Wiara szarego człowieka, chrześcijanina, księdza

Jaki jest ksiądz, każdy widzi… Nie trzeba się kamuflować i obmurowywać czymś, co prawdą nie jest. O księżach mòwi się wiele i we wszystkich aspektach, rzadko jednak jako o ludziach wierzących. Nie dlatego, jakoby wiary nie mieli (a czy w ogòle wiarę można mieć?), lecz dlatego, że mòwiący patrzą ze swojej perspektywy. Najlepszym określeniem kapłana, dla mnie osobiście, jest „wierzący ksiądz”. Na początku wywołuje to cyniczny uśmieszek, ale w konsewkwencji wyraża wszystko. „Ten ksiądz naprawdę wierzy w to, czego naucza”, „ten ksiądz naprawdę się modli” – to najpiękniejsze określenia istoty kapłańskiego życia.

Nie wiem, jak jest z wiarą księży i nie mnie to oceniać. O ile możliwa do zweryfikowania jest warstwa nie ściśle kapłańska (administracyjna, organizacyjna), to serce każdego człowieka jest niezmierzalne. Trzeba być bardzo ostrożnym, aby nie popaść w faryzejskie oceny i medialne krytykanctwa. Oczywiście, przejawy wiary człowieka widać w jego uczynkach, jakości relacji z innymi, jego zaangażownie. Ocenianie jednak tylko na podstawie tego, co widoczne,  może rozminąć się z tajemnicą ludzkiego serca, spragnionego Kogoś większego. Snując refleksje nad wiarą szarego księdza, zastanawiam się nad samym sobą oraz moimi przyjaciòłmi kapłanami, ktòrych przykład pomaga mi wzrastać, stawać się w pełni sobą i osobą.

Najpierw człowiek, potem chrześcijanin, potem kapłan

Powtarzano to często podczas studiòw seminaryjnych: najpierw być człowiekiem, potem chrześcijaninem, pòźniej dopiero księdzem. Przyjaciel piastujący znaczące urzędy często powtarzał: „dyrektorem się bywa, a człowiekiem się jest”.

Wiara osadzona jest na tym, co ludzkie. Bòg nie wybrał sobie na przyjaciół super bohaterów i herosów ducha, ale słabego człowieka. Dlaczego? Być może dlatego, aby człowiek zrozumiał kierunek Bożego działania: Bòg jako pierwszy wyciąga rękę. To Bòg szuka człowieka i chce więzi z Nim. Jeśli w praktyce jest odwrotnie, to znaczy tylko tyle, że człowiek jest w stanie to pragnienie Boga rozpoznać i za nim pòjść. Nie można zapomnić o kolejności: Bòg daje, człowiek przyjmuje.

Bóg objawia siebie, człowiek odkrywa Boga objawiającego się. Bòg tworzy, człowiek jest stworzony. Bòg jest źròdłem uświęcenia, człowiek przebywając z Bogiem uświęca się. Jednak zawsze Bòg jest pierwszy, On działa i wychodzi naprzeciw. Łaska Boga jest zawsze pierwsza i zawsze większa. Cały wysiłek i trud człowieka polega na otwartości, gotowości do przyjęcia tak wielkiego obdarowania. Być człowiekiem to uznać Boga jako Kogoś, kto mnie tworzy, bez kogo nic nie mogę uczynić (por. J 15,5). Dzieciom tłumaczę to na przykładzie rękawiczki. Ja jestem tylko rękawiczką, a tym, kto działa i naprawdę jest Najważniejszy, jest Bóg, to On jest ręką. Być człowiekiem to uznać swoją zależność, bo sam siebie nigdy nie zaspokoję, sam dla siebie nigdy nie będę satysfakcjonuącą odpowiedzią. Postawa rozpoznania siebie jako niedoskonałego wcale mnie nie umniejsza, nie deprecjonuje mojej wartości, bo to przecież On zna i wyznaczył moją wartość.

Być człowiekiem to uznać obecność Boga, przyjąć Go, co w konsekwencji znaczy stać się chrześcinaninem. Być chrześcijaninem to nic innego jak należeć do Chrystusa i dać się prowadzić. Odkryć Boga obecnego w Kościele… I tu zaczynają się schody, co więcej, wspinaczka ku gòrze. Czynnik ludzki podpowiada, że to wcale nie takie oczywiste, że Bòg jest w Kościele, bo przecież tyle w nim miernoty, bylejakości, a nawet grzechu. Jednak gdy popatrzę w głąb siebie, powinienem powiedzieć to samo: to niemożliwe, że należę do Chrystusa, bo przecież tyle we mnie ciemnych zakątkòw, cuchnących śmieci i obłudy, że aż dziw, że się jeszcze w tym wszystkim nie utopiłem.

Popatrzmy na Apostołòw. Wydają się być żałośnie śmiesznymi chłopczykami. Przebywają z Chrystusem, widzą Jego czyny, a kłòcą się o pierwszeństwo w Kròlestwie Niebieskim, zdradzają Sens życia, zazdroszczą, krytykują… Nawet przebywając z Nim, są starym człowiekiem. Nie zmienia się wiele nawet po Zmartwychwstaniu i Zesłaniu Ducha świętego… Stary człowiek wyłazi z nich i niczym odpadający naskòrek węża pokrywa rodzący się Kościòł… Ale Bòg nie wycofuje swojej łaski tylko dlatego, że Jego stworzenie takie jakieś byle jakie (w końcu to stworzenie Boże).  Bòg nie jest emigrantem, ktòry ucieka, aby szukać nowej ziemi obiecanej i nowego ludu. Nie czeka, aż przyjdzie wiosna i stopnieją śniegi. On się udziela nawet wtedy, gdy narzędzie zardzewiałe i gdy ze zniszczonego naczynia wiary wycieka Boża łaska. Trzeba odkryć Boga w tym, co zwykłe, aby cieszyć się Jego niezwykłością. Trzeba tylko pozwolić Bogu… być Bogiem.

Z tym całym bagażem mojego kulawego człowieczeństwa i rdzewiejącego chrześcijaństwa jestem też księdzem. Nie jest to powòd do nadmuchanej dumy czy plastikowej sztuczności, bo wiem, że ani lepszy, ani świętszy od innych nie jestem. Sam się dziwię, dlaczego Pan wybrał właśnie mnie. Nie wiem dlaczego, ale wiem, że do tego zadania wciąż nie dorastam… Dlatego razem z powierzonym mi ludem patrzę z ufnością w oczy Chrystusa i wołam: „Ratuj, Panie, bo giniemy!”

I momentami czuję Jego obecność, doświadczam delikatnego prowadzenia „Niewidzialną ręką”.

Ja człowiek, chrześcijanin i kapłan…

 

25 Comments

  1. aaharonart

    Trzy pytania do Księdza oraz do Pastorów

    Po przeczytaniu poniższego zdania w tym blogu, przyszły do mnie trzy pytania, które piszę poniżej cytowanego zdania   

    Ksiądz Adam pisze :

    Sam się dziwię, dlaczego Pan wybrał właśnie mnie. Nie wiem dlaczego, ale wiem, że do tego zadania wciąż nie dorastam.

     

    Moje pytania:

    Czy , aby być powołanym przez Boga, na Księdza Rzymsko Katolickiego,  trzeba wpierw zdać maturę ?

    Czy , aby być powołanym przez Boga na Pastora w Kościele  Zielonoświątkowym, trzeba wpierw zdać maturę?

    Czy , aby być powołanym przez Boga na Apostoła w czasach Chrystusa trzeba było wpierw zdać maturę?

