, ,

Pozór wolności

Lata, w których żyła, można określić. Juana de Asbaje albo Juana Ramírez (nazwisko matki) urodziła się w 1648 roku albo w 1651 roku, jak później ustalono. Ta córka Kościoła, nieślubne dziecko kapitana o baskijskim rodowodzie, dorastała blisko miasta Meksyk, w San Miguel Nepantla. Poszła do Przyjaciółki, czyli zdobyła podstawy humanistycznego wykształcenia w Amecameca, gdzie znajdował się posiadający bibliotekę dom jej dziadka. W wieku 17 lat wyruszyła do stolicy, aby z powodzeniem studiować łacinę. Po egzaminie przeprowadzonym przez 40 kościelnych, uniwersyteckich i dworskich uczonych zyskała sobie przychylność pary wicekrólewskiej.

Po znakomitym awansie z naturalnej córki na damę dworu stała się wkrótce posażną mniszką, najpierw w zakonie karmelitanek bosych (1667), gdzie nie potrafiła znieść dyscypliny, a następnie w zakonie hieronimitek (1669). Tam dzięki poparciu markizy de Mancera korzystała zasadniczo ze wszystkich swobód. Pozwoliło jej to skupić się na studiach duchownych i świeckich w zakresie rozmaitych sztuk i dziedzin nauki. Matka Juana – dziesiąta muza, feniks Ameryki, wybryk natury wśród kobiet (jak Lope de Vega pośród mężczyzn), nadzwyczajna, choć nigdy nie pchająca się na pierwszy plan herod-baba – cieszyła się wciąż poparciem kolejnych wicekrólów. Później po zmianie władzy oraz wskutek treologicznych dyskusji, jakie wywołały jej dzieła Duchowa samoobrona i przede wszystkim Odpowiedź siostrze Filotei od Krzyża, została zmuszona do milczenia przez swojego spowiednika, jezuitę Antonia Núñeza de Miranda. To wydarzenie oraz wewnętrzna przemiana, jaką wtedy przeżyła, przyspieszyły jej śmierć. W 1694 roku zapadła na dżumę, opiekując się innymi siostrami zakonnymi i zmarła w wieku 46 lat.

Calderón de la Barca zmarł w 1681 roku, co stanowi umowną datę zakończenia baroku w Hiszpańii oraz kresu Złotego Wieku, rozpoczętego przez epokę renesansu. Na Półwyspie Iberyjskim XVII wiek, gdy dogorywali Habsburgowie, Filip III, Filip IV i Karol II Zaklęty, był raczej srebrnym okresem, zdominowanym przez malownicze i wykwintne kalambury (sama nazwa “barok” pochodzi od określenia perły o nieregularnych kształtach). W Nowej Hiszpanii złoto odpowiada XVII wiekowi, a srebro – XVIII wiekowi wielkich humanistów (w pierwotnym sensie tego słowa, bo przecież bliższych oświeceniu), do których należeli: Clavijero, Abad, Landívar, Eguiara i Eguren. 

W Pierwszym śnie (Primero Sueño), wydanym w drugim tomie jej dzieł w 1692 roku, ale napisanym ponad dziesięć lat wcześniej, siostra Juana wzorowała się na Poematach samotności (Soledades, 1613) Góngory. Z wyjątkiem utworu Sen nie pozwoliłam sobie nigdy pisać dla własnego upodobania – powiedziała na jednej ze swoich kontrowersyjnych stronic hieronimitka, która stworzyła niewątpliwie najznakomitsze poetyckie dzieło w hiszpańskojęzycznej literaturze epoki wicekrólów. Konceptyzm i kultyzm – dwa odrębne prądy umysłowe, które wypływają ze starożytności, lecz zostały sklasyfikowane w XIX wieku przez Menéndeza y Pelayo – nie są pojęciami przeciwstawnymi ani obszarami wykluczającymi się wzajemnie i mają znaczenie tylko przy powierzchownej analizie. Ani Góngora nie był skrajnym kultystą, gardzącym powszechnymi ideami i dążeniem do uniwersalizmu, ani Quevedo nie był zatwardziałym konceptystą, który nie dostrzegałby pięknej zewnętrznej formy, nie używałby licznych latynizmów i odrzucałby zawiłość właściwą dla wypowiedzi tego okresu.

Siostra Juana żeglowała na pograniczu dwóch oceanów: swojej kobiecości i nowohiszpańskiego dziedzictwa, co nieuchronnie zamykało jej pomysłowość w prostej i skromnej strukturze. Niekiedy tylko wymykały jej się inwersje i mitologiczne aluzje, które miały być ukłonem pod adresem wielkiego sewilskiego poety. Język, pochodzący z innej, bo Nowej Hiszpanii, był bardziej cięty, ostry, prostolinijny i przypominał skromne ubrania jej ziomków.

