zbierać będzie. Każdy niech przeto postąpi tak, jak mu nakazuje jego własne serce, nie żałując i nie czując się przymuszonym, albowiem radosnego dawcę miłuje Bóg. A Bóg może zlać na was całą obfitość łaski, tak byście mając wszystkiego i zawsze pod dostatkiem, bogaci byli we wszystkie dobre uczynki." (2Kor 9, 6-9)

    W przypadku darowizny możemy powodować się hojnością albo sknerstwem, lecz błogosławione są tylko dary serca, np: pomoc bliźniemu, służba innym, datki dobrowolne i hojne.

    Istnieje zasadnicza różnica między zdobywaniem, nabywaniem, gromadzeniem i posiadaniem rzeczy materialnych, konsumpcyjnych i przemijających, w tym walorów pieniężnych, także wegetacją tj. biedą, nędzą,ubóstwem, a byciem bogatym w dobrych uczynkach.

    Dlatego Bóg błogosławi nie nasze wysiłki o więcej mieć tj. doczesną majętność, lecz przede wszystkim starania, aby więcej być, także szlachetne czyny i dobre uczynki.

    Szczęść Boże !

     
    Odpowiedz
  2. Anonim

    Do Kazimierza

    Kazimierzu będę czytał twoje wpisy . Cenię twoją szczerość i otwartość .

    Mam nadzieję że te cechy twojego charakteru zobaczą również inni. Mam wrażenie że niektórzy Rzymsko Katoliccy bracia Twoi  cały czas utożsamiają Cię z kimś im wrogim i depczą ci po piętach.  

    A ty przecież nie jesteś ich  wrogiem ale chcesz pomóc…prawda?

    Twoje wpisy mają pomóc a nie zaszkodzić. Chciałbym aby Twoje wpisy i wpisy innych tu piszących ludzi na tezeuszu coś budowały …coś co dobre i prawdziwe a równocześnie pełne serca i miłości brzemiennej

    (Jolcia) 

    Ja przechodzę teraz przez "ciemną dolinę" w  której wydaje mi się że nie wierzę już w nic i nikomu. To ciekawe doświadczenie życiowe uczy mnie że nie wszystko co się ze mną wydarza jest prawdą obiektywną. Zauważam jak bardzo się mylę w swych doznaniach i jak moje receptory smakowe mogą się mylić w spożywając coś co wygląda na boży chleb a nim nie jest. 

    Nie zawsze to co piszemy o swoich doznaniach jest prawdą ale zawsze jest prawdą pisanie Boga  o tym jak Bóg wyraża i wyrażał  swoje doznanie nas. Nie jak ja,  czy mój kościół postrzegamy – widzimy Boga jest fundamentem prawdy   ale to  jak Bóg widzi Kościół nasz jest decydującym krokiem w ewolucji płci oblubienicy Baranka. 

    Nie to jak "ja" ale jak On. 

    On jest początkiem i Końcem .

    Ani Rzymsko Katolicki Kościół ani Zielonoświątkowy Kośćiół (czy jakiś inny )jest fundamentem Prawdy ale Owym Kamieniem węgielnym jest przecież Sam Pan Jezus Chrystus. Kto myli fundament już buduje nie tak jak On – Bóg, chce na ten czas.

    Czasami wydaje się nam, że Kościół jest naszym Bogiem a to przecież nie prawda. 

    Żona nigdy nie będzie Mężem albowiem to jest obrzydliwością w oczach Boga gdy Kobieta staje się jak mężczyzna. Kościół nigdy nie będzie Chrystusem tak jak Ewa nigdy nie będzie Adamem co do płci.  Homoseksualizm uczy nas prawdy o Kościele i jest znakiem. Bóg przemawia na wiele sposobów do ludzi ale obawiam się że w Kościołach dziś zbyt wiele poświęca się czasu na budowanie struktury która nie ma wiele wspólnego z podtrzymaniem tradycji Biblijnej prawdy wyrażonej w słowach  TAK MÓWI PAN DO KOŚIOŁA. 

    Jeśli więc Twoje słowa będą wyrażać wolę Bożą i ukazywać prawdę w oparciu o Boże słowo w jej kontekście biblijnym, to  będę je czytał i przyjmował jak głos samego Pana Boga. Bo najgorsze jest jak ktoś redefiniuje wolę Bożą i wyrywa ją z kontekstu Bożej Prawdy objawionej przez Boga w historii ludzkości. Biblia to historia która ciągle trwa. Mam wrażenie że ona jest pisana każdego dnia  w ludzkich sercach ale ludzie jej nie dostrzegają i redefiniują ją w oparciu o własne doznania emocjonalne , kulturotwórcze, społeczne i tradycyjną religijność.  Tam gdzie Słowo Boże mówi,  człowiek mógłby  milczeć  ale często pragnie wyjść przed szereg Bożej woli i stać się Papieżem dla wszystkich  . Czasami chcąc pokazać więcej niż do pokazania jest. I wtedy jedni odchodzą i burzą się narody . Wtedy następuje rozpad …

    Po dwudziestu latach błądzenia mam bardzo wyczulone receptory 🙂 smakowe na prawdę i fałsz. 

    Z prawym postępuję prawie a ze sprawiedliwym obchodzę się sprawiedliwie zaś z przewrotnym postępuję przewrotnie – po prostu gram w teatrze. 

    PSALM 18

    Ty jesteś miłościwy dla miłościwego
    i względem nienagannego działasz nienagannie,
    27 względem czystego okazujesz się czystym,
    wobec przewrotnego jesteś przebiegły.
    28 Albowiem Ty wybawiasz naród uniżony

    a pognębiasz oczy wyniosłe.
     

     

    aharon*

     

     

     

     
    Odpowiedz
  3. leszek.s

    Rdzeń dzisiejszych “ewangelistów”

    Jak już wcześniej wspominałem zbory zielonoświątkowe pełne są nauk ewangelii sukcesu. Oto jaskrwy przykład zaprezentowany przez Kazimierza. Twierdzę że nauki takie są rdzeniem tych kościołów. Ludzi biednych i borykających się z problemami finasowymi  karmi się takimi naukami. Pastorzy w myśl tych nauk przedstawiani są jako beneficjęci bożej przychylności. Przychylności za dobre sprawowanie. Ludzie biedni skonfrontowani z taką nauką czują się gorsi lub muszą przeciwstawić się takiej nauce. Biedny człowiek doświadczany przez trudy dnia codziennego prowadzący przyzwoite życie słyszy z ust pastorów że w jego życiu musi być grzech albo że jego relacja z Bogiem jest niedoskonała. Człowiek widzi jawną sprzecznośc tej nauki ze Słowem Bożym jak i z życiem tych którzy takie nauki głoszą. Pasotrska pomyślność to bowiem często zwykła chciwość i raty kolejnych kredytów. Wielu pozostających w zborach ludzi żyje  (niepotrzebnie !!) w  poczuciu winy, podsycanej przez ewangelistów sukcesu. Mówię to jako kilkuletni świadek takich praktyk. I do dziś nie mogę uwierzyć że uczestniczyłem w zwodniczych naukach przysłuchując się im i nie krzycząc. W skrócie takie nauki   sprowadzają się do hasła kupowania bożej przychylności w zamian za dobre uczynki.  Jak sami zauważycie autor przedstawi bardzo rozbudowaną naukę o kasie. Zgodnie z duchem obecych casów, który mowi że za kasę można mieć wszystko łącznie ze zbawieniem. A Bóg wypłaca kasę za dobre uczynki.

     
    Odpowiedz
  4. zibik

    Pobożne życzenia !

    Bracie Aharonie !

    Całkowicie zadzam się : Nie to jak "ja" ale jak On.

    Zawsze podziwiam Twoją wyjątkową serdeczność i życziwość wobec bliźnich, także doceniam Twoją dobrą wolę i pobożne życzenia –  "Chciałbym aby Twoje wpisy i wpisy innych tu piszących ludzi na tezeuszu coś budowały …coś co dobre i prawdziwe a równocześnie pełne serca i miłości brzemiennej."

    Trudno w wielu tekstach autorskich, czy wpisach, komentarzach prezentowanych w "Tezeuszu", nie dostrzec Pana Kazimierza, oraz innych osób – również Twoje szlachetne intencje, wysiłki i starania.

    Jednak absolutnie nie jest wyrazem kogokolwiek wrogości, ani uprzedzeń, złośliwości, napastliwości etc. wobec bliźnich np : polemika tj. racjonalne i rzetelne ukazywanie istotnych rozbieżności.  Między naszymi myślami, poglądami, przekonaniami, czy subiektywnymi wyobrażeniami, także mniemaniami i fantazjami, a tym bardziej dostrzeganie ewidentnych uchybień, czy intencjonalnych manipulacji, nadinterpretacji, a nawet sporadycznych błędów, fałszerstw, kłamstw, bądź redefinicji woli BOGA.

    Pisząc publicznie teksty albo odpowiedzialnie głosząc słowo Boże innym wg. mnie nie wystarczy być "szczerym i otwartym". Potrzebne są również inne przymioty, a przede wszystkim natchnienie Ducha Świętego i nieraz własne doświadczenie.

    Dość często mam zdecydowanie inne wrażenie, niż TY – niektórym twórcom brakuje przede wszystkim koniecznej świadomości (wyobraźni) – czym jest publiczne artykułowanie swoich myśli, wyobrażeń, doświadczeń, doznań, (odczuć), poglądów, przekonań  etc.

    Proszę przyjmij wyrazy współczucia z powodu osobistego przeżywania przejścia, przez  "ciemną dolinę". Domyśam się, że w Twoim życiu załamał się most, nie zamykaj się w sobie, lecz nadal podejmuj trudne wyzwania i bądź dobrej myśli. Odczuwam moc i siłę Ducha Świętego, która w Tobie jest !

    Szczęść Boże !

     
    Odpowiedz
  5. Anonim

    Kazimierz i Leszek

     Zbyszku

    Piszesz:

    "

    Potrzebne są również inne przymioty, a przede wszystkim natchnienie Ducha Świętego i nieraz własne doświadczenie…"

    Czy mógłbyś napisać jakie to przymioty są również potrzebne a których to przymiotów według Twojej opinii – zdania brakuje Kazimierzowi? Mam wrażenie, że ciągle masz Jego na uwadze  pisząc swoje uwagi. Czego więc według twojego doznania brakuje Kazimierzowi i jakiego doświadczenia mu brak by jego słowa znalazły uznanie w Twoich oczach? Kiedy zaczniesz mu wierzyć?

    Napisz proszę co Jest nie tak w jego słowach. 

    Ja nie wiem. Może  brakuje mi wglądu i potrzeba mi więcej światła by ujrzeć to co ty widzisz ?

    Osobiście znałem ludzi z Kościoła Zielonoświątkowego i już kiedyś o tym pisałem że ich znałem i nie mogę powiedzieć o nich nic złego. Musiałbym poprostu skłamać mówiąc że oni kimś manipulują. Nie wiem naprawdę skąd podejżenia w stosunku do Kazimierza rodzą się u Leszka. MOże jest to wynikiem jakichś wyjątkowo zabłąkanych zborów i ludzi tam żyjących. Ja jednak takich w swoim życiu nie spotkałem. Mną nikt nie manipulował. Może dlatego że znałem słowo Boże i czytałem je zawsze samodzielnie nie dając się ponieść czyjemuś zdaniu. Wiem że są grupy  które fanatyzują ale czy to są Zielonoświątkowi bracia?  A może są jakieś odłamy które podają się za zielonoświątkowe wyznanie a nimi nie są? Może to jest tak jak w Katolicyzmie że nie zawsze to co nazywa się Katolickie Katolickim jest?