     

    aharonek

     

     

     

     

     
    Odpowiedz
  2. ahasver

    Bóg…

     Boga dla mnie nie ma. Nie twierdzę, że Boga w ogóle nie ma, ale ja nie wierzę; zakład Pascala nie wystarcza. Skończyłem go poszukiwać. Szukałem do 2012 roku, ale nie znalazłem. Nie ma żadnej "łaski wiary", bo gdyby była, Bóg sam by mnie znalazł. W Boga wierzą ludzie, którzy mają do tego odpowiednio ukształtowaną psychikę, prdyspozycje mentalne. Swoje wizje lepszej szczęśliwości i rzekomo wyższego porządku, wszelkie logiczne ekstrapolacje swoich osobowości nazywają właśnie Bogiem. 

    Nie znalazłem Boga i choć modliłem się o to, aby sam pomógł mi w siebie uwierzyć, jakoś tak nie uwierzyłem. Zatem nie ma Bożej łaski, nie ma łaski wiary, Bóg nie wysłuchuje człowieka. A może nie jestem człowiekiem? 

    Jesteśmy sami na tym świecie i odpowiedzialni za samych siebie. 

    Nawet jeśli Bóg istniał, to odszedł od człowieka. Być może umarł.

    W każdym bądź razie Bóg nie jest obecny, a losy każdego pojedynczego człowieka są mu obojętne. 

     

     
    Odpowiedz
  3. adi

    Aby byc powolanym przez Boga

    Aby byc powolanym przez Boga wystarczy miec mature…serca czyli zdolnosc do rozpoznania Pana, ktory wola.

    Oczywiscie wspolnoty stawiaja odpowiednie wymagania i uczelnie takze, ale sa to normy zewnetrzne.

    Powolanie to moje tak ( jako odpowiedz na tak Boga ) potwierdzone przez tak Kosciola.

    a jak jest u innych zobaczymy co odpowiedza…

     
    Odpowiedz
  4. adi

    Bartosz, bolesne jest Twoje

    Bartosz, bolesne jest Twoje wyznanie i walka jaka toczysz! Wiesz, mysle ze jestes blizej Boga niz…wielu z nas. Moze czasami trzeba wykrzyczwec Bogu w twarz i "obrazic sie", zachecam abys dalej walil jak glowa w sciane i wyklocal sie z Nim! Tez tak kiedys mialem. Poszukiwalem go glowa, we wszystkich filozofiach i madrych ksiazkach…i nic bylem dobrym teoretykiem ale w koncu On przyszedl i jak dal w glowe….to do dzis nie przechodzi. co nie znaczy, ze mi sie nie wymyka, ze nie mam chwil jakbym walil glowa w sciane.

    Ludziom jak ty mowie nie przestawaj wal glowa jeszcze mocniej, abys mogl powiedziec probowalem. Przeczytalem cala Biblie, modlilem sie, jezdzilem na rekolekcje, spowiadalem sie i zrobilem wszystko co mowi Kosciol… I tak przez rok. Jest taka ksiazka dziwna Rok szabatowy…

    Pokloce sie tez z Jezusem o Ciebie!

     
    Odpowiedz
  5. elik

    Wiem, czy nie wiem?…..

    Czytając uważnie te słowa: Sam się dziwię, dlaczego Pan wybrał właśnie mnie. Nie wiem dlaczego, ale wiem, że do tego zadania wciąż nie dorastam…

    Ks. Adamie rzeczywiście jest inspirujący, wręcz intrygujący ten fragment Twojego wpisu, a szczególnie owo nie wiem dlaczego.

    Przecież doskonale wiesz, że Pan – Jego serce nigdy nie jest obojętne na prawe, szczere, gorliwe postawy ludzkie, w tym ich żarliwe modlitwy (pragnienia, intencje, prośby, błagania).

    Zapewne wcześniej, oraz w czasie podejmowania ostatecznej decyzji poświęcenia się na służbę w kapłaństwie nie brakowało Tobie osób bliskich, które zwracały się, do Pana właśnie w/w lub podobny sposób – w tej szczególnej i doniosłej intencji. Ich prośba została wysłuchana i przyjęta, a Twoja decyzja uszanowana, także pobłogosławiona i uświęcona.

    Ps. Ponieważ jesteś późno urodzonym tj. młodym kapłanem więc nie tylko owo dorastanie jest jeszcze, przede Tobą. 

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  6. aaharonart

    aharonek pyta Księdza 🙂

    Dziękuję za próbę wyjaśnienia jednak mam znów pytanie 🙂

    Ksiądz napisał że cytuję poniżej : 

    Oczywiscie wspolnoty stawiaja odpowiednie wymagania i uczelnie takze, ale sa to normy zewnetrzne

    Mam pytanie :

     Dlaczego uczelnie stawiają wymagania Bogu? 🙂 

    Czy te normy zewnętrzne (matura świecka) mogą być przeszkodą dla Boga  w powołaniu młodego   człowieka do posługi Kapłańskiej ? Czyli  człowiek nie mający matury nie może być powołany do posługi Kapłańskiej?

    Czy to znaczy że wtedy Bóg może powołać  na Księdza jakiegoś młodego człowieka, gdy on wpierw zaliczy , język polski , Matematykę, jakiś język obcy itd..? 

    a co jeśli nie zaliczy matury? Czy wtedy Bóg już nie może powołać człowieka na księdza? Czy Bóg jest zależny od norm zewnętrznych , czyli państwowej matury?

    Tak jakoś myślę że Bóg jeśli ma kogoś powołać na księdza to może wpierw  wyposarza go w dar  rozumu i zdolności ponad przeciętne, np w   IQ conajmniej 160 i wtedy dopiera z nim działa…czyli wysyła człowieka do szkoły świeckiej ,aby  tam zaliczył  maturę z Matmy , Polskiego itd …Jednak jakoś mi to wszystko nie pasuje do tego Pierwszego "Papieża" Piotra i jego brat Andrzeja …którzy byli synami  rybaka i sami łowili ryby a niemając matury zostali powołani przez Boga… 

    Ciekawe dlaczego uczelnie stawiają wymagania Bogu? 🙂

    Przepraszam że tak pytam …myślę że wielu młodych ludzi również by o to spytało …

    🙂

     

     
    Odpowiedz
  7. adi

    Ahaaronku juz

    Ahaaronku juz odpowiadam.

    To, ze sa wymagania konkretne, takze cywilne nie znaczy, ze uczelnia ogranicza Pana Boga. Jednak do pracy, jakiejkowiek potrzebne sa odpowiednie kwalifikacje i wyksztalcenie. Ksiadz jest poslany aby uczyc w szkole, szkola stawia wymagania magisterium. Bez niego nie moze pracowac w szkole, wiec jeden aspekt odpada.

    Kodeks Prawa Kanonicznego nie stawia takich warunkow co do wyksztalcenia i zdadza sie jeszcze gdzies tam przygotowac i wyswiecic bez matury poza semniarium. Inne praktyki maja tez zgromadzenia zakonne.

    Wydaje mi sie, ze dzis matura nie jest problemem…

    Jak ktos czegos chce to podejmie wysilek znam wielu takich ludzi, co po zawodowce i kilku latach pracy odzczuli w sobie powolanie i uzupelnili wyksztalcenie i zostali super kaplanami.

    Jednak wspolczesny swiat stawia wymagania aby pewien poziom byl reprezentowany, choc pozniej bywa z tym roznie 🙂

    Jak Bog wzywa to i da potrzebne laski, popatrz na sw. Jana z Ars!

     
    Odpowiedz
  8. Kazimierz

    Artur

     Pytałeś też o pastorów, no to odpowiem:

    w naszym Kościele nbajważniejsze jest powołanie, osoba taka zostaje rozpoznana przez wspólnotę, naturalnie przy takiej osobie gromadzą się ludzie, a ona wzrasta w poznaniu Boga. 

    „Dlatego, bracia, tym bardziej dołóżcie starań, aby swoje powołanie i wybranie 
    umocnić; czyniąc to bowiem, nigdy się nie potkniecie.” (2 Ptr. 1, 10) i to jest zalecenie, do tego aby również wzrastać w mądrości. Cała Biblia zachęca do nabywania mądrości. Tak jakoś jest ze najczęściej pastorzy posiadają juz wykształcenie wyzsze "świeckie" , a potem studiują lub też są również po studiach teologicznych. 

