Demony przyszłości? A nasz rozum śni!

Wystawa „Gdy rozum śni” poświęcona była jednej z największych i najważniejszych kolekcji sztuki współczesnej z Włoch – Fundacji Sandretto Re Rebaudengo. Jej tytuł jak tłumaczy dyrektor programowa Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu Debrila Denegi jest pewnego rodzaju parafrazą tytułu dzieła Goi „Gdy rozum śpi, budzą się demony”.
Wystawa miała zwrócić uwagę publiczności na potrzebę zbierania, przechowywania i kolekcjonowania przedmiotów, dzieł sztuki, które odzwierciedlają zmieniający się świat, czasy, przemiany społeczno-cywilizacyjne i człowieka, który musi cały czas jakby na nowo układać swoje relacje ze światem. Kolekcja Sandretto Re Rabaudenego, która w swoim zbiorze posiada dwa tysiące prac, powstawała w latach dziewięćdziesiątych, czyli w czasach największych przemian kulturowo-społecznych XX wieku. Były to czasy konfliktów, okrucieństwa wojny bałkańskiej, rozpadu Związku Radzieckiego, zjednoczenia Niemiec, powstawania nowych państw, rozwoju demokracji, praw człowieka oraz co chyba najważniejsze rozwoju i uniwersalizacji nowych mediów z Internetem na czele. Wystawa, która była małym wycinkiem kolekcji – bo tylko piętnaście prac artystów polskich i międzynarodowych – miała odpowiedzieć na pytanie jak człowiek radzi sobie ze zmieniającym się światem, globalizacją i czasami, które są pełne sprzeczności i wewnętrznych konfliktów.

