Święty niepokój

 W tym roku adwent zacząłem w sobotę podczas wieczornej mszy świętej. W niedzielę nie mogłem uczestniczyć w eucharystii, więc jak Żydzi, dzień zacząłem wcześniej. Patrzyłem na otwarty Katechizm Kościoła Katolickiego leżący na ołtarzu Przemienia Pańskiego w związku z Rokiem Wiary. Słuchałem proroka Jeremiasza, apostoła Pawła i Jezusa, który namawia nas: Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym. Chociaż adwent to czas oczekiwania na Boże Narodzenia, to Bóg od razu odsyła nas do Wielkiego Piątku. Ksiądz w kazaniu mówił, że współczesny człowiek chciałby mieć święty spokój, ale Jezus jest realistą.. Te słowa nasunęły mi myśl: Żeby mieć święty spokój, trzeba się dużo napracować, a nieraz i nacierpieć. Dalej w kazaniu usłyszałem: Chrześcijanin jest człowiekiem wiecznego adwentu. Wszędzie jest on u siebie i wszędzie obcym. Kiedy spoglądałem na gotycką rzeźbę św. Piotra w prezbiterium, pomyślałem: Klucze Kościoła do szczęścia wiecznego. Ksiądz zakończył swoje rozważanie słowami: Nie ma co czekać, trzeba zacząć adwent.

Niedzielę zacząłem o piątej rano. Miasto rozświetlone lampionami latarń i reklam. Kropla paliwa jak łza na stacji Statoil. Teraz coraz trudniej o prawdziwą ciemność. Chyba możliwa jest ona tylko w jaskiniach. Jej doświadczenie najbardziej przeżyłem w jaskini Mylnej w Dolinie Kościeliskiej. Przypomina mi się lęk moich dzieci, kiedy szedłem z nimi i co jakiś czas musiałem ich wyprzedzić, by potem móc im oświetlać drogę. Spokój odzyskiwały, gdy kierowałem światło latarki na znak szlaku na ścianie. W autobusie czytam wiersz „Smak” ks. Wacława Oszajcy: nie opisywałbym / obrzydliwości świata tego // jednak opisuję co mi ślina na język przyniesie // smak soli na preclu / kupionym pod Sukiennicami / rozkoszny smak soli / rozkoszny ponad wszelką słodycz ziemi. Uśmiecham się czytając inny, bez tytułu: na dworcu w kantorze / wymieniłem dolary na ruble / Lenina składam na ofiarę / do puszki na chleb / świętego Antoniego.

Wieczorem w saloniku prasowym na dworcu kolejowym przed powrotem do domu w „Gościu Niedzielnym” znajduję apoftegmat:

– Abba, to teraz całkiem będę musiał wyrzec się świata?

– Nie bój się – odparł starzec. – Jeśli twoje życie będzie naprawdę chrześcijańskie, to świat natychmiast wyrzeknie się ciebie.

Lubię korzystać z mądrości innych. Czas adwentu jest bogaty w refleksję tworzącą święty niepokój.

 

Komentarze

  1. elik

    Rola ojca i bytowanie człowieka

    Trudno przecenić rolę ojca w rodzinie, czy wspólnocie, bądź narodzie, a czas adwentu owszem winien być bogaty w refleksję tworzącą święty niepokój, ale tak nie jest, bo w największych mediach teraz ukazują, oferują nam m.in. debatę nt. mowy nienawiści – zamiast świętego niepokoju, który powstaje z prawdy głoszonej w miłości tj. wolnej myśli, niezależnej opinii, czy uzasadnionej i słusznej, lecz krytycznej i kłopotliwej oceny. 

    Ponadto chyba warto korzystać nie tylko z mądrości, lecz również z ich doświadczenia, aby nasze bytowanie było coraz lepsze tj. stawało się naprawdę chrześcijańskie.

    Szczęść Boże!

     


     
    Odpowiedz
  2. beszad

    “Święty spokój”…

    Wczytując się w tę reflekjsję, od razu jakby wchodzę w wewnętrzny rdzeń myśli, która powstaje zanim jeszcze ubierze się ją w słowa – w postaci krótkich natchnień, obrazowych skojarzeń: klucz św. Piotra jak klucze Kościoła, kropla paliwa – jak łza zwieszona… Święty spokój, tak bardzo skażony przez naszą codzienną frazeologię, każe szukać raczej uświęconego pokoju, który nigdy nie jest celem samym w sobie – jest DAREM, jaki pojawia się w naszym sercu z chwilą, gdy udaje się zachować wierność mimo wszystko, czasem wbrew dążeniom tego świata do "świętego spokoju"…

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code