Gdy Juana jako mała dziewczynka mieszkała w Nepantla, musiała zetknąć się z językiem azteckim, w którym stworzono wiele utworów poetyckich i religijnych. Była z krwi i kości Meksykanką, a chociaż kultywowała klasyczne tradycje literatury hiszpańskiej (w jej schyłkowym okresie), potrafiła tchnąć nowego ducha w swoje głębokie, pełne miłości wiersze i nadać im ton przywodzący na myśl późniejsze dzieła romantyzmu. Wyprzedzając XVIII wiek z takimi jego pisarzami jak Jovellanos, Iriarte y Fernández de Moratín, hieronimitka z żarem swojej kobiecej indywidualności zapowiadała intelektualny klimat właściwy nie dla hiszpańskiego romantyzmu, który reprezentowali Espronceda o Núñez de Arce, lecz dla prawdziwego romantyzmu północnej Europy, głównie francuskiego i niemieckiego.

Pierwszy sen to dzieło skomplikowane, głębokie, refleksyjne. Można je interpretować jako drogę uzyskiwanego przez ludzką duszę poznania, w którym zgodnie z teorią Arystotelesa najpierw dokonuje się abstrakcja, a potem następuje podział na poznanie intuicyjne i dyskursywne. Niby nowy Lukrecjusz zakonnica postanowiła ująć najcenniejsze skarby współczesnej wiedzy w ścisłe ramy regularnego wiersza. Siedemnastowieczny europejski uczony Athanasius Kircher ze swoją ars combinatoria to Wergiliusz prowadzący po neoplatońskiej drodze Dantego-Theodidactosa-Juanę. Z tekstu możemy się domyślać, że towarzyszy mu jak cień Atanasio Quineiro, którego dzieło De magnete zafascynowało również poetkę.

Wszystkie nauki, sztuki, użyteczne pojęcia tworzą kombinację (którą za Quine’em można by nazwać całościowym ujęciem) w celu osiągnięcia prawdy. Juana to kobieta wszechstronna, jakby indiański da Vinci, nieskończenie wielki dziw natury, a przede wszystkim doskonała mistrzyni słowa, potrafiąca wznieść się ponad wszelkie religijne i społeczne miary. Mamy tutaj do czynienia z czymś podobnym do kultyzmu i konceptyzmu: romance i redondille nie zyskały spodziewanej popularności, gdyż były napisane niewyszukanym, rzeczowym językiem, nie wspominając o braku wymyślnych treści, natomiast sonety i liry nie były tak uczone jak we włoskiej tradycji, bo najważniejszą rolę odgrywała w nich, niemal jak u Clausewitza, sztuka miłosnych pojedynków (Zadręcza mnie działanie, męczy doznawanie, /cierpię bowiem kochając i będąc kochana), w których lepiej nosić laur zwycięzcy, niż czuć się zwyciężonym i wzgardzonym.  W tej krótkiej, nadzwyczaj prostej i niemal kartezjańskiej formule (stąd nazwisko autora dzieła O wojnie) zawiera się po cżeści istota oryginalności odciętej od świata zakonnicy, która postępując nader uprzejmie ze swoimi strażnikami i sędziami, potrafiła zyskać cenny pozór (zarazem wyobrażenie i złudzenie) wolnej jak młodzieńczy poryw w ludzkim życiu i dumnej myśli. Jej niezwykłe wrodzone zdolności okazały się pomocne w zachowaniu intelektualnej wolności. Wzbogacam swoje myślenie, by o bogactwach nie myśleć.

W Odpowiedzi siostrze Filotei od Krzyża mniszka omawia krzywdy, na jakie naraziły ją wrodzone i odziedziczone zdolności, które zwróciły na nią uwagę ogółu, powodując zarazem jej powszechne potępienie. Często na szczytach kościelnych wież umieszcza się dla ozdoby figurki wiatrów i sławy, a po to, by ochronić je od ptaków, pokrywa się je metalowymi kolcami. To, co wydaje się ochroną, jest w istocie obowiązkiem, gdyż figurki umieszczone na wysokościach muszą być ponakłuwane kolcami. Tam spotykają się z nieprzyjaznym powietrzem i srogością żywiołów, tam szaleją gniewne pioruny, tam uderzają kamienie i strzały. O, nieszczęsne wyżyny, narażone na tyle zagrożeń! O, znaku stający się celem nienawiści i przedmiotem sprzeciwu! Ktokolwiek wzniósł się na szczyt czy to z powodu stanowiska, czy szlachectwa, czy majątku, czy urody, czy wykształcenia,  musi dźwigać ten ciężar. Najbardziej jednak cierpi się z powodu rozumu. Przede wszystkim dlatego, że jest on najbardziej bezbronny. Bogactwo i sława zwalczają tych, którzy odważyli się im sprzeciwić, a rozum nie, bo im jest większy, tym skromniejszy i cierpliwszy, i mniej się broni.