Oglądając wystawę natknąłem się na pracę młodego artysty z Rosji – Sergieja Sapozhnikowa zatytułowaną „Halabuda”. Jak można przeczytać w opisie, artysta przez swe studia psychologiczne  tworzy psychologiczne portrety i przekłada stany wewnętrzne na formę obrazową. Artysta jest przedstawicielem tzw. sztuki nomadycznej – sztuki wyobcowania, która odzwierciedla stany wewnętrzne człowieka, który sam musi się zmierzyć z otaczającą i w ciągle zmieniającą się wokół niego rzeczywistością. Wystawiona praca składa się z dziesięciu fotograficznych portretów kolegi artysty Alberta Pogorelkina w jego pokoju, który jest przygnieciony różnymi przedmiotami: materacami, dywanami, meblami i próbuje się przystosować, znaleźć odpowiednią i wygodną pozycję. Fotografie są obrazem wewnętrznych zmagań tego człowieka ale też w ogóle człowieka współczesnego. Współczesny człowiek w dzisiejszych czasach, czasach globalizacji i powszechności nowych mediów musi stale wędrować, wciąż poszukiwać nowych miejsc, nowych doznań i doświadczeń. Człowiek widząc, że ten świat nie spełnia jego oczekiwań, że miejsce w którym się obecnie znajduje nie jest jego miejscem wyrusza więc w podróż. Dawniej człowiek po prostu wychodził z domu i udawał się w drogę. Szedł pieszo bądź dosiadał zwierzę w zależności od czasów i miejsca: konia, osła czy wielbłąda. Czasem zaprzęgał wóz wraz z całym dobytkiem a czasem brał bajkowy tobołek na kiju. Później kupował bilet autobusowy, pociągowy, lotniczy bądź brał swój samochód i przemierzał kilometry w poszukiwaniu swojego miejsca. W drodze do tego swojego wymarzonego miejsca doświadczał nowych przeżyć, podziwiał widoki i uczył się nowych rzeczy. Dzisiaj w dobie społeczeństwa informacyjnego, gdy ta potrzeba wędrówki i poszukiwań nowego lepszego świata jest nieporównywalnie większa z czasami gdy powszechnymi środkami lokomocji były zwierzęta bądź własne nogi, a nawet wtedy gdy zaczęto używać coraz to bardziej zmechanizowanych pojazdów, człowiek współczesny wcale nie musi wychodzić z domu aby szukać tego lepszego świata, swojego wymarzonego świata oraz wymarzonej wspólnoty, która człowieka przyjmie i zaakceptuje. Mówiąc inaczej wraz ze zmieniającym się światem i (r)ewolucją od epoki społeczeństwa tradycyjnego poprzez przemysłowe, aż do społeczeństwa informacyjnego narastała potrzeba poszukiwań i wędrówki lecz jednocześnie człowiek mógł tę potrzebę realizować w coraz mniej aktywny sposób. Dzisiaj wystarczy, że włączy komputer i za jednym kliknięciem może przenieść się w dowolne miejsce. Zaznać dowolnej kultury i poprzez Youtube poznać muzykę, tańce oraz dzieła sztuki pochodzące z odległych miejsc, w które w sposób realny jest niezwykle ciężko dotrzeć. Poprzez portal Facebook może odnaleźć wirtualną wspólnotę ludzi którzy mają podobne poglądy, pasję i go zaakceptują. Życie współczesnego człowieka przeniosło się do sieci i może on będąc Europejczykiem słuchać arabskiej muzyki, czytać arabską literaturę nie ruszając się sprzed ekranu komputera. Będąc w szkole, na uczelni, w pracy i mając wielu ludzi realnie obok siebie, może utrzymywać kontakty tylko w sieci. Tragedią współczesnego człowieka jest jednak to, że kiedy wydaje mu się, że znalazł „to coś” po jakimś czasie znów zaczyna poszukiwania na nowo. Bowiem przypadkiem obok muzyki arabskiej jest filmik z muzyką żydowską i człowiek przerzuca się z jednej na drugą, znów przerzuca setki stron i tekstów by dowiedzieć się jak najwięcej o czymś nowym. Nie tyle chce ale musi tego nowego doświadczyć. Człowiek „wędrując” postrzega, że świat jest otwarty i stwierdza, że „osiedlenie” się przynosi zamknięcie. A jak to podkręcają media nowoczesny człowiek, tym bardziej chcący nosić miano intelektualisty musi być otwarty, a nie zamknięty. Tak więc człowiek wciąż szuka, wciąć wędruje i wciąż nie może osiąść bo jeśli osiądzie inni albo on sam siebie oskarży o małostkowość, brak tolerancji i o owe zamknięcie się na świat. Nowe media zarzucają mnóstwem nowinek, mnóstwem ciekawostek i zdają się podświadomie wołać: kliknij, zobacz tego przecież jeszcze nie znasz, jeszcze tego nie słyszałeś, świat idzie do przodu zmienia się, ty używasz zwykłej komórki, a przecież nowoczesny człowiek lubi się w smartfonach. Chcesz być nowoczesny? Chcesz być cool? Chcesz być tym lepszym? Chcesz być w naszym klubie? Jeśli tak, no to się zmieniaj    dostosowuj! No i chcąc być tym lepszym, a każdy podświadomie chce, więc wciąż się zmienia i nie potrafi i też nie może znaleźć stałego miejsca. Prowadzi to do zagubienia własnej tożsamości, własnego ja. Otwartość, relatywizm i ciągła zmienność sprawiają ogromne trudności, a wielu przypadkach czynią niemożliwym udzielenie odpowiedzi na pytanie kim jest i dokąd zmierza współczesny człowiek? Jakie jest jego „ja”?

W dzisiejszym świecie zmienność uzyskała wymiar stałości i jak pisze Ryszard Kluszczyński: „stajemy się nomadami… wędrujemy nie szukając domu”. No bo jeśli znajdziemy dom no to przepadniemy, stracimy status,  jednym słowem będziemy gorsi.A przecież nie chcemy być gorsi prawda? No i koło się zamyka.