    Przecież wiemy jaka była historia. Gdybyśmy przejżeli się historii Kościoła Katolickiego musielibyśmy dziś zaprzeczyć temu że ten Kośćiół w którym przyjeliśmy Chrzest jest nadal głosicielem prawdy. Opierając się jedynie na historii i doznaniu chwili historycznej (inkwizycje itp) musilibyśmy zadać sobie pytanie czy możliwa jest kontynuacja takiej tradycji w której zrodzony został trybunał Inkwizycyjny zsyłający ludzi na stosy. To mogło by nam utrudnić życie w Kościele i uznać to co dziś jest RzymskoKatolicyzmem. 

    Nie wiem czy umiem wyrazić to co myślę . Mam trudności z pisaniem. Nie umiem pisać tak jak wy. ALe 

    gdyby dziś ktoś dopuściłby się takich czynów jakie były w przeszłości dziełem Rzymskiego Katolicyzmu – wojny krzyżowe itd… to czy dalibyśmy mu jeszcze szanse by mógł głosić w świecie ewangelię? 

    Czy taka tradycja i formacja religijna mogłaby jeszcze w naszych oczach być opoką na której Jezus Chrystus buduje swój kościół?

    A jednak Kościół Katolicki jest uznany przez nas mimo swoich błędów w przeszłości , dlaczego?

    Gdybym miał takie podejście jak Leszek to zmiótłbym z powierzchni ziemi cały Rzymsko Katolicki świat.

    Ale nie o to chodzi.

    Wszyscy wiemy że nie o to chodzi by patrzeć przez pryzmat błędów. Ja nie wiem czy mogę wyrokować o Zielonoswiątkowym kościele skoro nie mogę wyrokować o Rzymskim Katolicyzmie. Przecież w Katolickim Kośćiele aż roi sie od uchybień i nikt nie mówi że to Kościół który zwodzi ludzi. 

    Dojżałość bowiem wymaga patrzenia w tył i w przód. Przecież wszyscy się rozwijamy i biegniemy w zawodach ku mecie jaką jest nasze zbawienie w niebie. Kościół Katolicki jest miejscem w którym się urodziłem i zapewne umrę. I choć jest w nim nie tak jak bym chciał to przecież nie ja nim kieruję ale Bóg .

    Myślę że wola boża kieruje wszystkim co dotyczy kosćioła. On jest naszą głową i czasami dopuszcza do tego byśmy błądzili i zobaczyli jak ważna jest jedność , jak ważna jest prawda.  To że boli Leszka zachowanie inaczej wierzących jest dowodem na to że coś jest nie tak i trzeba to naprawić. Dobrze było by aby górnik łęczna zagrał jak Barcelona!

    🙂

     

    wszystko pamiętam . Pamiętam każde wasze słowo które piszecie.

    Z każdego bezużytecznego słowa zdamy sprawę przed sądem bożym. Dlatego musimy baczyć aby nie podeptać przypadkiem roślin które posadził Pan Bóg a nie człowiek i to tyczy sie nietylko nas Katolików ale również i tych inaczej wyznających. Nie lubię pisać inaczej wyznających bo tak naprawdę to wszyscy jesteśmy dziećmi tego samego Boga.

    a.

    Z wyrazami szacunku wasz brat  niedołęga.
     

     

    aharon*

     

     

     

     
    Odpowiedz
  6. leszek.s

    dlaczego?

     Pierwotnie byłem katolikiem. U zielonswiątkowców oczekiwałem większej autentyczności. Na kazanianiach można nasłuchać się w jakim błedzie tkwi kościół Katolicki i że to w zasadzie bałwohwalcy. Pasorzy sypią żarami  jak zrękawa o kościele katolickim a na blogach czy  w kontaktach bezpośrednich ich ton zamienia się w pojednawczy szczebiot. W tym wszystkim ginie zwykły wierzacy, który ma zamęt w głowie. widząc swoich pasterzy i ich brak autentycznosci. Tacy ludzie leczą wierzacych  z chęci jakiejkolwiek przynalezności do konkretnej denominacji. I w zasadzie to jakiś pozytyw. Będąc ponad 5 lat w zielonych miałem wrażenie że urzędy kościelne, stanowiska i zbory są kierowane przez dzieci, które grają przed otoczeniem dorosłych. Po opuszczeniu kościołów zielonoświątkowych ludzie najczęściej wybierają milczenie. Ja nie do końca wpisuje się w ten obraz. Nie wstydzę się że zostałem oszukany bo mialem czyste intencje opuszczając Kościół Katolicki. Trafiłem na grupe ludzi bawiących się w teologów i "mężów bożych". Przeszedłem przez kilka zborów i sytuacja w żadnym z nich nie rózniła się. Wszędzie panowała atmosfera braku zaufania. oziębłości i poczucia winy.   Za taki stan rzeczy góra obwiniała dół, a dół obwinał górę.  Drodzy czytelnicy opisując krótko czlwiek trafiał tam ze swojej niedoskonałej rodziny do wiekszej patologicznej rodziny. Uważam że Bóg nie wymaga od nas życia w chorych relacjach za wszelką cenę. Fajnie że niektórzy nie dają się w ogóle manipulować. Zadaję tylko pytanie ! Kto dał prawo osobom podającym się za duchownych prawo do manipulowania? Osobiście nie spodziewałem się manipulacji więc właśnie dałem się zmanipulować. Chyba każdy zwykły wierzący ma prawo oczekiwać jakości za amboną. A nie mówienia, nie daj się zmanipulować. Piszę przważnie na tematy poruszane przez pastorów poniewż jest to zwyczajnie temat o którym mam szeroką wiedzę. Nie jest moim celem niszczenie kogokolwiek personalnie. nie zgadzam się jednak z tym że osoby pracujące na co dzień z ludzmi podlegają taryfie ulgowej. To odpowiedzialna praca a przez nieumiejętne podejście potafi doprowadzać do tragedii. Zasadniczo trzymając się tematu powodzenia finansowego mam prawo wypoiedzieć się na temat tej nauki, słuchając jej przez ponad 5 lat i widząc jej straszne skutki. Jesli kogoś inetereuje ten temat bardziej zapraszam do bardziej wnikliwego przyjrzenia się jej zgodnosci z Pismem Świetym i zapytania jak przejawia się w praktyce.

     
    Odpowiedz
  7. Kazimierz

    Dziękuję za zainteresowanie tematem

    Skoro takie ozywienie nastąpiło z powodu mojego tematu, to rozumiem, że jest on pożądany, prosiłbym też innych o to, aby się wypowiedzieli.

    Inspiracją do podjęcia tego tematu stał się też blog Andrzeja  "Sztuka gromadzenia skarbów", a teraz trochę odpowiedzi:

    Arturze, czytasz mnie już trzy lata i wuesz doskonale, że w moim blogowaniu temat ten pojawia się pierwszy raz i pierwszy raz ten temat podjąłem w mojej Wspólnocie, wcześniej nieco zwiastowałem o hojności, ofiarności, ale w takim kontekście po raz pierwszy, i nie jest prawdą to co sugeruje Leszek, że jest to niby jądro czy sedno zwiastowania między innymi mojego. Dziękuję ci za zainteresowanie i wytrwałość, niebawem napiszę pierwsze rozważanie.

    Panie Zbigniewie, cieszę się, że od pewnego czasu zmienił Pan nieco retorykę wobec mnie, w sumie chyba bez sensu ciągle się szturchać. A pro pos blokowania, to wówczas, Pana odblokowałem bardzo szybko, po tym Pana oświadczeniu, proszę jednak, aby Pan dalej zachowywał zdrowy umiar.

    Leszkowi mogę jedynie zacytować – Przyp. Sal. 18:13 – "Kto odpowiada, zanim wysłucha, zdradza swoją bezmyslność i naraża się na hańbę" – nie wkładaj bracie wszystkich do jednego wora!

    Pozdrawiam serdecznie KJ

     
    Odpowiedz
  8. Anonim

    Leszku

     Leszku . Czy mogę tak do Ciebie pisać ? Po imieniu? 

    Piszesz że :

    Na kazanianiach można nasłuchać się w jakim błedzie tkwi kościół Katolicki i że to w zasadzie bałwohwalcy. Pasorzy sypią żarami jak zrękawa o kościele katolickim a na blogach czy w kontaktach bezpośrednich ich ton zamienia się w pojednawczy szczebiot.

    Trochę tego i ja doświadczyłem ze strony Zielonoświątkowej i skłamałbym teraz gdybym napisał że tak się nie zdarzało. Co prawda nie było to nagminne , być może dlatego że Ci którzy mnie przyjmowali wiedzieli, że mogą mnie tym urazić. Być może po prostu szanowali mnie i nie chcieli mnie zranić. 
     

    Chciałbym Cię Leszku zapytać co dziś się dzieje z Tobą? Jak się czujesz , kim jesteś dokąd zmierzasz?

    Być może nasze drogi są bardzo podobne. Wiesz ?

    Ja miałem doświadczenia jeszcze z Adwentystami , Mormonami , Świadkami od Imienia Bożego, Arianami – Bracia Polscy, Chrześcijańskimi Naukowcami -Mary Baker Eddy , Baptystami, a Zielonoświątkowe zgromadzenia znam nie tylko od strony Kościoła Zielonoświątkowego ale też ze strony Ewangelickich Wspólnot zielonoświątkowych i tak zwanych "prostaków".  Ruch Zielonoświątkowy ma również odłamy. 
     

    Już kiedyś pisałem że Chrześcijaństwo jest podzielone przede wszystkim w sercach tych,  którzy nazywają się Chrześcijaninami a nimi nie są… i to jest smutne…

     

    Jeśli chodzi o te żarty i drwiny pod adresem inaczej wierzących to ja myślę że i w Kościele Katolickim i w wielu innych grupach społecznych znajdzie się wielu takich co nie raz drwiło nie tylko z Żydów ale i z świadków Jehowy itd… Moja mama sama kiedyś  wierzyła w przetaczanie krwi u tych ostatnich. No ja się za głowę chwyciłem jak usłyszałem co ona wygaduje. Musiałem jej tłumaczyć że to nieprawda. 

    Prawda o kościele  myślę jest taka, jak doznanie lasu…

    Ja całkiem niedawno napisałem list do mojego skrzydlatego przyjaciela i chcę abyś ten list również i ty przeczytał Leszku mój skrzydlaty przyjacielu bracie…

    oto mój list ….

    Mój skrzydlaty! I wywiódł Pan Bóg z ziemi wszelkie drzewo wdzięczne na wejrzeniu, i smaczne ku jedzeniu: i drzewo żywota w pośrodku sadu; i drzewo wiadomości dobrego i złego. Starałem wyobrazić sobie Ciebie jak się wychylasz przez te okno w niebie i filmujesz te drzewa które stworzyłeś na samym początku w księdze Genesis. To zapewne musiało być coś miłego, coś co będziesz pamiętać do końca życia człowieka na tej ziemi a może i dłużej?. Jak mnie postrzegasz? Nasze chwile są smakiem życia – wyjątkiem a przez to cudem. Możesz być jeśli chcesz wyjątkiem tej ziemi boję się jednak, że Film który nakręciłaś nie jest dziś jakości HD Jeśli chodzi o moje doznanie lasu który stworzyłeś to kiedy do niego wchodzę , zdejmuję buty. Patrzę na znaczenie jakie niesie ze sobą każde szumiące drzewo i to moje subiektywne odczucie może zdominować obiektywną formę lasu , zmierzam więc do tego by moje subiektywne znaczenie i forma mogły pozostawać w równowadze z tym co jest obiektywne w organizmie jakim jest las – "Kościół – wspólnota ludzka"; Pamiętam o tym że abstrakcyjny kształt jaki się jawi może przyćmić znaczenie obiektywne . Szczegółowe spojrzenie czasami przekazuje mi więcej niż ogólne. Fotografowanie struktur lasu jest ryzykowne gdyż łatwo może popaść w tworzenie sztywnych , formalnych obrazów które zatracają jakiekolwiek znaczenie. "Poprzez obraz którym obdarowuje mnie las wchodzę do natury danego obiektu". Szczegół każdej leśnej rośliny powinien zawierać informacje o kompletnej strukturze z której sie wywodzi w tym wypadku jest to Las – Kościół. "Kompozycja życia w Lesie" nie powinna kończyć się na pojedynczym detalu.

