Burze w naszym życiu

 

 Burze w naszym życiu…

 

Kiedy czytamy fragment ze Słowa Bożego o tym, jak uczniowie Jezusa zostali zaskoczeni przez burzę, a raczej brak reakcji Jezusa na burzę, a wręcz brak Jego zainteresowania (spał) ogarnia nas być może złość na uczniów, być może myślimy sobie wy nieudacznicy, z niczym sobie nie umieliście poradzić.

Gdy Paulina (która teraz ma 18l) była mała, to ciągle oglądała Ewangelię Łukasza z kasety i słyszałem nieraz jak była przejęta zdarzeniami z filmu – „Mistrzu, mistrzu giniemy a Ty śpisz” powtarzała za aktorami, było to trudne doświadczenie dla małej dziewczynki, która nie rozumiała tej sceny. Ale czy my rozumiemy? Może nie gdy czytamy, bo interpretacje teologiczne możemy poczytać i nam się nieco rozjaśnia, ale wtedy, gdy my jesteśmy na rozchwianej łodzi i jesteśmy na skraju życia i wołamy do Jezusa, ginę a Ty śpisz?

Niektórzy myślą, że życie chrześcijanina powinno być pełne uniesień, ochów i achów, spotkań wspólnoty, działania Ducha Świętego, właściwie powinno to być pasmo nieustających sukcesów. I rzeczywiście takie chwile a nawet lata bywają. Większość czasu uczniowie Pana ogrzewali się przy Jego chwale, byli zauważani, ważni, wszak towarzyszyli celebrycie. Jezusa wszędzie rozpoznawano i potrzebowano. Dotykał się żywotnych spraw ludzi, odmieniał ich los. Sprawiał cuda, które wyzwalały chorych, zniewolonych z demonów, wzbudzały martwych do życia. Odpuszczając ludziom grzechy przywracał ich do społeczeństwa, do Boga. To było niesamowite i niepojęte. Można się uzależnić od takiej osoby. Właściwie był herosem, za którym można się bezpiecznie ukryć. Schronić się nawet wówczas, kiedy zrobiło się w życiu wiele złego. Kto by się przejmował tymi atakami faryzeuszy, Jezus miał na wszystko odpowiedź, ale czy oni mieli?

Nie na daremne są Słowa – „kto jest w Chrystusie nowym jest stworzeniem, stare przeminęło i wszystko stało się nowym” 2 Kor. 5,17 oni tego doświadczali, ich tożsamość się zmieniała. Z rybaków, celników i nie znaczących ludzi, nagle znaleźli się na scenie, nagle stali się centralnymi postaciami w historii świata, choć pewnie nie uświadamiali sobie tego. Oni czekali jeszcze na więcej, ignorowali słowa Jezusa o Jego śmierci, a oczekiwali Go jako króla nad Izraelem. Wyznanie Piotra tak naprawdę nie miało dla niego żadnego znaczenia, on go nie rozumiał, podobnie jak Marta, czy Natanael. Oni mówili to co Duch Święty im objawił i mówili takie  słowa – przypomnijmy sobie – Natanael –  „Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś Królem Izraela!” . J 1.43-51; Marta –  Ja mocno wierzę, żeś ty jest Mesjasz, Syn Boży J. 11,22-25, Piotr "Ty jesteś Chrystusem, Synem Boga żywego". Mat. 16,13-20. Duch Święty im objawiał prawdę, ale oni tego nie pojmowali, chcieli Chrystusa zwycięzcę.

Łódź na jeziorze Genezaret, to wielka rzecz ma ono 166km2 i 21 km długości i 13 km szerokości. Średnia głębokość to ponad 25 m, a w niektórych miejscach około 50 m. Zasilane przez Jordan jest jedynym zbiornikiem słodkiej wody, który zasila miasta Izraela. W jeziorze tym żyje i żyło wówczas mnóstwo ryb i stanowiły one zaopatrzenie dla wielu osad rybackich i mieszkańców Izraela. Uczniowie Jezusa to również rybacy, którzy na tym jeziorze spędzili wiele godzin i znali je, dla nich ta sytuacja była wręcz katastrofalna, budząc Jezusa mieli nadzieję, że im pomoże wylewać wodę z łodzi, aby nie zatonęli. Na pewno nie mieli pojęcia co uczyni, gdyż po tym jak rozkazał żywiołom uspokojenie się byli strasznie przerażeni i zdziwieni. Ta scena jest zakwalifikowana przez biblistów jako scena manifestacji boskości Chrystusa, tylko Bóg panuje nad żywiołami, dlatego też przerażenie uczniów. Kim On jest?

Nasza kamera zatrzymała się na zalewanej wodą łodzi, zachmurzonym niebie, błyskawicach wieszczących, że burza będzie jeszcze długo trwała, robimy zbliżenie na Jezusa, który po długim dniu nauczania i modlitw zapadł w ciężki sen i patrzymy w oczy uczniów, którzy są zagrożeni, wówczas wszystko przestaje się liczyć. Nie myślą już o tym co widzieli, nie wspominają uzdrowionego trędowatego ani teściowej Piotr i jej uzdrowienia ale widzą swoją zgubę. I normalne ludzkie zachowanie  Jezusa. Budząc Go mieli nadzieję, że coś zadziała, być może osuszy łódź, być może — Panie ratuj giniemy Mat. 8,25,— Nauczycielu , nic cię nie obchodzi, że giniemy? Mar. 4,38, —Mistrzu, Mistrzu giniemy Łuk, 8,24. Giniemy, to słowo powtarzające się w każdym przekazie, mówili to rybacy, oni natomiast wiedzieli co mówią.

