Brat Wilk

Normal
0

21

false
false
false

PL
X-NONE
X-NONE

/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:”Table Normal”;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-parent:””;
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:”Calibri”,”sans-serif”;
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-bidi-font-family:”Times New Roman”;
mso-bidi-theme-font:minor-bidi;
mso-fareast-language:EN-US;}

Brat wilk

Listopadowe słońce

w azymucie dnia

w głąb wnika

nocnego firmamentu.

Fotony w przestworzach

a pośród cieni

długich i coraz cięższych

słodki posmak szronu

wyje pośród świerków

http://www.youtube.com/watch?v=cNXX2YS71Ww&feature=related

 

12 Comments

  1. mal

    czy można się bratać z wilkiem ?

    czy wilk może być bratem ?

    "Poezja to diabelskie wino". św. Augustyn

    Był czas kiedy poruszali mnie głęboko wszyscy poeci wyklęci, bolałam, że nikt nie pojawił się na ich drodze
    i był.

    Dziękujemy im,  że są bo zapraszają nas do odmętu naszego człowieczeństwa
    i mówią coś prawdziwego o nim.

    Chętnie jednak przypatrujemy się z dystansu bo wchodząc w relację zapraszają na dno piekła
    gdzie próbują siebie, doświadczają, grają w ekstramalne gry udowadniając Bogu, ze i tak powiedzą Mu nie i by ich nie przekonywał, są gotowi stoczyć tą walkę do końca takie to są zakamarki nieokiełznanej przez nich samych duszy, która ma swoje hymny,
    którą doświadczają najprzeróżniej, takie mają upodobania by sobie z Nim rozmawiać. "Chodźcie i spór ze mną wiedźcie" Iz 1,18 "Obyś był zimny albo gorący" Ap 3,15

    Artysta – Demiurg kreuje rzeczywistość, za którą czasem jest gotów oddać swoją duszę.

    Każdy ma swoje upodobania, jedni wolą wielbić Boga i toczyć spokojne życie jakoś dążyć do harmonii w braterstwie z Nim
    http://www.youtube.com/watch?v=-vryl9QicJk&feature=related
    dla drugich to flaki z olejem, nuda takie życie z Bogiem potrzebują różnych chocków klocków, przekraczania wlasnych granic i ekstramalnych dialogów.

    W moim przypadku relacja z wilkiem ogromnie mocna, ważna i niszcząca stała się drogą myślę obopólnego odebrania woli i w mym przekonaniu wilczej manipulacji.
    Mam wątpliwości czy wilk może być bratem, braterstwo bowiem rozumiem jako wzajemną równość nie bycie ofiarą ani bycie demiurgiem. Braterstwo to równość człowieczeństwa, decyzja, podjęcie odpowiedzialności, za siebie i drugiego.

    Takie to robienie kozła ofiarnego z Szatana.

     

    Jaka to zatem walka -z czy -o ?

    http://www.youtube.com/watch?v=VyXsRzR0ioA

    http://chomikuj.pl/kapares/Muzycznie/Turystycznie/Belwit+Christian/Piosenki/07.+Neony+frazes*c3*b3w,46489434.MP3

    tylko człowiek wolny może dokonać wolnego wyboru.

    dobrej drogi i dobrego czasu w lasach.

     

     
    Odpowiedz
  2. ahasver

    Wilki są moimi braćmi krwi.