Praca Sergieja Sapozhnikowa przedstawia Alberta Pogorelkina i jego zmaganie się z ciasnotą, niewygodą, z potrzebą ciągłego dostosowywania się do zmieniającej się rzeczywistości. Na każdej fotografii Albert jest przygnieciony to meblami, to materacami i dywanami. Na większości fotografii nie widzimy jego twarzy(tylko na jednej jest ona widoczna w połowie), zawsze jest on do widza ustawiony tyłem lub bokiem. Artysta doskonale oddaje stany wewnętrzne człowieka współczesnego, obywatela społeczeństwa informacyjnego, który jest zagubiony, przygnieciony, dusi się, nie może oddychać, nie może się zatrzymać i odpocząć bo wciąż musi myśleć nad tym jak się do otaczającej go rzeczywistości przystosować i czy to faktycznie jest to jego miejsce, czy nie powinien znowu wyruszyć na poszukiwania? Jest to niemy krzyk o pomoc. Niemy bo nie ma sensu krzyczeć na głos bo nikt nie zwróci uwagi bo przecież każdy myśli nad tym jak samemu się dostosować, jak wygrać lepszą pozycję. Nie ma tu miejsca i czasu by usłyszeć głos wołającego o pomoc i podać mu dłoń. Przecież ten który woła o pomoc poniekąd jest rywalem, a rywalom się nie pomaga. Zresztą mi też nikt nie pomógł, muszę sam sobie z tym radzić, to niby dlaczego ja mam pomagać. Problem w tym, że tak myśli każdy. Tak jak na fotografiach człowiek ten samotnie walczy o przetrwanie i jest odwrócony tyłem by przypadkiem nie dostrzegł, że drugi człowiek też może potrzebować pomocy. Moją największą uwagę przykuła fotografia na której Albert jest w pozycji prenatalnej. Pozycja ta w psychologii oznacza chęć powrotu do łona matki do miejsca bezpiecznego, do miejsca gdzie miało się zapewnione spełnienie wszystkich potrzeb, zarówno fizjologicznych jak i emocjonalnych. Jest to chęć ucieczki od otaczającego świata, który jest pełen sprzeczności i nie zapewnia niczego prócz ciężkiej walki o przetrwanie. Łono matki jest alegorią epoki społeczeństwa tradycyjnego, poukładanego, bezpiecznego w którym wszystko miało swoje miejsce i czas. Kiedy się kończyło dwanaście – czternaście lat stawało się mężczyzną. Kiedy miało się około osiemnastu zakładało się rodzinę. Tak samo w łonie matki gdy wybija dziewięć miesięcy mały człowiek ogląda po raz pierwszy światło dzienne. Będąc dzieckiem jeszcze ten świat jest w miarę bezpieczny, jeszcze jest pewne jutro, choć już nie takie proste i lekkie. To alegoria epoki społeczeństwa przemysłowego, gdzie idealnie nie było ale był zapewniony byt. Świat dorosłości to epoka postindustrialna w której nic nie jest pewne i trzeba ciężko pracować aby zapewnić sobie byt. W tej epoce jak i w dorosłości bezpieczeństwa jeśli sami sobie nie zapewnimy nikt inny nam go nie zapewni. Hasłami naszej epoki społeczeństwa informacyjnego są slogany: walcz, bądź lepszy, poznawaj więcej, świat stoi przed tobą otworem, uważaj jednak na drugiego człowieka, to twój rywal! Idź do przodu, nie zostawaj w tyle! Rozwijaj się! Nie stój w miejscu! Zmieniaj         się!       Dano możliwości rozwoju, zapomniano jednak dać mechanizmy, które pozwolą człowiekowi odnaleźć i zachować tożsamość.                              
Obywatel społeczeństwa informacyjnego co dobitnie pokazuje owa fotografia ma tej epoki, jej haseł serdecznie dosyć i pragnie świata bezpiecznego, pokładanego w którym znał swoje miejsce, w którym nie był sam i nie musiał brać udziału w wyścigu szczurów. Pragnie powrotu do łona matki, które zapewniało potrzeby emocjonalne i fizjologiczne. Gdy rodzi się dziecko to płacze i krzyczy. Płacze i krzyczy bo nie chce opuszczać tego jak mu się wydaje, zresztą całkiem słusznie bezpiecznego świata w którym jest bezpieczny i akceptowany. Ma za darmo to o co później przyjdzie mu toczyć ciężkie boje i wcale nie ma gwarancji, że te boje rozstrzygnie na własną korzyść.