     

    aharon*

     

     

     

     

     
    Odpowiedz
  9. leszek.s

    Automatyzm

    Mam ten przywilej, że głoszone nauki poznałem od środka i widziałem jak niszczą i podcinają wiarę w Bożą niskończoną miłość. Finase zborów Zielonoswiatkoych są oparte na nauce o "Bożym Błogosławieństwie". Chodzi w niej o przekazywanie dziesięcin na rzecz kościoła. Komu Blogosławi Bóg, temu Bóg daje więcej pieniędzy a wtedy człowiek przekazuje to na rzecz kościoła. Jakiekolwiek inne traktowanie dziesięciny spotyka się z ostrym sprzeciwem góry. Pomijam tu fakt samej zasadności płacenia dziesięciny w świetle Pisma Świętego. Ludzie biedni odejmują sobie od ust wierząc, że jeśli zapłacą, Bóg odwróci od nich przekleństwo i przywróci Błogosławieństwo. Oczywiście w między czasie rada zboru głęboko zajrzy w życie prywatne i utwierdzi takiego biedaczka, że w jego życiu jest grzech. Ofiara takiej nagonki albo całkowicie podda się takiej doktrynie albo  będzie członkiem drugiej kategorii. Może usłyszeć, że jeśli nie płaci, to nie może korzystać z pełni praw bycia wierzącą osobą. Jeśli taki obraz nie jest rdzeniem funkcjonowania zborów to pytam co nim jest? Miłość braterska? Miłość owszem, ale zależna od płacenia na rzecz kościoła. Osobiście wybrałem ucieczkę z takiego miejsca i nikomu nie polecę życia w tak prowadzonych zborach. Chcę wskazać, że mamona wtargnęła w nasze życie bardzo a koscioły nie są od tego problemu wolne. Lepiej uswiadomić sobie powagę sytuacji  a nie łagodzić wypowiedzi i pomijać problem. Twierdzę, że zaistniałe w zborach problemy w głównej mierze wzięły się z powodu głoszenia nauki o błogosławieństwie. Nie jestem w tym temacie odosobnionym przypadkiem. Czy goście tego bloga odmówią wtrącenia własego zdania osobie, która brała udział we wdrażaniu opisywanych praktyk? Czy będziemy się tylko poruszać w dyskusji na poziomie wyrażania zachwytu na dany temat odrzucając obiektywne wysłuchanie twórców i odbiorców głoszonej nauki? Nauki, która moim  zdaniem zaprzecza Bożej bezinteresownej miłości.

     
    Odpowiedz
  10. Anonim

    Kaziu

     Będę czakał na to co napiszesz. 

    Nie wiem jednak czy dam radę tu dłużej być . Ja strasznie lubię wolność. Po prostu ją kocham.

    Czasami czuję się związany częstymi wpisami na forum i wtedy mam ochotę wyjechać do Tybetu 🙂

    Mostów za sobą nigdy nie palę, co najwyżej niszczę w czasie powodzi…:)

    Powódź to łaska . Ludzie myślą że to kara a to tak naprawdę łaska.

    Kara to będzie jak spadnie z nieba ogień. 

    Bóg nigdy nie zniszczy ludzi powodzią . Nasze miejscowe doznania powodzi nie mogą rzutować na kondycje całego świata.

    Trochę odbiegłem teraz od tematu . Ale w tej powodzi jest przecież tyle prawdy …Chciałbym aby ktoś kiedyś umiał wyssać z tego co się dzieje prawdę Prorocką dla Kościoła. 

    To wszystko co chciałem na dziś powiedzieć . Teraz odpocznę troszkę …

     

    Pa pa .

    trzymaj co masz ….

    a.

     

     

     

     
    Odpowiedz
  11. zibik

    Najlepiej poznajemy innych po czynach !

    Arturze proszę mnie i innych nie zachęcać, aby personalnie i publicznie pisać, jakie przymioty ma, bądź nie ma ktokolwiek, a tym bardziej osoba mało znana, czy znana jedynie na podstawie artykułowanych tekstów w necie.

    Pan Bóg w swojej dobroci i łaskawości obdarza nas licznymi przymiotami i uzdolnieniami, nie tylko szczerością, czy otwartością, lecz przede wszystkim życiem i zdrowiem, także rozumem (intelektem) i wolną wolą. 

    A jak my wykorzystujemy, badź marnotrawimy owe przymioty i uzdolnienia to można dostrzec w życiu codziennym, nawet czytając autorskie teksty, bądź komentarze – ( wg. mnie nie wszyscy są całkiem tego świadomi, że jednak możemy poznawać ich lub innych po czynach np: mniej lub bardziej świadomie artykułowanych wyznaniach, poglądach  i  przekonaniach).

    Moje uwagi, czy krytyczne odniesienia, komentarze zwykle (najczęściej) dotyczą kontrowersyjnych stwierdzeń, czy wybranych fragmentów tekstów autorskich, bądź intencjonalnie artykułowanych (rozpowszechnianych) ideologii, nurtów, także odmiennych myśli, poglądów, przekonań etc. 

    Zapewne dostrzegłeś, że nie mam zwyczaju bezpodstawnie uprzedzać się, czy obrażać, a tym bardziej kogoś blokować.

    Wg. mnie trudno w relacjach międzyludzkich ufać komuś – kogo jeszcze dobrze nie znam abo – kto sam siebie nie szanuje.

    Arturze to nie jest prawdą, że TY jesteś mniej zdolny, czy rozgarnięty, niż inni, dlatego  proszę skonfrontować mój pierwszy wpis z tekstem autora i dostrzec istotną różnicę.

    Podzielam większość Twoich przekonań, jednak rodzice (pasterze) i ich dzieci (podopieczni) są bardzo różni, bywają też i tacy dorośli, którzy nadużywają władzy, wykorzystują innych, zamiast właściwie żyć – roztropnie bytować, egzystować to wegetują i uporczywie trwają w błędzie, nie chcą być posłuszni, ani wierni i oddani Jego woli. A dzieci jak to dzieci zawsze są kochane – wnuczęta też.

    Szczęść Boże !

    Z poważaniem Z.R.Kamiński

     
    Odpowiedz
  12. leszek.s

    Aharonie!

      Oczywiście mozesz mówic mi po imieniu.  Miło ze ktoś nie jest obojetny na to co przeżył. Trudno, na drodze szukania prawdy każdy z nas przeszedł przez różne środowiska i kościoły. Życie bez konkretnej przynależności do kościoła pozwala dostrzec czym naprawdę jest kościół albo czym być powinien. Nie powinien być zbiorowiskiem żandarmów czekajacych na potknięcie tzw brata. Nie muszę dziś dzielić swiata na zbawionych i niezbawonych. Pastorzy mówili że niezbawieni to ci i ci, wskazujac na rózne grupy. ja tego nie kupowałem ale tkwiąc w takim środowisku, przesiąkasz takim slangiem. Dziś wstyd mi trochę za to i śmieszy mnie to. Wiem że dalszy trwały pobyt w tych zborach zamienia ludzi w głazy. Taki beton to reakcja obronna na gloszone nauki. Bo jak poradzić sobie z  tym że według jakiegoś "teologa" twój kumpel jest niezbawiony albo twja rodzina tkwi w grzechu podczas gdy wiesz że twój bliski "niezbawiony" jest w stanie oddać za ciebie życie. Podczas gdy twój "brat " z kościoła w imię miłości może cie jedynie upomnieć lub przestać sie odzywać do ciebie. Poza tym nie wrzucam sobie na bary ciężaru jaki noszą pastorzy bawiący się  ocenę kto jest zbawiony, kto grzeszy bardziej. Współczuje im szczerze że wpędzili sie na takie ścieżki. Nie trzeba robic takich rzeczy w życiu i marnować czas na kłutnie. Dziś wolę spędzać czas z ludzmi, którzy nie wchodzą w moje intymne granice między Bogiem  a mną lub nie starają się zastapic mi Boga swoją osobą i poczuciem misji. Mówiąc krórtko chodzi o ubłocone nogi wchodzące na posłanie. Gdzie idę ? Czas pokaże. Na szczęście drogowskazami nie będą sterowali ludzie, podporządkowujący sobie innch do własnych celów. Przynajmniej chcę sobie dać taką sansę.  Pozdrawiam!

     
    Odpowiedz
  13. anonimek

    “błogosławieństwo materialne”???????

    Proszę o wyjaśnienie sformułowania "błogosławieństwo materialne",czytałem kazanie na górze i nie znalazłem takiego błogosławieństwa.

    dzięki i pozdrawiam. 

     
    Odpowiedz
  14. anonimek

    Do aharona

    aharonie uważaj bo twoje" receptory wyczulone na fałsz .."są w tym momencie wystawione na próbę.

    jestem tylko obserwatorem i ciekawi mnie czy dwadzieścia lat wystarczy aby wyczuć fałszywca z daleka.życzę Ci powodzenia.

    pozdrawiam-anonimek 

     
    Odpowiedz
  15. Anonim

    Kaimierz i Zbyszek – mała sztuka dla nich

     Zbyszku a ja Ci napiszę konkretnie jak powinniście pisać szczerze o to mała sztuka dla Ciebie i Kazimierza 🙂 

    AHARON PISZE DO ZBYSZKA I MÓWI CICHYM GŁOSEM PEŁNYM ŻALU 
    – Piszemy tu już jakiś czas do siebie i jak Cię proszę Zbyszku o pomoc w zrozumieniu tego co widzisz za uchebinia w Kazimierzowej myśli,  to mi napisz,  bo w przeciwnym razie będę zmuszony uważać Twoje wpisy za niedojrzałe i  bez rzetelnych podstaw.
    Jeśli coś mamy przeciw komuś to powinniśmy jawnie mówić co nam się nie podoba w czyimś pisaniu . Możesz przecież napisać konkretnie , naprzykład tak:
    Kazimierzu …jak Cię widzę to szlak mnie trafia na twój widok. Chciałbym abyś przestał tu pisać bo mam już Ciebie dość. Chcę by Kosciół Katolicki był numer jeden na Tezeuszu a nie  Zielonoświątkowy a ty sie za przeproszeniem wcinasz co rusz na ten Blog i zakłucić chcesz wizję Kościoła Katolickiego.Myślisz że możesz sobie pisać co Twój kośćiół mówi ?Utożsamiłem sobie z Tobą każdą krzywdę którą mi ktoś wyrządził. Jak mam cholernie zły dzień Kazmimierzu  a Ty pojawiasz się ze swoim wpisem to szlak mnie wtedy taki bierze że jak se do ciebie napiszę to mi ciśnienie spada:) 

    Twój przyjaciel i brat Zbyszek. 

    O taki list naprzykład możesz napisać  jak powyzej Zbyszku do Kazia a Kaziu do ciebie o taki jak poniżej :

    A Kaziu mógłby przestać się blokować i napisać Ci że jak  CIę słyszę Zbyszku  to  mnie się flaki w brzuchu przewalają  i kusi mnie strasznie  by sobie machnąć setkę żytniej 🙂 i walnąć cię w bebech tak by ci wreszcie wybić z głowy twoje uwagi  …
     

    Panowie Zbyszku i Kazimierzu!
    Jesteście dla mnie ważni i jak się nie pogodzicie to chrześcijaństwo straci dla mnie jakąś cześć was samych ….
    Bądź co bądź cudowną część. Coś co w was cenię najbardziej. Jesteście jak dwie boże farby którymi Pan Bóg maluje obraz swojego kościoła dla ludzi tak prostych jak ja. 

