XXVII Wieczór Biblijny w Kasince Małej
Podczas dzisiejszego Wieczoru Biblijnego rozważaliśmy następujący fragment Ewangelii:
Jezus powiedział do swoich apostołów: Oto Ja was posyłam jak owce między wilki. Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie! Miejcie się na baczności przed ludźmi! Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was biczować. Nawet przed namiestników i królów będą was wodzić z mego powodu, na świadectwo im i poganom. Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić, gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was. Brat wyda brata na śmierć i ojciec syna; dzieci powstaną przeciw rodzicom i o śmierć ich przyprawią. Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony. Gdy was prześladować będą w tym mieście, uciekajcie do innego. Zaprawdę, powiadam wam: Nie zdążycie obejść miast Izraela, nim przyjdzie Syn Człowieczy. (Mt 10, 16 – 23)
Małgorzata: Jezus zapowiada czasy prześladowań, które mają nadejść dla Jego uczniów i dla późniejszych chrześcijan. Nie roztacza sielankowej wizji. Taki opis może nawet odstręczać, przynajmniej słabych i bardziej bojaźliwych.
Gdy czytamy, że brat wyda brata na śmierć, a ojciec syna, że dzieci przyprawią na śmierć rodziców, to przypominają się sytuacje znane z ubiegłego wieku z państw totalitarnych. Mamy tutaj przybliżony obraz czasów męczenników w starożytnym Rzymie, gdzie prześladowania nie były tak zorganizowane technologicznie czy urzędniczo jak w dwudziestowiecznych totalitarnych ustrojach, ale w swojej istocie równie okrutne.
Myślę jednak, że słowa Jezusa odnoszą się nie tylko do męczenników. Na takim poziomie codziennym, jakiego zawsze szukam, czytając Ewangelię, odnosi się to do każdego chrześcijanina, nawet jeżeli nie jest szczególnie prześladowany czy narażony na ekstremalne zagrożenia. Każdy chrześcijanin, wchodząc w ludzki świat z przykazaniem miłości, z zaleceniem, by miłować bliźniego i nadstawiać drugi policzek, jest taką bezbronną owcą między drapieżnymi wilkami. Z samego faktu przyjęcia postawy miłosierdzia, miłości bliźniego, usprawiedliwiania i przebaczania, nachylenia ku drugiemu człowiekowi chrześcijanin ma mniejsze szanse na spektakularny sukces, majątek, uznanie, niż ktoś postępujący jak wilk, czyli egoistycznie, zachłannie, bezwzględnie. Jezus nie ukrywa tego przed nami.
Chciałabym tutaj zwrócić uwagę na jedną z moich ulubionych ewangelicznych rad: „Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie!” To jest ogromna sztuka, aby mieć czyste serce i nieegoistycznie patrzeć na ludzi czy sytuacje, dostrzegając dobro, jeżeli nawet mamy do czynienia ze złoczyńcą, oszustem itp., a z drugiej strony być roztropnym i wiedzieć, że zło może nas spotkać, że ktoś niekoniecznie musi mieć dobre intencje, być wobec nas uczciwy. Myślę, że takiego zachowania, także w trudnych sytuacjach, w których Jezus obiecuje zsyłać swojego Ducha, uczymy się poprzez modlitwę, refleksję, codzienny rachunek sumienia. Życzyłabym sobie oraz innym ludziom, którzy uważają się za chrześcijan, aby potrafili kierować się tą życiową maksymą.
I jeszcze jedno zdanie, na które chciałabym zwrócić uwagę: „Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony”. Położyłabym nacisk ma „do końca”, bo w życiu jest niezmiernie łatwo nie wytrwać do końca. Zło bywa często zaraźliwe, zaborcze, chce przeciągnąć na swoją stronę, poniżyć do swojego poziomu. Bardzo łatwo przejść ze strony owiec na stronę wilków – choć nie zdarza się to w naturze, w postawach etycznych następuje często.
