Poziomki, poziomki

  Czy lubicie poziomki? Ja też. Do tego stopnia, że nawet piosenka Urszuli Sipińskiej „Poziomki”, teraz rzadko obecna w radiu, przypomina mi ich zapach. Wiem, pamiętam, Ty lubiłeś poziomki, / Pełną garścią wybierałeś z koszyka. A przecież kiedy byłem młody, w moim środowisku nie wypadało słuchać takich słodkich kawałków. Niech mi Zenek Zawieracz, który jest w niebie, wybaczy. Może tam z Jimim Hendrixem tworzą duet gitarowy? Zenek w rocznicę śmierci swojego mistrza nosił na tarczy szkolnej czarną aksamitkę .

Nie pamiętam mojego pierwszego spotkania z poziomkami, ale musiało to być wcześnie. Las był częścią życia wszystkich mieszkańców naszego pojezierza. Kiedy piszę wszyscy, to zdaję sobie sprawę, że na pewno nie wszyscy, bo przecież byli tacy, którym przeszkadzały pajęczyny między drzewami, kolce malin, czy jeżyn i uważali, że nie będą marnować czasu na chodzenie po lesie. Na poziomki, na jagody, na maliny, na jeżyny, na grzyby. Z aktualności bardziej interesuje mnie to, co dzieje się w przyrodzie, niż wiele innych spraw z pierwszych stron gazet. W felietonach unikam gorących tematów, żeby siebie i innych nie poparzyć.

Z dzieciństwa bardziej pamiętam maliny i jagody. Chodziliśmy z babcią do lasu między Kawkami i Małkami. Mama, brat, kuzyni. Mam wrażenie, że widzę jeszcze półlitrowe kubki metalowe, do których zrywaliśmy maliny i z nich wrzucaliśmy je do dużych kanek. Jagody lubiłem rozcierać w dłoniach. Usta po nich jak od atramentu. Nie lubiłem jeść po jednym owocu. Maliny, czy jagody zjadałem garściami. Miłość do poziomek przyszła z wiekiem. Byłem już po wojsku. Często do lasu chodziłem sam. Najczęściej nad Bachotek. Wtedy nie myślałem jeszcze, że będę zbierał je w tych miejscach dla swoich dzieci.

W książce Władimira Sołuchina „Zielsko” do dziś mam zszarzałą kartkę z notatką: „str. 20 – II akapit, przeczytać Teresie o poziomkach”. Była już wyznaczona data naszego ślubu, gdy w lesie nad jeziorem Brzosolasek po ukończeniu spływu kajakowego Krutynią leżeliśmy obok siebie między poziomkami i patrzyliśmy na czubki wysokich sosen, w niebo, w przyszłość. Przy nas kubek pełen poziomek. Co o nich chciałem przeczytać żonie? Sołuchin przytacza słowa Michała Nosala:

Gdy ktoś czyta spis chorób, które leczy się za pomocą jagód i łodyżek poziomki zebranych w czasie kwitnienia, nasuwa mu się pytanie: dzięki jakim własnościom poziomka jest tak bardzo użyteczna? Odpowiedzią na to po części może być bogaty skład chemiczny tej dziko rosnącej aromatycznej jagody. Jak potwierdza to wiele źródeł, w składzie chemicznym poziomki występują przede wszystkim: liczne sole sodu i kwasy (jabłkowy, cytrynowy, chinowy), garbniki, salicyl, pigmenty, czyli substancje barwiące, olejki eteryczne, cukry, wreszcie witaminy – zwłaszcza witamina C. (…)

Sezon na poziomki trwa u nas zazwyczaj trzy, cztery tygodnie. Gdybyśmy umieli odpowiednio go wykorzystać przez parę lat rzędu, rzadziej potrzebowalibyśmy udawać się na leczenie uzdrowiskowe. Dawniej nie wszyscy chorzy mieli możność wyjazdu do uzdrowiska. Dawało się jednak zauważyć, że i bez pobytu w kurorcie ludzie zdrowieli dzięki poziomkom. (…)

Przy leczeniu poziomkami zjada się je po prostu na surowo, nie smażone ani suszone. Spożywa je się bez dodatków, albo też z mlekiem, świeżą śmietaną z cukrem, czasem z winem. (…) Powinno się je dawać dzieciom, nie żałując pieniędzy na poziomki. Jedzenia poziomek nie należy uważać za dogadzanie sobie, czy zbytek, ale spożywanie ich traktować jako niezbędne, na równi z chlebem, z kaszą, ziemniakami…