    Kiedy Bóg powołuje daje pragnienie rozwoju, poza tym trzeba z czegoś utrzymać rodzinę i zdobyć dobry zawód. Ludzie idą tez za takimi, którzy coś sobą reprezentują obok powołania, które jest najwazniejsze radzą sobie w zyciu, pracują jako pedagodzy, psycholodzy, lekarze, wojskowi itp. 

    To ludzie wybierają pastorów, nie pastorzy sami siebie. I to ludzie decydują kogo powołują 🙂

    Tak jest w naszych wspólnotach.

    Pozdrawiam serdecznie Kazik

     
    Odpowiedz
  9. aaharonart

    aharonek znów pyta Księdza:)

     Czyli człowiek który chodzi z Bogiem twarzą w twarz , np taki dajmy na to święty Franciszek który zdobył tylko podstawowe wykształcenie ni jak by nie mógł w szkole nauczać o Bogu? No bo w szkole to o Bogu się dzieci uczy od tego kto Boga poznał , prawda?
    Prosty człowiek który chodzi z Bogiem nie może o nim w szkole na religii nauczać bo do tego potrzebne są studia magisterskie . Teraz już rozumiem że nie tylko matura serca dzisiaj jest ważna ale też matura w świeckim świecie i studia magisterskie . Czyli bez studiów magisterskich cała ta matura serca jest za mała a człowiek choć by nie wiem jak znał Boga to nie mógłby o Nim w szkole nauczać bez studiów . A co jeśli w szkołach uczą dziś Ci co mają wiedzę magisterską a matury serca nie zdali ?
    Aharonek bardzo by chciał dowiedzieć się od Księdza co to jest "matura serca" o której ksiądz raczył wcześniej w swoim wpisie do wspomnieć…
    Co to jest matura serca ?
    Ksiądz napisał wcześniej że cytuje :
    Aby byc powolanym przez Boga wystarczy miec mature…serca czyli zdolnosc do rozpoznania Pana, ktory wola.

    Czym jest ta zdolność do rozpoznania głosu Boga i jak się ona objawia w życiu młodego człowieka? Jak się rozwija i czy jest ona jakoś kontynuowana , czy się póżniej robi studia wyższe po tej maturze serca czyli jakie są stopnie wyższe w rozpoznawaniu głosu Boga?

    Dziękuję za wyjaśnienia …

     
    Odpowiedz
  10. aaharonart

    aharonek pyta Pastora

    Dziękuję CI Kaziu za odpowiedź

    Czyli w Kościele ZIelonoświątkowym dobrze jest jak się ma maturę ale jak się jej nie ma to też można zostać pastorem zboru i nauczać np dzieci o Bogu nawet jeśli nie ma się studiów magisterskich?

    Dlaczego najczęściej Pastorzy to ludzie z wyższym wykształceniem skoro Ewangelia jest taka prosta ? 

    Co jest wyznacznikiem albo co jest najważniejsze w życiu człowieka by mógł zostać w Kościele Zielonoświątkowym Pastorem ?

    Napisałaś bowiem że cytuję :

    To ludzie wybierają pastorów, nie pastorzy sami siebie. I to ludzie decydują kogo powołują 🙂

    Co ci ludzie widzą w danym człowieku np w Tobie że oni Cię na Pastora wybrali ?

     

    Dziękuję za wyjaśnienie 

    aharonek

     

     
    Odpowiedz
  11. Jadzia

    tak piszecie….

    ks Adam

    Jednak do pracy, jakiejkowiek potrzebne sa odpowiednie kwalifikacje i wyksztalcenie.

     

    To ja zapytam. Czy Apostołowie mieli wykształcenie, cos na kształt matury? Mieli kwalifikacje? Rybołostwo? Czy dzis zwykły  rybak mógłby być duchownym? Jeden jest fakt Jezus wybierał ZDROWYCH.

    Kazimierz

    To ludzie wybierają pastorów, nie pastorzy sami siebie. I to ludzie decydują kogo powołują 🙂

    No cóz. Dla porównania ludzie wybieraja sejm i senat oraz prezydenta w wyborach powszechnych.

     

    aaharonek

    Co ci ludzie widzą w danym człowieku np w Tobie że oni Cię na Pastora wybrali ?

    To samo co w naszych świeckich władzach. Kazde wybory są podporządkowane tym samym subiektywnym emocjonalnym zasadom.

     
    Odpowiedz
  12. adi

    Jadwiga a czy na przyklad

    Jadwiga a czy na przyklad Sokrates, albo Cyceron pokonczyli szkoly? Dzisiaj tez nie mogliby nauczac.

     

    W ten sposob popelnia sie blad historycyzmu, czasy sie zmienily i wymagania tez. Powtorze dzis matura nie jest zadnym problemem, astudia – niestety- robi prawie kazdy… I powtorze ze sa to wymagania zewnetrzne, cywilne, bo kodeks Prawa Kanonicznego nic nie mowi o maturze.

    Faktem jest, ze istota bylo to, ze byli ZDROWI i chcieli isc za Jezusem.

     
    Odpowiedz
  13. Kazimierz

    Artur

     Arturze, wpierw kilka uwag, zapewne czy ty czy Jadwiga postrzegacie pastora w kontekście księdza. Otóż tak nie jest –  ksiądz najczęsciej jest to urząd, czy osoba duchowna, która już taka prawdopodonie będzie do końca życia. Ksiądz, każdy ma pewne uprawnienia duchowe, spowiedź, pogrzeb, prowadzenie mszy itp. Czasami nauczanie religii, kapelaństwo, bycie wikarym lub proboszczem. Cały jego świat jest zamknięty w KRK.

    Natomiast pastor, to funkcja. W KZ, zawsze patrzy się na powołanie, przełożeni, którzy ordynują kandydata na diakona,  właśnie patrząc na jego życie i dotychczsową służbę rozpoznają "palec" Boży nad nim. Diakon nie musi być pastorem, moze sprawować inne funkcje w Kościele. Bo różne są powołania, jeden jest ewangelistą, inny prorokiem inny nauczycielem a inny pasterzem. Ordynacja na diakona nie jest tylko dla tych co po maturze. W KZ dawniej wielu było pastorów i duchownych bez średniej szkoły nawet, bo liczyło się powołanie i pasja dla Boga. I dziś kilku "znamienitych" braci nie ma matury, ale w ich posługiwaniu Chrystus Pan objawia swoiją chwałę.  Jednak ci, których Pan powołuje na urzedy, często uzupełniają wykształcenie, aby lepiej usługiwać współczesnum ludziom, którzy są często dobrze wykształceni. Po ordynacji na diakona po co najmniej 7 na być ordynowanym na prezbitera.

    Bycie pastorem, to pełnienie funkcji w konkretnej wspólnocie, dlatego też wspólnota dokonuje wyboru, czasami bywają swego rodzaju wybory pomiędzy kandydatami. Pastor dziś bywa często bardziej administratorem i prowadzącym wspólnie z radą zborową i starszymi zboru niż samodzielną jednostką. Pastor zwykle reprezentuje wspólnotę na zewnątrz, ale we wspólnocie najczęściebi angażuje jak największą ilość osób do służenia we Wspólnocie. 

    Pastorzy są najczęściej z wyższym wykształceniem, gdyż dziś jest to naturalne, większość młodych ludzi studiuje, a pastolrzy to zwykli ludzie, posiadający powołanie od Boga i dorastający do realizacji go. 