Dzieło Sapozhnikowa oraz cała wystawa zmusiły mnie do refleksji nad samym sobą i światem, który mnie otacza, który nieustannie się zmienia i wymaga ode mnie coraz więcej. Odpowiadając na pytanie będące motywem wystawy jak radzi sobie człowiek ze zmieniającym się światem, globalizacją, nowymi mediami, Internetem, z smutkiem lecz z pewnością odpowiadam: radzi sobie słabo, czasem nie radzi sobie w ogóle.          Słuszne wydaje mi się nawiązanie do tytułu „Gdy rozum śpi, demony się budzą” dzieła Goi, bowiem teraz wiem, że jeśli będę wszystko bezrefleksyjnie i głupio przyjmować oraz podążać za koniecznością spełniania obowiązków obywatela społeczeństwa informacyjnego obudzę drzemiące we mnie demony.

Wystawa skłania do podjęcia studiów nad konsekwencjami rozwoju techniki, nowych mediów, a zwłaszcza Internetu. Bowiem wraz z dobrem rozwój ten przynosi również daleko idące złe konsekwencje, które mogą doprowadzić do katastrofalnych skutków, których przedsmak miałem okazję obserwować oglądając tę wystawę, zwłaszcza pracę artysty z Rosji.

 

Normal
0

21

false
false
false

PL
X-NONE
X-NONE

/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-parent:””;
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:”Calibri”,”sans-serif”;
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-bidi-font-family:”Times New Roman”;
mso-bidi-theme-font:minor-bidi;
mso-fareast-language:EN-US;}

Gdy rozum śni – Skarby kolekcji Sanderto Re Rebaudengo

 

Normal
0

21

false
false
false

PL
X-NONE
X-NONE

/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-parent:””;
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:”Calibri”,”sans-serif”;
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-bidi-font-family:”Times New Roman”;
mso-bidi-theme-font:minor-bidi;
mso-fareast-language:EN-US;}

CSW „Znaki Czasu” Toruń 5.04 – 19.05. 2013

Fotografie: Sergiej Sapozhnikow & Albert Pogorelkin "Halabuda"

 

 

 

Komentarze

  1. Halina

    Pedagogika przyszłości.

      Mówiąc inaczej wraz ze zmieniającym się światem i (r)ewolucją od epoki społeczeństwa tradycyjnego poprzez przemysłowe, aż do społeczeństwa informacyjnego narastała potrzeba poszukiwań i wędrówki lecz jednocześnie człowiek mógł tę potrzebę realizować w coraz mniej aktywny sposób.(…) Człowiek „wędrując” postrzega, że świat jest otwarty i stwierdza, że „osiedlenie” się przynosi zamknięcie. A jak to podkręcają media nowoczesny człowiek, tym bardziej chcący nosić miano intelektualisty musi być otwarty, a nie zamknięty.

     Jedynie człowiek twórczy umie aktywnie uczestniczyć w procesie realizowania własnych potrzeb  oraz w sposób właściwy otwierać się na świat. Otwartość, to stawianie pytania; co moglibysmy razem zrobić. Nie ma twórczości bez drugiego człowieka. Działalność tworcza, to zaproszenie do dialogu, ponieważ wymaga ona wzajemnego zrozumienia i otwartości..Sztuka  rownież jest rodzajem nieustannego doświadczania, a nie doświadczeniem . Doświadczenia osób twórczych mogą dać człowiekowi najwięcej nie w postaci gotowego produktu, lecz przez partnerski udział w procesie twórczym.