    A może to właśnie jest piękne że jest tak jak jest ?
    Może to jest okazją by się czegoś dowiedzieć o nienawiści ?
    sam nie wiem…

    a +

     

    Ps. OCzywiście proszę nie brać do siebie za bardzo tego co napisałem to tylko taka sztuka dla nas i mam nadzieję że coś nam powiedziała…

     

    pozdrawiam moje natchnienie które mnie szuka…

     

    j.

     

    To że tu jeszcze piszę to tylko dla niej…

     

     
    Odpowiedz
  16. Anonim

    “Galiki mentalista”

    Fałszywiec tylko gra fałszywca w oczach tych którzy na  fałszu się  znają  – taka mu przypadła rola w życiu . Tak naprawdę człowiek nie jest fałszywcem ale dzieckiem Bożym.

     

    Pozdrawiam cię Galuś.  

     

    aharonek .

     
    Odpowiedz
  17. Anonim

    LESZKU

     Leszku 

    Dziękuję ze mogę pisać do Ciebie po iminiu.

    Mamy wiele wspólnych cech – doświadczeń.  To urocze widzieć takiego człowieka jak ty. 

    W swoim życiu znałem ludzi którzy przeszli coś takiego jak ty . 

    Mam dla ciebie piosenkę którą dziś zamieściłem do Jadwini mojej przyjaciółki. 

    oto ona :

    http://www.tekstowo.pl/piosenka,zolnierska,oka.html

    To taka piosenka dla skrzydlatych przyjaciół moich 🙂

    Jesteś moim przyjacielem Leszku.  To co przeszłeś- prześliśmy  jest cenne i  dobrze było by aby zaowocowało w nas miłością i współczuciem które wczoraj  pojawiło się w Twoim wpisie do mnie : cytuję :

    Współczuje im szczerze że wpędzili sie na takie ścieżki…

    To jest cudowne zdanie i wiele mi mówi o Twoim sercu. Warto jest współczuć innemu to nas buduje i tworzy w nas podstawę do tego by wyjść na przeciw innym – inaczej myślącym , błądzącym, szukającym drogi . Tak jak my również i oni szukają kogoś lub czegoś co daje na tej ziemi ukojenie i prawdziwe odpocznienie od zgiełku jaki często pojawia się w naszych ludzkich umysłach pod naporem zdarzeń. 

    Każdy z nas , Ty ja i wiele z tu piszących ciągle idzie do domu w którym jest to co w życiu najważniejsze. 

    Moja żona kiedyś powoiedziała w chwili ucisku że ma już dosyć Chrześcijaństwa i tych kłótni między ludzmi.

    Ja wtedy powiedziałem jej że to nie może nam zabrać wiary w Boga i w to że on jest kimś istotnym w naszym życiu. Jego istoty nie da się pominąć . I choć uderza w nas wiele niekorzystnych dla nas zdarzeń my ciągle się uczymy jak wykorzystać czas aby przygotować dobrze ziemię na zasiew. On Bóg będzie siał tam gdzie Chwasty również rosnąć mogą. Musimy zaakceptować środowisko w którym przyszło nam żyć i wypracować w sobie odporność na dni które stoją przed nami . Tylko doświadczenie jakie zdobyliśmy nas ubogaca prawdziwie i daje nam szczepionkę na przetrwanie zarazy która grasuje w świecie a której na imię złość i gniew. Te wielkie zwodnicze emocje destrukcyjne odbijają się czkawką w nas każdego dnia biorąc sobie nas w niewolę. Możemy tego doświadczyć wszędzie dziś na ziemi poczynając od Tybetu a na Watykanie Kończąc. Ten kto opanuje swój umysł i nauczy się żyć widząc to co złe stanie się zwyciężającym dla innych. Nie tylko dla siebie , bo to było by krótkowzroczne ale również i przedewszystkim dla dobra całej ludzkości …

     

    Z wyrazami wielkiego współczucia i szacunku Twojej osoby Twój przyjaciel i brat 

    aharon*

     

    PS. 

    Bardzo , bardzo bym chciał aby ludzie którzy kierują kościołami mieli na uwadze to że ci maluczcy są istotną częścią bez której miasto boże nie może się ostać.

    Tak jak wieś nie może ostać się bez miasta a Kaczyński nie wygra jeśli wieś zostanie w domu i nie pójdzie na wybory. Ktoś kiedyś zadał pytanie Panu Kaczyńskiemu kto będzie pierwszą damą gdy on będzie prezydentem?:) Otóż ja myślę że tą pierwszą damą będzie dla niego Polska. Tego mu z serca życzę jeśli oczywiście ludzie go wybiorą a Bóg mu pobłogosławi  i odmieni jego serce tam gdzie ono przemiany potrzebuje. 

    Nie znam się na polityce ale tak mi się tylko napisało i nawet nie wiem dlaczego…

     

    pa.

    a teraz proszę posłuchaj naszej piosenki i zobacz jaki brzeg jest najpiękniejszy po powodzi?

     

    No w Warszawie jest piękny brzeg 🙂  i ona o tym wie. 

    Kto ?

    Polska  !

     

     

     

     
    Odpowiedz
  18. anonimek

    mała sztuka nie zda egzaminu

    Drogi aharonie zaczynam Cię lubić ,podobają mi się twoje komentarze,niestety nie każdy jest w stanie przyjąć szczery komentarz,jeżeli chodzi o Kazimierza to szczere komentarze są usuwane i giną bez śladu,potem następuje blokada i już nie musi wysilać się do odpowiedzi na swoje fantastyczne teorie.

    pozdrawiam.

     
    Odpowiedz
  19. Kazimierz

    Anonimie

    Piszesz – "Proszę o wyjaśnienie sformułowania "błogosławieństwo materialne",czytałem kazanie na górze i nie znalazłem takiego błogosławieństwa."

     

    A ja szukałem we wsi, w której dziś prowadziłem zajęcia Amerykanina, nie było żadnego, w takim razie może mi wójt wytłumaczy, czy Ameryka wogóle istnieje?

    KJ

     
    Odpowiedz
  20. Anonim

    galiku

     To co napisałem do Kazimierza i Zbyszka to była tylko sztuka , taki teatr. Czasami fajnie jest spojrzeć na coś inaczej.

    Aktor na scenie nie myśli być oklaskiwanym. On musi wyjść na scenę i zagrać w sztuce bo jest aktorem na tę chwilę. To czy go ktoś ze sceny zdejmie czy doceni jego przedstawienie czy nie jest również częścią sztuki performance. To jest coś niesamowitego poznać czym jest prawdziwie sztuką performance. Myślę że jednym z protoplastów tej sztuki byli prorocy starego testamentu. Naprzykład prorok Ozeasz. On wziął sobie żony i stwożył ze swego życia przedstawienie dla Izraela by mu coś pokazać. I choć jego życie był całkiem realne i nie było jakimś przekłamaniem to jednak było w pewien sposób zaplanowane przez scenażystę i reżysera jakim był  Sam Bóg. On wybrał Ozeasza do tego by stał się aktorem dla Izraela i pokazał odstępstwo jakiego się dopuścił Boży lud . Księga Ozeasza jest wielkim bożym dziełem sztuki . Bynajmniej ja ją tak postrzegam.

    Mając to na uwadze czasami dobrze jest ubrać coś w zupełnie realne doznania , wykorzystać chwilę obecną i mądrość ludzi do ukazania emocji które nami  rządzą , niejako nosząc nas .

     

    Galiku dziękuję Ci za twoje słowa do mnie . Gal anonim był mnichem bodajże. Kimś kto bodajże cenił świętego Idziego jak się nie mylę…

    A ty cenisz coś lub kogoś w swoim życiu?

    Jaki jesteś ? co kochasz? masz dzieci ? Żonę ? Jestem ciebie ciekawy.

    Lubię poznawać ludzi ale czasami mnie to męczy  i muszę uciekać by zażyć odpoczynku w fotografii – sztuce , obrazie itd.

    PS

    Ja widziałem w życiu naprawdę zło które mnie kąsało czasami aż do krwi . Zapewniam cię że takiego zła nie ma tu na Tezeuszu. Tu jest coś innego ale nie zło .   

    Chcę znajdować dobro w ludziach Galikuś. Chcę w Kazimierzu widzieć brata tak jak chcę widzieć go w Tobie i Zbyszku i innym tu piszącym człowieku. Miarą szczerości człowieka jest jego serce przed obliczem boga a nie człowieka. TO Bóg jest tym który bada serce a nie człowiek, on zna nas lepiej niż my znamy siebie, czasami przecież może okazać się że nie jesteśmy tak naprawdę tacy szczerzy przed Bogiem za jakich się malujemy nawet jeśli nosimy na sobie znamiona tej jedynie prawdziwej w oczach rzymsko katolickiego wyznania ,  wiary.

    Wiem co mówię bo doznałem w życiu ze strony Katolików również wielu zawodów a mimo to nie nazywam ich na stałe kimś kto mnie zwodził.  Wiem bowiem że to co zwodzi to nie człowiek ale zło w czystej postaci. Utożsamianie zła z człowiekiem jest brakiem miłosierdzia i współczucia a to już bliska droga do wypaczeń średniiwiecznego doznania z przeszłości jakim się karmił kościół błądzący – pseudo Katolicki który był nim wtedy tylko z nazwy. 

    A jak jest dzisiaj ? NIech się wypowie Bóg a nie ja człowiek .

     

    trzymaj się galiku mój przyjacielu w drodze . Ukochaj Kazimierza to dobry człowiek jest.

     

     

     
    Odpowiedz
  21. zibik

    Nasze dobre uczynki są błogosławione !

    Drogi Arteczku !

    Serdecznie dziękuję za Twoją wyjątkową życzliwość i troskliwość okazywaną publicznie również  mnie, lecz nie mogę zrozumieć skąd u Ciebie ów żal i takie przeświadczenie?…………, że moje intencje, także myśli i słowa artykułowane publicznie nie są szczere, a nawet wydają się Tobie niedojrzałe, czy bez rzetelnych podstaw.

    Ponieważ nie mam zwyczaju ignorować, bądź lekceważyć uwag adresowanych, do mnie, ani próśb, czy zadawanych mnie pytań. Postaram się inaczej uzasadnić celowość i zasadność mojego wpisu zamieszczonego, jako pierwszy komentarz, pod tekstem Pana Kazimierza.

    Zapewne czytelnicy, także ty dostrzegłeś, że Pan Kazimierz zatytułował swój artykuł : "Chrześcijanin, a błogosławieństwo materialne".

    Ponadto zamieścił nieco inny fragment Pisma Świętego, niż ja tzn. II Kor. 9: 8 – "A władny jest Bóg udzielić wam obficie wszelkiej łaski, abyście mając zawsze wszystkiego pod dostatkiem, mogli hojnie łożyć na wszelką dobrą sprawę"

    Czytając uważnie cały artykuł odniosłem wrażenie, że autor nie całkiem świadomie, a być może celowo pominął ten wytłuszczony akapit, tj. "….bogaci byli we wszystkie dobre uczynki", który odnosi się wg. mnie do, Bożego błogosławieństwa naszych dobrych uczynków, a nie błogosławieństwa materialnego.

    Po przeczytaniu kolejnych komentarzy i reakcji autora, już raczej nie mam wątpliwości, że Pan Kazimierz uczynił to świadomie i celowo, bo najwyraźniej stracił ochotę na dalsze zapowiadane i obiecane czytelnikom Jego rozważania, dywagacje nt. " Błogosławieństw materialnych".

    Arturze nie zawsze w publicznej dyskusji, a tym bardziej w rozważaniu Słowa Bożego należy zbytnio skupiać się na błędach, czy ułomności autora. Chyba bardziej trzeba zająć się uważnym czytaniem i zwracaniem uwagi na rzetelność, wiarygodność (prawdziwość) i sens interpretacji, bądź właściwe i pożądane wykorzystywanie Pisma Świętego w nauczaniu, bądź ewangelizowaniu innych.