    Inne cechy są ważne – cyt 1 Tym. 3,1-7 . 1) Nauka ta zasługuje na wiarę. Jeśli ktoś dąży do biskupstwa, pożąda dobrego zadania. (2) Biskup więc powinien być nienaganny, mąż jednej żony, trzeźwy, rozsądny, przyzwoity, gościnny, sposobny do nauczania, (3) nieprzebierający miary w piciu wina, nieskłonny do bicia, ale opanowany, niekłótliwy, niechciwy na grosz, (4) dobrze rządzący własnym domem, trzymający dzieci w uległości, z całą godnością. (5) Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży? (6) Nie [może być] świeżo ochrzczony, ażeby wbiwszy się w pychę nie wpadł w diabelskie potępienie. (7) Powinien też mieć dobre świadectwo ze strony tych, którzy są z zewnątrz, żeby się nie naraził na wzgardę i sidła diabelskie.

    Tu akurat jest przekład katolicki i w miejsce w. 6 ochrzczony powinno być nawrócony, no ale i tak o to samo chodzi, czyli, zeby był dojrzały w wierze. I to są cechy najważniejsze. 

    Jadwiga: porównywanie wyborów pastora z wyborami w polityce jest bardzo wielkim uproszczeniem i raczej złośliwością z twojej strony niż ma cokolwiek wspólnego z prawdą. Zauważcie prosze, ze w Polsce, pastorzy KZ, najczęściej nie otrzymują za służbę żadnego wynagrodzenia, ale za to otrzymują mnóstwo obowiązków i oczekiwań od ludzi. Pracując na swoje utrzymanie, nalezy spełniać wymogi Słowa, z radością. Żyć problemami innych ludzi, mieć czas na modlitwę, rozmowy duszpasterskie, spotkania, gościnność. Dobrze zarządzać kościołem itp. I to wszystko na oczach ludzi, którzy mają wgląd w twoje życie i nie szczędzą ci uwag. Natomiast wymagania  wobec pastorów bywają niewspólmiernie wysokie, dobre kazania, dobre zarządzanie, a gdy coś idzie nie tak, to kto winien?

    No ale tak działa powołanie, ze mimo niekorzystnych warunków, pomimo trudności i ataków ludzi, stoi się na Bożym posterunku wiernie w słuzbie dla Pana i ludzi. Mając na uwadze słowa "Błogosławieni jesteście, gdyż nie mają wam czym odpłacić, a odpłatę swoją otrzymacie przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych."

    I tak to jest kochani, dlatego kocham Kościół Bozy i słuzę mu nie z chęci zysku, ale z czystego serca.

     

     

     
    Odpowiedz
  14. aaharonart

    Do Kazimierza Pastora i Księdza Adama

    Dziękuję Wam za wyjaśnienia .

    Szkoda że ksiądz Adam nie napisał o tej maturze serca bo chciałem się dowiedzieć na czym ona polega i czy po tej maturze są jakieś stopnie wyższe , czyli magisterskie …Chodzi mi o to rozwijanie się człowieka ku Bogu sercem, a nie rozumem i poznaniem teologicznym  . Myślę że dziś łatwiej jest wystudiować coś co nazywa się teologia itd a trudniej chyba chodzić z Bogiem …

    Dziś przeglądając sieć natrafiłem na stronę którą chciałbym Księdzu Adamowi pokazać bo myślę że utrzymuje się w temacie tego bloga. 

    Chciałbym usłyszeć co Ksiądz o tym myśli ? Czy to co pisze tam ten człowiek to rzeczywiście tak jest w seminarium? Przyznam się że włos się czasami na głowie jerzy słuchając tego co ten człowiek tam opisuje …

    Fragment tekstu cytuję poniżej a całość w linku do wglądy dla zainteresowanych tematem 

    Seminarium duchowne to miejsce jedyne w swoim rodzaju. Honorowane przez państwo — ma status wyższej uczelni. Jednakże formacja seminaryjna idzie w dwóch kierunkach: intelektualnym i moralnym z akcentem na ten drugi. Nie znaczy to wcale, że zaniedbuje się wykształcenie — wręcz przeciwnie. Trudno byłoby wyliczyć wszystkie przedmioty wykładowe, z których przez 6 lat zdawaliśmy egzaminy, zaliczenia i kolokwia. W każdej sesji letniej lub zimowej zdawaliśmy po kilkanaście egzaminów i tyleż zaliczeń. W czasie 6-cio letnich studiów poruszana jest praktycznie każda dziedzina wiedzy ogólnej (poza filozofią, teologią i przedmiotami stricte kościelnymi). Studiowaliśmy więc: astrologię, psychologię, literaturę, elementy medycyny i wiele innych. Wśród języków królowała oczywiście łacina, ale też greka i język hebrajski. Spośród nowożytnych, do wyboru: angielski, niemiecki lub francuski. Wszystkie te przedmioty poza nielicznymi wyjątkami, stały na wysokim poziomie. Profesorowie, zazwyczaj księża, byli absolwentami najlepszych uczelni europejskich: Sorbony, Oxfordu, rzymskiego „Gregorianum”, a także KUL-u i warszawskiego ATK. Kluczowe stanowiska moderatorów oraz wśród kadry profesorskiej zajmowali zawsze absolwenci Akademii Papieskiej. Większość polskich biskupów rekrutuje się właśnie z tzw. „Gregorianum”. Każdy profesor wykładający w seminarium musiał mieć co najmniej tytuł doktora. Wykłady były oczywiście obowiązkowe. Obowiązkowy był także kilkugodzinny czas przeznaczony na naukę prywatną w pokojach. Śmiem twierdzić, że nie ma w naszym kraju bardziej ciężkich i wszechstronnych studiów. Prawdą jest, że w seminariach nie obowiązują egzaminy wstępne, ale analogiczną funkcję spełniają pierwsze dwa lata studiów, po których odpada około połowa adeptów. Prawdziwą zmorą dla kleryków, zwłaszcza na pierwszym i drugim roku, jest łacina. Z książką do łaciny chodzi się wtedy wszędzie, nawet do ubikacji. Niektórzy zdesperowani, nie mogąc sprostać wymaganiom, uczyli się nocami zaciemniając szyby w drzwiach i oknach lub też pod kołdrą przy latarce.

    Maksymalne wypełnienie każdego dnia nauką (łącznie z niedzielą), przeplataną modlitwami, miało swój sens. Dni mijały szybko, nie było czasu na sprośne myśli, a na tych, którym się taki styl życia nie podobał, zawsze czekała otwarta furta. Każdy z nas miał być małym trybikiem w wielkiej, seminaryjnej maszynie — zawsze gotowy, dyspozycyjny, pokorny, pracowity, rozmodlony, a przy tym radosny i zadowolony z życia. Jeśli choćby jeden z tych atrybutów zawodził, mogło dojść do przykrej niespodzianki podczas rozmowy z przełożonym, która miała miejsce po zakończeniu każdego semestru. Dla przykładu — jednemu z diakonów (po pierwszych święceniach) wstrzymano na cały rok świecenia kapłańskie, gdyż prefektowi studiów nie podobało się, że chłopak chodzi zbyt dumnie po korytarzach, trzymając przy tym za wysoko głowę. Inny o mały włos nie wyleciał z piątego roku za „mrukowate usposobienie”. Stary, wypracowany przez wieki system wychowania w seminarium duchownym był prawie niezawodny. Łatwiej było kierować dużą grupą mężczyzn urabiając wszystkich na jedno kopyto a tych, którzy nie pasowali do ustalonych ramek — po prostu eliminować. Nie było praktycznie miejsca na żadne indywidualności, a na tym mogły cierpieć tylko parafie — pozbawione na zawsze niekonwencjonalnych, charyzmatycznych głosicieli Królestwa Bożego. Czyż to nie sam Chrystus łamał utarte ludzkie reguły i schematy? To na Jego widok pukano się w głowę. To właśnie On został wyrzucony z pewnego miasta, aby nie burzył tam ustalonych od wieków tradycji. Tymczasem seminaria duchowne nastawione były i są na kształcenie posłusznych urzędników Kościoła, bezpłciowych i bezwolnych robotów, ślepo wykonujących rozkazy biskupów w zamian za godziwy szmal. Na szczęście nie wszyscy poddają się temu praniu mózgu.

    link do strony 

    publicdisorder.wordpress.com/2011/01/11/bylem-ksiedzem-prawdziwe-oblicze-kosciola-katolickiego-w-polsce-roman-jonasz-e-book/

     

    Więc ?