Nie odmawiając niczego herbacie, jako ogólnie znanemu napojowi, powiem jedynie tyle, że gdyby mógł się rozpowszechnić – tak jak herbata – napój z liści poziomki, ludzkiemu zdrowiu wyszłoby to tylko na dobre…

Ileż razy później chodziłem z dziećmi na poziomki. Najczęściej w lesie nad Chojnem, gdzie przez lata spędzaliśmy wakacje. Patrząc na nie, parafrazuję słowa ks. Twardowskiego i myślę: Który stworzyłeś poziomki. W książce „Nie przyszedłem pana nawracać” dwie strony dalej od wspomnianego wiersza jest „rozmowa z Matką Bożą”, w której autor pyta: Czy lubisz podbiał żółty / lipce z koźlakami / konwalie w kłączach stulone pod ziemią / lubczyk co miłość przywraca a częściej nadzieję (…) / poziomki te najniższe kminek najpodlejszy / i lato półniebieskie gdy kwitną nastroje (…). Lubię ten czas, kiedy las pachnie poziomkami, poziomkami, poziomkami. Szkoda, że jest tak krótki, ale: może kiedyś na śniegu zakwitną poziomki jak marzy o tym inny poeta Andrzej Walter.

 

 

18 Comments

  1. ahasver

    Kochamy poziomki!

    Wspaniałe są również poziomki przesycone słońcem i wonią świerkowego regla tuż na stokach Babiej Góry 🙂 Co prawda znalazłem takowe poziomki na terenie Parku Narodowego – dodatkowo daleko poza szlakiem, przez co powinienem zapłacić spory mandat, niemniej ich smak i widok na Słowackie Karpaty + Tatry: STAN MISTYCZNEJ EKSTAZY

     
    Odpowiedz
  2. misjonarz

    Ok. Bartosz . Zastanówmy

    Ok. Bartosz . Zastanówmy się ( a właściwie to ja się zastanowię, lub mogę pomóc Tobie zastanowić się) co te poziomki mogły znaczyć ?

    Jak zwykle na wstępie powiem – nie wiem, ale mogę przemyśleć.

    Wątek może mieć oczywiście pewne poddteksty nagetywne.

    W powszechnej opinii ludzi aby stawać się świętym to trzeba być uczciwym moralnie. Napewno trzeba szukać tej uczciwości, ale

    – kto powiedział, że grzesznicy nie dostępują zbawienia – czasem również w ostatnich chwilach życia ? ( w kościele katolickim jest mnóstwo przykładów ludzi, którzy zostali uświęceni w ostatnich chwilach życia) – najbardziej znany przykład to "dobry łotr". Tak więc człowiek może nie przestrzegać prawa a pomimo tego zostać zbawiony. Oczywiście nawet  w takim przypadku jest potrzebna DOBRA WOLA człowieka. No właśnie , "dobra wola pomyślała sobie, że dobre są POZIOMKI ".

    Jeszcze jedno – no musiałeś "zboczyć ze szalaku", aby dostać się do  tych słodkości. Tak też się często dzieje – ludzie błądzą, ale kto powiedział, że "zabłądzenie to zginięcie" ? Nawet Jezus w przypowieści o synu marnotrawnym mówił – "………. był umarły a ożył, zabłądził a odnalazł się". W kościele są znane przypadki ludzi, którzy byli satanistami i potrafili wyjść z tego na szczyty świętości. To jest właśnie ten pewien problem – Jezus mówił "nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników".

    Oczywiście to nie jest zachęta to życia niemoralnego, ale zachęta do: "szukania prawdy i szczęścia" – no właśnie   "szukać słodkich poziomek".

    No i jeszcze dodam tego mojego słynnego św Ignacego ( z reszta z Loyoli ). Ignacy pisał m.inn tak:

    "nie przejdę dalej aż się nie nasycę, dopóki nie znajdę smaku (słodkości), będę rozkoszował się smakiem tego co słodkie ( co nasyca moją duszę ).  No a co nasyca moją duszę ? Ignacy mówił, że "słowa Boże" a może też zapomniał dodać          "SŁODKIE  POZIOMKI"  ?

     

     
    Odpowiedz
  3. ahasver

    Dzikie ścieżki.

