, ,

Zmierzch nadziei

Żyjemy w czasie bez nadziei. Nie wierzymy, że w przyszłości wyłoni się sprawiedliwszy świat i lepszy człowiek. Upadły świeckie mesjanizmy i utopie. Pozostała jedynie podszyta lękiem minimalistyczna wiara w dobrobyt i bezpieczeństwo. Przetrwać i zabawić się w interwałach wolnych od konieczności i lęku. Nadzieja eschatologiczna nawet dla wierzących nie ma już większego znaczenia i nie wywiera wpływu na nasze codzienne wybory. [teaser]Religijne zabiegi wokół wieczności są niskoskładkową polisą ubezpieczeniową „na wszelki wypadek”. Nikt też nie spodziewa się, że kościoły chrześcijańskie zmienią bieg zdarzeń, zbudują sprawiedliwszy świat i staną się zarzewiem przemiany duchowej ludzkich rzesz. Zapowiadana co rusz „wiosna chrześcijaństwa” czy pokładanie nadziei w kolejnych pokoleniach młodych okazały się jedynie przyjaznymi życzeniami i zaklinaniem przyszłości.  Coraz częściej szukamy dostępu do Absolutu poza Kościołami.

Jako chrześcijanie zdajemy się nie wiedzieć jak urzeczywistniać Królestwo Boże w życiu społecznym, co to w ogóle ma znaczyć i jak uczynić z Jezusowego wezwania realność. A Christianitas jako całościowy  ład cywilizacyjny inspirowany chrześcijańską nadzieją jest nieodwracalnie przeszłością Europy i nostalgiczną utopią katolickich tradycjonalistów. Histeria chrześcijańskich fundamentalistów, zarówno katolickich i protestanckich, tworzy karykaturę Królestwa w postaci gett religijnej ksenofobi. Nie lepiej jest zresztą po stronie świeckich postmodernistycznych ideologii jak ekologizm, feminizm, alterglobalizm, itp. Wielkie totalne narracje oświeceniowego progresizmu, komunizmu i faszyzmu zastąpił politeizm zabsolutyzowanych aspektów rzeczywistości.  

Upadkowi globalnych nadziei towarzyszy upadek nadziei człowieka prywatnego. Oba te procesy są organicznie ze sobą związane. Człowiek prywatny, który nie wierzy w moralną i eschatologiczną przyszłość świata i człowieka, jest osłabiony w wierze we własne możliwości moralnego i duchowego rozwoju. Banalność pragnień obecnego pokolenia młodych Polaków, ich całkowity i zupełnie bez-wstydny oportunizm i pragmatyzm, wyraża dość dobrze ten powszechny upadek nadziei człowieka Zachodu. 

Jeśli moja zasadnicza intuicja jest trafna, oznacza to, że żyjemy już nie tyle w sytuacji permanentnego kryzysu, ale w stanie katastrofy. (Tragifarsa życia politycznego w Polsce, jego nieomal całkowita krzykliwa fikcyjność, na głębszym poziomie jest symptomem powszechnej metafizycznej i aksjologicznej pustki: braku nadziei.) Gdzie leżą zasypane źródła nadziei? Dokąd i do kogo się udać? Trzeba te pytania postawić sobie w całym ich radykaliźmie i nagości. I nie powtarzać bezkrytycznie gotowych formuł. Pójść głębiej i samotniej. Odnowienie filozoficznej i religijnej nadziei człowieka staje się najważniejszym wyzwaniem myślenia i życia. Przynajmniej mojego. 

[video: http://pl.youtube.com/watch?v=1N8uLfUumHQ ]

 

Wideo blog

 

 Moje blogi na wideo w YouTube 

 

 

8 Comments

  1. jadwiga

    nieco inaczej

    "Żyjemy w czasie bez nadziei. Nie wierzymy, że z czasu w przyszłości wyłoni się sprawiedliwszy świat i lepszy człowiek. Upadły świeckie mesjanizmy i utopie. Pozostała jedynie podszyta lękiem minimalistyczna wiara w dobrobyt i bezpieczeństwo."