    Jak to jest z tymi powołaniami ?

    Czy ludzie którzy kończą seminarium w Kościele są rzeczywiście wybrańcami Boga czy człowieka?

    Muszę przyznać że mam po tym tekście nie małe wątpliwości…

    dlatego chciałbym się dowiedzieć co to znaczy mieć "maturę serca", co to znaczy być księdzem Katolickim z serca ?

     

    Kaziowi bardzo dziękuję za odpowiedź i ciekawy jestem czy w seminariach Zielonoświatkowych też jest tak jak w opisanym przez tego człowieka przypadku ? Chciałbym aby ludzie młodzi wiedzieli co w trawie piszczy . Chciałbym aby pobierali naukę u Boga i u ludzi których Bóg prowadzi …Proszę abyście pomogli młodym ludziom by byli pewniejszy drogi którą być może chcą w życiu podążać za Panem Bogem …

    wasz przyjaciel artaharon*

     
    Odpowiedz
  15. adi

    Aharonie chyba o szczegoly

    Aharonie chyba o szczegoly powinienes zapytac autora tego tekstu wspomnienia. Osobiscie nie spotkalem sie z czyms takim, choc nie byl to czas latwy z wielu przyczyn, a szczegolnie mocowania sie z samym soba. Studiowania troche bylo, ale coz to studia wyzsze, ale wielu przecietnych i nawet miernych konczy semniaria. Fromacja jest czterostopniowa ludzka, duchowa, intelektualna i pastoralna, sa szczegolowe wytczne jak ma to wygladac. Model formacji troche sie zmnienia, bo czasy sa inne, ale trzon jest ten sam formacja serca, uksztaltowanie dojrzalego serca chrzescijanskeigo, uksztaltowanie osobistej relacji z Chrystusem.

    Osobiscie uwazam ze Kosciol ma prawo i obowiazek weryfikowac kandydatow do kaplanstwa wedlug slusznych kryteriow. Co wiecej nasz model formacji jest ceniony w Europie. Mysle ze w tej dziedzinie jest coraz lepiej, chcoc zawsze pozostaje cos do zrobienia.

    popatrz tez obiektywnie, co moglby napisac o seminarium byly ksiadz, ktory odszedl? Typowy efekt kwasnego owocu.

    Choc nie znaczy ze seminarium to idelane warunki na rozwoj powolania, jednak lepszego jeszcze Kosciol nie znalazl. Istotny wg mnie jest wzrost duchowy, amtura serca to wlasnie stalosc w wierze i wiara mimo wszystko w laske Boga. Okolicznosci sa trudne i beda jeszcze trudniejsze dlatego trzeba 6 lat formacji, dzis nawet wiecej, aby przezyc i kryzys i zwatpienie i rozterki, aby wzrastac.

    Nalezy podkreslic, ze semniaria zawdzieczamy M. Luterowi, to po nim podniesiono kwalifikacje kleru.

     

     

     
    Odpowiedz
  16. Kazimierz

    Artur

     No nie jest tak. 

    Jednak muszę zauwazyć, ze kształcenie wiernych odbywa się na rózne sposoby. Seminarium nie jest takie jak w KRK, bo ukończenie seminarium nie czyni z nikogo pastora. Ukończenie seminarium moze pomóc w rozwoju słuzby w poznaniu i w usystematyzowaniu wiedzy. 

    http://www.wst.edu.pl/  – to akurat nasza sztandarowa uczelnia KZ, jest też wiele innych, tu odbywają się studia dzienne i zaoczne, przygotowują do pełnienia róznorakich słuzb, ale są jedynie pomocnicze. Najwazniejsze jak juz pisałem jest powołanie. Kazby zbór najczęsciej prowadzi własną szkołę biblijną, gdzie wszyscy ci, co są zainteresowani swoim rozwojem mogą skorzystać. Poza tym w zborach są tzw. nabozeństwa nauczające, gdzie podawana jest konkretna wiedza biblijna, często wykorzystując pomoce lub ksiązki. Ponad to w ciągu roku odbywa się mnóstwo konferencji nauczających, gdzier mozna pojechać i uczyć się. Wierzący z tego co wiem i sam doświadczam, mają mnóstwo ksiązek, które czytają, filmów itp. Odrodzone serce jest głodne Boga i moze czytać ile chce. Dziś jest bardzo rozbudowany ten segment. 

    Ja sam czytam rocznie oprócz moich ksiązek związanych z pracą, dziś to tematyka DDA, około 5-10 ksiązek, potem daję następnym, aby nie zalegały półek, niektóre jednak sobie zostawiam i wracam do nich. Księgarniami z której najczęściej korzystam to  : http://szafan.pl/manufacturer/dobry-skarbiec  ; oraz http://jack.pl/Biblie;s,wyniki,dp,341 

    Jeszcze jedna rzecz wazna, ze aby zostać diakonem trzeba zdać egzaminy, i one są bardzo powazne – trwają cały dzień. Obejmują wiedzę z wielu dziedzin, dotykają wiary, doświadczenia itp. MOja droga do duchownego była taka – jeśli chodfzi o wykształcenie kościelne – wpierw skończyłem teologię NT i ST we Wrocławiu  na BST, jeszcze wówczas, dziś już inaczej się nazywa i siedzibę ma wspaniałą na Ostrowie Tumskim 🙂 Potem 3 letnią Okręgową Szkołę Misyjną w Gdańsku, będą cały czas w słuzbie od 1994 roku. Seminaria te wspirały mnie w rozwoju i służyły mojemu rozwojowi. Trochę opiszę OSM – tam mieliśmy kadrę z cąłego świata – Kanada, USA, Niemcy, Australia, Nowa Zelandia, Anglia itp. Pastorzy, nauczyciele Słowa, ewangeliści, liderzy uwielbienia, ceremonialiści i wszelkiej "maści" ludzie służący w Kościołach. Ciemnoskórzy i skośnoocy , to było wspaniałe. Był;a to międzynarodowa szkoła – wszystko po to aby nas wyposażyć we wszystko, co sami posiadali. Studentów było nas 12, tak tak mało, w róznym wieku  z róznych stron, z róznym wykształceniem. Jedno co nas łączyło, to rozpoznane przez innych powołanie i pasja do słuzby dla Pana.

    Dziś po kilkunastu latach po OSM, jest nas w czynnej słuzbie 6 a pozostali trwają w Bogu choć nie pełnią słuzb. Większość z 6 słuzymy ogólnokrajowo  lub szerzej niz tylko w swoim okręgu czy dekanacie. 

    Dla mnie był to wspaniały czas.

    Oczywiście są uczelnie, które są ponad denominacyjne , taką sztandarową, którą kończyło sporo pastorów jest http://nowa.chat.edu.pl/index.htm – tam mozna uzyskać tytuły dr oraz się habilitować 🙂

    Pozdrawiam KJ

     
    Odpowiedz
  17. Jadzia

    ks Adam

     Zaraz zaraz bo czegos tu nie rozumiem

    Choc nie znaczy ze seminarium to idelane warunki na rozwoj powolania, jednak lepszego jeszcze Kosciol nie znalazl. Istotny wg mnie jest wzrost duchowy, amtura serca to wlasnie stalosc w wierze i wiara mimo wszystko w laske Boga. Okolicznosci sa trudne i beda jeszcze trudniejsze dlatego trzeba 6 lat formacji, dzis nawet wiecej, aby przezyc i kryzys i zwatpienie i rozterki, aby wzrastac.

    O ile pamiętam z Ewangelii to Jezus POWOŁYWAŁ Apostołów. A nie zadne egzaminy czy wkuwanie jakichs informacji na pamięć. Czy moge zapytac na czym polega ten wymieniony wzrost duchowy łączony przez 6 lat wkuwaniem takich czy innych wiadomości? 