    Ja wówczas nie zbłądziłem… Mam tam swoje ścieżki, w rejonie Jałowiec – Babia Góra – Polica   I swoje sekretne miejsca, o których nikomu nie powiem…

     
    Odpowiedz
  4. misjonarz

    Ok. “poszedłeś własną –

    Ok. "poszedłeś własną – dobrze znaną ścieżką".

    Ja nie neguję tzw. szukania Boga w pojedynkę i według własnych wyobrażeń, w/g własnych schematów poznawczych.  Nie upieram się przy tym, że Pana Boga można spotkać wyłącznie w świątyni i do tego katolickiej.

    Jestem przekonany, że Boga poznaje się w SERCU i sercem. No tak, a co to jest to serce ? To jest takie centrum człowieka gdzie zachodzą procesy myślowe i decyzyjne. Ok tak można znaleźć Pana Boga, ale moim zdaniem nie da się  tak "znaleźć własnego serca – własnej duszy". Aby dostać się do swego serca to trzeba poznać siebie, czyli niejako przekopać się przez to co w sercu zalega a zalega tam mnóstwo rzeczy. Są tam rzeczy słodkie ale też mnóstwo (no właśnie różnych nieczystości). Tak więc do tych słodkości trzeba czasem przejść przez błoto (a może nawet bagno ?). Co to są te nieczystości ? Dla mnie sprawa jest jasna – to są:

    – moje niewierności

    – moje grzechy

    – również moje zranienia, które czasem blokują dostęp do wnętrza

    Tak więc dla mnie dostać się do słodkości wymaga wysiłku przebrnięcia przez błoto. Jak już przebrnę przez te nieczystości to na sercu robi się: lekko i słodko. No i wtedy właśnie idę z lekkim sercem do słodkości, a ta słodkość to po prostu JEZUS.

    Będzie jeszcze cytacik:   

    "Głos wołającego na pustyni:
     Przygotujcie drogę Panu,
     Dla Niego prostujcie ścieżki!"

     
    Odpowiedz
  5. aaharon

    Panie Mirosławie

     Bardzo mi sie podoba ten Blog. Jest w nim coś co bardzo lubię. Oczywiście poziomki ale również dzieciństwo ,które jest piękne…

    Co prawda nie każdy ma piękne dzieciństwo  …

    Pisze  Pan że z dzieciństwa…

    "Z dzieciństwa bardziej pamiętam maliny i jagody"

     

    Ja z dzieciństwa  pamiętam wozy pełne lnu. Mój ojciec zwoził je wieczorem z pól i do rana musielismy je pilnować bo stały przed domem czekając aż je zwiezie do spichrza …

    Dziś już nie widać wozów w moim mieście…tzn widać,  ale takie Fordy, VWi czy Mercedesy…:):)

    Wszystko sie zmienia …Czasami chciałbym by czas się cofnął choć na chwilkę bym mógł znów stać się dzieckiem…

    Myślę że to bardzo ważne by stać się dzieckiem będąc dorosłym i dojżałym człowiekiem. Myślę że Chrystus miał to właśnie na myśli mówiąc żebyśmy się stali jak dzieci…tzn by patrzeć na świat niewinnie , świeżo…niemalże poziomkowo …:)

     

    aharonek *

     

     

     

     

     
    Odpowiedz
  6. elik

    Konsumenci i smakosze poziomek.

    Witaj Aharonku!

    Rzeczywiście wspomnienia z dzieciństwa są bardzo różne, a w świecie, czy wokół nas wiele zmienia się, zwykle w tempie zawrotnym, lecz słowa Chrystusa o dziecku są bardzo istotne, ważkie i pouczające, lecz nadal nie zawsze są opacznie rozumiane.

    Chrystus w tych słowach wg. mnie sięga korzeni naszej egzystencji i domaga się prostoty serca tzn. postawy której alegorią jest dziecko, czyli m.in. twórczo młodej, otwartej, bezinteresownej, także wypatrującej i wybiegającej na spotkanie czegoś lub kogoś, a świadomości, mentalności nie tylko zafrapowanej własnym "Ja", czy tym, aby tylko więcej mieć.