    Ostatnimi czasy tak sie złożyło, że zacząłem współpracować z Pracownią Na Rzecz Wszystkich Istot. To dopiero małe początki współpracy, niemniej jestem na drodze do założenia własnej fundacji ekologicznej, którą nazwę Fundacją Św. Franciszka. Jej celem będzie m.in. współpraca z Beskidzkim Instytutem Nauk o Człowieku i – mam taką nadzieję – z Kościołem Katolickim – w zakresie rozwoju ekozofii, filozofii socjoprzyrody i edukacji ekologicznej młodzieży. W aspekcie praktycznym już teraz PNRWI podejmuje wysiłki monitoringu populacji wilków w Karpatach, ochrony siedlisk dzikich zwierząt i karpackiego krajobrazu przed inwestycjami nie zwracającymi uwagi na piękno karpackiej przyrody i moje działania będą szły w podobnym kieunku. Inicjatywa jest dopiero w powijakach, ponieważ są to działania wymagające współpracy ogromnej ilości ludzi, którzy zarazem wykażą się bardzo stabilną i mocną wolą czynienia dobra. Uważam, że działalność proekologiczna stanowi zarazem szansę ukazania przez Kościół nowoczesnego oblicza, ponadto większą szansę rozszerzania wśród ludzi świadomości ekologicznej niż w przypadku organizacji kierujących się ideologiami nie przemawiającymi do chrześcijańskiego społeczeństwa. Sprawa jest bardzo pilna i najwyższej rangi, ponieważ dzika przyroda, stanowiąca nieodłączny atrybut zdrowego człowieczeństwa w ostateczności przetrwa ludzkość i zwycięży, ale ludzkość bez przyrody upadnie. Chętnych do współpracy – mam taką nadzieję, że w zakresie podejmowanych przeze mnie wysiłków w przyszłości nawiążę szerszą relację z portalem Tezeusz – zapraszam do wstępnej korespondencji mailowej.

    Natomiast wilka postrzegam jako symboliczne zwierzęcie otoczone mityczną aurą grozy, romantyzmu i wolności. Jestem szczerze zafascynowany wilkami, wiem, w jaki sposób postępować w momencie, kiedy spotkam wilki na swojej ścieżce – a zdarzały się sytuacje, kiedy spotykałem pojedyńcze indywidua jak i watahy – czuję głębokie, wewnętrzne poruszenie i afirmującą życie radość. Wilki są pięknymi, silnymi zwierzętami i nie wyobrażam sobie gór bez ich zimowego skowytu. Relacje zachodzące wewnątrz watahy przypominają relacje społeczne z ich hierarchią, współpracą w zakresie wychowania młodszych osobników, polowania, przywództwa, a także postępowania względem samotnych wilków – outsiderów. Narósł wokół wilków negatywny stereotyp, jakoby izolowały jednostki słabe i kalekie. Jest to przesąd, ponieważ przyczyna odejścia wilka z watahy tkwi w nim samym i częstym powodem jest przerost w mózgu gruczołu odpowiedzialnego za agresję. Bywają to samce kalekie, u których agresja spowodowana jest stadną frustracją, niemniej częściej zdarzają się jednostki nazwane hiper-alfa (ultra-alfa, nad-alfa), których agresja i ogromna siła fizyczna przyczyniają się do rozbicia relacji współpracy wewnątrz grupy. Wilki takie są agresywne wobec jednostek włąsnego gatunku i w ostateczności wybierają samotność z powodu naturalnej agresji przedstawicieli watahy, którym najzwyczajniej zagrażają. 

    Kocham wilki. Uśmiecham się do nich. Oczywiście odczuwam respekt i pewnego rodzaju strach przed wilkami, ale nie jest to lęk, ponieważ staram się poznać wilki i wilczą naturę. Czytam dużo artykułów i książek na temat wilka. Swojego czasu posiadałem samochodzik terenowy luaz 1302, który był przez krótki czas montowany w cieszyńskiej "celmie" i wychodził pod nazwą "Wilk". Słucham również wilczej muzyki i sam staram się mieć image wilka. Jest to moja estetyka, moja głęboka religia i nie wyobrażam sobie, aby mogło być inaczej. Staram się być dobrym, czułym i opiekuńczym, ale wciąż dzikim i nieokiełznanym wilkiem. Wilk łączy w sobie cechy opiekuna, ale zarazem samotnika i w momencie, kiedy walczy, to walczy na zabój, kocha na zabój i żyje na maksa. Dlatego z niektórymi samicami być nie może. Wilk… Kocham to… Tak… To jest to!

    http://www.youtube.com/watch?v=cq_VeUMtyzU&feature=fvwrel

    http://www.youtube.com/watch?v=kNMGZzbg39k&NR=1

     

     
    Odpowiedz
  3. mal

    *

    Artysta może tworzyć i dekonstruować.
    Pytanie co jest celem i czy dekonstrukcja jako cel sam w sobie nie jest zamachem na samego artystę.

     

     

    Wspaniałe te projekty i plany. Gratuluję ! Przeczytałam trochę "Traktatu o odczuwaniu godności gór" bardzo inspirujące, uskrzydlające i budzące chęć dobrego działania.
    Życzę powodzenia.

    Wszystkiego dobrego.

