wierzyć drugiemu

Rozpoczął się Rok Wiary, a ja ten początek widzę jako Rok Wielkiego Patosu.

Synody, Zebrania, Spotkania, Konferencje, Przemówienia, Dokumenty, Listy, Wielkie Słowa.

Moja babcia kiedyś tak zareagowała na kolejne spotkanie modlitewno-medytacyjno-kontemplacyjne, w którym chciałem brać udział: "Zamiast siedzieć i dumać czy Bóg jest czy Go nie ma, wzięlibyście się do roboty. Starczy dumania – Bóg jest, żadna wielka filozofia". No, i ja takiej wiary zazdroszczę.

Wiary, której świadectwem jest całe życie: dobrze wychowane dzieci, krąg przyjaciół, gotowość do niesienia pomocy słabszym. Bez wielkich słów i dumania – na to nie było czasu, bo zawsze jest coś do roboty. Trzeba obiad przygotować, bo zaraz mąż wróci z pracy głodny. Bo trzeba ogród przekopać, i posiać warzywa, to żona będzie miała świeże i zdrowe do potraw. A jutro przecież synowi muszę pomóc przy tym remoncie, bo biedak sam sobie nie poradzi. I trzeba jeszcze do wnuków zadzwonić, co tam u nich, czy wszystko mają. A wczoraj przecież Kazik wykopki zaczął i też trzeba pomóc sąsiadowi.

Nasza wiara w Boga zaczyna się tam, gdzie zaczynamy wierzyć drugiemu człowiekowi. Że jak prosi to nie chce nas oszukać, że jak daje to ze szczerego serca. Czy potrafisz spojrzeć na bliźniego z miłością, czy wierzysz Bogu, że to możliwe?

No to jak – masz dziś coś do roboty?

 

5 Comments

  1. Jadzia

    Wiary, której świadectwem

    Wiary, której świadectwem jest całe życie: dobrze wychowane dzieci, krąg przyjaciół, gotowość do niesienia pomocy słabszym. (…)

     

    Takie swiadectwo mogą dawac ludzie róznych wyznań a także ateiści. Samo tego typu życie nie jest wykladnikiem wiary. Niemniej babcia miala rację mowiąc:

     "Zamiast siedzieć i dumać czy Bóg jest czy Go nie ma, wzięlibyście się do roboty."

    Wszelkie tego typu spotkania modlitewne kojarzą mi się jedynie z tym, że narobiliśmy balaganu na świecie i grupowo prosimy Bóga, by za nas posprzatał. Bo…nam się nie chce….

    Nasza wiara w Boga zaczyna się tam, gdzie zaczynamy wierzyć drugiemu człowiekowi. Że jak prosi to nie chce nas oszukać, że jak daje to ze szczerego serca. 

    To zalezy nie od wiary w Boga, ale od własnych doswiadczen z ludxmi. Po jakimś czasie juz nie chcemy po prostu być ofiarą…

     
    Odpowiedz
  2. tomasz.zmuda

    hmmm

    Jadziu, wielu teologów jest przekonanych, że właśnie świadectwo życia przeżytego zgodnie prawem naturalnym, przykazaniami miłości  jest przedsionkiem wiary. Choćby taki człowiek nie znał Boga, nigdy o nim nie słyszał, to jego dobre działanie jest oznaką domyślnej wiary w Boga.

    Obcowanie z Bogiem to obcowanie z Miłością, nie można obcować z miłością inaczej jak tylko dla niej pomału umierając, czyli stając się ofiarą.

     
    Odpowiedz
  3. wykeljol

    od dawna mam taką nadzieję

    po pierwsze -ze wzgledu na ludzi których kocham i kochałam, a którzy deklarowli się(deklarują) jako ateiści, a czynią(czynili)tyle dobra,że aż furczy!

    Po drugie- bo mam często zachwiania w różnych obszarach, ale najbardziej dokucza mi, gdy nie mam nic do roboty- to prowadzi po prostu do grzechu. Ale- czasem modlitwa, a w szczegóolności kontemplacja bywa cięzką harówą. Naprawdę lepiej i prościej ugotować obiad, przekopac ogórdek i pozmywac- wszystko rosnie spod ręki, efekt natychmiastowy. Zmęczenie- owsze, ale radośc z tego, co się przekopało. A z modlitwą czasem różnie..szturmujesz i szturmujesz, a tu nie tylko nikt nie odpowiada., ale obsiadają cię rozproszenia jak muchy i proponują tysiace użytcecznych robótek, czyniąc nieznośnym fizyczną bezczynnośc i tragicznie męczącym skupienie…próbowaliście z wieczornym rachunkiem sumienia? Ale takim pogłębionym, stojąc przed Panem z całym swoim dniem…mnie to jakos nie wychodzi albo bardzo rzadko. No i -jakoś tak, jesli jednak się wierzy i wie się-mniej więcej W KOGO- a przynajmniej MIEWA sie z nim jakąś osobową relację- to nie gadać z NIM wcale? Albo tylko za pomocą formułek?

    To całkiem cos innego niż sympozja i narady. To rzeczywiście budzi lekki czasem sprzeciw. Ale- i to jest potrzebne.  W domu Ojca jest mieszkań wiele, a Ciało Chrystusa na szczęście składa sie z millionów róznorodnych części- by słuzyć całości….

     
    Odpowiedz
  4. elik

    Jaka wiara i miłość, takie życie.

    Apostoł Paweł, który potrafił zadziwiająco głęboko wejrzeć w ludzkie serce, upominał nie wrogów, czy ludzi obcych, lecz swoich przyjaciół w Efezie, że powinni być prawdziwi w miłości.

    Dlatego nasza wiara w Boga zaczyna się nie tam gdzieś, lecz staje się autentyczna, kiedy zaczynamy być prawdziwi w miłości. A wierzyć drugiemu człowiekowi wg. mnie należy tylko wówczas, kiedy on nie jest totalnie zdeprawowanym i zakłamanym, lecz stara się być m.in. prawym, odpowiedzialnym, uczciwym tzn. wiarygodnym.

    Wielu ludziom absolutnie nie można ufać, ani im wierzyć, bo uporczywie trwają w grzechu tj. jedni występują otwarcie przeciwko dobru m.in. niszczą dobro, nagminnie zdradzają, oszukują, kłamią etc., a drudzy celowo oferują, rozpowszechniają pozorne, czy fałszywe dobro, dlatego jedni, ani drudzy nie zasługują na pobłażliwość, a tym bardziej zaufanie tych, którzy starają się bezgranicznie i bezwarunkowo ufać Bogu, oraz być wiarygodnymi.

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code