    On pragnie, abyśmy skutecznie przezwyciężali w sobie dorosłość, jeśli tylko jest ona uporczywym trwaniem w błędzie (grzechu), permanentnym lenistwem, zaniedbaniem, czy celowym unikiem wobec Jego wyzwań, maskowaniem siebie, fałszem, obłudą, czy egoizmem, sztucznym związkiem ze światem i wyłącznie pozorowaną (udawaną) poprawnością.

    Ponadto Chrystus oczekuje, od ludzi dorosłych nie infantylizmu, sentymentalizmu, czy naiwności, słabowitości dziecka, lecz przede wszystkim miłości w prawdzie, także wielkoduszności i innych cnót, uzdolnień, coraz większej dojrzałości i owej prostoty serca, jako miary naturalnej i najłębszej ludzkiej właściwości.

    W jakim stopniu konsumenci i smakosze poziomek – istoty dorosłe, rozumne i wolne znają Jego nauczanie, oraz staraja się spełniać Jego wolę tj. pragnienia i oczekiwania?….

    Pozdrawiam Ciebie serdecznie – Zbyszek

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  7. aaharon

    re Zbyszek i Konsumenci

    Ach witaj Ojcze Zbigniewie:)

    Bardzo mi miło że do mnie napisałeś.

    Już myślałem że nikt do mnie nie napisze

    Bardzo duże słowa napisałeś. Takie mądre .Nie bardzo umiem je ogarnąć.

    Bardzo mi się podoba to że napisałeś  cytuję : " wg. mnie sięga korzeni naszej egzystencji…

    To "wedłóg mnie" jest najpiękniejszym słowem jakie w Twoim wpisie wyłowiłem. Cały Twój wpis jest bardzo mądry ale dla mnie najistotniejsze są w nim właśnie te słowa. WEDŁÓG MNIE…

    I to jest chyba dojżałość prawda? Mówić nie tak jak ktoś nas nauczył ale tak jak sami czujemy …

    Tylko czy to czucie , albo zrozumienie czegoś co nazywamy prawdą jest rzeczywiście tym czym Prawda w swej istocie jest?

    Chodzi mi o to czy to co o sobie wiemy , i co o sobie mówimy czy myślimy jest takie jakie jest w istocie?

    Chcę to opisać troszkę bliżej…a mianowicie wielu z nas ludzi mówi że jest tym albo że wierzy w to czy tamto. 

    Wielu z tych dojżałych osobistości piszących nie tylko w internecie ale również piszących i twierdzących w innych miejscach tego świata , wielu z nich mówi że są tacy albo nie tacy, że myślą że to a to jest właściwe a to nie właściwe, każdy z nich wyraża się o czymś i twierdzi albo wskazuje paluszkiem …

    Kurcze nie wiem jak to napisać…

    Chodzi mi o to że ja też czasami myślę że coś wiem i czegoś jestem pewien a tak naprawdę to przyłapuję się że nic nie wiem i niczego nie jestem pewny ….

    Czasami to się boję o siebie o to że wcale nie jestem tym kim się poznałem. Wydaje sie ze jestem czegoś pewny ale jak mija jakiś czas widzę że to nie jest tak dokońca pewne i że moje poznanie Boga oraz jego prawdy może wcale nie być takie oczywiste i takie dojżałe…Może właśnie dlatego czuję się dzieckiem bo nie jestem pewny tego kim jestem. No nie wiem czy na świecie jest ktoś kto zna siebie tak do końca? Swoje zapędy , pragnienia itd. Człowiek przeżywa jakieś 50 lat i myśli że coś o sobie już wie a za chwilę świat mu się wali na głowę i siedząc w dolinie sypie sobie proch na głowę nawet nie jak Hiob. 

    Bo Hiob to chociaż był pewny swojej świętości…

    Dzisiaj kiedy nauka pokazuje nam że to co wczoraj było pewne dziś już nie jest , właśnie dziś żyjemy  chyba w takim uśmiechu Boga który patrząc na nas z góry śmieje się z nas że myślimy o czymś na sto procent , że uważamy coś za pewne i trwałe podczas gdy pewny i trwały jest przecież tylko On sam – Bóg, wszystko inne się zmienia i nie jest trwałe ale zależne od innych ….

    Wielokrotnie przekonywałem się że wcale tak naprawdę nie jestem tym kim myślałem że jestem. 

    Wydaje mi się czasami że wielu z nas osądza innych na podstawie zachowań i wielu z nas osądza siebie na podstawie owoców …jakie wydajemy. Ale czy to jestem ja? Czy owoc naprawdę pokazuje kim jestem? Powiem szczerze że nie byłbym taki pewny siebie patrząc jedynie na niewielką chwilę mojego dzisiaj .