Andrzej: Niewątpliwie ten fragment Ewangelii Mateusza należy do tzw. twardych mów, których Jezus nie szczędził swoim uczniom. Tutaj zapowiada On prześladowanie, męczeństwo, zapowiada – co jest może najtrudniejsze dla ludzi – wojnę domową w rodzinach, w lokalnych społecznościach, we wspólnotach. Mogą być różne państwowe prześladowania, ale chyba najboleśniejszy jest zawsze konflikt wśród najbliższych – nieprzypadkowy konflikt z powodów charakterologicznych czy innych, ale właśnie konflikt z powodu opowiedzenia się za Jezusem.
Mnie zawsze zdumiewało, skąd w prawdziwym, gorliwym chrześcijaństwie taki potencjał uruchamiania złej energii, prowokowania nienawiści, niechęci, odrzucenia, zabijania. Wiemy, że sam Jezus jako niewinny człowiek, a jednocześnie Syn Boży sprowokował zamordowanie Go pod płaszczykiem prawa, wywołał wielką nienawiść. Ta nienawiść przechodzi na uczniów Jezusa. Trzeba z pokorą się z tym godzić. Im bardziej jesteśmy Jezusowi, tym bardziej musimy być gotowi na przyjęcie odrzucenia, cierpienia, nienawiści, porażki, a nieraz śmierci. W wielu częściach świata chrześcijanie cierpią prześladowania, zwłaszcza w krajach muzułmańskich, gdyż niektórym muzułmanom przychodzi bardzo lekko prześladowanie chrześcijan i znajdują dla tego religijne uzasadnienie
Bardzo ważny jest dla mnie warunek: „Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie!" Jezus podkreślał często roztropność niezbędną dla bycia apostołem, nawet spryt, rozwagę, radzenie sobie w różnych okolicznościach. Przeciwwagę dla sprytu, żeby się nie przesprytnić, jest właśnie ta nieskazitelność, czyli czystość serca, czystość intencji. Im większa czystość intencji, tym bardziej sprytni możemy być w naszych konkretnych decyzjach.
Ważna jest obietnica Jezusa, że On będzie z nami pośród prześladowań, że nie powinniśmy się martwić, co powiemy, jak będziemy się bronić, że Duch Święty podpowie słowa i to, jaką postawę zająć. Duch Święty pozwalał chrześcijańskim męczennikom zachować się z godnością, odwagą, wiernością do końca. To znaczy, że aktywna łaska Boża będzie zawsze z nami.
Specyfika prześladowania w Polsce jest inna. Nikt szczególnie nie prześladuje, katolicyzm ma się dobrze, wręcz niekatolicy mówią, że są prześladowani przez katolików. Może katolicy spotykają się z pewną formą pogardy, z nienawiścią w wydaniu antyklerykalnym. Tę nienawiść do chrześcijaństwa, do Kościoła widać bardzo mocno na forach internetowych. To jest pewien margines, ale bardzo czynny. Mam przyjaciół i znajomych niechrześcijan, którzy myślą, że są osobami niezwykle tolerancyjnymi, na wyższym poziomie moralnym nawet niż chrześcijanie, a w różnych sytuacjach pośrednio odnoszą się z wielką pogardą i niechęcią do Kościoła, do głoszenia Ewangelii. To nie musi być wprost zabijanie chrześcijanina, ale taka nienawiść i pogarda, która chciałaby zabić Jezusa w sercach innych ludzi. Z takim prześladowaniem Jezus i to, co ewangeliczne może się spotykać. Tutaj, jeżeli zostanie przekroczona miara, należy wyraźnie stawiać odpór i dać świadectwo wiary bez względu na to, czy mielibyśmy stracić przyjaciela, który nosi nienawiść do Jezusa w sercu i chce, żeby ta nienawiść, ta obojętność zaistniała też w sercach innych ludzi.
