Żebraczka spod kościoła

 
Rozważanie na Poniedziałek II tygodnia Adwentu, rok A2

tezeusz_adwent_2013.jpg

W chrześcijaństwie najcudowniejsze jest to, że Pan Bóg lubi się posługiwać ludźmi i to w taki sposób, który często jest dla nas niezrozumiały oraz burzy wcześniej ustalone przez nas koncepty świata, społeczeństwa, a przede wszystkim wiary i Kościoła.

Mam takie doświadczenie w moim życiu, które odcisnęło na mnie wielkie piętno i zmieniło moje postrzeganie ludzi. Jakieś dwa lata temu w listopadzie, bardzo wcześnie rano – było trochę po szóstej – szedłem przez miasto do kościoła na mszę. Było wtedy bardzo zimno, wietrznie, a deszcz ostro zacinał w oczy. Idę sobie do tego kościoła, podchodzę do głównych drzwi, łapię za klamkę i… zamknięte. Myślę sobie: co jest grane? Spojrzałem jednak w lewo, gdzie jest drugie wejście do świątyni. A tam przy drzwiach na tym zimnie i w deszczu na ziemi siedziała kobieta, która wskazywała palcem na wejście obok niej. Nie wiem, kto to był, pamiętam tylko, że była dość młoda, brudna, jej ubranie też prawdopodobnie dawało znać o przeterminowanej ważności. Podszedłem do tych drzwi, oczywiście minąłem tę kobietę, łapię za klamkę, faktycznie tu było otwarte i wszedłem do kościoła. Później mnie olśniło i pomyślałem, że powinienem coś jej rzucić, ale gdy wyszedłem po mszy; jej już tam nie było. Chodziłem tam do tego kościoła jeszcze przez jakiś czas o tej porze – może z rok – ale nigdy już jej nie zobaczyłem.

Tak sobie myślę, że gdyby Jezus żył dzisiaj, to prawdopodobnie nie wpuścilibyśmy go do kościoła. Jezus byłby tak naprawdę jednym z nas albo byłby tą kobietą spod kościoła. Brudny i śmierdzący. Chrystus niczym nie wyróżniał się z tłumów, chodził normalnie ubrany, nie nosił alby, niewiele różnił się od apostołów i uczniów. Z wyglądu był po prostu normalnym facetem. Nie mówił też przygładzoną składnią, którą znamy z pięknych przekładów Biblii: „zaprawdę, zaprawdę powiadam wam”. Jezus przemawiał z mocą i to do wszystkich, a skoro przepowiadał do wszystkich, to używał potocznego języka, by swobodnie być zrozumianym przez każdego słuchacza.

Mnie osobiście Jezus wskazał drogę do Kościoła poprzez kobietę bezdomną, chorą – nie wiem, nie mam pojęcia, kto to był, ale wiem, że to był anioł, który będzie się zawsze pojawiał w mojej głowie wtedy, gdy będę miał jakieś odchyły i będę uważał się za kogoś ważniejszego od innych. Ta osoba poniekąd wskazała również moje przyszłe powołanie. Zrozumiałem wtedy, że drogą do Boga są ubodzy, bezdomni, chorzy, ci, od których raczej wolimy stronić, wyśmiewani, dziwacy, ludzie, którzy są na uboczu, skazywani na niebyt. To właśnie przez nich Pan Bóg najmocniej do nas mówi!

W dzisiejszej Ewangelii mamy też obraz Boga mówiącego do ludzi, którzy Go słuchają, ale także do nas poprzez niby nic nieznaczącego, pewnie będącego kulą u nogi dla swoich sparaliżowanego, którego spuszczają przez dach do domu Piotra. Bach! Nagle pojawia się koleś, który leży na jakimś łożu.

Pierwsze, co robi Jezus, to przebacza mu jego grzechy, wprawiając w osłupienie niemal wszystkich. Jemu? Tak! Właśnie jemu! Dlaczego? Bo wewnętrznie tego pragnął i prosił Boga o przebaczenie. Bóg mu przebaczył, a jeśli przebacza, to także uzdrawia. My także szukajmy u Boga uzdrowienia, ale nie tyle z naszych chorób – chociaż owszem, też o to prośmy – co raczej uzdrowienia naszego sposobu patrzenia na drugiego człowieka. Prośmy o uzdrowienie naszego sposobu pojmowania człowieka, który jest na uboczu, odrzucony, wyśmiewany i skazywany na społeczny niebyt. Zobaczmy coś więcej, niż jego „dziwność”. Amen.

Rekolekcje Adwentowe Tezeusza 2013

Zebrak.jpg

Rozważania Rekolekcyjne

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code