    Kim się jest ?

    czy Krukiem czy gołębiem? ?

    A może poprostu ptakiem?

    "Wielu nazwie nas czasami głupcami tylko dlatego że widzieli nas przez chwilkę w internecie i na tyle na ile im się na żywo odsłoniliśmy"

     

    aharonek zawsze wredny *

     

     
    Odpowiedz
  8. elik

    Jego Prawda, a nasza prawość i prawdziwość.

    A no właśnie: " czy to czucie , albo zrozumienie czegoś co nazywamy prawdą jest rzeczywiście tym czym Prawda w swej istocie jest?…."

    Drogi Arturze nasze postawy i zachowania, także doznania  i odczucia, czy poznanie, doświadczenie i rozumienie nie zawsze są właściwe, czy wystarczające, satysfakcjonujące i zadawalające, a myśli i słowa prawdziwe (obiektywne) i wiarygodne.

    Wprawdzie na forum "Tezeusza" można mówić, czy pisać w dowolny sposób, jednak wg. mnie najlepiej w formie wcześniej przemyślanej, a potem możliwie jednoznacznej, rozważnej i odpowiedzialnej. 

    A propo Jego Prawdy i naszej prawości i prawdziwości:

    Bóg w Trójcy jedyny jest prawdą absolutną i źródłem pojęcia prawdy rozumianej i uznawanej, przez istoty ludzkie. A zarazem praźródłem, praprzyczyną wszelkiej mądrości, roztropności i prawości – cnót powszechnie u ludzi poszukiwanych i pożądanych.

    Prawda to m.in. zgodność rozumu z rzeczywistością, a prawdziwość (prawość) człowieka to zgodność myśli, woli i czynów.

    Do Słowa Bożego i tak pojmowanej prawdy warto codziennie wracać i żyć, dla niej, a nawet ofiarować lub oddać życie.

    Poznanie, uznanie, zrozumienie i głoszenie boskiej i świętej prawdy jest szlachetnym zajęciem, najpiękniejszą przygodą w doczesnym bytowaniu osoby ludzkiej.

    Papież Grzegorz I Wielki powiedział, cyt.:
    ” Nawet jeżeli prawda powoduje czyjeś zgorszenie, trzeba dopuścić do zgorszenia, ale nie wolno wyrzec się prawdy!!!”

    PRAWDA JEST PONADCZASOWA!!!nie uznaje kompromisów, ani realtywizmu, konformizmu, ujawnia, demaskuje złoczyńców i ich zło, a innym ukazuje prawość, bądź narzuca dobro, tylko mocą i siłą samej prawdy.

    Obecnie w RP wg. mnie nagminnie chroni się nie wszystkich, lecz wybranych złoczyńców i ukrywa ich występki (chowa pod dywan), a obywatelom odmawia się prawa poznania całej prawdy.

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  9. aaharon

    Zbyszku och tak…

     

     

    No tak . Pięknym niebieskim  kolorem czcionki do mnie piszesz Zbyszku.

    Dziękuję .

    Mam pytanie,  piszesz że cytuję : "Prawda to m.in. zgodność rozumu z rzeczywistością…

    Czy mógłbyś podać przykłady …to znaczy jak to wygląda w praktyce?  Jak ta zgodność rozumu z rzeczywistością się przejawia w naszym codziennym życiu. No ja przecież jakiś rozum mam i rzeczywistość też jakaś jest , na czym ta zgodność polega, ta zgodność rozumu z rzeczywistością? Czy mogłbyś mi pomóc to zrozumieć? Wytłumaczyć…

    Bardzo proszę . 

     

    Drugie pytanie odnosi się do drugiego członu twojego pięknego zdania a mianowicie "a prawdziwość (prawość) człowieka to zgodność myśli, woli i czynów".

    Jak tą zgodność osiągnąć w sobie?

    Czy istnieją jakieś metody na osiągnięcie takiej w sobie zgodności?

    Mam mieszane uczucie jeśli chodzi o dotychczasowe metody jakimi kształtuje się współczesnego człowieka. Jego myśli , wolę i czyny. Ktoś nas kształtuje prawda?

    Ktoś nas naucza jak myśleć jak działać , ktoś kształtuje naszą wolę…nasze JA JESTEM. 