Na pewno tę prostą w czasach Jezusa sytuację komplikuje fakt, że w ciągu dwóch tysiącleci sami chrześcijanie prześladowali siebie nawzajem. Nie dość, że byli prześladowani, to jeszcze zabijali siebie nawzajem w wojnach religijnych, więzili, męczyli, torturowali, wymuszali konwersje. Bycie chrześcijaninem nie gwarantuje tego, że nie będzie się nigdy prześladowcą. Może dojść do takiego zaciemnienia wiary, takiego oddalenia od prawdziwego Boga, że chrześcijanin ze spokojem w sercu staje się prześladowcą braci i sióstr w wierze albo tych, którzy nie są chrześcijanami. Zawsze wtedy możemy być pewni, że Jezus nie jest obecny w tych prześladowaniach, że prześladowanie innych ze względu na Niego to największa sprzeczność, że jest to największa zbrodnia, jeżeli z Jezusem na ustach prześladuje się innych czy to z powodów religijnych, czy ze względu na posiadaną władzę, jak chociażby w przypadkach znęcania się w domach dla dzieci i młodzieży w katolickiej Irlandii.
Chciałbym się dzisiaj modlić o dobrą gotowość do przyjmowania tych prześladowań, do przyjmowania na co dzień obojętności, pogardy, poniżenia, nieraz utraty jakichś korzyści czy dobrego imienia właśnie z tego powodu, że jesteśmy chrześcijanami, staramy się żyć Ewangelią – abyśmy przyjmowali to z pokorą, miłując tych, którzy nie są nam życzliwi i pogardzają nami, którym nie jest na rękę, że głosimy Jezusa, głosimy Kościół; abyśmy sami nigdy nie wchodzili w role prześladowców, chcących w różny sposób przymuszać innych do wiary w to, w co my wierzymy; abyśmy nigdy nie wykorzystywali swojej pozycji religijnej czy społecznej dla jakichś korzyści i dla gnębienia innych w imię Jezusa.
Wieczory Biblijne w Kasince Małej
Apostołowanie we współczesnym świecie !
Pan Jezus uświadamia swoim uczniom, także osobom duchownym i nam Jego wyznawcom – czym jest apostołowanie w Jego imieniu w świecie ?…………., jakie wywołuje następstwa, implikacje, oraz stanowi zagrożenie, dla oddanych Bogu pasterzy i ich wiernych owiec.
Pociesza jednocześnie strapionych i chyba mocno przerażonych uczniów, ukazuje im moc Ducha Ojca, oraz rolę i znaczenie wypowiadanych słów, przez osoby roztropne i nieskazitelne (prawe i wiarygodne) – natchnione Duchem Świętym.
Ponadto zapewnia ich, że : "kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony".
A zatem Jezus absolutnie nie twierdzi, że :"każdy chrześcijanin jest bezbronną owcą itd……….", wręcz przeciwnie ma zapewnione wsparcie i pomoc Ducha Św. i nie musi martwić się o to, jak ani co ma mówić i czynić.
"Wojny domowe w rodzinach itd………" są najtrudniejsze, dla tych, co lekceważą wolę Boga i odrzucają słowa Jezusa Chrystusa.
Owszem "opowiedzenie się za Jezusem" jest trudne, nieraz może być heroiczne, lecz zapewnia trwającym do końca zbawienie i życie wieczne !
Formy prześladowania katolików (antykatolicyzm) i chrześcijan stale zmieniają się, a to nie znaczy, że nie istnieją. Oczywiście są bardziej nowoczesne, podstępne i wyrafinowane, może łagodniejsze, mniej represyjne, czy dokuczliwe, lecz nagminnie stosowane, przez bezbożników, innowierców, neopogan tj. wspóczesnych wrogów, przeciwników, oponentów Kścioła Świętego.
Wrogość, zazdrość, zawiść, bądź nienawiść i inne pokrewne uczucia wcale nie mają wymiaru incydentalnego, marginalnego. Wręcz przeciwnie w wielu środowiskach, czy regionach świata eskalują z coraz większą siłą i mocą. Najczęściej tam gdzie dominuje bezbożnictwo, czy występuje poczucie samotności, wyobcowania, bezradności, zobojętnienia, a zanika apostołowanie tj. prawda, miłość, przyjaźń i dialog – sprawna komunikacja międzyludzka.