     

     

    czy szatan może być bratem ?

    i czy można prowadzić święte życie będąc zakochanym w szatanie ?

     
    Odpowiedz
  4. ahasver

    Dekonstrukcja i Szatan…

    Artysta i filozof, którzy dekonstruują coś, są jak dzieci odnajdujące satysfakcję w poznaniu konstrukcji rzeczy, którą psują… Jeśli dziecko nie oduczy się dekonstrukcji, w ostateczności zacznie niszczyć samego siebie… Dekonstrukcja jest bardzo ciężką i bolesną drogą eksperymentu z samym sobą. Społeczeństwo dążące do zapewnienia sobie bezpiecznego, stabilnego i spokojnego bytu nigdy nie będzie w stanie pojąć Amor Fati artysty, który pogrąża się w swoistym afirmatywnym agonie… To jest inna (de-)konstrukcja psychiczna, inny sposób patrzenia na świat. Oczywiście, że artysta de-konstruujący rozkłada na czynniki pierwsze samego siebie. Artysta wie o tym – niemniej znosi ten ból. Sztuka nie jest zawodem, pracą do wykonania. To jest ścieżka duchow okupiona wielkim cierpieniem związanym z przekształcaniem, a zatem również niszczeniem samego siebie.

    Bóg nie dał człowiekowi odpowiedzi. Dlatego człowiek musi znaleźć ją sam. Ludzie jednak nie poszukują; ból poszukiwania nie jest równomiernie rozłożony. Dlatego kumuluje się pośród artystów, filozofów, ludzi nauki… To jest bolesna droga, branie na swoje barki krzyża ludzkości, która nie chce go podjąć… Prawdziwa sztuka jest heroizmem. Nie ma tzw. "normalnych" artystów. Każdy artysta, wybitny filozof czy naukowiec to po prostu wariat. I  nie jest to żadna poza, żadej rodzaj gry. Lawirowanie pomiędzy symbolami o tak ogromnym ładunku znaczeniowym przypomina obcowanie z Boskim Światłem – zbyt jasnym, aby nie popaść w obłęd… Ktoś musi to czynić…

    Czy człowiek uwikłany w romans z Szatanem jest w stanie być świętym? Wydaje mi się – i nie jest to żadna teza, ani nawet hipoteza, tylko domniemanie – że tak… Tak jak Jezus kochał kurtyzanę, tak człowiek gorliwie wierzący bądź poszukujący Boga może pokochać coś / kogoś najgorszego… Może nawet tym bardziej, im bardziej poszukuje Boga, im bardziej pragnie afirmować Dobro. Zamienia się to w afirmację tak rozległą, że już niczego poza nią nie ma… Afirmowany jest nawet Szatan. To obłędny sposób poszukiwania Boga – z punktu widzenia społecznej poprawności. Moim skromnym zdaniem świętości nie odnajdujemy pośród tego, co za tą świętość zostało przez ludzi uznane, choć oczywiście takie świętości należy respektować. Świętość odnajdujemy w sobie, a raczej w swoim sposobie patrzenia na świat i na ludzi, dzięki któremu obłaskawiamy innych i sami nadajemy im świętość… Święty jest ten człowiek, który świętość potrafi dostrzec wszędzie, częstokroć w sytuacjach granicznych… Na dnie piekła. Dopiero odbicie się od dna sprawia, że droga do świętości jest tak długa jak długą być powinna.

    Święty jest leżący na przystanku autobusowym heroinista, który walczy z nałogiem, choć kocha stan odlotu po działce.

    Święty jest morderca, który płacze, kiedy uświadamia sobie, co zrobił.

    Święta jest dziwka, która pragnęłaby rozpocząć życie od nowa u boku kochającego mężczyzny.