     

    Nadzieja w człowieku zyje zawsze. Ona umiera ostatnia. Kazdy wierzy w lepszy i sprawiedliwszy swiat. Ale jaka to ma byc sprawiedliwosc?  Przeciez nie rownosc wszystkich bo jest to niemozliwe, ludzie sa zbyt rozni. Jezaeli zas uwierzymy ze "w zaswiatach" rowniez panuje pewnego rodzaju hierarchia ( swieci, błogosławieni wyniesieni przez człowieka na ołtarze, a roznie z tym bywało w historii, itp) to w tych zaswiatach rowniez sprawiedliwopsci nie bedzie……

    Wiara zas w dobrobyt i bezpieczenstwo istnieje od zawsze i wtopiona jest w geny kazdej zyjacej istoty. Gdzie ptaki buduja gniazda? Tam gdzie jest bezpiecznie i tam gdzie jest "ich dobrobyt" czyli pozywienie.. Dlaczego zwierzeta nie chca rozmnazac sie w niewoli? Bo szukaja bezpieczenstwa.

     

    " Coraz częściej szukamy dostępu do Absolutu poza Kościołami."

     

    To chyba naturalne jezeli Koscioł robi to co robi. Np zamiata pod dywan. A ludzie daza do sprawiedliwosci.

     

    "Człowiek prywatny, który nie wierzy w moralną przyszłość świata i człowieka, jest osłabiony w wierze we własne możliwości moralnego i duchowego rozwoju."

    Zastanowmy sie nad takim zagadnieniem. Ludzie ktorzy maja zakodowana religijnosc, moralnosc najczesciej wstepuja do klasztorów, lub instytutów swieckich. Tam zyja w celibacie. Wiec w jakiz to sposób maja namnozyc sie tego typu geny???

    I na odwrot, ludzie niemoralni, agresywni z nieutemperowanym temperamentem ( juz zbadano ze agresja jest zwiazana z poziomem testosteronu, a z kolei tenze poziom skutkuje seksualnymi zachowaniami) rozmnazaja sie  w przeciwienstwie do tych moralnych. I jakie geny przewazaja w nastepnych pokoleniach, ktore generuja zachowania tych pokolen?

    Chyba nie trzeba odpowiadac na to pytanie.

     
    Odpowiedz
  2. ajendryczko

    Nie jestem pewny

    czy rzeczywiście są takie złe czasy. Czy rzeczywiście kiedyś było lepiej, byla większa nadzieja, mniejszy pragmatyzm, itd? Nie mam pojecia o rzeczywistym zyciu dawniej, ale jak wspominam rozmowy z moją Mamusią czy Babcią, to wówczas jestem pewny, że dawniej wcale nie było aż tak dobrze. Może tylko zakłamanie było większe. Może Andrzeju, osiągasz wiek, w którym należy kontestować świat, młodzież,  inne postawy. Nie sądzę, aby dziś było więcej religijności na pokaz, mniejsza duchowość, mniej nadziei. Może tylko takie postawy bardziej widać. Ilośc mzasypanch źródeł nadziei jest chyba taka sama jak dawniej. A może nawet jest jej więcej. Pozdrawiam,

     
    Odpowiedz
  3. Halina

    Aktualnie wykorzystywana w marketingu teoria mówi:

    " Daj ludziom to, czego potrzebują w danej chwili. Daj im to teraz,bo nie będą czekali. To jedyna szansa by kupili , bo jutro mogą już tego nie pragnąć. Zatem nadzieja i oczekiwanie na coś, co dopiero może nastąpić zostaje systematycznie wypierana w naszych czasach przez: Muszę to mieć dzisiaj.!

    Nadzieja staje się niepopularna,ponieważ jak stwierdziła Eleonor Stump; " Nadzieja kryje w sobie ból, ze względu na to, że to, co oczekiwane w nadziei, dopiero nastąpi w nieznanej nam przyszłości" Z tego powodu nadzieja staje się coraz bardziej ignorowanym pojęciem. Biblijna nadzieja nie polega na irracjonalnej próbie ignorowania wniosków ludzkich rozważań. Jest to raczej zbiór niewzruszonych prawd opartych na narodzeniu, życiu i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa, stanowiące racjonalne i logiczne rozwiązanie obiektywnego rozwiązania grzechu. Nie zauważam w naszym społeczeństwie takiego szczerego oczekiwania dobra od Boga, niewielu jest też, którzy ją podsycają w sercacach ludzi. Wielu ludzi nie potrafi sobie nawet wyobrazić nadziei w Bogu.

