,

W każdym z nas rodzi się dziś Niemowlę

Zwykle z utęsknieniem czekamy na święta Bożego Narodzenia. Wigilijne spotkanie z najbliższymi, dzielenie się opłatkiem i życzeniami, obdarowywanie się prezentami, wspólne kolędowanie, na koniec, już w nocy – Pasterka: wzruszające doświadczenie religijnej i narodowej wspólnoty. Naszej przedświątecznej tęsknocie towarzyszy też przedświąteczny stres, większy niż w zwykłym czasie: to wielki wysiłek, zwłaszcza dla kobiet, przygotować dom, świąteczne posiłki, kupić prezenty, martwić się, czy wszyscy będą na Wigilii. Wielu z nas przeżywa też boleśnie lęk przed samotnością w święta, lęk, że będziemy je przeżywać sami, bo nasi najbliżsi albo umarli, albo są daleko, albo żyją z nami w niezgodzie. Niepokoimy się też jak wypadnie nasze rodzinne czy wspólnotowe spotkanie, czy będziemy potrafili dobrze przeżyć ten wspólny czas z najbliższymi, czas, którego w codzienności tak często nie mamy dla siebie zbyt wiele. 

Podczas świąt Bożego Narodzenia zderzają się w naszych sercach dwa bieguny ludzkiego życia: nasze wielkie świąteczne pragnienia miłości, czułości, pojednania zderzają się rzeczywistością naszego życia i relacji, naznaczonych często ludzką słabością, konfliktami, niespełnieniem. Dlatego też święta Bożego Narodzenia obok doświadczenia pokoju, radości i wytchnienia u wielu z nas zostawiają jakiś niedosyt, a nawet poczucie, że nie tak miało to być. Zwykle, poza przelotnym odczuciem, nie zastanawiamy się potem skąd ten niedosyt, albo myślimy, że ten brak pełnej świątecznej harmonii to po prostu skutek naszych ludzkich słabości i ograniczeń, które podczas świąt ujawniają się wyraźniej.

Dzisiejsze Słowo Boże pozwala nam lepiej zrozumieć doświadczenie pewnego świątecznego niedosytu i niepokoju. „Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami.” Co to oznacza? Wcielenie Syna Bożego sprawiło, że ludzka natura, zniekształcona przez grzech Adama, została nie zniszczona, ale wyniesiona również w nas do wysokiej godności. A stało się tak, ponieważ Jezus przez swoje wcielenie zjednoczył się w pewien sposób z każdym człowiekiem. Ludzkimi rękami pracował, ludzkim myślał umysłem, ludzką działał wolą, ludzkim sercem kochał, urodzony z Maryi Dziewicy, stał się prawdziwie jednym z nas, we wszystkim do nas podobny oprócz grzechu”. Jak mówi jeden z Ojców Kościoła: „Bóg stał się człowiekiem, by człowiek mógł stać się Bogiem”, czy pełniej uczestniczył w życiu samego Boga.

Dlatego szczególnie podczas świąt Bożego Narodzenia doświadczamy tak wielkich pragnień, których nie może wypełnić nawet najbardziej ukochany człowiek. Dlaczego tak sie dzieje? Bo są to boskie pragnienia, pragnienia nieskończonej miłości, uwielbienia, jedności, przekraczające zwykłą miarę ludzkiego serca. W doświadczeniu pewnego niespełnienia, a nawet bolesnej pustki Bóg Ojciec rodzi w nas swego umiłowanego Syna. Przedwieczne Wcielone Słowo nie przychodzi do nas jedynie z zewnątrz jako Dziecię zrodzone przez Maryję w Betlejemskiej stajence, adorowane przez pasterzy i mędrców, Dziecię, które wzrusza nas swoją kruchością bezradnego niemowlęcia, całkowicie powierzonego ludzkiej miłości i trosce. To, co wydarzyło się w Betlejem 2000 lat temu, wydarza się dziś z tą samą mocą: Bóg właśnie dzisiaj rodzi swego Syna, i w Nim my, śmiertelni, stajemy się dziećmi Bożymi, umiłowanymi córkami i synami Boga, tak jak jest Nim Jezus.

Tajemnica Wcielenia jest szokująca: jeśli sam Bóg mógł stać się człowiekiem, zjednoczyć w pełni z ludzką naturą w Jezusie Chrystusie, to znaczy, że ludzka natura każdej i każdego z nas zdolna jest niejako pomieścić samego Boga, a przez to już teraz uzdalnia nas do boskich pragnień i nieśmiertelności. Jeśli Syn Boży mógł pracować ludzkimi rękami, myśleć ludzkim umysłem, działać ludzką wolą, kochać ludzkim sercem, to znaczy, że i nasze prace, działania, myśli, wola i serce są przeniknięte boskim wymiarem. O tym właśnie mówi dzisiejsza Ewanelia św. Jana: „Wszystkim, którzy Je przyjęli dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego, którzy ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili”. 