Spod stylu Odpowiedzi, przenikniętego retoryką i dworskim duchem epoki, wyłania się wyraźnie życie i osobiste troski zakonnicy, która uświadamiała sobie, jak ważną pozycję przyniosły jej własne dzieła i przychylność możnych, chociaż jej protektorzy przebywali wówczas daleko od Meksyku, w stołecznym Madrycie. Wyjazd markizów de la Laguna osierocił siostrę Juanę, z czego skorzystał nie tylko Núñez de Miranda, ale sam biskup Puebli, Manuel Fernández de Santa Cruz, który opublikował bezprawnie jej Krytykę kazania (bardziej znaną jako List Ateny). Owo kazanie wygłosił portugalski jezuita Antonio Vieyra. Hieronimitka skrytykowała jego poglądy i uznała, że miłość Chrystusa do ludzkości nie jest bezwzględna jako czysta łaska, lecz warunkowana również uczynkami, co pozostawało w zgodzie ze św. Tomaszem z Akwinu, św. Augustynem i Soborem Trydenckim.

Podejmując dyskusję z tym rozsądnym pismem, które nie powinno było nigdy wyjść poza obszar prywatnej korespondencji, mniszka zwraca się rzekomo do podobnej zakonnicy, siostry Filotei (Filotea to ta, ktora kocha Boga). Wykpiwszy (oczywiście w zawoalowany sposób) swojego biskupa, określając go pół żartem pół serio jako małego człowieka i małego uczonego, siostra Juana zajęła się zdarzeniami ze swojego życia, swoją sytuaacją jako kobiety, poetki i myślicielki. Odpowiedź to niewątpliwie najbardziej osobisty, stylistycznie sprawny i erudycyjny prozatorski tekst spośród pism hieronimitki. Był on jednak kroplą, która przepełniła czarę goryczy. Najnowsze badania pokazały, że po jego publikacji wyrok intelektualnego milczenia spadł na zakonnicę jak piorunująca klątwa. Ani przyjaźnie na Półwyspie Iberyjskim, ani rosnąca sława nie mogły ochronić jej przed złością i niechęcią jezuitów, diecezjalnym duchowieństwem i nieograniczoną władzą wicewkróla-arcybiskupa. To ostatni szczyt, na który przyszło wspiąć się siostrze Juanie. Można by do niego zastosować łacińskie przysłowie o nieszczęściach, które nieuchronnie zdarzają się w życiu: Omnes vulnerant, ultima necat (wszystkie ranią, lecz ostatnie zabija).

Jako humanistka i wszechstronna pisarka plasowała się gdzieś pomiędzy Leonardem da Vinci i Quevedą: pierwszemu bliska ze względu na uprawianie nauk i sztuk, a drugiemu poprzez swoją poezję, eseistykę i metafizykę (wyrażającą się raczej w dziełach poetyckich niż filozoficznych). Nie dorównywała doskonałością żadnemu z nich i nie miała wielu spośród ich talentów. Nie była malarzem, inżynierem czy bajkopisarzem jak Włoch ani nie znała arabskiego, syryjskiego czy hebrajskiego jak Hiszpan, a tym bardziej nie pisywała łotrzykowskich romansów. Jej wrodzone zdolności przekraczały niekiedy naturalne rozmiary, co nie jest jednakże tak rzadkie, jak sugeruje spłaszczona wizja historii kultury.

Nazwisko Juany de Asbaje, wpisawszy się niewątpliwie dzięki Odpowiedzi na długą listę wybitnych kobiet i znakomitych pisarek, nabrało szczególnego znaczenia w naszych czasach. Ciągle pojawiają się jakieś dokumenty i nowe interpretacje tyleż pośpieszne, co krótkotrwałe, a wśród nich przypisuwanie mniszce maskulinizacji i wolnomyślicielstwa. Rzecz nie w tym, aby odrzucić wspomniane przypuszczenie (przecież dzisdiaj takie przypadki istnieją i są możliwe), lecz aby poprzeć je pisanymi świadectwami. Retoryczna przesada i dworskie zwyczaje, jeżeli je zrozumieć dokładnie i głęboko, dowodzą raczej, że jej styl charakteryzował się wyostrzeniem języka, przejaskrawianiem sądów i niemal teatralną sztucznością.

To, o czym pozwolił sobie wspomnieć w liście Núñez de Miranda, najpierw opiekun, a później krytyk Juany, zamierzający skłonić ją do zakonnego życia (gdy przebywała na wicekrólewskim dworze i jako wyjątkowo mądra kobieta stanowiła najlepszą zdobycz dla Kościoła chcącego umocnić swoje wpływy), jest dowodem myślenia, jakie często zagrażało homorowi i dobrej sławie poetki. Dobre imię biednej kobiety to biała ściana, na której każdy głupiec chciałby coś nabazgrać.