Ps. Dziękuję za inspirujący komentarz. A co mówią (piszą) bezbożnicy, innowiercy, lewacy, także oszuści, kłamcy, złodzieje etc. trudno traktować poważnie, a tym bardziej świadomie i dobrowolnie powtarzać (rozpowszechniać) w mediach światłym katolikom i chrześcijanom.
Szczęść Boże !
Z poważaniem Z.R.Kamiński
Andrzej i Zibik
Im większa czystość intencji, tym bardziej sprytni możemy być w naszych konkretnych decyzjach.
Nie uważam aby spryt był cecha pozytywną. Dla mnnie jest jak najbardziej negatywna. Cel nie uświeca srodków.
Zibik
Formy prześladowania katolików (antykatolicyzm) i chrześcijan stale zmieniają się, a to nie znaczy, że nie istnieją. Oczywiście są bardziej nowoczesne, podstępne i wyrafinowane, może łagodniejsze, mniej represyjne, czy dokuczliwe, lecz nagminnie stosowane, przez bezbożników, innowierców, neopogan tj. wspóczesnych wrogów, przeciwników, oponentów Kścioła Świętego.
Tyle, że jest to skutek. Skutek prześladowań innowierców przez własnie katolików. Wojny krzyżowe, nawracanie, mordowanie….Wiec nie odwracajmy kota ogonem.
Istotne różnice w postawach i zachowaniach !
Sz.Pani Jadziu !
Proszę uprzejmie zauważyć, że mój komentarz dotyczy wyłącznie współczesności , tj. współczesnych wrogów, przeciwników, oponentów Kościoła Świętego. A zatem Pani odniesienia do przeszłości, także zastrzeżenia i uszczypliwe uwagi w stylu :" Wiec nie odwracajmy kota ogonem", chyba są niepotrzebne, a nawet nieuprawnione.
Ponadto katolicy i chrześcijanie, którzy wcześniej i teraz naśladują Jezusa Chrystusa nie potępiają, a tym bardziej nie prześladują innowierców, czy kogokolwiek. Owszem byli i nadal są pseudo-katolicy, czy chrześcijanie, także wyznawcy innych religii, lecz ich postawy i zachowania absolutnie nie wolno utożsamiać z świętymi, wzorowymi, czy heroicznymi lub poprawnymi postawami pozostałych wyznawców Jezusa Chrystusa.
Wrogość, zawiść, nienawiść i inne niskie instynkty, a tym bardziej prześladowanie kogokolwiek jest skutkiem odrzucenia miłości Boga Ojca, oraz lekceważenia i ignorowania woli Boga Trójjedynego, także nauki Jezusa Chrystusa.
Miłość i przyjaźń, a nawet życzliwość, oraz szczerość, rzetelność i uczciwość wobec bliźnich, w tym pogodne usposobienie, serdeczny uśmiech i poczucie humoru to najskuteczniejsze środki oddziaływania (wpływu) na innych. Stanowią najpotężniejszy i najlepszy oręż wyznawców Jezusa Chrystusa, wraz z umiejętnością komunikowania się, tj. przekazywania informacji (obiektywnej prawdy) w zrozumiałej i wiarygodnej postaci.
Nam prześladowanie lub inne wrogie, czy lewackie postawy i zachowania są zbędne, niepotrzebne. Katolikom i chrześcijanom zupełnie wystarczają w życiu codziennym prawe i szlachetne intencje, oraz mądre, roztropne i odważne wybory i decyzje.
Ważnym i decydującym czynnikiem jest nie to, co nam się przydarza, lecz nasza postawa, wobec tych zdarzeń.
Ps. Podzielam Pani zastrzeżenia odnośnie sprytnych, czy cwanych zachowań.
Szczęść Boże !