    Proszę również zauważyć, że podczas dyskusji staram się możliwie często odnosić, do wskazanych akapitów, stwierdzeń, bądź wspólnie z innymi dociekać prawdy, a nie eksponować swoje uczucia, zbędne emocje, a tym bardziej uprzedzenia, do kogokolwiek.

    Mnie absolutnie nie przeszkadza to, że Pan Kazimierz i inni artykułują w "Tezeuszu" swoje odczucia, doświadczenia, także poglądy, czy przekonania. Natomiast czasami wkurza to, że wybrane osoby usiłują innym przekazywać zbyt arbitralne, czy intencjonalne przeświadczenia, bądź własne mniemania.

    Kto dał im tytuł personalnie dyskredytować, bądź oceniać innych, a nawet blokować ich może nie zawsze prawomyślne, czy poprawne politycznie wpisy, lecz istotne, zachęcające do pogłębionej refleksji i w dobrej wierze zamieszczane?…..

    Oczywiście pragnę by wspólnota Kościóła katolickiego nie była wyłącznie obiektem krytyki, a tym bardziej bezpodstawnych oskarżeń, czy intencjonalnych, zamierzonych i celowych zniesławień.

    Ponadto nikt nie jest w stanie zakłócić wizji, ani naruszyć fundamentów Kościóła katolickiego (powszechnego i apostolskiego), który nadal tętni życiem, rozwija, doskonali i jest w świecie Number wan ! Z czego zapewne są dumni wszyscy katolicy i chrześcijanie, a inni wiadomo nie koniecznie…….

    Szczęść Boże !

    Ps. Drogi Arteczku ogromnie cieszę się, że starasz się być frywolny, beztroski i masz poczucie humoru, dlatego ośmielam się Tobie dedykować to, co powiedzia ktoś doświadczony i mądry :

    "Chyba musisz być idiotą, jeśli oczekujesz, że robiąc ciągle to samo będziesz miał inne rezultaty”. 

    Twój przyjaciel i brat – Zbyszek

     
    Odpowiedz
  22. Kazimierz

    Panie Zbigniewie

    Niech Pan się nie martwi, jak napisałem, tak będę ten temat przedstawiał, natomiast zastanawia mnie Pana niewiedza, prosze powiedzieć, czy różnią się te dwa przekłady, że Pan widzi w nich jakąś różnicę interpretacyjną?

    Warszawska –II Kor. 9: 8 – "A władny jest Bóg udzielić wam obficie wszelkiej łaski, abyście mając zawsze wszystkiego pod dostatkiem, mogli hojnie łożyć na wszelką dobrą sprawę"

    Tysiąclatka – (8) A Bóg może zlać na was całą obfitość łaski, tak byście mając wszystkiego i zawsze pod dostatkiem, bogaci byli we wszystkie dobre uczynki

    A więc czym? I w jednym i drugim przekładzie chodzi o to, że łaska Boga jest tak wielka, że może sprawić, że chrześcijanie mogą mieć wszystkiego pod dostatkiem – prawda, czy fałsz?

    Po co? Po to, by łożyć hojnie. lub też w drugim przekładzie czynić dobre uczynki, tym co Bóg daje – taki jest cel Bożego błogosłwieństwa Bożego w kwestiach materialnych, o czym będę pisał w swoim czasie.

    Proszę dobrze interpretować Słowo i osadzić je w szerszym kontekście wypowiedzi Pawła – II Kor. 8 i 9 rozdział , a nie jak się Panu podoba, nie będę spierał się o słowa, gdy Pan nie zadaje sobie trudu, aby chociaż nieco zastosować hermeneutyki biblijnej i wykrzywia Pan oczywiste sprawy.

    KJ

     
    Odpowiedz
  23. Anonim

    Drogi Zbyszeczku !

     Dziś wróciłem bardzo zmęczony ze wsi. Słońce paliło mi w głowę mocniej niż wczorajsze doznania na Tezeuszu. Chciałbym się podzielić z Tobą tym co przeżywam i jak bardzo mój umysł się męczy a jednocześnie pragnie pisać do ludzi. W moim umyśle trwa bezustanna walka o tę ciszę wewnętrzną jaką mogłem doświadczać w 2007 roku. Po roku 2007 w mim życiu zaszły pewne zmiany o których pisać tu nie chcę. Mój umysł doznał czegoś co przekracza moje możliwości opisania tego w sposób taki jak bym chciał.

    To co przeżyłem było tak mocne że zwierzęta podchodziły do mnie a deszcz który na mnie padał nie zamaczał mojego ubrania.  Doświadczyłem czegoś co się nazywa miłością ponad podziałami. Nie było to żadne widzenie ani jakieś tam cuda nie widy. Poprostu coś co mnie rzuciło w taką miłość jakiej dotąd nie znałem. Od 2007 roku w moim życiu pojawiali się rozmaici ludzie. czasami wąchałem swoje ubranie czy aby czymś nie pachnę bo ludzie którzy mnie spotykali poprostu garnęli się do mnie a ja nie wiedziałem dlaczego. 

    Byli dla mnie mili i uprzejmi choć ja wcale się nie zmieniłem i nie miałem dla nich nic poza tą nową miłością której doświadczyłem. I ta miłość była jak flakon perfum . Obiecałem sobie wtedy że tą miłość będę roznosił tam gdzie się udam i będę jej wierny jak własnej żonie. Ona – miłość dawała mi przeczucie że mogę kochać kogo tylko chcę i że nie jest to miłość  skłonna do grzechu. Nie jest to miłość taka jaką dotąd znałem. Była inna. Mistyczna – jakaś pełniejsza – nie wiem jak ją opisać ale była mocniejsza od wszystkiego co tylko w życiu mogłem dotąd doświadczyć. Poznałem ją dzięki pewnej osobie którą tak szybko jak dał tak szybko zabrał Pan Bóg z mojego życia. Miłość jednakże pozostawił  a wraz z nią darował mi "święty przypadek". Takiego "małego anioła", (spokojnie jeszcze jestem na ziemi 🙂 więc dał mi takiego anioła w cudzysłowie oczywiście , który nazywa się "święty przypadek". Pojawiał się bardzo często w moim pisaniu do ludzi i zadziwiał nie tylko moich rozmówców ale również i chyba przedewszystkim mnie samego. Po napisaniu listów do ludzi otwierałem ze zdziwienia usta na widok ich odpowiedzi do mnie i tego co pisali mi mówiąc mi że czytam w ich myślach. A ja nie miałem najmniejszego pojęcia że w ich myslach czytam…

    Byłem jak ktoś kto robi coś sam niewiedząc po co i dlaczego to robi. Byłem bez intencji w moim pisaniu. Zupełnie bez intencji . Trochę mnie to denerwowało że jestem używany przez coś sam niewiedząc po co i dla czego? Próbowałem się wielokrotnie buntować i mówić Panu Bogu bo bardzo mu wierzyłem , że to co czyni nie jest dla mnie lekkie i mnie strasznie męczy. W 2007 roku na zaproszenie pewnej pani  która kiedyś tu pisała a wtedy miała jakąś polemikę z Andrzejem Miszkiem na forum bodajże …zacząłem pisać na Tezeuszu . Chciałem przez to pisanie w internecie jakoś zabić w sobie to co mnie tak męczyło i nie dawało spokoju. Kiedy tu przyszłem w 2007 roku ludzie na forum obrzucali się błotem . Strona Katolicka wprost biła się niemalże do krwi na słowa ze stroną inaczej wierzącą niż Katolicka. Była polemika o Chrzty i takie tam doktryny. Ludzie pisali bardzo ciężkie słowa  a słowo Boże było używane jak papierek przetargowy do nieba. Można przejżeć stare zapisy i sprawdzić jaka był historia Tezeusza na forum od roku 2007. Ja wszystko pamiętam i wiem że moje wpisy do Kazimierza na początku też nie były łatwe. 

    Jednakże ta miłość która wciąż biła w moim sercu pozwalała mi – nierzadko zmuszając mnie do panowania nad swoimi emocjami. Mogłem posłużyć się w rozmówcami wiedzą którą nabyłem przez 20 lat dochodzenia prawdy Biblijnej ale jakoś ta miłość zawsze mówiła mi że jestem głąb kapuściany skoro myślę że mogę słowem przekonać innego człowieka do tego czym ona jest. 

    Jestem dziś bardzo zmęczony i chyba nie dam rady pisać dalej. Powiem tylko tak to co dziś jest z Tezeuszem a to co było w roku 2007 to to jest zupełnie inny Tezeusz. On się rozwija , mądrzeje i dąży do prawdy . Prawdę jednakże nie zdobędziemy inaczej jak przez usilne starania tego by kochać bliźniego jak siebie samego. Nie inaczej jak prze miłość nieprzyjaciół naszych . 

    Musze kończyć .

    Padam z wycieńczenia. Już wczoraj napisałem za dużo do Inki  i dziś mi jest trochę wstyd za te moje nieudolne rozważania o homoseksualiźmie . 

    A co do tego zakończenia Twojego listu w którym mi cytujesz : Chyba musisz być idiotą itd. to ja bardzo szybko przez ten "przypadek anielski" napiszę Ci i rozwinę twój cytat :

    oto on:

     

    Widziałem ostatnio specyficzne negocjacje. Dwie strony przekonywały siebie do swoich pomysłów. Chodziło o system rozliczeń między firmami. Ale tu nie jest najważniejszy temat. Ważna była struktura całego sporu.

    Po tym jak padał argument to z drugiej strony był wysuwany kontrargument. Tak jak to się zazwyczaj dzieje. Jednak, co było ciekawe. Przez długi czas rozmówcy nie potrafili się przekonać do swoich racji. Przeciągali się lub tkwili w jednym miejscu na swoich stanowiskach. Pytanie, czemu?

    Opowieść o musze

    Z pewnością nie raz widziałeś muchę, która w letni ciepły dzień wleciała do pokoju a gdy okno zostało przymknięte miała problemy z wydostaniem się na zewnątrz. Pamiętasz jak się zachowywała? Co takiego robiła próbując wydostać się na zewnątrz? Widząc upragnioną wolność i swój cel namiętnie i uparcie uderza się o te „niewidoczną” przeszkodę. Raz po raz leci w kierunku szyby i odbija się od niej z dużą siłą.

    Takie zachowanie mogło trwać nawet po kilka jak nie kilkanaście minut, a może czasem nawet nie przynosiło – z punktu widzenia muchy – upragnionego skutku, czyli wydostania się z pomieszczenia.

    Powiedzenie ludowe

    Ktoś mądry kiedyś powiedział, „Chyba musisz być idiotą, jeśli oczekujesz, że robiąc ciągle to samo będziesz miał inne rezultaty”.

    Skoro nasza mucha ciągle uderza w te samo miejsce i jej się nie udaje to, jakie są szansę, że po raz kolejny skutek jej działania będzie pozytywny? A może jej się tym razem uda? Może się okaże, że tym razem ta niewidoczna przeszkoda zniknie?

    Warto sobie na to pytanie odpowiedzieć zanim zaczniemy z kimś negocjować czy przekonywać do naszego zdania. Czy chce być jak mucha, która uparcie wybiera wciąż tą samą nieskuteczną drogę? Ciągle wysuwa te same argumenty widząc, że nie są skuteczne.

    Sądzę, że już w pełni rozumiesz, że warto używać prostego mechanizmu. Jeśli coś nie działa zrób to inaczej, a jeśli działa, nadal działaj według schematu.

    No dobrze, ale co zrobić, kiedy nie wiemy, co zrobić by było dobrze.

    Patrz z drugiej strony

    Odpowiedź jest prosta. Spójrz na problem lub daną sprawę z punktu widzenia tej drugiej strony. I z pewnością dostrzeżesz, że dla Ciebie jest ważniejsze zupełnie coś innego niż dla twojego przeciwnika, partnera lub rozmówcy.