    Czy człowiek sam w sobie nie rodzi się zdolny do prawidłowych zachowań i zawsze ktoś musi go kształtować? Czy nie mamy w sobie tego potencjału dobrej woli już danej podczas urodzenia?

    Czy tak naprawdę potrzebujemy by nas ktoś ciągle prowadził przez życie za rękę i wskazywał co dla nas niezbędnie konieczne? A może nie potrzebujemy tak naprawdę żadnej prawdy ? Może nie potrzebujemy jako ludzie wiedzy o sobie samych od innych? Może tak naprawdę kształtuje nas nie myśl i nauka tego czy owego człowieka ale życie sercem jakie co dzień nas dotyka. Mam na myśli  doświadczenie życia sercem . Wtedy oddech staje się tchnieniem ducha…

     

     

    "Co mi po mnóstwie waszych ofiar"

     

    A*

    gdzieś Biblia o tym mówi …nie pamiętam z jakiego to miejsca w Biblii ale gdzieś jest taki cytat …jak poniżej najprawdopodobniej u Izajasza w pierwszym rozdziale ale nie jestem pewny a jakoś mi sie nie chce sprawdzać….

    "Co mi po mnóstwie waszych ofiar"

    Pozdrawiam Cię Zbyszku i dziekuję za Twoje mądre słowa …Cieszę się z Takiej dyskusji. To ma wartość dla mnie rozmawiać na spokojnie …z kimś takim jak Ty. Naprawdę każdy z nas potrafi rozmawiać ze sobą na spokojnie …

     

    pa.

    aharonek*

     

    Ps. Obrazek nazywa się " wnętrze komina" I pomyśleć ile tam dymu było i ile spalono istnień które kiedyś były żywe . Teraz gdzieś wysoko uleciały stając się jednym…

     

     

     

     


     

     

     

     
    Odpowiedz
  10. elik

    Dwa rodzaje logiki.

     

    Arturze jest mi wstyd i przykro, lecz również trudno odnieść się, do całości Twojego wpisu, także wielu pytań, a prawdę inaczej zdefiniować, czy nawet ukazać w praktyce. Ponoć osobom natchnionym i utalentowanym, czy szczególnie uzdolnionym zdecydowanie łatwiej ją opisać i ukazać w formie obrazu. Liczę na pomoc i wsparcie w dalszej dyskusji innych współtwórców portalu "Tezeusz". 

    Natomiast owa zgodność rozumu z rzeczywistością chyba przejawia się w naszej postawie i zachowaniu tj. prawdziwości w odniesieniu do Boga, także brata i własnego bytu, również w szacunku, czci, radości, przyjaźni, miłości, wielkoduszności, wspaniałomyślności, opanowaniu, szczerości, wierności, czystości, dobroci, pokorze i innych cnotach i uzdolnieniach.

    Wg. śp. o. Mieczysława Krąpca istnieją dwa rodzaje logiki: celem jednej jest dojście do klasycznie pojmowanej prawdy właśnie, jako zgodności rozumu z rzeczywistością; celem drugiej natomiast – nazwanej logiką uczuciową – jest racjonalne uzasadnienie dominującego w danej chwili uczucia, czy afektu.

    W drugim przypadku dobrym przykładem może być przysłowiowa teściowa, która zawsze jest w stanie racjonalnie uzasadnić, dlaczego nielubiany przez nią zięć jest najgorszym z możliwych wyborów dokonanych przez jej córkę.

    Ps. Czymś logicznym i racjonalnym tj. zgodnym z rozumem i rzeczywistością, dla mnie jest, że jeśli ktoś publikuje coś w internecie to musi się liczyć z tym, że zostanie to skomentowane. To chyba taka naturalna konsekwencja. Idąc dalej jeśli ktoś daje przyczynek do dyskusji w jakimś obszarze to powinien tą dyskusję kontynuować lub się powstrzymać od jej rozpoczynania. Skoro powiedziało się A to trzeba być odpowiedzialnym i powiedzieć też B.

    A jak to wygląda w przypadku np: wybranych autorów tekstów wiodących w "Tezeuszu"?……

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  11. aaharon

    Dziękuję

     Dziękuję Zbyszku za dyskusję i za to co napisałeś.

