Ostatnio przyglądam się światu. I znów powrócił strach.
Wychodzę z izby mojej duszy i widzę wartości zmieszane z antywartościami, zło przebrane za dobro, fajne intencje utopione w procedurach, dobrych ludzi zgubionych w złych decyzjach.
Widzę jak świat ludzi oszukuje. Jak pozwala się rozumowi błądzić po manowcach myśli w imię postępu i swobody, niesłusznie nazwanej wolnością.
Pracuję jako nauczyciel i widzę jak upada system szkolnictwa. Widzę nauczycieli, którzy zamiast uczyć i wychowywać muszą się zajmować wewnątrzszkolnymi regulaminami. I pilnowaniem, by rodzice nie podali ich do sądu za nieścisłości w oświatowych zasadach, których i tak już nikt nie rozumie.
Jestem matką i z drżeniem patrzę na obyczaje i wpływy środowiska pozadomowego, które sprawiają, że moje dzieci już stoją na progu bitwy o wartości i dobra najwyższe w swoim małym królestwie niewinności.
Jestem też na szczęście chrześcijanką. I wiem, że Bóg zwycięży.
Tylko nie wiem jak to zrobi. Może dlatego ten strach. Skoro ludzie wierzący gadają głupstwa, zapominając o Bogu? Uczniowie Chrystusa zapominają o Jego Duchu i upadają. Zapominam i ja czasem o odwadze, męstwie, mądrości i rozumie, o umiejętności, o pobożności i bojaźni Bożej.
Może dlatego powinnam jednak zostać na polu bitwy, i nadal być katechetą. Dopóki wierzę w Jego moc. Dopóki starczy Jego łaski.
Z ostatniego czytania niedzielnego wiem, że "Pan jest przy mnie jako potężny mocarz; dlatego moi prześladowcy ustaną i nie zwyciężą. Będą bardzo zawstydzeni swoją porażką, okryci wieczną i niezapomnianą hańbą". (Jr)
Dlatego nie ma co się bać. Trzeba robić swoje, modlić się, pracować, zawierzyć Bogu. Zobaczymy Jego zwycięstwo.
Dedykuję prof. Chazanowi i pracownikom Szpitala św. Rodziny w Warszawie, obrońcom życia nienarodzonych, matkom wychowującym trudne i chore dzieci, i tym, którzy je rodzą i towarzyszą przy ostatnim oddechu, zamiast zabić. Tym, co wczoraj byli na Radzie 😉 I Wszystkim, którzy wierzą, że życie i Prawda zwyciężą.
Jot
Zgiełk tak naprawdę nie istnieje.
Pozostań, pozostań…
Pozostań, pozostań, moje dzieci, a także ich koleżanki i koledzy nie mieli szczęście do katechetów świeckich, a z księżmi różnie bywało. Masz wyobraźnię, której wielu brakuję. I serce, podejrzewam…