    Czy jesteś w stanie przekonać rolnika argumentem rabatu 5% na zakup ciągnika czy jedno dniowym bezpłatnym szkoleniem z komunikacji?

    Co bardziej przemówi do wyobraźni małego dziecka, słodycze czy słownik synonimów?

    Dlaczego daję tak jaskrawe przykłady? Dlatego, że nam się często wydaje, że to, co dla nas jest wartością, często nie jest wartością dla drugiej strony.

    To, czym przekonujemy naszych rozmówców jest często niczym innym jak tym, czym byśmy my chcieli być przekonani. Czyli lubię cukierki, więc je zaproponuję, chociaż może się okazać, że druga strona lubi jabłka.

    Jak się dowiedzieć czy nasz rozmówca lubi jabłka?

    Można to oczywiście zrobić. Jest to niezwykle wyrafinowana metoda socjotechnika. Musisz po prostu najzwyczajniej w świecie, zapytać.

    Można zadać pytanie: Co jest w tej sprawie najważniejsze dla Ciebie? Co by mogło spowodować, byś zmienił zdanie? Nie mogę więcej zapłacić, gdyż taki jest budżet, jednak może jest coś, co mógłbym Tobie dać byś zaakceptował w pełni moją propozycję? I tak dalej.

    Dlatego jeśli wiesz, co dla drugiej strony jest ważne to już osiągnąłeś sukces.

    Wiedząc, jakie obszary są dla naszego rozmówcy ważne, możemy argumentować poruszając się tylko w tych strefach. I mamy pewność, że przynajmniej przemyśli naszą propozycję.

    Możesz się przekonać o tym nawet teraz rozmawiając z pierwszą napotkaną osobą. Więc do dzieła.

     

    No ja nie czytałem tego do końca bo nie mam siły ale myślę Zbyszku że to jest coś fajnego .

    Szkoda że mnie nie widzisz ja się wcale nie muszę silić na to by znać zamysły ludzkich serc. 

    I to jest cholernie niepokojące ….mam już  tego dość

     

    pa twój przyjaciel i brat . 

    A Kazimierzowi to ja nie jestem godzien umyć nóg tak jak i Tobie nie jestem godzien ich umyć …

    Zbyszku.

     

    Ewentualny dalszy kontakt proszę pisać na email 

    arturhei@op.pl

     

     

     

     

     

     

     

     
    Odpowiedz
  24. leszek.s

    Teoria i praktyka

    Nie mając bezpośredniej styczności z nauką o dostatku materilnym, rozumiem, że inni goście będą oceniać ją na podstawie zgodości z Biblią. Ja ze swej strony dorzucam doświadczenia będące moim udziałem. Otwarty i trzeźwo myślący dość szybko poznają, że ta nauka to herezja. Wyprzedzam nieco fakty, ale znam tę ideologię od podszewki i dalsze części, które będą prezentowne przez Kazimierza, będą dla Was szokujące. Zachęcam do wnikliwej oceny, ja postaram się zaś ze swej strony opisać kolejne praktyczne przejawy głoszonej nauki. Nie zakładam, że znowu pan Kazimierz zachowa się jak PO-wska TVN i zablokuje mnie jako niewygodnego uczestnika oceny jego poglądów:)

     
    Odpowiedz
  25. Kazimierz

    Leszek

    Człowieku, zachowujesz się jak ta mucha z opisu Artura, która zamknięta w pokoju wali w szybę aż dudni i żadnego skutku nie widać.

    Posługujesz się językiem, który jedynie kwalifikuje się na zablokowanie.  Zanim cokolwiek napiszesz pomyśl, jeśli potrafisz. 

    Myslisz, że na Tezeuszu czytelnikami są podobni tobie ludzie, bardzo się mylisz, tu są ludzie inteligentni i myślący, przez lata jak pisze Artur. Wypracowaliśmy płaszczyzny, w którym się rozumuniemy i wspieramy – protestanci i katolicy, polityczni i apolityczni, duchowni i świeccy, poeci i zwykli pisarze, filozofowie i teolodzy, psycholodzy i pedagodzy.

    Wstyd mi  za ciebie, że wogóle przyznajesz się, że kiedykolwiek miałeś cokolwiek wspólnego ze wspólnotami zielonoświątkowymi, zapewne pastor miał z tobą jedynie utrapienie, nie chciałbym być na jego miejscu.

    Jeśli będziesz używał słów uwłaczających, zakładał że piszę fałsz i o tym pisał bez argumentacji biblijnej, teologicznej, jeśli dalej obraźliwie będziesz się do mnie wypowiadał, to zablokuję cię na stałe i nie będziesz miał prawa wypowiadać się na moich blogach. A poproszę również admina, żeby wogóle ciebie usunął z portalu.

    Będę pisał na ty, nie jesteś nikim nadzwyczajnym, ani sędziwym, ani ……

    Już więcej nie będę ci odpowiadał na tym wątku, niebawem zacznę pisać to co zapowiedziałem, tam prosze się wypowiadać, w ramach , które wskazałem.

    KJ

     
    Odpowiedz
  26. leszek.s

    nie jestem nadzwyczajny

    Nie jestem i nie chcę być nadzwyczajny. Taki byłem we wspólnotach zielonych. Tak właśnie jak pan potrakował mnie w powyższym komentarzu, pastorzy traktują zwykłych, nienadzwyczajnych wierzących. Jesteśmy dla was natrętnymi muchami potrzebnymi do płacenia dziesęcin. Żyjecie targani sprzcznościami – z jednej strony mucha jest potrzebna, bo płaci, a drugiej strony macie ochotę te muchy rozdeptać.  Będę zwracał się do pana jak należy. Ponieważ nie zgadzam się z tezami głoszonymi przez pana,  co nie oznacza że nie mam szacunku do pana jako człowieka. Żeby pan wiedział, ile pokory i cierpliwości jest w zwykłych wierzących. Wytrzymujemy waszą pastorską pychę i arogancję a wy myślicie, że tego nie widzimy. Wasze wynoszenie się nad słabszymi. Ludzie zwykli mają to do siebie, że nie szczycą się tytułami i stanowiskami, znam kilu takich,  o których człowieczeńswie nie stanowi pozycja i sprawowany urząd. Ewangelia sukcesu będzie zawsze zła, choćby ubrana w najpiękniejsze słowa i cytaty, sieje i będzie siała spustoszenie moralne. Mam prawo się jej przeciwstawić.

    Jak mawiał Ignacy Krasicki "Prawdziwa cnota krytyk się nie boi". Spróbuje pan podczas prezentacji swoich tez zachować choć odrobinę mądrości biskupa, który sam krytykował i nazywał po imieniu wypaczenia w kosciele, którego sam był częścią i miał niepomiernie więcej dystansu do własnej osoby  niż pan. Mimo że piastował jakże zaszczytny i większy od pańskiego urząd.

     

     
    Odpowiedz
  27. Krystian

    Trudno mi zrozumieć

    Trudno mi zrozumieć powiązania błogosławieństwa Bożego z materialnym wymiarem życia chrześcijanina. Dla mnie osobiście bardziej jest to obraz Starego Testamentu niż Nowego. Niewątpliwie Bóg upominał lud izraelski i zachęcał go by był wierny Jego prawą i ich przestrzegał, a On będzie im błogosławił w sposób zapewniający urodzaj i ofity zbiór plonów ,i rozrastaniem  trzody, jak również zdrowiem i liczym potomstwiem. Izrael miał być wierny Bogu i składać swoje troski i obawy o swoją przyszłość w ręce Boże. Wielokrotnie następuje nagana postępowania narodu wybranego i wezwanie do zawrócenia z drogi grzechu. Dlatego naród izraelski trafia do niewoli asyryjskiej, następnie zostanie podbity przez Babilon, a w czasach Jezusa znajduje się w niewoli rzymskiej. Gdy przyszedł na ziemię Jezus, w tym narodzie żyła spora rzesza biednych, porzuconych i zgardzonych ludzi, o których Jezus się zatroszczył i  podniósł na duch i wlał otuchy w ich serce przez Swoje nauki, które są aktualne i głębokie do dzisiejszego dnia. Ale w całym Nowym Testamencie nie znajdujemy ani jednego słowa, by ich biedne i boleśne życie miało piętno braku Bożego błogosławieństwa, albo tego, że Bóg o nich zapomiał. Znamienie słowa kierowane do Kościoła w Koryncie:

    "1 Kor 1:26
    26. Przeto przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu! Niewielu tam mędrców według oceny ludzkiej, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych.
    (BT)". W tym Kościele było " niewielu możnych". Czy ta Wspólnota była bez błogosławieństwa materialnego, czy ono stanowiło klucz do prawdziwego rozwoju gminy chrześcijańskiej w Koryncie?
    Może ta Wspólnota nie była idealna, miała swoje braki i boleśne doświadczenia jakie wpływały na jej wewnętrzny rozwój, ale na pewno nie była pozbawiona Bożej opieki i Jego błogosławieństwa. Póżniej nawet swoimi datkami wsparła Kościół w Jerozolimie, jakie Paweł zabrał i przywiązł do tego miasta.

    Również Jezus nie powiązuje, czy nieużalenia Bożej opieki i błogosławieństwa z materialnym dobrobytem, lecz kieruje swojego słuchacza do wartości o wiele ważniejszych tj duchowych. Nie możemy zapominać, że w pierwszym, drugim czy nawet jeszcze trzecim wieku bycie chrześcijaninem wiązała się stratą swojego domu,pola czy innych śródków utrzymania (zob.Hebr 10,34). Chrześcijanin za przyjęcie i wyznanie Jezusa jako swojego Zbawiciela płacił ogromną cenę, a nawet stracił swoje życie. Czy wtedy myślał, że Jezus go nie kocha? Nie! On po prostu miał ogromną miłość do Jezusa i nie oczekiwał od Niego błogasławieństwa materialnego.

    Kościół swej istocie jest powołany, by głosić Ewangelię i nieść ulegę biednym i potrzębującym, aby w ten sposób ukazać im, że Bóg kocha każdego człowieka i nie zapomina o nim. Jest to jakby "przedłużenie miłościwej ręki Bożej" ( Benedykt XVI).

    Osobiście myślę, że tzw "Ewangelia sukcesu", która wywodzi się z amerykańskich Wspólnot protestancki nie ma potwierdzenia w nauczaniu Jezusa, które jest fundament, na którym mamy budować nasz duchowy dom. Dla Bóg, każdy człowiek jest ważny i niepowtarzalny, za którego dał Swojego Jedynego Syna. To On jest naszym największym i najcudowniejszym błogosławieństwiem, którym Bóg zechciał się podzielić człowiekiem wierzącym. Bycie biednym nikogo w Bożej ekonomii zbawienia nie może oddalać o Niego, a można powiedzieć, że wręcz przeciwnie,iż Jezus w scenie opisu Sądu ostatecznego to z Nimi się utożsamia ( zob Mat 25,31-46).W Swojej ekonomii zbawienia Pan nikogo nie wyróżnia, ani nikim nie pogardza, tylko czeka na odpowiedzieć człowiek, aby przyjął Jego miłość, która jest niezmienna i wieczna. A więc Jezus jest  naszym błogosławieństwem!

    Serdecznie pozdrawiam. K

     
    Odpowiedz
  28. zibik

    Jakie bogactwo – dobre uczynki, czy majętność, dostatek?…..

    Jeśli Pan nie dostrzega istotnej różnicy między bogactwem prawych ludzi w dobre uczynki, a np: "bogactwem" – majętnością, dostatkiem możnowładców, bądź oligarchów, czy nowobogackich, lichwiarzy, bądź różnych szulerów, oszustów, fałszerzy albo tzw. biznesmenów. 