    Święty jest ten Szatan, który w wierszu bodajże Tetmajera usiadł w sadzie i zapłakał nad swoim dziełem…

    Absolutne i radykalne zło nie istnieje, jest wymysłem zlęknionych bądź płytkich ludzi. "Źli" ludzie są upadłymi, pięknymi duchami, którym nie powiódł się żywot. Zło jest skrzywdzonym przez siebie bądź przez innych dobrem. W każdym złym czynie tkwi smutek upadku z jakiegoś poziomu dobra, katastrofa czegoś, co być może uda się jeszcze ocalić…

    http://www.youtube.com/watch?v=9ZyHx4Hx6mU

     
    Odpowiedz
  5. Halina

    Panie Bartoszu

    Może źli ludzi byli kiedyś pięknymi duchami, ale już nie są.I nie dlatego, że żywot im się nie powiódł. Powód jest banalny-wybrali zło zamiast dobra. Ludzie , których dotknęło radyklane zło, nigdy nie pomylą go z dobrem. Cywilizacja nasza byłaby zagrożona rozkładem, gdybyśmy dali się przekonać, że kryteria dobra i zła nie dają się ustalić. Od moralności w żaden sposób nie można się uwolnić. Człowiek ma świadomość dobra i może swemu postępowaniu nadać obiektywną wartość. Wokół zagadnienia dobra obiektywnego, które jest tym ukrytym środkiem -kształtuje się cała etyka. Zło- nie jest skrzywdzonym dobrem, ono krzywdzi dobro, jest jego przeciwieństwem. Zło moralne, nigdy nie stanie się dobrem dopóki człowiek źle postępuje. Rozbój i mord nie stają się przez to dobre, że wielu ludzi rozbija i morduje bez skrupułu. Wyrzuty sumienia- są tym początkiem, w którym człowiek wypowiada WALKĘ  ze złem i DOBREM je zwycięża. Myślę, że wszyscy , którzy przeżyli Holocaust mają najwięcej do powiedzenia na temat zła radykalnego i nie należą do ludzi zalęknionych.  Znam teorię o banalności zła, ale ona nie wyklucza istnienia zła radylaknego.

     
    Odpowiedz
  6. ahasver

    Zło radykalne nie istnieje.

    Nie wierzę w zło radykalne. Radykalne oznacza: Absolutne. Wówczas musiałbym przyjąć, że Szatan jest równoważny Bogu; że jest Bogiem Zła. A tak nie jest. Bogiem zła jest Bóg-Ojciec. W innym przypadku istnieje coś poza Bogiem, a nie w nim. Z logicznego punktu widzenia zło jest więc niedostatkiem dobra – zatem jest dobrem upadłym, tak jak upadłym Aniołem jest Lucyfer, który zbuntował się przeciw Bogu, ale w Bogu, a nie poza-nim. Gdyby istniało coś poza Bogiem, to Bóg nie byłby Bogiem. Zamiast tracić na tym niedostatku energii, powinniśmy starać się poszukiwać większego dobra. I tyle…

    Pozdrawiam serdecznie

     
    Odpowiedz
  7. Halina

    A tak nie jest

    Zapomniał Pan o wolnej woli. A w tym obszarze i szatan i człowiek może działać poza Bogiem. Szatan był stworzeniem absolutnie doskonałym po względem natury , tak jak Bóg, ale ponieważ wybrał zło-jest jego twórcą i personifikacją. Zło ma charakter radykalny w kontekście swej pierwszej przyczyny zaistnienia. W odniesieniu do Boga bardziej zasadne jest mówienie o grzechu.  Człowiek nie jest z natury swej zły, ale ma wpisane zło w swoją etyczną strukturę i dlatego znajduje się w stanie moralnej nędzy. Czynnikiem wyzwalającym z tego stanu jest Bóg,   twórca Dobra. Ujmując rzecz z punktu widzenia etyki chrześcijańskiej jakie to zło dotykało Hioba-banalne? czy metafizyczne? Zgadzam się z Panem, że zło najczęściej rozwija się wtedy, gdy  dobrzy ludzie nic nie robią, więc do dzieła 🙂 Również pozdrawiam serdecznie.

     
    Odpowiedz
  8. ahasver

    Nie zgadzam się.

    Bóg w przypadku Hioba był z Szatanem w porozumieniu. Zło jest perspektywą człowieczą, a upadek – metaforą humanistycznego dystansu do Boskiej Dobroci, dzięki któremu człowiek z większą chwałą powraca w kierunku Boskiego Światła.

    Człowiek – Imago Dei i Similitudo Dei – został wedle Mistrza Eckharta stworzony jako Boskie Oko, dzięki któremu Bóg może zdystansować się do siebie i dokonywać aktu samopoznania. Upadek Lucyfera – najpiękniejszego spośród Aniołów – był aktem kreacji przez Boga Ojca dystansu, z którego perspektywy mógł zacząć siebie poznawać.