Zwykle nie tak trudno
Zwykle nie tak trudno przeciwstawić się prześladowaniu, gdy doznajemy go ze strony nieprzyjaciół, czy jawnych wrogów naszej religii. Trudniej – odeprzeć zarzuty, bronić zasad wiary, gdy przeciwnikiem jest osoba uchodząca za bardzo religijną, albo ktoś bliski.
Jadwiga, Zibik,
mam inne zdanie na temat sprytu. Moim zdaniem zachowania określane jako sprytne nie są tym samym, co cwaniactwo. Spryt jest wykorzystaniem inteligencji, nie ma na celu krzywdzenia, oszukiwania itp zachowań. Cwaniactwo natomiast, ma na celu osiągnięcie korzyści czyimś kosztem; wykorzystuje tupet i manipulację.
Kontekstowe rozumienie słowa “spryt”
Jadwigo!
Fragment, do którego odnosisz się krytycznie w całości brzmi:
Bardzo ważny jest dla mnie warunek: „Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie! Jezus podkreślał często roztropność niezbędną dla bycia apostołem, nawet spryt, rozwagę, radzenie sobie w różnych okolicznościach. Przeciwwagę dla sprytu, żeby się nie przesprytnić, jest właśnie ta nieskazitelność, czyli czystość serca, czystość intencji. Im większa czystość intencji, tym bardziej sprytni możemy być w naszych konkretnych decyzjach.
Ani samo słowo "spryt", które jest terminem neutralnym moralnie i oznacza skuteczne radzenie sobie w życiu i podejmowanych działaniach, ani tym bardziej kontekst mojej wypowiedzi wyrażający złożoność relacji między roztropnością i nieskazitelnością nie daje podstaw do wyrażonej przez Ciebie krytyki. Jezus na pewno też nie zaleca swoim uczniom zasady środków uświęcających cele.
Pozdrawiam Cię serdecznie
Andrzej
Wyraz szczególnego sprytu i cwaniactwa !
@Inka
Oczywiście zachowania sprytne nie muszą być wyrazem cwaniactwa, natomiast w wielu przypadkach mogą być i są sobie bardzo bliskie. Właśnie najczęściej osoby inteligentne (wykształcone), co nie znaczy mądre, roztropne, odważne i prawe potrafią zachowywać się (czarować innych) tak, że np: krzywdzą, oszukują osoby bliskie, także wyjątkowo sprytnie osiągają korzyści czyimś kosztem. tzn. są "zaradne" ! A w swoim środowisku, bądź w mediach są postrzegane, jako ludzie dobrzy, szlachetni, prawi, hojni etc. Więcej znajdują czasami powszechne uznanie i szacunek, a nawet są hołubieni, odznaczani i wybierani demokratycznie, do władz samorządowych, regionalnych, czy państwowych.
Czy to nie jest wyraz m.in. szczególnego sprytu i cwaniactwa ?…..
Ps. Panią Jadzię, mnie i wiele innych osób chyba bardziej interesują prawdziwe intencje, postawy i zachowania tj. owoce (czyny), niż piękne słowa, dlatego odnosimy się dość często krytycznie, do w/w zachowań osób wyjątkowo inteligentnych, sprytnych i cwanych.
Dziękuję Panu Andrzejowi za doprecyzowanie własnych myśli, intencji, ponieważ słowa nieraz mogą komplikować (zaciemniać) to wszystko, czego nie wyjaśniają.
Zgodność myśli (intencji), słów i czynów to postawa Jezusa Chrystusa, a wielka rzadkość wśród katolików i chrześcijan !
Szczęść Boże !
Andrzeju
byc może masz racje, jezeli spryt dla Ciebie jest pozytywną cechą charakteru. Dla mnie jednak jest czysto negatywna kojarząca się przede wszystkim z manipulacją innymi dla osiagnięcia własnych celów.
słowo "spryt", które jest terminem neutralnym moralnie i oznacza skuteczne radzenie sobie w życiu i podejmowanych działaniach,
Co to znaczy "skuteczne radzenie sobie w życiu?" Bo dla mnie to powiedzenie ma raczej posmak "rozpychania sie łokciami" lub własnie manipulację.