    Wielu raczej żywi nadzieje, że pewne zmiany polityczne czy ekonomiczne sprawią, że ich osobiste życie ulegnie poprawie, będzie szczęśliwsze i łatwiejsze. Słaba to nadzieja..Mieliśmy też nadzieję, że postęp cywilizacyjny i rozwój nowoczesnych technologii ułatwi nam życie. Lecz okazuje się, że coraz to nowsze rozwiązania technologiczne często zagrażają naszemu zdrowiu,a komputery i telewizja okradają nas z wolnego czasu, tak, że nie mamy go często dla siebie ani dla bliskich. Kontakty międzyludzkie są coraz bardziej zaniedbywane z powodu pośpiechu i nadmiernych obowiązków.

     
    Odpowiedz
  4. zibik

    Nadzieja to matka mądrych !

    Zapominamy jedynie nazbyt często, że :

    "nadzieje uczonych są pewniejsze, niż bogactwa nieuków" – Demokryt, oraz " nadzieja to matka tych, którzy nie boją się rzucać myśli w daleką przyszłość" – L.Hirszfeld

    W życiu doczesnym zagrażają nam conajmniej dwa stany ducha, które sprawiają m.in. to, że tracimy wiarę i nadzieję. Pierwszy stan to lenistwo (acedia), nie ma nic wspólnego z bezczynnością i próżniactwem.

    Drugi stan ducha to lęk, który jest naszą największą udręką. Lenistwo i lęk są sprawcą naszej biedy.

     
    Odpowiedz
  5. ahasver

    Jestem optymistą 🙂

    Szczytowa forma kapitalizmu, do której już doszło, rewolucja technologiczna i jakościowy wyścig zbrojeń spowodowały wykreowanie wtórnych tożsamości, dostępnych na półkach hipermarketów, w salonach samochodowych czy w sklepach z wykończeniami wnętrz. Ale nie łam się, Andrzeju, pustka taka przestaje być "modna"; młodzieży coraz częściej konsumpcyjny tryb życia kojarzy się po prostu z wieśniactwem i wewnętrznym "niedorozwinięciem". Serio, coraz częściej zauważam, że ludzie posiadający jakieś watości stają się obiektem fascynacji, a posiadanie własnych wartości i zasad – oznaką mocy.  Sądzę, że symptomy upadku przeminą z wiatrem tak jak przeminął spleen końca XIX wieku. CZłowioeczeństwo podniesie się, nie możemy tylko popadać a dekadencję, tylko zgodzić się na jakąś małą nihilizację, powstanie idei człowieka w nieznanej jeszcze, a pięknej formie. Młodzież naprawdę zmądrzała, będzie dobrze! 

     
    Odpowiedz
  6. ddn

    Ja mam nadzieję

    Wiąże się ona właśnie z upadkiem tradycyjnej religijności i pojawieniem się nowej, pogłębionej, prowadzącej do wzrostu świadomości indywidualnej i zbiorowej. Takie zmiany zapowiadają również postmodernistyczne idee, które w znacznym stopniu są ukorzenione w najurodzajniejszych glebach ogólnoludzkiej tradycji duchowej,

     
    Odpowiedz
  7. Kazimierz

    mam nadzieję

    Mam nadzieję, tą nadzieją jest Chrystus Pan, jedyna prawdziwa nadzieja, która nie zawodzi.

    Mimo upadających systemów, mimo roznegliżowanych tradycji i systemów – Jezus Chrystus jest zawsze ten sam! W Nim odnajduję siebie, swoje człowieczeństwo, swoją miłość, swoje szczęście. Tylko żywa relacja ze Zmartwychwstałym i obecność w Jego Królestwie – jak i tajemniczość z tym związana może moim zdaniem być celem , tą inspiracją, tym biegiem, który jest "obfity", owocujący i sprawiający sytość duchową.

    Biblijny Hiob, mógł utracić nadzieję, wiarę ale dzięki wytrwałości poznał Boga, doświadczył Go, zrozumiał swój malutki sposób i stwierdził – "wiedziałem o Tobie tylko ze słyszenia, ale teraz moje oko ujrzało cię…" i to doświadczanie Boga, sprawiło , że Hiob zaczął rozumieć świat stworzony przez Boga i zachwycił się tak Jego światem, jak i Nim samym .  Doświadczanie Boga w naszym życiu może przynieść nadzieję, radość i miłość. Bóg troskliwy Ojciec, ma staranie o nas,  On nam wyznacza cele, On wspiera nas w ich wykonaniu i sprawia, że czujemy się częścią Jego planu dla tego świata – w którym wszystko jest marnością – pod słońcem, jak to nazwał Salomon.

    Pozdrawiam KJ

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code