    Nie do końca zgodzę się z Dostojewskim, jakoby Szatan nie mógł się podnieść… A może inaczej; sam może nie może się podnieść, ponieważ nie posiada na tyle mocnej Woli (Wola jest Mocą – synonimem Dobra). Jeśli posiada jakąkolwiek wolę – jest to już wola Boska…

    Moralność, dobro i zło… Są to kwestie ziemskie, wewnętrzne, oczywiscie niezbędne do życia, ale kryteria, jakie posiadamy wzgędem Absolutu są niewystarczające, aby używać ich do rozważania na tematy eschatologiczne. Tutaj jedyną możliwość daje już intuicja.

    Wolność… Człowiek ma wolny wybór, ale jako istota niedoskonała, będąca w trakcie dynamicznego, pokrywającego się z boskim samopoznawaniem aktu kreacji, nie jest w stanie do końca poznać, co jest dla niego dobre, a co nie. Tylko Bóg może o tym wiedzieć. Prawdopodobnie dlatego przygarnie na powrót "odrzucone" (odłożone) przez siebie Oczy – i udoskonali. Jedyną wolnością dla człowieka jest Wola. Jako Moc Wola spełnia się tylko w Bogu, który jest Mocą. Wola nie istnieje tam, gdzie wybieramy rozumianego przez siebie jako zniewolenie Szatana. Dlatego nie możemy wybrać takiego Szatana; jakakolwiek jego projekcja, jakakolwiek wizja zawiera już okuchy Boskiej formy, Jego kreacji. Dużo na ten temat mówił Jerzy Nowosielski.

    Logika w dużej mierze też wydaje się tutaj trochę na wyrost; otwórzmy Pismo Święte. Przeczytajmy coś, a potem przewertujmy kilka stronic i znów przeczytajmy; odnajdziemy tylko zaprzeczenie poprzednich słów… Czy nie jest Bóg według naszych ziemskich, moralnych kryteriów li tylko paradoksem? Co nam mówi intuicja? To, co sumienie. 

    "Co mówi ci sumienie? Dąż do bycia tym, kim jesteś." /Friedrich Nietzsche/

    http://www.youtube.com/watch?v=D2iwAAaEZvE

    Jerzy Nowosielski, Anastasis.

     
    Odpowiedz
  9. Halina

    Panie Bartoszu

    Bliżej mi do Kantowskiej koncepcji dobrej woli  niż do Nietzscheańskiej woli mocy. Kant ostatecznie twierdził, że na gruncie rozważań moralnych można dojść do tezy, iż Bóg powinien istnieć, aby we Wszechświecie panowała sprawiedliwość. Z etyki Kanta wynika, że człowiek powinien działać tak, jak gdyby był Bóg, chociaż wg. niego nie jest to tożsame z tezą, że Bóg istnieje.

    Jestem człowiekiem wierzącym. Intuicja nie była w moim przypadku funkcją dominującą ( raczej pomocniczą) w procesie kształtowania się mojego światopoglądu. Należę do osób twardo stąpających po ziemi, a swoje przeczucia utrzymuję w rozsądnych ryzach. Trzymam się raczej prostoty wiary, która wynika z osobistych doświadczeń i obserwacji życia innych ludzi. Wyznaję wiarę opartą na poczuciu wolności od zła, chociaż dotyka mnie ono w sposób bezpośredni lub pośredni, ale nie ma nade mną mocy. Pomimo, że świat jest nieco skomplikowany, najlepiej sprawdzają się proste zasady i rozwiązania. Takie podejście do spraw życia i wiary, prosty system wartości- proponuje nam Pismo Św, które jest mocą ku zbawieniu dla każdego kto wierzy. Każdy więc, w swoim sumieniu musi ocenić jego wartość. Taka samodzielność duchowa odpowiada postawie współczesnego człowieka. Zarówno człowieka , tak i Boga poznajemy też poprzez jego dzieła..  Słusznie zauważył E. Renan-" w moralności tak jak w sztuce-mówienie jest niczym, działanie wszystkim". Walka między dobrem, a złem toczy się nie tylko w świecie realnym, ale także metafizycznym. Zło jest konsekwencją i dziełem wyposażonych w wolną wolę Bożych stworzeń-od człowieka począwszy, na aniele kończąc. Nie każdy człowiek jest w stanie we właściwy sposób posługiwać się swoim sumieniem. To zależy od poziomu moralnego. Często sumienie bywa zaślepione własnym interesem, emocjami albo przesądami. Jednak to zbyt obszerny temat na komenarz..

