Ochrzcić kulturę czy obrzezać serce?

Pan  Jezus powiedział (Ew. Łukasza 11:32), że mieszkańcy Niniwy pokutowali wskutek zwiastowania Jonasza. To przykład na to, że Bóg w całym Piśmie Św. (oraz w historii) używa głoszenia ewangelii przez niedoskonałych ludzi (kościół) aby zmieniać jednostki i społeczeństwa.

Zmiany w Niniwie nie przyszły wskutek przejęcia władzy przez Konserwatywną Teonomistyczną Partię Izraelską, która usankcjonowała etyczne aspekty Bożego Prawa w pogańskim kraju.

To pokazuje jaka jest droga do reformacji, do duchowej odnowy chociażby naszego kraju. Kluczowe jest więc nie to ilu chrześcijan zasiądzie w parlamencie, choć chrześcijanie powinni startować w wyborach, głosować i angażować się w życie polityczne. Jednak prawdziwe i trwałe zmiany przychodzą poprzez przemienione serca oraz umysły ludzi, nie zaś przemienione ustawodastwo.

Duchowa odnowa naszego społeczeństwa zależy od tego czy kościół wiernie zwiastuje Słowo Boże (nie zaś własne katechizmy, wyznania wiary i programy zmian). Obawiam się, że zbyt często jako chrześcijanie jesteśmy zainteresowani "ochrzczeniem" kultury, sztuki, polityki, edukacji z pominięciem aspektu nawrócenia tych, którzy są ich twórcami oraz odbiorcami.

Nawet najpoprawniejsza forma kultu religijnego bez zmiany, obrzezania serca nie znajduje upodobania w Bożych oczach (Amosa 5:21-23). Nie dlatego, że dla Boga nieistotny jest sposób w jaki do Niego się zbliżamy lecz ze względu na zlekceważenie czegoś o wiele ważniejszego o czym przypomina Księga Powtórzonego Prawa (5 Mojżeszowa) 10:16: "Obrzeżcie więc nieobrzezkę waszego serca, a waszego karku już nie zatwardzajcie, gdyż Pan, wasz Bóg, jest Bogiem bogów i Panem panów, Bogiem wielkim".

 

Komentarze

  1. zibik

    Kult idoli !

    Cytuję : "Jednak prawdziwe i trwałe zmiany przychodzą poprzez przemienione serca oraz umysły ludzi, nie zaś przemienione ustawodastwo."

    Tytułem uzupełnienia procesu owej ewentualnej przemiany serc i umysłów, wg. mnie jednym z znaczących, a nawet najmocniejszych powodów poszukiwania w świecie, także w Kościele autorytetów, wzorowych pasterzy, przewodników, a nawet  przywódców, idoli, celebrytów jest naturalna potrzeba zakotwiczenia nie w sferze ideii, prawa, ekonomii, gospodarki, ani kultury, religii, lecz przede wszystkim duchowości i wartości.

    Taką kotwicą, dla setek milionów ludzi na świecie był ( i słusznie) JPII. Wielbiono go, wpatrywano się w niego, próbowano się na nim wzorować. I chyba 95% płaczących ze wzruszenia i szczęścia, przy spotkaniu z nim ludzi w Afryce, czy innych kontynentach (ale i w Polsce) nie miało zielonego pojęcia o jego filozofii, nauce społecznej i osiągnięciach intelektuanych.

    Jednak w świecie, także w RP jest wiele różnych osób, które pragną i usiłują być autorytetami, pasterzami, przywódcami, liderami, idolami, gwiazdami, czy celebrytami.

    Reasumując ten subtelny i ważny aspekt "kultu idoli", wypada stwierdzić, że nie sama głęboka potrzeba poszukiwania wzoru, do naśladowania stanowi potencjalne zagrożenie, tym głębsza i silniejsza im bardziej czujemy się osamotnieni, czy zagubieni w świecie, czy nawet codziennym życiu (bytowaniu).

    Natomiast ewidentnym złem i zagrożeniem jest coraz bardziej powszechne, świadome i wyrachowane, a nawet cyniczne wykorzystywanie, tej głęboko zakorzenionej ludzkiej potrzeby.

    Przede wszystkim, do manipulowania, dezorientowania lub deprawowania osób, czy  uwodzenia, zniewalania zgromadzeń, wspólnot, a nawet społeczeństw, czy narodów.

    Pozdrawiam Pana serdecznie i dziękuję za inspirujący, do dyskusji tekst.

    Szczęść Boże !



     


     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code