Głód, pragnienie, zmęczenie są na poziomie najprostszych zmysłów. Tych niedostatków doświadcza każdy, bez ich zaspokojenia trudno egzystować. Może dlatego łatwiej pozyskać uwagę człowieka, dając mu coś, czego potrzebuje tu i teraz. Głodnemu – chleba. Spragnionemu – wody. Znękanemu – pokoju, niż przyciągnąć jego uwagę kodem Boga wplecionym w codzienność. Może dlatego Jezus zaczyna od alfabetu znanego każdemu: głód – nasycenie, pragnienie – ugaszenie pragnienia, choroba – uzdrowienie. Ale równocześnie wskazuje na coś więcej: „… nie zabiegajcie o taki pokarm, który ulega zniszczeniu, lecz o ten, który przetrwa na życie wieczne …” (J 6,27)
Od alfabetu biologicznego przechodzi On do niebieskiego. Od życia doczesnego do życia wiecznego.
Ja się upieram przy samochodziku zabawce, a Jezus chce mi dać najnowszy model Porsche. Chce mnie obudzić ze snu codzienności i rutyny, wyprowadzić z rzeczywistości trzech wymiarów (jeść, pić i mieć = Egipt*) do rzeczywistości przenikającej się z wiecznością (ziemia obiecana). Nie wiem, czy w słowach Jezusa słychać zniecierpliwienie czy smutek, że skupiamy się tylko na palcu, nie chcąc dostrzec tego, na co wskazuje – Księżyca.
„ … Szukacie Mnie nie dlatego, żeście widzieli znaki, ale dlatego, żeście jedli chleb do sytości…” (J 6, 26) Kto potrafi wyciągnąć właściwe wnioski z cudów, które Jezus uczynił? Ktoś mądry nie mądrością akademicką tylko taką życiową. Mądrość – dar od Boga sprawiający, że nagle dostrzegam, rozumiem, czuję tę inną rzeczywistość, która się przeplata z codziennością. Wiem, że trzeba ponieść ofiary i trud, żeby w przyszłości osiągnąć coś cennego, coś wielkiego. I to jest właśnie potęga mądrości – wiedzieć. Komu Ojciec może dać taką mądrość? Temu, kto Go prosi, kto Go rozpoznaje, kto odwraca się od zła i skłania swoje serce do Najwyższego.
Podstawy – wszystko, co jest potrzebne do życia biologicznego (jedzenie, picie, odpoczynek, zdrowie), społecznego (relacje z innymi ludźmi, praca, rozrywka) to w zasadzie maksimum marzeń przeciętnego zjadacza chleba powszedniego. Aby spojrzeć dalej, głębiej, trzeba mieć te podstawowe potrzeby zabezpieczone**.
Ale nawet ten przeciętny zjadacz chleba pewnego dnia zaczyna rozglądać się, szukać, uświadamia sobie tęsknotę – za czymś więcej, czymś, czego nie umie nawet nazwać. Tęsknotę uśpioną do tej pory. Różne są kierunki poszukiwań: New Age, joga, buddyzm, sekty, alkohol, narkotyki, seks.
A to właśnie Jezus jest odpowiedzią na moje najgłębsze pragnienie. Dziś mówi dobitnie: „To Ja jestem chlebem życia. Dlatego ten, kto przychodzi do Mnie, nie będzie już głodny. I ten, kto we Mnie wierzy, nie będzie już nigdy odczuwał pragnienia” (J 6, 35). Z Nim życie jest pełne sensu – tego najgłębszego. Nigdy nie jest puste, bez perspektyw. Z Jezusem świat nabiera barwy życia wiecznego. Szarość mieni się kolorami. Trwając w Nim, zaczynam dostrzegać zapierające dech w piersiach piękno Boga. Wszystkie bolączki, które mnie trapią w perspektywie wieczności nabierają nowego znaczenia***.
Ból przemija – piękno pozostaje****. Kłamstwo przemija – prawda pozostaje. Zło przemija – dobro pozostaje. Nienawiść przemija – miłość pozostaje*****.
* Historia wyjścia Izraelitów z niewoli egipskiej
http://www.recogito.pologne.net/recogito_11/wiara3.htm
** Choć jak od każdej reguły są wyjątki, czasami niedostatek i braki są odskocznią do Boga. Ponieważ ludzie odwracają się od kogoś kto wygląda na „niepełnowartościowego”, taka osoba szuka miłości i przyjaźni nie wśród ludzi, a u Boga. Przykładem może być błogosławiona Małgorzata z Castello
*** Ludzie błogosławieństw
http://nowy.tezeusz.pl/blog/200181.html
**** Opowiadanie o malarzu impresjoniście Auguście Renoir
http://adonai.pl/opowiadania/duchowe/?id=20
***** Tu cytuję mojego księdza proboszcza Wojciecha Łazewskiego. Zdjęcie chleba pochodzi ze strony
http://w-moim-zwatpieniu-i-pewnosci.blog.onet.pl/