Jestem gorsza, niż byłam – stwierdziła kilka lat później w jednym z licznych wyznań wiary oraz porywczych retorycznych deklaracji swoich win. Cena pisania była wysoka, tym bardziej w przypadku tak niezwykłej kobiety. Matka, Isabel Ramírez de Santillana nie chciała posłać jej na uniwersytet w męskim przebraniu, chociaż Juana właśnie tego pragnęła, aby zaspokoić swoją potrzebę wiedzy. Dziewczyna przepychała się przez dworskie kanały i wypłynęła na wzburzone morze teologii wyłącznie siłami własnego rozumu oraz przyjemnej powierzchowności, na którą składały się piękna figura i jasna cera. Przystała na wszystko, co dopuszcza wyobraźnia rozradowana czystą miłością (tytuł jednego z jej nieśmiertelnych sonetów). Swoim słowiczym śpiewem potrafiła rzucać zniewalający czar. Dawni i dzisiejsi intelektualiści nie różnią się chyba aż tak bardzo. Przyjrzawszy się stosunkom Octavia Paza i siostry Juany z władzą, niejedno powinowactwo można znaleźć między nimi poza napisaną przez Paza biografią Juany i faktem, że oboje ubierali swoją poetycką rzeczywistość w podobne wierszowane formy. Bez pewnych ustępstw, co oczywiste, nie można rozsławić swojego nazwiska.

Z hiszpańskiego tłumaczyła Małgorzata Frankiewicz

 

 

Komentarze

  1. zibik

    Publiczne zniesławianie i ….. !

    Po pierwsze – dziękuję za podjęty trud i wysiłek, aby zarysować wizję rzeczywistości XVI wieku – fragment wg. mnie wyjątkowej epoki, oraz na tym tle przybliżyć wybitną postać, osobowość śp. Juan de Asbaje (Ramirez)

    Po drugie – proszę uprzejmie nie prowokować czytelników, lecz łaskawie doprecyzować, jakich ustępstw – wobec kogo lub czego?…..

    Piękne i prawdziwe: "Dobre imię biednej kobiety to biała ściana, na której każdy głupiec chciałby coś nabazgrać.", lecz czy to bazgranie – publiczne linczowanie, zniesławianie, odbieranie dobrego imienia, dotyczyło kiedyś i obecnie, tylko głupców i kobiet?……..

    Szczęść Boże !

    Pozdrawiam Panią serdecznie – Zbigniew.

     

     
    Odpowiedz
  2. Malgorzata

    Prowokacje i ustępstwa

     Szanowny Panie Zbigniewie!

    Zacznę od kwestii warsztatowej. Otóż jedną z podstawowych zalet tekstu literackiego jest to, że potrafi prowokować czytelnika: porusza czułe punkty, dotyka spraw niezałatwionych, niekiedy budzi wyrzuty sumienia itp. Jak widać, tekst mojego meksykańskiego kolegi spełnił dobrze to zadanie, czego dowodzi Pański komentarz.

    A co do ustępstw, niepokojących Pana tak bardzo, to dla niektórych dużym ustępstwem może być już założenie garnituru i krawata – a gdy raz tę barierę przełamią, kolejne ustępstwa przychodzą im coraz łatwiej…

    Zamiast jednak puszczać w tej mierze wodze wyobraźni, wolę oddać głos Octaviowi Pazowi, meksykańskiemu nobliście, który napisał biografię siostry Juany: "Sor Juana Inés de la Cruz o las trampas de la fe" ("Siostra Juana od Krzyża. Pułapki wiary"). Paz napisał: "Siostra Juana jest bezwiednie moim zwierciadłem i moim sumieniem. To pisarka, otwarty umysł w zamkniętym społeczeństwie. Jej problemy były podobne do problemów wielu pisarzy XX wieku – pisarzy, którzy żyli w totalitarnych krajach Europy".

    Pozdrawiam

    M. F.

     

     
    Odpowiedz
  3. zibik

    Co rozsławia nazwisko?….

    Sz.Pani !

    To, co czytającego intryguje, nie koniecznie musi "niepokoić", czy wyzwalać inne emocje. Natomiast publiczne uchylanie się, od odpowiedzi na proste pytanie może nie tylko zastanawiać i prowokować.

    Nadal nie wiem(y) – jakie wg. Pani "ustępstwa" mogą "rozsławiać nazwisko"?……zapewne nie zakładanie maski, skandaliczne zachowanie, czy teatralne gesty lub "założenie garnituru i krawata"?……., a zatem proszę napisać, jakie ustępstwa?……

    Pozdrawiam Z.R. Kamiński

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code