Przenieśmy tą sytuację w nasze życie, kiedy autentycznie możemy wyznać – ginę? Jeśli biorę udział w wypadku, jeśli za oknem widzę ogromny cyklon, który zmierza w stronę mojego domu i nieuchronnie w niego uderzy. Kiedy płonie wszystko wokół i na pewno zaraz tam gdzie jestem będzie pożar, kiedy choruję na nieuleczalną chorobę i nie ma dla mnie już ratunku. Kiedy upada mój biznes i zostaję z milionami długów i z każdej strony wszyscy ode mnie chcą pieniędzy, których nie mam na to aby wykarmić swoje dzieci. Kiedy wiem, że za chwilę, ktoś zabierze mi wszystko z domem , mieszkaniem włącznie bo frank zdrożał i nie stać mnie na to aby spłacać kredyt. Że świat mi runął na głowę, bo zapadłem na nieuleczalną chorobę, z która muszę żyć, a która dyskwalifikuje mnie na rynku pracy, skazując mnie na ubóstwo. Że małżonek zamiast mnie wspierać i zachęcać w trudnych chwilach, zwala całą winę na mnie i odchodzi, bo tak lepiej dla niego. Że dziecko odchodzi od Boga i zaczyna tobą pogardzać i wykrzykiwać złe rzeczy do ciebie, bo już nie ma źródła zaopatrzenia, choć już dawno powinno być samodzielne.

Takie burze, niszczą wszystko, co cenne. Nie dość, że uczniowie poszli na 100% za Jezusem, podobnie jak niektórzy z nas, to jeszcze trzeba znosić takie ciężary, które niechybnie prowadzą do depresji i niemocy. Co robić w takich momentach, wołasz do Boga, a On jakby spał. Poznałeś Jezusa, ale nie masz wiary, że w tej sytuacji On coś może. Najczęściej jak uczniowie, swoimi modlitwami wytyczamy Jemu pole do działania, Panie uczyń to, albo tamto, albo daj to, albo tamto. Jak uczniowie widzimy, że Jezus ma dołączyć do nas i wylewać wodę z łodzi, żeby już się obudził, a On tego nie robi.

Co On robi, gramoli się ze snu i co? Nie bierze wiadra, nie schyla się jak wszyscy, tylko krzyczy na wiatr i jezioro i nastaje cisza. Jak oni wyglądali z tymi wiadrami w rękach, już mieli może zaplanowane, Jezus tam, my tu i damy radę, a tu nagle nie ma burzy. Woda w łodzi jest, ale burzy nie ma. Kim On jest? Takie pytanie powinno nam towarzyszyć, abyśmy zawsze mieli pragnienie poznawania Chrystusa. Kim On jest, że i morze i wiatr są mu posłuszne, pamiętali Mojżesza jak to było z Morzem Czerwonym ,ale to było coś potężnego, naród wybrany, szli do ziemi obiecanej, a tu dla nich taki cud. Może przez chwilę mieli myśli pełne zarzutu, dla innych robi takie rzeczy, a my? Sami mamy walczyć z żywiołem. Przecież dla Niego tam płyniemy! Czy spotykają cię trudności w służbie, być może też tak myślisz, Panie przecież Tobie służę, a tyle przeciwności? Czy aby idę dobrą drogą? Czy aby nie mylę się? Zostawiłeś mnie? Oczekiwali być może pomocy w wylewaniu wody z łodzi, a On zatrzymał morze i wiatr. Jakie my mamy wyobrażenie o pomocy Chrystusa w naszym życiu?

 

 Kochani znajduję się teraz na środku Genezaret i zdaje się, że Pan śpi, wody mnie zatapiają, nie widzę ratunku, dlatego wołam Panie ginę! Może i ty jesteś w podobnej sytuacji wołaj ze mną Panie, giniemy, nie mamy wiary za którą zganiłeś swoich tamtych uczniów, gań nas, smagaj, ale uratuj. Nie chcemy utonąć, wszak płyniemy tą łodzią pt. życie, bo Ty powołałeś, mogliśmy spać już w prochu ziemi, ale Ty zawołałeś żyj, niech te burze i wichry się uspokoją, niech wyjdzie słońce, niech ujrzę Pana w blasku Jego chwały.

Bycie chrześcijaninem, to nie drożdżówka z lukrem, to nie kremówka, ale życie pełne niebezpieczeństw, śmierć większości apostołów uświadamia mi ciągle na nowo, że to bardzo niebezpieczne głosić Słowo Boże, to bardzo niebezpieczne było dla Jezusa, dla apostołów, dla wielu pokoleń chrześcijan i takie tez jest dla mnie. Bo Bóg chce używać doświadczonych narzędzi również w cierpieniu, w zniewagach, a biedzie i chorobie.

2 Kor. 1 – 7Mamy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby się okazało, że moc, która wszystko przewyższa, jest z Boga, a nie z nas. 8Zewsząd uciskani, nie jesteśmy jednak pognębieni, zakłopotani, ale nie zrozpaczeni, 9Prześladowani, ale nie opuszczeni, powaleni, ale nie pokonani, 10Zawsze śmierć Jezusa na ciele swoim noszący, aby i życie Jezusa na ciele naszym się ujawniło. 11Zawsze bowiem my, którzy żyjemy, dla Jezusa na śmierć wydawani bywamy, aby i życie Jezusa na śmiertelnym ciele naszym się ujawniło. 

Czy jesteś gotów / gotowa?

Wasz w Panu KJ


 

Komentarz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code