    Nie mylmy tutaj dwóch pojęc właśnie wzrostu duchowego i miłości Boga, który nie ma nic wspólnego z twarda nauką – oraz studia seminaryjne, dajace wiedzę, być może scisle zwiazaną z samym Bogiem, ale właśnie wiedzę. Nikt nie pokocha bardziej Boga na skutek ilustam zdanych egzaminów, czy ilustam lat trwania we wspólnocie korygowanej nawet przez najlepszych nauczycieli. Nikt nie bedzie wspaniałym duchownym z powołania nawet zdawszy wszelkie egzaminy na celujaco. To Bóg działa – kiedy On chce, a nie ludzie. Nawet ludzie Koscioła. 

    Tak dla przykładu – czasem ludzie wolą znachora niz lekarza z dyplomami. Czasem wola sąsiada czy sąsiadkę niz specjalistę psycholerapeutę. 

     
    Odpowiedz
  18. adi

    Jadwigo nie popelniaj znowu

    Jadwigo nie popelniaj znowu bledu historycyzmu, Jezus powolywal i powoluje swoich uczniow,a weryfikacja odbywa sie w drodze, tak bylo z uczniami Chrystusa i tak jest dzisiaj. aby zweryfkiwac czego chce Bog potrzeba czasu i pomocy osob trzecich, z tad potrzeba kierownictwa duchowego.

    Seminarium jak napisalem na 4 aspekty formacyjne rownie wazne formacja ludzka duchowa intelektualna i pastoralna.

    6 lat to nie tylko studia. ale przed wszystkim codzienna modlitwa, rozmyslanie, Eucharystia, czesta spowiedz, kierowinictwo duchowe, konferencje duchowe, rekolekcje. Wszystko to po to, aby uksztaltowac dojrzale serce ale i madrego kaplana.  Dlatego seminairum to czas przede wszystkim wzrostu duchowego!, nie mozna jednak przekreslac potrzeby studiow i egzaminow, ktore pozwalaja poznac Boga i jeszcze bardziej Go pokochac. Nie ukrywajmy ze potrzebna jest dobra formacja takze pedagogiczna psychologiczna, aby byc z ludzmi.

    Uwierz mi ze wielu pokochalo Boga bardziej poprzez studia!!!, co pomaga w modlitwie, medytacji i daje narzedzia do rozwoju duchowego. Poznaje, bo kocham. Kocham wiec chce poznawac i wiedziec jak najwiecej o osobie ktora kocham.

    A jak ktos woli znachora i sasiadke to ma do tego pelne prawo, ale pozwolmy Kosciolowi formowac przygotowanych kaplanow. Ludzie maja do tego prawo.

    Pewnie, ze majac same 5 ( w indeksach nie ma 6 ), nie gwarantuje bycia dobrym ksiedzem, dlatego istotna jest formacja duchowa i ludzka, sa one nierozdzielne.

     
    Odpowiedz
  19. aaharonart

    @ kiądz Adam Winski

    ks. Adamie

    Dziękuję za podzielenie się . Rozumiem że ksiądz Adam nie spotkał się w swoim życiu z czymś takim , jak świadectwo życia byłego Księdza Romana. Przeczytałem tam o życiu człowieka który poświęcił się Bogu , przeszedł to doskonałe cenione w całej europie kształcenie Katolickie o którym również ksiądz Adam wspomina w swoim wpisie do mnie i na końcu coś się stało takiego że Ksiądz Roman odszedł bo nie mógł już dłużej patrzeć na to co widział. Coś chyba złego widział skoro odszedł i zrezygnował z bycia pasterzem w Kościele Katolickim. Przeczytałem dość dokładnie jego wypowiedź i świadectwo. Myślę że to dramat człowieka który poświęcił siebie Bogu i nie potrafił odnaleźć się w rzeczywistości którą zastał w codziennym byciu Księdzem Katolickim.
    Rozumiem że ksiadz Adam tego nie widzi wokół siebie co widział Ksiądz Roman i nigdy nie doświadczał podobnych sytuacji w życiu. Być może to co opisuje ksiadz Roman jest tylko odosobnionym – wyjątkowym przypadkiem . Tego nie wiemy. Pytałem dlatego księdza Adama o zdanie ponieważ chciałem się dowiedzieć czy ksiądz również widział takie zgorszenia o jakich pisze w swoim świadectwie ksiądz Roman . Rozumiem że Ksiądz Adam nie dostrzegał nigdy tego tak jak on i nie miał podobnych problemów na drodze bycia księdzem.
    W związku z tym nie mam więcej pytań . Trudno było by wymagać od księdza Adama aby dzielił się z nami tym czego w życiu nie widział.

    Ksiądz Adam napisał w swoim poprzednim wpisie do mnie ,  że cytuję :
    Nalezy podkreslic, ze semniaria zawdzieczamy M. Luterowi, to po nim podniesiono kwalifikacje kleru.

    Ja aharon Zwróciłem uwagę,  że Ksiądz Roman( ten który odszedł z kapłaństwa ) napisał w swoim świadectwie,  że cytuję :

    Po raz pierwszy w życiu byłem w tak wielkiej rozterce. Z jednej strony wiedziałem o tym, że nie wolno mi pogodzić się z wypaczonym, zakłamanym systemem machiny, której byłem małym trybikiem. Pogodzenie się z zastaną rzeczywistością oznaczało stopniowe równanie w dół. Oczywiste było dla mnie i to, iż aby być znakiem sprzeciwu — musiałem odejść z kapłaństwa. Tylko wtedy mój głos dotarłby do ludzi jako prawdziwe świadectwo człowieka; który mógł zostać, ale odszedł żeby dać świadectwo prawdzie i aby ta prawda dotarła omijając kościelną cenzurę. Wielu było w historii Kościoła reformatorów zatroskanych o jego dobro i autentyczność. Większość z nich zamęczyła inkwizycja, a współczesnych uznaje się za chorych psychicznie, oczernia i wyklucza z Kościoła. Pierwszemu Lutrowi udało się uniknąć śmierci. Jego zamiarem było zreformowanie, już wówczas anachronicznych struktur kościelnych, a gdy to okazało się niemożliwe — założył własny Kościół. Tak wiec już historia uczy, że Kościół Rzymsko-Katolicki jest niereformowalny wewnątrz własnej struktury, a naprawić go można tylko poza nim samym.

    Ja aharon myślę,  że coś w tym jest.

    Oczywiście nie możemy podejmować się oceny i wyciągać pochopnych wniosków . Należy patrzeć na wszystko obiektywnie . Bardzo podoba mi się to , że zachęca mnie ksiądz Adam do spojrzenia obiektywnego na dramat księdza Romana. 

    Napisał ksiądz do mnie cytuję :
    -popatrz tez obiektywnie, co moglby napisac o seminarium byly ksiadz, ktory odszedl? Typowy efekt kwasnego owocu.

    Efekt kwaśnego owocu ? Dlaczego stał się On skwaszony, czy dlatego że widział uchybienia w kościele i nie mógł na nie w żaden sposób wpłynąć ? 

    Nie rozumiem tego .