Jezus, przedwieczne Słowo, od zawsze był Bogiem, jego poczęcie w łonie Maryi, a potem narodzenie w stajence Betlejemskiej, ujawniło jedynie Jego boskość zjednoczoną z ludzką naturą. My, śmiertelni, poczęci przez naszych rodziców, i urodzeni przez naszą ukochana mamę, rodzimy się z Boga prawdziwie dopiero w sakramencie chrztu świętego. Odtąd w naszą ludzką naturę wszczepione zostaje Boże życie, i Bóg Ojciec w Duchu Świętym rodzi w nas swego umiłowanego Syna. 

Ucieszmy się dziś Bożym Dziecięciem, żywym znakiem nowego życia, pokoju, przebaczenia i miłości. Niech tajemnica Wcielonego Słowa pozwala nam dostrzec odbicie Jezusa w każdej i każdym z nas. W każdej i każdym z nas rodzi się dziś Niemowlę.

Moje blogi na YouTube

 

Komentarze

  1. jadwiga

    piekny tekst

    ale jakze odległy od dzisiejszej rzeczywistości.

    Ja tak naprawdę mam juz dosyć swiętych mikołajów widzianych na ulicy, w kazdej reklamie, na kazdej wystawie w postaci nie uroczego starszego, brodatego pana, ale mikołajków – bobasków, lub mikołajkow seksownych dziewcząt. O ile pamietam Mikołaj był jeden i przychodził 6 grudnia (TYLKO!!). Koło choinki kręcił się zas komunistyczny "dziadek mróz" zastępujący aniołka.

    Swięta nie zaczynały sie w moim dziecinstwie juz od połowy listopada zaraz po Zaduszkach i nie drazniły w kazdej witrynie sklepowej, w kazdej reklamie i na ulicy juz w listopadzie migajacą choinką. Prawie przez miesiąc!

    Szczerze mówiąc – chociaż mi wstyd ale….mam juz dosyc choinek, swietych mikołajow i całej tej reklamy swiąt. Chcę od tego uciec i sie gdzies ukryć… Mnie ta oprawa po prostu drazni na tyle –  ze tylko marzę aby ten czas sie wreszcie skonczył. Bo jestem zmeczona, zmeczona przygotowaniem samych Swiat, sprzątaniem i tym wszystkim co bombarduje mój mózg z zewnatrz.

     

    Przykre to ze wobec tego "bombardowania mózgu" nie jestem w stanie odczuc tak jak napisał Andrzej. Nie jestem w stanie pomyslec w tej chwili o duchowym wymiarze tego czasu. Duch tego czasu przestał istniec zabity od miesiąca wirującymi bombkami i światełkami na każdym kroku, w każdej sekundzie istnienia.

     

    Drenaż mózgów….pranie mózgów światełkami od miesiąca – wypranie z tego co piękne…..

     

    I wstyd, że….tak czuje – dobrze, ze już poi Świetach……

     
    Odpowiedz
  2. zibik

    Czy w każdym z nas?…….

    Domyślam się, że autor chce czytających usposobić pogodnie i świątecznie, dlatego tekst choć piękny, wzruszający i wielce optymistczny. Jednak wydaje się nie całkiem realistyczny, fragmentami zbyt oderwany, od rzeczywistości, bo w naszym życiu doczesnym nie zawsze jest – aż tak wzorowo, przykładnie i sielankowo.

    Owszem Niemowlę się rodzi i na świat przychodzi, lecz mimo wszystko ośmielam się zapytać – czy w każdym z nas?…………..

    Przecież "Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami" – a nie "w każdym z nas", ponieważ my ludzie, nie tylko katolicy i chrześcijanie bardzo różnie odnosimy się, do tego nadzwyczajnego faktu i tajemniczego wydarzenia.

    Jezus szanuje ludzką wolną wolę i wg. mnie w pełni solidaryzuje, łączy, jednoczy się tylko z tymi, którzy pragną Go gościć u siebie – mieć w swoim sercu.

    Zgoda Jezus zjednoczył się z każdym……, lecz po to, abyśmy mogli m.in. świadomie i dobrowolnie odwzajemniać Jego miłość, także pełniej uczestniczyć w życiu samego Boga, oraz Jego Kościoła. 

    A czy my zawsze, ba wogóle należycie wykorzystujemy daną i zadaną nam możliwość?….

    "Słowa, które powiedziałem do was, są duchem i życiem" (J6,63)

    Wg. mnie Słowo Boże pozwala nie tylko lepiej wiele spraw poznać, zrozumieć, przeżywać, doświadczać, etc., lecz nie zawsze, a warunkowo, kiedy jest właściwie przyjmowane (pojmowane).

    Ten, kto słowa Boga słucha/czyta byle jak, pobieżnie, niezbyt uważnie, zwykle pojmuje je podobnie tj.  fragmentarycznie, bądź opacznie, przez to postępuje błędnie, beztrosko, a nawet dopuszcza do profanacji, czy nadinterpretacji Słowa Bożego.

    Mimo wszystko dołączam się do : "Ucieszmy się dziś Bożym Dziecięciem, żywym znakiem nowego życia, pokoju, przebaczenia i miłości."

    Szczęść Boże !

     

     

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code