    Niepokoi mnie pewien monodualizm ( zmieszanie dobra ze złem), może to być próbą ( świadomą czy też nie) swoistego przedefiniowania, która jest groźniejsza niż zwykła negacja.

    Bóg nigdy nie był z szatanem w porozumieniu. " Pakt z diabłem" jest jedną z podstawowych kategorii teologicznych i dotyczy ona relacji człowiek-diabeł. Taki pakt nigdy nie miał i nie ma miejsca pomiędzy czystym dobrem a jego przeciwieństwem -złem. Historia Hioba jest opisana ze względu na człowieka, ku naszemu pocieszeniu, że Bóg jest w stanie pomimo ataków zła, nadać im głębszy wymiar. Bóg zawarł pakt z Hiobem. Na słowa szatana " On się pierwszy złamie i będzie bluźnił w twarz"-Bóg staje po stronie człowieka i mówi-spróbuj, a zobaczysz, że tak nie będzie. Mówi tak, ponieważ zna serce człowieka, jego wiarę( w tym przypadku Hioba). Opowieść o Hiobie pokazuje nam, że Bóg nie zawsze decyduje się usuwać zło za pomocą magicznej różdżki, ale pozwala na to, by człowiek sam usunął jego skutki. Człowiek jest istotą, która potrafi " przerobić "zło w dobro. Jak pisał w Homo patiens Viktor Frankl  ( austriacki psycholog, więzień Auschwitz-Birkenau i Dachau)-" w obliczu trudności w zrozumieniu każdej taodycei jedyną stosowną dla człowieka postawą jest taka, jaką przyjął Hiob. Który najpierw spierał się z Bogiem, potem stawiał mu wiele pytań, by wreszcie dłoń położyć na swe usta i milczeć, świadomy tego.."

    Boga należy szukać w Hiobie, w ofiarach Holocaustu, w człowieku , który umiera, w niepełnosprawnym dziecku. Na pewno nie ma go w oprawcach i wszelkiej maści złoczyńcach.

    " Rycerz, śmierć i diabeł"-Albrechta Durera, to klasyczny wyraz ducha człowieka wierzącego. Jak pisze Paul Tillich w " Męstwie bycia" Rycerz w pełnym uzbrojeniu jedzie doliną, a towarzyszy mu z jednej strony upersonifikowana śmierć, z drugiej diabeł. Nieulękły, skupiony, ufny patrzy przed siebie. Jest sam, ale nie samotny. Uczestniczy bowiem w mocy, która daje mu męstwo potwierdzenia siebie mimo obecności negatywnych stron egzystencji. Jest to ufność osobista, zaczerpnięta z osobowego spotkania z Bogiem. pozdrawiam.

    ww.galeria.malarstwa.pl/obraz,3562,Rycerz-smierc-i-diabel.html

     
    Odpowiedz
  10. ahasver

    Dalej nie zgadzam się.

    Kant ok. Ale cały czas będę się upierał przy hipotezie, że Szatan zostanie zbawiony. Inaczej byłby potężny tak samo jak Bóg. Wiara czy niewiara nie mają tutaj nic do rzeczy. Ktoś wierzy, a ktoś inny nie wierzy. Nie jest to żadne kryterium. Co do prostych zasad w skomplikowanym świecie: Moją prostą zasadą jest to, że wierzę, iż Szatan zostanie zbawiony. Nie jestem manichejskim dualistą. Nie jestem moralistą. Jestem monistą. Jeśli Bóg jest absolutną miłością, to zło jest zaledwie jego znikomym cieniem i zostanie przez tą miłość prześwietlone = zbawione. Skoro Bóg chce być dla człowieka przykładem w miłowaniu swojego wroga i nadstawiania policzka, to sam powinien chyba dać to, co najlepsze swojemu najgorszemu z wrogów – Szatanowi? Głęboko w to wierzę. Nikt nie zmieni mojej wiary, polemika tutaj nie ma sensu tak jak nie ma sensu nakłanianie drugiego człowieka, aby przestał wierzyć w Boga.

    Pozdrawiam 🙂

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code