    Czyli ich "bogactwem" materialnym, które pozwala nie tylko "łożyć na wszelką dobrą sprawę", lecz również łatwo powiększać zdobyte fortuny, czy nawet prać brudne pieniądze albo korumpować innych, bądź lobbować własne interesy.  Także  zajmować i rozdzielać  lukratywne posady, stanowić struktury mafijne, czy przejmować władzę i strefy wpływów.

    Ponadto pławić się w luksusach i wywyższać się, a nawet pysznić swoją majętnością wobec osób mniej zamożnych, czy nazbyt wielu poczciwych biedaków, czy pracowników najemnych –  to życzę Panu sukcesu w przekonywaniu innych.

    Szczęść Boże !

     
    Odpowiedz
  29. leszek.s

    otucha

     Panie Krystianie i Panie Zbyszku Wlaliście wiele otuchy do mojego serca. Wbrew pozorom ludzie biedni serce posiadają. I trafia do nich Ewangelia Miłości Jezusa, ale za nic w świecie nie sprzeda im nikt Ewangelii sukcesu. Miłość nie jest towarem.

     
    Odpowiedz
  30. Kazimierz

    Panie Zbigniewie

    No szkoda, że Pan nie rozumie tekstu z Koryntian. Podstawowe pytanie hermeneutyczne brzmi do kogo adresowany jest tekst – dlaczego Pan przekręca Słowo – czy Paweł pisał do – jak Pan to ujął – "nowobogackich, lichwiarzy, bądź różnych szulerów, oszustów, fałszerzy albo tzw. biznesmenów" NIE, ale jak to pisze powyżej Krzysztof, pisze do Kościoła w Koryncie, aby ten wsparł funansowo Kościół w Jerozolimie. I do nich te słowa kieruje, a i do nas również, bo Słowo Boże jest uniwersalne dla każdego człowieka. Co Pan pisz o szulerach itp. jaki to ma związek z tym fragmentem Słowa – żaden.

    W kontekśie zbiórki dla cierpiącego niedostatek Kościoła w Jerozolimie Paweł przekazuje przesłanie Ducha Świętego również i do naszej postawy i do prawd uniwersalnych – jaką jest, że Bożym pragnieniem wobec człowieka wierzącego jest to – aby on miał zawsze wszystkiego pod dostatkiem (w moim przekonaniu na swoją miarę – o czym zresztą później będę pisał), tak aby mógł łożyć zawsze na dobrą sprawę, taki jest też pośredni cel Bożego zaopatrzenia.

    Co nie znaczy, że ten kto nie ma (Kościół Jerozolimski) jest kimś gorszym, ale znajduje się w całkowice innej sytuacji, prześladowany i mordowany.

    KJ

     
    Odpowiedz
  31. Kazimierz

    Leszek

    Proszę ostatni raz, abyś nie używał wobec tego co pisze nazywnictwa ewangelia sukcesu! Widzę, że nie dociera do ciebie to co piszę i o co proszę. Cytowałem ci Przypowieści Salomona, że ten kto zanim wysłucha już ma odpowiedź zdradza swoją głupotę, w więc ostatni raz proszę  – upamiętaj się.

    KJ

     
    Odpowiedz
  32. Kazimierz

    Krzysztofie

    Dziękuję ci za wpis i refleksje, pisanie o powodzeniu materialnym wierzącegi, czy też błogosławieństwie finansowym wierzącego, nie musi być ewangelią sukcesu i ja w żaden sposób tak nie uważam, ani nie będę się wzorował na żadnych amerykanskich kaznodziejach. Mam wiele własnych doświadczeń i przemysleń.

    Prowadzimy z powodzeniem dobrze prosperująca firmę z żoną i wiele przechodziliśmy czasami śmiesznych, czasami tragicznych chwil, aby nauczyć się Bożych zasad funkcjonowania w tym temacie. Oczywiście uważam, że nie każdy wierzący powinien prowadzić firmę i nie każdy może mieć powołanie do tego aby usługiwac innym finansowo.

    Moje pisanie będzie również oparte o zasady ekonomii, która o dziwo (a może wcale nie dziwo), oparta o zasady Boże dobrze funkcjonuje.

    Rozumiem, że część z czytelników nigdy nie prowadziła własnej firmy z powodzeniem, ale jest to bardzo dobry poligon do hartowania wiary i zaufania do Boga.

    KJ

     
    Odpowiedz
  33. Anonim

    Zyszku i Kaziu i Leszku

     Kazimierzu 

    Zobacz proszę to co poniżej w linku.
     

     

    http://openforum.tezeusz.pl/openforum/forum_entry.php?id=3598&page=0&category=all&order=time

    Na końcu tego wpisu Andrzej pisał cytuję :
     

     

    Uwaga wobec osób, które w najbliższym czasie chciałyby w związku z tą sprawą siać jakiś zamęt na Forum Tezeusza, powiem krótko: Nie ma nawet o tym mowy. Poleciłem adminom usuwać każdy agresywny post, oraz loginy najbardziej agresywnych uczestników forum. Ta interwencja kosztowała Tezeusza wiele, zarówno Redakcja, jak i część uczestników Forum jest zmęczona tą dobrą, ale długotrwałą i trudną sprawą, wszyscy mamy prawo do czasu spokojniejszych rozmów i spotkań w Tezeuszu.

     

    Więc ja myślę że to już było . 

    Proszę przejżyj na spokojnie Kazimierzu linki które tam ludzie pisali i zobacz  czy warto zaczynać dyskusję w Tezeuszu na temat "Chrześcijanin a błogosławieństwo materialne?" 

    Przemyśl to proszę jeszcze raz na spokojnie. 

    Leszka nie blokuj Kazimierzu . To nie musi tak być by siebie blokować . 

     

    Kaziu ja ciebie proszę Ty się zastanów czy to będzie miało dobry owoc to dalsze pisanie . 

     

     

     

     

     
    Odpowiedz
  34. zibik

    Słowo Boże jest nie tylko uniwersalne !

    Ma Pan akurat w tej kwestii rację, rzeczywiście "Słowo Boże jest uniwersalne……."A więc chyba dotyczy również tych,  których wcale nie przypadkowo wcześniej wymieniłem?……..

    Natomiast Pana sugestie, że coś nie rozumiem, także oskarżenie, że przekręcam Słowo chyba nie wymagają komentarza. Proszę zauważyć, że to absolutnie nie jest właściwa droga, do wzajemnego porozumienia, ani nawet kompromisu.

    Rzecz chyba jest ukryta w tym, że takie osoby, jak Pan zwyke opierają się wyłącznie na zapisanym tekście i utrwalonej treści. Natomiast są i tacy interlokutorzy, którzy przede wszystkim odnoszą się, odwołują, do nieustannie doskonalonej wielopokoleniowej tradycji Kościoła katolickiego. Pozwalającej m.in. aktualizować i formułować pożądane wnioski z danego zapisu, bądź ubogacać się, dzięki poznawanej i pojmowanej właściwie interpretacji wybranych fragmentów Pisma Świętego – (dostępnej również w portalu "Tezeusz").

    Szczęść Boże !

     
    Odpowiedz
  35. zibik

    Istota problemu !

    Drogi bracie Arturze !

    Mam wrażenie, że dotykasz istoty problemu, który z inspiracji wybranych osób może uwydatnić się, ponownie spotęgować na forum "Tezeusza".

    Ponoć tam, gdzie nie ma kota (gospodarza) myszy (goście) zaczynają rządzić.

    Serdeczne dzięki za to, co czynisz – bądźmy dobrej myśli, że nie materializm, ani racjonalizm, liberaizm, etc., czy neoprotestantyzm, lecz  Jego i nasza prawda w miłości zwycięży !

    Szczęść Boże !

     
    Odpowiedz
  36. Kazimierz

    Panie Zbigniewie

    Żadna tradycja chrześcijańska, w tym Pańskiej Wspólnoty nie może i zapewne nie jest sprzeczna z Bożym Słowem.

    Prosze poczytać własną tradycję (nie ludową), a wtedy Pan się dowie, że tak jest jak piszę.

    KJ

     
    Odpowiedz
  37. Kazimierz

    Artur

    Z jednej strony się ztobą zgadzam, bo w atmosferze agresji trudno cokolwiek dobrego osiągnąć. Lecz z drugiej widać, że ten temat dla wielu jest nieznany, lub też fałszywie postrzegany, gdyż wydobywa z ludzi takie emocje, niezrozumiałe dla mnie.

    Doradzę się jeszcze innych osób.

    Póki co Kazik

     
    Odpowiedz
  38. zibik

    Replika !

    Sz. Panie !

    Przecież nie napisałem, że tradycja katolicka, bądź chrześcijańska jest "sprzeczna z Słowem Bożym."

    Natomiast jeszcze raz powtarzam, (właściwie już nie wiem za bardzo po co), że tradycja, w tym nauczanie, publikacje, przekłady, rozważania, opracowania, interpretacje etc. wybitnych członków wspólnoty Kościoła katolickiego, także modlitwy (pacierze) i adoracje osób duchownych, świeckich, wiernych i oddanych Bogu są najlepszą inspiracją, do właściwego poznawania, odczytywania i pojmowania treści zawartych w Piśmie Świętym. Ponadto osiągnięcia przede wszystkim katolickich naukowców, twórców, autorów i publicystów są pomocne, wielce przydatne, dla początkujących, czy mniej zaawansowanych katolików, także chrześcijan w formułowaniu pożądanych wniosków z danego zapisu.

    Ps.  Pan zamiast odnosić się, do wyartykułowanych myśli, bądź treści. Zdecydowanie woli, wręcz lubi się przekomarzać, a nawet stara się niezbyt udolnie dowartościowywać, a nawet wywyższać i jednocześnie poniżać, deprecjonować interlokutora. Z przykrością stwierdzam wcale nie tylko mnie i nie pierwszy raz, choćby w ten fatalny sposób : "Prosze poczytać własną tradycję (nie ludową), a wtedy Pan się dowie, że tak jest jak piszę."

    Rozumiem, że Pan jesteś, bądź stałeś się miastowy, dlatego pisze jak jest i ma szczególną awersję, do wielopokoleniowej tradycji, w tym pobożności ludowej, która wg. mnie jest nie tylko wartościowa, piękna i unikalna, lecz miła Panu Bogu, dlatego absolutnie nie zasługuje na takie traktowanie.

    Szczęść Boże !

     
    Odpowiedz
  39. Kazimierz

    Panie Zbigniewie

    Tradycja ludowa znaczy potoczna, często stojąca w sprzeczności w katolicką Tradycja Apostolską, nie miałem na mysli tradycji wiejskiej, Pan mnie po prostu nie rozumie.

    KJ

     
    Odpowiedz
  40. Anonim

     Kazimierzu 
    W tym

     Kazimierzu 

    W tym tygodniu przeżywam szczególną walkę wewnętrzną. 

    Nie mogę się zdecydować czy pisać dalej na tezeuszu czy opuścić go na zawsze. 

    Moje loginy ciagle zmieniam bo nie wiem co robić.  Ale już wiem. Dziś po południu zdecydowałem się podjąć stałą drogę i nigdy już nie zmienić swojego zdania i loginu. Walka wewnętrzna trwała bardzo długo. Już wielokrotnie zwracano mi uwagę na to że ciągle zmieniam loginy na Tezeuszu . Ja strasznie się męczyłem ale dziś ujrzałem światełko w tunelu. Trudno mi jest pisać do ludzi, nawet nie wiesz jak bardzo to przeżywam wewnętrznie i jak to mnie męczy jak ludzie się ze sobą sprzeczają. To jest straszny wewnętrzny ból który odbiera mi chęć bycia chrześcijaninem. Czasami to zmusza mnie do tego by wynieść całą moją Bibliotekę Chrześcijańską na śmietnik i oddać się w ręce Buddyzmu który poznawałem. Moje życie z Bogiem to nie było takie jakieś mistyczne widzi mi się. Ja brałem Pana Boga na serio w swoim życiu i on był zawsze pierwszy i ostatni. Pamiętam dni w których pracowałem w pewnej firmie i jak On do mnie przychodził w swoim słowie. Ja poświęcałem Bogu więcej czasu niż na pracę. Jak tylko mogłem czytałem Biblię którą chowałem w szufladzie mojego biurka w pracy i jak nadarzała się okazja czytałem ją , kochając to co czytam. 