    Wartości takie jak : równość, samostanowienie, wolność, są podstawowymi warunkiami do tworzenia sytuacji twórczych.

    Młody człowiek jest wrażliwy na rzeczy i różnego rodzaju przeżycia, dostrzega we wszystkim niezwykłość, szuka, docieka, nie ma dla niego gotowych odpowiedzi, – to znak początku twórczości. To kryteria postawy twórczej wyznaczają cel do dalszego działania. Zagrożeniem tego działania mogą być rodzice, opiekunowie bądź instytucje, które będą hamowały rozwój i samą twórczość.Dziecko twórcze jest elastyczne i otwarte, przez co świetnie radzi sobie we współczesnym świecie. Otwieranie się na świat to nic innego, jak wstępna faza wychowania.

     Otwartość, relatywizm i ciągła zmienność sprawiają ogromne trudności, a wielu przypadkach czynią niemożliwym udzielenie odpowiedzi na pytanie kim jest i dokąd zmierza współczesny człowiek? Jakie jest jego „ja”? (..) Dano możliwości rozwoju, zapomniano jednak dać mechanizmy, które pozwolą człowiekowi odnaleźć i zachować tożsamość.                              

    Czasem nie tylko dziecko, ale też dorosły musi przekroczyć swoje możliwości. Otworzyć się na nowe problemy, rozwiązania i całkowicie się zaangażować w projekt. Tworząc, człowiek staje się w swoich oczach kimś wyjątkowym, autorem dzieła, które daje mu odwagę do ciągłego rozwijania swojej indywidualności.

    Samorealizacja jest najwyższą potrzebą człowieka (lub winna się stać taką), to uczy dystansu do siebie i otoczenia. Nie od dziś wiadomo, że kultura wpływa zarówno na rozwój emocjonalny, umysłowy, percepcyjny, etyczny, społeczny jak i twórczy człowieka.  Prof. Irena Wojnar napisała, iż pedagogika twórczości jest nie tylko zespołem poglądów na wychowanie, ale określoną ideologią, czynnikiem walki i nowego człowieka, o nowe oblicze społeczeństwa (…). Inni Autorzy przestrzegają, że bez twórczego wychowania młody człowiek opuści szkołę dobrze uformowany, ale pozbawiony wyobraźni. 

    Bardzo ciekawa pozycja książkowa dla wszystkich zainteresowanych kształtowaniem nowego pokolenia- twórczych ludzi.

    http://www.gwp.pl/11568,pedagogika-tworczosci.html

    Obywatel społeczeństwa informacyjnego co dobitnie pokazuje owa fotografia ma tej epoki, jej haseł serdecznie dosyć i pragnie świata bezpiecznego, pokładanego w którym znał swoje miejsce, w którym nie był sam i nie musiał brać udziału w wyścigu szczurów. Pragnie powrotu do łona matki, które zapewniało potrzeby emocjonalne i fizjologiczne. 

    Opierając się na badaniach Piageta wiemy, że aktywność twórcza jest potrzebą biologiczną, a brak jej zaspokojenia uniemożliwia optymalny rozwój istoty ludzkiej. Gdy zostaną one zaspokojone pojawiają się kolejne, potrzeby wyższe, opisane przez Maslowa. Potrzeba biologiczna, potrzeba bezpieczeństwa, a także potrzeba miłości i afiliacji muszą zostać spełnione w domu rodzinnym. Potrzeby wyższe – uznania i szacunku, potrzeba akceptacji, poznania i na końcu samorealizacji mogą, i powinny być spełniane zarówno w szkole, spoleczeństwie, jak i w domu