    Muszę dziś wyjechać na wieś więc …

    Stawiasz Zbyszku  na Koniec swojego wpisu  pytanie cytuję :  "A jak to wygląda w przypadku np: wybranych autorów tekstów wiodących w "Tezeuszu"?……

     

    Szczerze powiem że nie mam pojęcia jak to wygląda…

    Mam wrażenie że zazwyczaj nie interesuje nas tak naprawdę to co jest w Blogu danego autora ale raczej nasze ambicje . Chcemy pokazać siebie i to jacy jesteśmy . Nie zawsze chodzi nam tak naprawdę o prawdę czy też dobro…Nie wiem ale mam wrażenie że tak naprawdę chodzi nam o pokazanie siebie. Ale to przecież takie ludzkie …prawda?

     

    pa 

     

    aharonek*

     

     
    Odpowiedz
  12. miroka

    Do “Kochamy poziomki”

     A ja mam takie wspomnienie z Tatrzańskiego Parku Narodowego. Do schroniska podjechał prywatny samochód. W jakiś sposób więc byli związani z TPN. Rodzina? Pracownicy? Nie ważne. Wysiadło z niego kilka osób. Zażartowałem do brata, z którym właśnie ruszaliśmy w stronę Grzesia, że przyjechali grzybiarze. Myliłem się. Spotkaliśmy ich na zboczu Rakonia. Zbierali „grzebieniami” jagody. Oni skrupułów nie mieli.  

     
    Odpowiedz
  13. miroka

    Do Elika

     Drogi Komentatorze,

    czuję się zakłopotany po lekturze Twoich wpisów. Najchętniej bym pozostawił je bez reakcji. Jednak, w moim odczuciu, nieprzyjemne (pod)teksty wywołują mnie do tablicy. To oczywiste, że decydując się na publikację, nie tylko w interneie, mogę liczyć się, że będzie ona komentowana, krytykowana, oceniana. Czytający może wysnuć z mojego pisania, co mu się żywnie podoba. Jego prawo w potoku wyobraźni dopłynąć do miejsca, którego nie przewidywałem. Myśl ludzka wędruję kędy chce, ale ja nie muszę wybierać się w podróż niechcianą. Mogę się do takich wypowiedzi ustosunkować, lecz nie mam takiego obowiązku. Nie przewiduje tego także regulamin portalu, a w nim ustalone są zasady, które mnie i wszystkich uczestników Tezeusza obowiązują. Jednocześnie istnieje możliwość usuwania przez autora blogu zamieszczanych pod jego tekstem komentarzy. To też o czymś świadczy. Jestem u siebie gospodarzem. Chciałem być grzecznym. Wydaje mi się, że moje rozumowanie jest poprawne.

    Spacer do lasu nie musi kończyć się traktatem teologicznym lub wyznaniem wiary. Nie każdy tekst trzeba czytać przez teologa szkiełko. Mam wrażenie, że chcesz mnie na siłę wyciągnąć z leśnych ścieżek. Od pierwszego Twojego komentarza refleksje umieszczane pod moim tekstem z nim niewiele mają wspólnego. Nie warto zrywać poziomek, żeby potem je wyrzucać. Pozdrawiam.

     
    Odpowiedz
  14. aaharon

    Panie Mirku

    Dziękuje za piękną piosenkę. Właśnie jej słucham. Bardzo wymowne to śpiewanie Pana Czesława Niemena.  Pisze Pan blisko mego serca i chciałbo by się Pana panie Mirosławie przytulić…

    Oczywiście po przyjacielsku przytulić… jak do brata…

     

    pozdrawiam i zapraszam na moją stronę…

    heinri.jalbum.net/

     

    aharonek* 

    Kominy starego budynku…którego niedługo nie będzie…

     

     

     
    Odpowiedz
  15. elik

    Publikacja, tekst – dyskusja lub dialog.

    Drogi Mirosławie  wg. mnie w sferze publicznej, czy w życiu codziennym większości obywateli RP dominują tyrady, kazania, monologi, a występuje rażący deficyt wiarygodnych świadectw, czy różnych form wzajemnej wymiany myśli, doświadczeń, doznań, odczuć itp.

    Portal "Tezeusz" przecież wyróżnia się tym, że wielu autorów tekstów wiodących nie stroni, od wzajemnej wymiany myśli tj. dyskusji, czy dialogu ze swoimi czytelnikami i komentatorami, a nawet adwersarzami.