    Ludzie z którymi pracowałem widzieli we mnie swojego przyjaciela i starałem się z nimi o Bogu rozmawiać jak tylko mogłem. Dwadzieścia lat temu nosiłem długa brodę jak mój brat Andrzej Miszk. Bardzo mi się jego broda podoba 🙂 Zazdroszczę mu trochę tej brody. Dziś jest ona bardzo siwa i musze ją golić bo wyglądam jak stary dziad jeśli jej nie zgolę a żona się przez to wstydzi bo mówi że wyglądam jak kloszard jeśli jej nie golę. Ale wracając do tematu. Czy o to Ci chodzi Kaziu co poniżej?

     

    Co myślisz o tym ?

    Teologia sukcesu (ang. prosperity theology) – postawa teologiczna w pewnej części chrześcijaństwa charyzmatycznego, polegająca na przekonaniu, że zdrowie, powodzenie materialne i osobiste jest wolą Boga dla człowieka wierzącego. Należy się modlić o sukces i dążyć do niego. W szeroko rozumianym pentakostalizmie znajdują się różne podejścia do takiej nauki. Jest ona zarówno krytykowana jak i wyznawana. "Ewangelia sukcesu" jest krytykowana za (sprzeczne z niektórymi wersetami biblijnymi[2]) podkreślanie bogactw materialnych jako rzeczy świadczącej o bożym błogosławieństwie. 

    [2] Ew. Mateusza 6:19-34; Ew. Marka 10:29-30; Ew. Łukasza 12:33-34; Ew. Łukasza 12:15-32; Ew. Łukasza 16:13-15

     

    Wiesz ja myślę że można czegoś nauczać w oparciu o słowo Boże ale chyba nie wszędzie. 

    Pentekostalizm (ruch zielonoświątkowy) – kierunek w chrześcijaństwie wyrosły i zakorzeniony w ewangelikalnym protestantyzmie. Powstał w USA w 1901, kładzie duży nacisk na osobiste przeżywanie wiary oraz dary Ducha Świętego – w tym prorokowanie, uzdrawianie chorych (np. przez nałożenie rąk i modlitwę), dar glosolalii (tj. "mówienia językami", chodzi tu o języki, których osoba mówiąca nie zna i nie może znać)[1], wypowiadane w innym stanie świadomości (wspomniane w rozdziale 12 Pierwszego Listu do Koryntian)[2].

    Pentakostalizm szerzej pojęty obejmuje także ruch charyzmatyczny, który często nie wyodrębnił się w oddzielne wspólnoty, działając w łonie Kościoła katolickiego (np. Odnowa w Duchu Świętym) oraz zborów protestanckich.

    Wyznawcy są nazywani powszechnie zielonoświątkowcami z uwagi na najważniejsze dla nich święto Zesłania Ducha Świętego, w Biblii (Dz.Ap. 2,1) wymieniane jako Zielone Święta
     

     

    Kaziu ja mam propozycję dla Ciebie i Zbyszka. Posłuchajcie proszę…

    Może dobrze by było abyście się spotkali?

    Przecież żyjecie w tym samym kraju i macie już swoje lata . Jesteście Chrześcijanie i może dobrze było by abyś zaprosił Zbyszka do siebie na kawę , poszlibyście nad rzekę albo jakieś jeziorko , usiedli sobie spokojnie przy napoju bezalkocholowym 🙂 i być może to spotkanie odmieniło by coś co jest między wami jako przeszkoda we wzajemnym zrozumieniu . Myślę że warto było by się spotkać i zobaczyć sobie w oczy. Takie spotkanie dało by wam poczucie tego co internet nie może dać. To pisanie na Tezeuszu ma czemuś słuzyć. To ma budować a nie rujnować czyjąś wiarę . 

    Obiecuje ze swojej strony wspierać wasze dążenia do pojednania i zrozumienia i postanowiłem że jeszcze raz oddam się całym sobą aby przy was być. Wiem że to będzie trwało jakiś czas ale bratem mym jest czas. Za rok może dwa albo i później osiągniemy to o co prosił nas Pan Jezus a mianowicie abyśmy byli jedno jak On z Ojcem jedno jest. Moje wpisy nie będą pojawiać się jak dotychczas w sposób chaotyczny. Moja Walka  wewnętrzna dobiegła końca więc myślę być bardziej stały w poczynaniach i dość dokładny w tym co odtad będę pisał do Was. Poświęcę swój czas na to by przy was być. 

    No ja nie mogę żyć patrząc na to jak się różnicie i jak ta różnica nie buduje ale przysparza czegoś co nie prowadzi do szczęścia jeśli nie wyciągamy z tego co piszemy budujących wniosków to się pozamykamy wewnętrznie jeden na drugiego i będziemy ciągle serwować sobie pouczenia.  

    Nie chciałbym być arbitrem między wami i przychylać się ani do Ciebie Kazimierzu ani do Zbyszka. Nie mogę opowiedzieć sie ani za Tobą i tego czego nauczasz ani za Zbyszkiem i tego czego on naucza choćby to był list od samego Papieża. Dlaczego?

    Dlaczego nie mogę się opowiedzieć za czyjąś ze stron?

    Dlatego że bym musiał któregoś z was zranić. A tego nie chce miłość o której pisałem powyżej. Ona mi na to nie pozwala bym się przykładał w swym rozumieniu ani do Ciebie Kaziu ani do Zbyszka. 

    Wiem że ważna jest Prawda ale prawda musi być piękna. Bez piękna prawda jest tylko literą ,prawdziwą literą Bożą ale nie ma w sobie serca. piękno zaś prawdy łączy się z miłością , współczuciem i wyrozumiałością kondycji człowieka oraz z tym co jest dla nas jeszcze nie zrozumiałe na tej ziemi po której jeszcze chodzimy. Prawda już jest i nie trzeba jej tworzyć na nowo co najwyżej trzeba ją dostrzec. Dostrzec zaś prawdę można jedynie przez wyczulone serce na drugiego innego niż ja człowieka. 

    Ewangelia jest czymś co wykracza poza stare przymierze poza prawo i sprawiedliwość . Jest życiem ponad granicami. Prawda nie jest łatwa i prosta ale wzniosła i nie można jej sprowadzać do litery bezdusznej.  Ona jest kimś a nie czymś. Prawda jest osobowa i ją się dotyka sumieniem. Mogą ją nosić w sobie ludzie tak prości jak ja. Ludzie którzy nie mają tytułów pasterskich i dyplomów wielkich uczelni mogą ją w sobie nosić i doświadczać . Prawda może nie być zrozumiana ale na pewno musi być przeżywana . Prosty niepiśmienny człowiek może o niej usłyszeć i przyjąć w siebie stając się duchonoścą prawdy osobowej . Tą osobą jest Jezus Chrystus w Duchu świętym Bożym. Prawdę można się starać objąć ale wszelkie artykułowanie prawdy musi się pokłonić jej bezmiarowi…

    Pozdrawiam i życzę Wam dobrego spotkania . 

    Cieszę się że rozmawiacie ze sobą  to mnie już buduje. Prosze was miejcie wzgląd na mnie i to że wasze pisanie może zadawać mi ból i cierpienie. 

    Wasz

    a+

     

    PS. 

    Widzisz Jodka ! Taki jest ten świat …jacy my jesteśmy. 

     

    Podoba wam się wasza muzyka słowna ?

    zobaczcie poniżej jak może być odczuwane to co piszemy

    zapraszam was do mojego odczucia 

     

    http://www.ted.com/index.php/talks/eric_lewis_strikes_chords_to_rock_the_jazz_world.html

     

     

     

     

     
    Odpowiedz
  41. gresabe

    Arturze, przyznać muszę

    Arturze, przyznać muszę że bardzo mnie ująłeś swoją sielankową wizją Pana Kazimierza i Pana Zbyszka, siedzących razem nad jeziorem albo rzeczką, debatujacych na tematy religijne popijając przy tym napoje bezalkoholowe.

    Pozdrawiam serdecznie Tomasz.
     
    Odpowiedz
  42. leszek.s

    Prawo do własnego zdania

    Panie Kazimierzu, myślę że to nie pan będzie decydował czy czytelnicy będą uznawali głoszone przez pana tezy za ewangelię sukcesu czy za zdrowe nauczanie biblijne. Warto chyba pozostawić ocenę tego właśnie, drogim gościom Tezeusza.

    Mój stosunek do materializmu w kościele jest dalece odmienny od prezentowanego w pańskich naukach. Początkowo zachłysąłem się tymi naukami i stosowałem je życiu.Widziałem też dalej jej negatywne skutki w moim życiu i życiu innch wierzącyhch, o których się już pokrótce  wypowiadałem. Więc może się pan nie zgadzć ze mną ale nie może mi pan zabronić posiadania własego zdania na ten temat.

    Widzę że inni również nie podzielają pańskiego entuzjazmu co do błogosłaiweństwa materialnego. 

    Z ilości wpisów widać też temat jest ważny i aktualny. Ale czy dalsza prezentacja tych nauk przez pana na tym poralu jest zasadna? Mam rówież jak inni co do tego, poważne wątpliwości.

    Sprawa ursynowska zasięgła szerokich kręgów. Może lepiej w swoim sumieniu rozważyć swój stosunek do pieniędzy niż prezentować cudowne recepty na życie w dostatku i jednoczesnym doświadczaniu krzyża.

     

     
    Odpowiedz
  43. Kazimierz

    Leszek

    Piszesz – "Mój stosunek do materializmu w kościele jest dalece odmienny od prezentowanego w pańskich naukach." problem w tym, że ja jeszcze nie zaprezentowałem swoich przemysleń na ten temat, a ty z uporem maniaka wmawiasz mi, że zaprezentowałem, po prostu brak słów.

    Dziś napisałem pierwsza częśc, proszę bardzo poczytać – http://nowy.tezeusz.pl/blog/201627.html

    A sprawa Ursynowa, jest mi nieznana i nie moja to sprawa.

    KJ

     
    Odpowiedz
  44. zibik

    Kto lub co nas zwykle różni, dzieli, a nawet źle usposabia?…..

    Sz. Panie Kazimierzu !

    Jeśli w pełni świadomie nadał Pan temu akapitowi :" Pan mnie po prostu nie rozumie." formę stwierdzającą, a nie pytającą. To oświadczam, że jest Pan kolejny raz w błędzie i nadal usiłuje mnie niezbyt udolnie dyskredytować. Wg. mnie to, co nas dotyczy, także różni i dzieli, a nawet nieraz źle usposabia, do siebie – wcale nie ma związku z Pana, bądź moją zbyt ograniczoną zdolnością intelektualną, lecz………………………

    Zachęcam Pana i innych wiernych czytelników "Tezeusza", do uważnego przeczytania, przemyślenia i rozważenia nie tylko tego, co teraz napisałem. Lecz przede wszystkim tego, co był uprzejmy dotychczas napisać, nie tylko nam wyjątkowo bliski, życzliwy i przychylny brat Aharon.

    Mając na względzie przede wszystkim to, że poważnie traktuję pragnienie i prośbę czcigodnego Arteczka – mojej bratniej duszy.

    Informuję Pana, że postanowiłem nadal uważnie czytać to, co Pan proponuje i udostępnia innym na forum "Tezeusza", jednocześnie definitywnie zakończyć z Panem dalszy dyskurs nt. błogosławieństwa materialnego.

    Szczęść Boże !

    Z poważaniem Z.R.Kamiński

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code