    To że ktoś robi się kwaśny po 6 latach studiów w seminarium katolickim powinno nas chyba prowadzić do jakiejś refleksji nad obecną sytuacją Kościoła w Polsce. Osobiście staram się patrzeć na wszystko dość obiektywnie i sięgać poza powierzchowne refleksje . Z doświadczenia bycia fotografem wiem że patrzenie obiektywne może odbywać się na dwa sposoby . Patrząc przez aparat fotograficzny możemy używać na obiektywie szkieł polaryzacyjnych albo nie . Szkła polaryzacyjne pozwalają nam wniknąć o wiele głębiej w oglądany obraz , np w wodę albo w chmury . Używanie szkieł polaryzacyjnych pozwala nam bowiem nie ślizgać się po powierzchni obrazu , po jego świeceniach , a wniknąć w głębię obrazu . Zasadę działania filtra polaryzacyjnego ukazuje poniższy film 🙂
    proszę zwrócić uwagę jak zmienia się pod wpływem ustawienia filtru spojżenie obiektywne na oglądaną rzekę . Bez filtru widzielibyśmy tylko odbite na powierzchi drzewa a z filtrem możemy oglądać to co kryje się na dnie rzeki …

    http://www.youtube.com/watch?v=3NequsX4mv8

    Nie będę już więcej zadawał pytań księdzu Adamowi . Życzę ksiedzu  obiektywnych spojżeń w głąb rzeki życia Kościoła,  w którym wszystkim nam dane było się narodzić i żyć.

     

     

    aharonek*

    PS. "Trzeba przejść przez interpretację, aby interpretację przekroczyć"

     

     
    Odpowiedz
  20. Jadzia

    nie tylko ksiądz Roman

     Mimo, że nie jestem mloda – spotkałam na swej drodze młodego człowieka – zdolnego informatyka, dobrego czlowieka –  tak zafascynowanego seminarium, że rzucil wszystko i wstapił.Nie napiszę jego imienia, gdyż może czyta Tezeusza, nie wiem. Był absolutnie pewien, ze dobrze wybral.W seminarium byl 2 lata. Zrezygnował. Rozmawiałam z nim na ten temat. Nie bedę tutaj pisać z wiadomych względów. Pozostal wierzacym, dobrym czlowiekiem i znakomitym informatykiem. Jak widac są tacy, którym seminarium nie służy ale pozostaja z Bogiem.

     
    Odpowiedz
  21. adi

    Bez watpienia sa ludzie,

    Bez watpienia sa ludzie, ktorym seminarium nie odpowiada, widza rzeczy gorszace, doswiadczaja przykrosci i rozczarowan i odchodza…ja ich rozumiem, kazdy ma swoja droge, zycie nie moze byc meczenstwem

    Nie mowie, Aharonie, ze seminarium to warunki cieplarniane, taka szklarnia gdzie rosnie powolanie. Seminarium to wycinek naszego spoleczenstwa, nie dom dla aniolow. Zderzeenie sie z trudnosciami, zgorszeniami jest potrzebne, zeby opadly maski idealizmu mlodzienczego. To jak w malzenstwie trzeba sie "dotrzec" tzn dopasowac, zrezygnowac z siebie, takze pocierpiec w imie czegos wiekszego.

    Znam dobrze trudnosci seminarium, ale uwiez mi kaplanstwo bedzie postokroc trudniejsze od najwiekszych dylematow kleryka. Musimy byc realistami i nie pokladac ufnosci w ludziach, lecz w Nim. Krzyz kaplanstwa jest ciezki, a jest niemozliwy do uniesienia bez Chrystusa. Mozna byc takim ksiedzem urzednikiem jesli sie nie przewartosciuje siebie na pewnym etapie. I nie naprawi sie calego swiata, sa rzeczy ktorych sie nie zmieni i nie przeskoczy, znamy to wszystko z zycia. Trezba sie wzniesc ponad i powiedziec nie lubie, nie akceptuje, ale tak jest.

    Rozumiem dylematy ks. Romana i wielu innych, sam czytam te teksty, aby wiedziec jaka droga nie isc. Znam ex ksiezy i znam ich cierpienia. Ile ludzi tyle drog.

    Nie wolno jednak szukac przyczyn odejscia w seminarium, przeciez to komfort miec 6 lat na swoja osobista decyzje przed Bogiem. Seminarium  na pomoc rozpoznac czy udzwigne kaplanstwo i ciezar Kosciola czy lepiej szukac gdzie indziej. Osobiscie nadal doswiadczam rozgoryczenia ludzmi Kosciola, takze parafianami i przychodzi mi nawet gorzko zaplakac, ale nie mysle zeby uciekac, bo co by to znaczylo? Nie ma juz laski, Bog sie wycofal ze mnie? Zabral milosierdzie?

    Kaplanstwo, tak jak zycie trzeba rozluskac z tworzonych mitow, ulud, fikcji. I budowac tylko na Nim, innej drogi nie ma.

     
    Odpowiedz
  22. aaharonart

    Kazimierzu

    Przepraszam że dopiero teraz odpisuję na Twój wpis do mnie …

    Dziękuję Ci że ukazałeś mi różnicę pomiędzy urzędem a t funkcją. Pomiędzy urzędem  Kapłańskim  w Kościele Katolickim  a funkcją Pastorską  w  Kościele Zielonoświątkowym. Zrozumiałe jest dla mnie to i cieszy mnie takie postawienie sprawy że nie tylko ludzie po maturze mogą dostąpić funkcji bycia diakonem . Pocieszające jest również i to że w kościele Zielonoświątkowym  liczy się powołanie i pasja dla Boga przede wszystkim . Zrozumiałym jest dla mnie również i to , że  ci, których Pan powołuje  do pełnenia  funkcji w Kościele  , często uzupełniają wykształcenie, aby lepiej usługiwać współczesnum ludziom, którzy są często dobrze wykształceni. Podoba mi się takie podejście bo rozumiem że bez nauki dziś trudniej było by nawiązać kontakt z tymi którzy są biegli w nauce. Osobiście nie jestem przeciwny nauce w szkołach Biblijnych czy seminariach , jednak zawsze stałem na stanowisku że może upodobać sobie Bóg w człowieku prostym którego chciałby urzywać do służby w swoim Kościele. Dlatego jestem zwolennikiem rozwizań takich jakie widzę w Twojej wspólnocie wiary. 

    Jestem Ci wdzięczny że napisałeś do mnie dość wyczerpująco i zaangażowałeś się w wytłumaczenie posługi pastorskiej w zrozumiały sposób. 

    Zamieściłeś również linki do stron z literaturą Chrześcijańską . Obejżałem z zainteresowaniem i nawet wybrałem sobie trzy pozycje książkowe które chętnie bym przeczytał ale idą święta i muszę jeszcze zrobić prezenty pod choinkę , zaplanowałem kupno czegoś innego niż książki religijne ale kto wie może nabędę jedną z nich dla moich bliskich . Szczególnie przypadła mi do gustu ksiazka ta w linku poniżej 

    szafan.pl/zdradzony.html

     

    Bardzo interesująco wygląda Ekumeniczna uczelnia publiczna której link podajesz we wpisie do mnie.

    Za wszystkie Twoje słowa bardzo Ci dziękuję a szczególnie za to że nie zbagatelizowałeś moich pytań do Ciebie i podeszłeś do nich poważnie . 

    Twój przyjaciel

    zawsze Katolik 

    aharon artur.

     

     

     
    Odpowiedz
  23. aaharonart

    “Mój Adamie “

    Nie znamy się tak blisko abym mógł głębiej z Tobą rozmawiać i pytać o naturę serca . Moja intuicja nie zawsze się sprawdza i nigdy nikomu nieczego z góry nie narzucam. Rozumiem twój płacz i zatroskanie o Kościół oraz to że nie uciekasz z Kościoła. Bardzo to cenię i szanuję w Tobie . Myślę że gdybyś tylko mógł napisał byś o wiele więcej na temat życia Kościoła i ukazał nam jak to od kuchni wygląda życie codzienne i zmaganie się samotnego bądź co bądź księdza . Ja czytam między słowami twój Blog i zauważam w nim wiele cierpienia. Cierpienia które bardzo w Tobie szanuję i tulę .

    Proszę bądź ze mną mniej urzędowy. Myślę że ludziom potrzebne jest przede wszystkim Twoje serce a urząd dopiero późńiej…

    Dziękuję Ci i życzę Ci abyś swoje Kapłaństwo rozłuskał z tworzonych mitów , ułód i funkcji jeśli takich się w sobie dopatrzysz.