    Dyskusja na forum, a tym bardziej dialog są lub mogą być wg. mnie równie, a nawet bardziej inspirujące, wartościowe, owocne i ubogacające, dla wszystkich aktywnych i zainteresowanych. Szczególnie wówczas, jak autor (gospodarz blogu) osobiście angażuje się w jej przebieg np: moderuje poziom i zakres dyskusji tzn. dyscyplinuje swoich interlokutorów, choćby odnośnie argumentacji, czy zakresu artykułowanych myśli i omawianych spraw.

    Natomiast "spacer", czy dowolny osobisty kontakt z naturą – dziełami Stwórcy jest lub może być doskonałą inspiracją, do wypoczynku, relaksu i również rozważań, czy pogłębionych refleksji. Jednak nazbyt częsta i celowa ucieczka, od ludzi tzw. uniki, czy osamotnienie, wykluczenie chyba nie zawsze są pożądane, bo dyskurs, czy dialog z drugim człowiekiem – bliźnim, nawet w blogosferze jest również  potrzebny, a nawet bywa konieczny.

    Ps. Od kilku dni zbieram mojemu kochanemu wnuczkowi prawie codziennie poziomki w ogrodzie, lecz wyznaję szczerze, że jest mi przykro, że akurat tak odczytałeś moje intencje.

    Pozdrawiam Ciebie serdecznie – Zbigniew R.Kamiński

     
    Odpowiedz
  16. miroka

    Żartem i z uśmiechem – protokół rozbieżności

     Drogi Zbigniewie,

    w tej sytuacji możemy uznać, że powstał protokół rozbieżności. Każdy pozostaje przy swoim zdaniu. Przy czym nie twierdzę, że dyskusja nie może być twórcza. Dyskusji w „Tezeuszu” dostatek. Dla mnie są one zbyt długie. Nie mam tyle czasu wolnego, żeby go poświęcać na siedzenie przy komputerze. Mam dość problemów z wygospodarowaniem wolnych chwil na napisanie kolejnego felietonu.

    Pozdrawiam.

     

     
    Odpowiedz
  17. elik

    Zasada dialogu.

     

    @Mirosław R. Kaniecki

    W rozważaniach katolików, czy chrześcijan nad rolą i znaczeniem publicznej dyskusji, debaty, a tym bardziej dialogu chyba nie można pominąć wkładu, jaki wniosły w ich istnienie, doskonalenie i rozwój w Kościele, także współczesnym świecie, takie osobistości jak obecnie śp. bł. Jan Paweł II, który nie tylko głosił zasadę dialogu, ale również ją praktykował.

    Dla Jana Pawła II dialog był istotnym instrumentem w osiąganiu konsensusu i pokoju, koniecznym warunkiem ludzkiej solidarności, oraz żywotności wspólnoty Kościoła, czy społeczeństwa.

    O ile dobrze zrozumiałem to bardziej zadawala Ciebie "protokół rozbieżności", niż dalsze dyskusje, negocjacje, oraz ewentualne porozumienie i knsensus.

    Ponieważ chyba nie tylko dla mnie szczególną wartość stanowi wymiana myśli z wybranymi osobami, także poznawanie wiarygodnych świadectw, czy negocjowanie i wypracowywanie wspólnego stanowiska, uzgadnianie poglądów etc. Usprawiedliwianie brakiem wolnego czasu czegokowiek istotnego, w tym przypadku zaniechania, czy rezygnacji z dyskusji, bądź dialogu na forum "Tezeusza" wydaje się mało przekonywujące, a nawet nie całkiem szczere i poważne.

    Przecież w dowolnej relacji osobowej, także autor tekstu – uważny czytelnik i komentator trudno przecenić rolę i znaczenie poprawnego dialogu tj. wspólnego starania i wysiłku obu, czy więcej osób dobrej woli.

    Na zakończenie cytuję słowa naszego wielkiego rodaka – śp. bł. Jana Pawła II, odnoszące się do dialogu:

    Zasada dialogu, dlatego jest tak trafna, że nie uchyla się od napięć, konfliktów i walk, o jakich świadczy życie różnych wspólnot ludzkich, a równocześnie podejmuje właśnie to, co w nich jest prawdziwe i słuszne a co może być źródłem dobra dla ludzi. Należy przyjąć zasadę dialogu bez względu na trudności, jakie wyłaniają się na drodze jej urzeczywistnienia.”

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code