     
    Odpowiedz
  2. Halina

    Panie Wojtku

     To ja dziękuję za ciekawy artykuł. Zgadzam się z większością pańskich spostrzeżeń. Niestety system ekonomiczny,  w którym żyjemy, w coraz mniejszym stopniu nam służy. Nie pozwala żyć po ludzku, realizować naistotniejszych aspiracji; potrzeby poświęcania czasu innym i uwagi, potrzeby uczestniczenia w społeczności, która uczy, wspiera, chroni. Potrzeby tworzenia trwałych  związków-przyjaznienia się, bycia w zgodzie z przyrodą, ze sobą oraz  własnym sumieniem, potrzeby wolnego czasu, wolnej twórczości, duchowych poszukiwań i czynienia dobra. I zapominamy, że " wyścig szczurów", nie jest naturalnym sposobem szczurzego życia. One nie miały wyboru, aby zdobyć cos do jedzenia i przeżyć składały nieświadomie swoje życie na ołtarzu nauki. My sami niekiedy wpuszczamy się w ten labirynt. Soro tak, to powinniśmy potrafić z niego wyjść. Myślę, że przyczyna takiego stanu rzeczy tkwi w nas i nadzieja w tych, którzy potrafią być mądrzy przed szkodą. Ci, którzy nie chcą się ścigać, mogą być awangardą.

     Jest to niemy krzyk o pomoc. Niemy bo nie ma sensu krzyczeć na głos bo nikt nie zwróci uwagi bo przecież każdy myśli nad tym jak samemu się dostosować, jak wygrać lepszą pozycję. Nie ma tu miejsca i czasu by usłyszeć głos wołającego o pomoc i podać mu dłoń. Przecież ten który woła o pomoc poniekąd jest rywalem, a rywalom się nie pomaga. Zresztą mi też nikt nie pomógł, muszę sam sobie z tym radzić, to niby dlaczego ja mam pomagać. Problem w tym, że tak myśli każdy. 

    Może nie każdy, ale znaczna grupa społeczeństwa.Jeśli nie nauczymy się przeżywać codziennego życia w pełni, trudno zbudowac relację prawdziwej przyjazni ze sobą i z innymi. Trudne bywa wejście w rzeczywistość. W życie. Świat w którym chodzimy, nosimy ubrania, patrzymy-jest rodzajem mapy obrotów słońca w stosunku do tego, kim jesteśmy wewnątrz, jaki mamy stosunek do innych, do rzeczywistości, do prawdy. Ubranie pozostaje oczywiście, ubraniem, ale jego wybór i sposób noszenia są w istocie rozpościeraniem się naszej osobowości, naszego Ja, wyrażają to, czego chcemy od innych. Dystans, który zachowujemy w stosunku do siebie pozwala nam zrozumieć nasz stosunek do codzienności. Pozwala nam poza tym na obserwowanie innych na postrzeganie ich takimi, jacy są w istocie, bez odgrywania ról, bez hipokryzji. Dystans pozwala nam nie ulegać uwodzeniu innych, a właściwy dystans w stosunku do nas samych -pozwala czuć się godnymi poważania i przy jazni. Pozwala nam mówić prawdę, stać się autentycznymi i otwartymi. Jeżeli chcemy pomagać innym musimy przebyć naszą własną drogę, codzienną, prawdziwą, a nawet męczącą-nie teoretyzować, nie tylko spekulować wokół idei przyjazni. Przyjazń trzeba przeżywać. " Ubrudzić sobie ręce światem" A zaczynamy od siebie 🙂  Wtedy uda nam się oswobodzić niektóre " rejony" w innych i pomoże im dojrzeć. Pomagając innym-będziemy pracować na bazie dobroci, którą odkrywamy  w nas samych.

    Powodzenia panie Wojtku  na tej niełatwej, ale jakże twórczej drodze.

    pozdrawiam.

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code