    Tak to prawda co piszesz , że tylko na Bogu można to Kapłaństwo  budować . 

    a*

     

     

     
    Odpowiedz
  24. adi

    Aharonie naprawde kaplanstwo

    Aharonie naprawde kaplanstwo jest jak kazde normalne zycie, byc moze od kuchni wyglada troche inaczej, ale nie tam jakiegos drugiego dna… sklada sie z setek drobnych  codziennych spraw i jak to w zyciu nie wszystkie sa przyjemne, co wiecej bywaja tez trudne i pokomplikowane. Bywaja chwile, ze dostaje sie po glowie z gory i od swoich parafian. Trzeba zmierzyc sie z rzeczywistoscia i isc dalej. Nie przyjmuje kaplanstwa jako krzyza i cierpienia, choc jak w zyciu jest ono nieuniknione. Trzeba rozbic mity w glowach ludu o kaplanie super bohaterze, nadczlowieku i widziec, tyak jak chcesz Ty czlowieka. Czytajac opinie i wpisy takze na tezeuszu widze wiele tych mitow i powtarzanych obiegowych i czesto nieprawdziwych i krzywdzacych opinii nt ksiezy. Istnieje tez dziwna wrogosc, albo lepiej powtarzane bolesne zarzuty, moga byc one prawdziwe, ale jednostkowe i bierze sie je za ogol, wszystkich. I taki ksiadz dosteje po glowie od szefow, wspolpracownikow, wiernego ludu…czesto nie ma juz sily i entzujazmu.

    Jednak mam swiadomosc Jego laski i obecnosci, ktora pozwala mi widziec wiecej i glebiej.

     
    Odpowiedz
  25. aaharonart

    “Adamie przemawiający ludzkim głosem”

     Dziękuję Adamie że przemawiasz ludzkim głosem, dziękuję Ci za to że dostrzegasz krzywdę, mity i obiegowe krzywdzące opinie. Czasami tak bywa że ktoś nas krzywdzi za coś czego nie zrobiliśmy tylko dlatego że nosimy na sobie Kapłańskie albo Pastorskie Szaty. Być może ludzie poprostu powinni Ciebie i nnych księży bliżej poznać . Mówię tu o osobistym poznaniu człowieka. Przy blizszym poznaniu możemy się uodpornić na zarzuty innych. Bedzie nam łatwiej patrzeć na osądy innych jeśli będą tacy wokół nas którzy nas znają i wiedzą że tacy nie jesteśmy jak nas malują. Jeśli masz wokół siebie kogoś kto Cię zna i wie że jesteś fajny , dobry sercem cżłowiek, to nawet gdyby Ci co Cię nieznają krzyczeli żeś jest Klecha , to nie robiło by to na Tobie żadnego wrażenia poza współczuciem dla ludzi którzy Cię oczerniają. Warto więc mieć takich ludzi blisko siebie którzy zawsze widząc krzywdę jaką Ci ktoś wyżądza stają przy Tobie i przytulają twoje czułe serce. Kapłan powinien mieć rodzinę. Nie mówię teraz o rodzinie typu kobieta i dzieci ale o rodzinie parafialnej . Kapłan powinien się czuć w parafii jak w rodzinie . Powinien mieć otwarte serce , tak otwarte jak otwarte się je ma do oblubienicy  która śpi na poduszce swojego męża. Wzajemne wsłuchiwanie się w oddech – ruch życia jaki nas ludzi łaczy , pozwoli nam mieć spokojny sen i dzień . Bardzo potrzebne jest by zarówno Ci którzy są spowiadani jak i ten  który spowiada wiedzieli o sobie więcej niż tylko wyklepywane z pamięci grzeszki …Myślę że bardzo istotne jest to by księża mieli taką więź z ludźmi jaką mają ludzie w rodzinach. W dobrych rodzinach. Wiadome jest że są rodziny i rodziny. Prawdziwa rodzina to taka w której nie czujemy się skrępowani gdy Ksiądz do nas po kolędzie przychodzi  i czekamy z utęsknieniem kiedy sobie pójdzie. W prawdziwej rodzinie nie możemy się doczekać kogoś kogo kochamy a gdy nas odwiedzi bardzo chcielibyśmy aby u nas przenocował i został z nami jak najdłużej…

    Być może w jakiś sposób coś jednak nie działa tak jak powinno we wspólnocie Katolickiej skoro ksiądz jak sam piszesz na końcu swojego wpisu do mnie dostaje po głowie od swoich szefów którzy raczej powinni być jego miłującymi braćmi niż szefami . Ten wierny lud o którym do mnie piszesz to rónież są Twoi bracia i to jest ta rodzina , to sa te dzieci które są Twoje. To one powinny być tymi którzy Cię wspierają i dają siłę i entuzjazm gdy ktoś kto Cię nie zna niesłusznie Cię oskrża za coś co jest ludzkie. Ksiądz to przedewszystkim człowiek którego wybrał Bóg z jego całym wachlarzem przypadłości ludzkich. Aby jednak te przypadłości i słabości ludzkie nie stały się przyczyną oszczerstw Ksiądz powinien starać się ich pozbyć jeśli je ma. Jeśli nie jest w stanie ich pokonać to niestety , powinien wziąć sobie urlop i dać miejsce takim którzy ich nie mają .

    Nie powinno być tak , że głowa rodziny pije . To nic dobrego nie da Adamie . Wiem bo objeżdzam rodziny w których rodzice się źle prowadzą . Tam naprawdę cierpia na tym dzieci. Ksiądz jest jak Ojciec . Jeśli ojciec będzie w oczach dziecka nie wiarygodny to taka rodzina będzie ginąć nie tylko w swoich oczach ale również w oczach tych którzy tej rodziny nie znają . Protestancka strona będzie zawsze o krok przed rodzniną Katolicką choćby z tego powodu że tam bardzo cieżko jest ukryć swoje słabości do alkoholu albo innych złych skłonności. Myślę że w protestantyźmie nauczono się więcej o więzi miedzy Pastorem a tymi których on prowadzi. Tam więcej jest z braterstwa . Tak myślę . Więcej tam rodziny niż u nas w Kościele Katolickim gdzie tak naprawdę ludzie sie poprostu nie znają i nie szanują siebie , nieszanują się bo są sobie obcy. Trudno było by nam wypowiadać uwagi pod adresem kogoś kogo znamy. Szanowalibyśmy człowieka który cierpi i chce wyjść z tego co złe , trudniej jest nam szanować kogoś kto widząc swoje wady , kryje się z nimi i nie chce ich pożucić a przy tym jest naszym Ojcem – Kapłanem. 

    Nawet jeśli Kapłan dajmy na to pije , nie przestaje być naszym ojcem. Nie przestaje nim być tak długo jak długo stara się podjąć walkę z nałogiem. Jeśli pijąc i prowadząc się źle stara się przy tym rugać swoje dzieci na naborzeństwie , zaprawdę powiadam Ci taki człowiek przestaje być kochany przez swoje dzieci . Rodzi się wtedy nienawiść nie tylko do tego wybranego Ojca duchowego ale również w ogóle do autorytetów jako takich. Młody człowiek który wychodzi z rodziny w której Ojciec daje zły przykład jest już na starcie obarczony skazą która nazywa się urazem do ludzi którzy kiedyś chcieliby go w czymkolwiek pouczać. Więcej na temat urazów wyniesionych z domowego podwórka , w którym Ojciec albo matka przełożona się źle prowadzi , może powiedzieć psycholog. O tym jaki wpływ ma wychowanie dzieci przez pijącego Ojca  dobrze wiemy z psychologii . 

    To tyle ile mogę dziś napisać. Proszę Cię abyś był zawsze dobrej myśli o sobie, myśli zbudowanej na świadectwie tych którzy Cię znają bliżej niż Ci którzy Cię kiedykolwiek osądzać będą. Niech rodzina którą budujesz będzie taka jak Ty. 

     

    a*

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code