Jezeli zas ktos jest jednocześnie i jak waz i jak gołąb w zaleznosci od sytuacji – to dla mnie nic innego jak dwulicowosć i obłuda.
Panie Zbigniewie,
Panie Zbigniewie, oczywiście intencje! Jednak nie tylko one decydują, czy postępowanie jest etyczne. Można zrobić wiele zła, skrzywdzić wiele osób, mając krystalicznie czyste intencje. Potrzeba również trochę rozsądku.
I mimo wszystko, upieram sie przy twierdzeniu, że spryt nie jest równoznaczny z cwaniactwem. Kryterium oceny jest rezultat działania i jego motyw, oraz – a może nawet przede wszystkim, środki użyte do jego realizacji. A ludzie, których podał pan jako przykład sprytnych, manipuluja i oszukują, wyzyskują cudzą naiwność i szlachetność. Oni nie są sprytni, to cwaniacy.
Inka
Spryt jest wykorzystaniem inteligencji, nie ma na celu krzywdzenia, oszukiwania
Czy naprawdę wykorzystanie inteligencji nie ma na celu krzywdzenie czy oszukiwania?
Polemizowała bym z tym. Wiadomo, że zbrodnie doskonałe, doskonałe fałszerstwa itp popełniali własnie inteligentni ludzie.
Ostatnie Twoje zdanie rozbawiło mnie do łez
Jadwigo!
Piszesz:
"Jezeli zas ktos jest jednocześnie i jak waz i jak gołąb w zaleznosci od sytuacji – to dla mnie nic innego jak dwulicowosć i obłuda."
Andrzeju można więc mniemać
ze teczki w IPN tych co byli TW – równiez sa zapisami zachowania ludzi, którzy chcieli byc równoczesnie i jak wąz i jak gołąb. Jezeli czuja tak jak Ty w swoich słowach – nic dziwnego, ze uwazaja, ze bycie TW to nic złego i czynili słusznie i nie muszą za nic przepraszac.
Czy cwaniak może być sprytny ?…..
Pani Inko !
W poprzednim komentarzu napisałem to, że wielu z nas tzw. większość obywateli RP, nazbyt często uważa owych cwaniaków, jako inteligentnych, sprytnych, zaradnych, przedsiębiorczych, etc., a nawet zasługujących na uznanie i wyróżnienie. A to przecież nie jest tożsame, z tym co Pani słusznie kwestionuje.
Proszę raczej nie upierać się, lecz zawsze kategorycznie sprzeciwiać, kiedy ktoś twierdzi, bądź publicznie pisze takie bzdury, że tylko intencje decydują o tym, jakie jest postępowanie, także " że spryt jest równoznaczny z cwaniactwem".
Cwaniacy wszelkiej maści , także sprawujący władzę w RP również siebie uważają conajmniej za takich, jak ich postrzegają wyborcy.
Kryteria oceny osoby – "rezultat działania" to chyba owoce, o których uprzednio wspominałem, "środki użyte" to chyba może być np: "wdowi grosz", a "motyw" – może miłość, czy wspaniałomyślność, wielkoduszność lub codzienna życzliwość, bezinteresowność?…..
Nie wiem, gdzie ulokować spryt ?…….
Szczęść Boże !
Jadwigo, Panie
Jadwigo, Panie Zbigniewie
Spryt?
Jest mądrą kalkulacją, lecz nie materialistycznym podejściem do życia. Zatrzymaniem się, kiedy trzeba ,a nie parciem na oślep. Wykorzystaniem wiedzy, aby uniknąć niebezpieczeństwa. To inteligencja czlowieka decyduje jak postąpić, nie oszukiwać, lecz i nie dać się oszukać. Przewidywać rozwój wydarzeń, mieć na nie wpływ.
Spryt jest moralnie obojętny i chociaż łatwo go pomylić z cwaniactwem, to nim nie jest.