O walce piątku z Oktawą Narodzenia

 Dzień dzisiejszy wprowadził wiele zamieszania. Bo oto staneły obok siebie Oktawa Narodzenia Pańskiego i zwykły piątek – w tradycji polskiej dzień wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych. Zgodnie z literą prawa proboszcz może udzielić dyspesny od wstrzemięźliwości na zwykłych warunkach. Nie wszyscy jednak owej dyspensy udzielili i tak oto jedni mogli spozywać pokarmy mięsne, inni zaś nie mogli. Zgłosiłem propozycję narysowania mapki mięsnej i bezmięsnej, aby umozliwić przemieszczanie się mięsożercom w strefy, gdzie owe potrawy jeść można bez wyr zutów sumienia.

Pytanie zasadnicze, jeśli można by tak powiedzieć, gdzie jest pies pogrzebany, dotyczy ducha konkretnych zachowań, a nie poszczególnych form, które przypominają faryzejskie dyskusje, co jeszcze można w granicach prawa, a czego już nie. Tymczasem można być łajdakiem w granicach prawa…, zapominając o istocie. Wypomniał to chyba wiele wieków temu Inny Skandalista, co to gwałcił szabat i myślał o jedzeniu w świątyni… Przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda.

Pierwsze spostrzeżenie: przykre jest to, że nie umiemy już świętować i przestaliśmy się cieszyć. W tym świętym czasie popełnia grzech, kto się smuci i zasmuca innych. Szkoda,  że nie ma przykazania radości, obowiązku radości świątecznej i dzielenia się nią. Istnieje starożytne stwierdzenie, że jeśli ktoś jest smutny w niedzielę, popełnia grzech. Zasadne wydaje się rozszeżenie tego pojęcia na oktawy uroczystości. Zatem jeśli wstrzemięźlwość ma charakter pokuty i umartwienia, nie mamy prawa do takich postaw w Oktawie Narodzenia Chrystusa.

Drugie spostrzeżenie: Czy takie problemy nie świadczą, że z naszą wiarą dzieje się coś niedobrego? Pękło coś w człowieku i skarłowaciało jego serce. Problemem wiary nie jest kawałek mięsa czy kotlet w sosie, ale ukochanie Chrystusa. Owszem, wyraża się ono bardzo konkretnie, także w środowisku kościelnym, tyle że czasami za tym sosem nie widać już piękna Nowonarodzonego. Coż z tego, że nie zapchasz się kotletem, skoro Twoje serce nie wypełniło się najpierw Chrystusem? Jaki sens ma wstrzemięźliwość, skoro nie powstrzymujesz się od czynienia bliskim krzywdy i dawania antyświadectwa? Zatem lepiej dla duszy zapchać się mięsiwem, niż jadowitością wobec innych i obojętnością na Niego!

Trzecie spostrzeżenie: trzeba nam wszystkim zrozumieć prawdziwy sens wstrzmięźliwości i postu. Wyrzeczenie się ma mnie zaboleć, mam je odczuć, aby obudzić w sobie prawdziwe pragnienie JEGO! Mistrzem w nauczaniu o prawdziwym sensie postu jest biskup Ryś. Poczytajmy i zakochajmy się w poście dobrze rozumianym.

Ostatnie spostrzeżenie:

Powtarzała starsza matka jednehgo z kapłanów, gdy do smażonych jajek dorzucała skwarki: Ooo, żebyśmy większych grzechów nie mieli!  Nie czynność czy prawo, ale serce i motywacja.

Myśl św. Augustyna:  In necessariis unitas, in dubiis libertas, in omnibus caritas. Została ona powtórzona w Gaudium et Spes: „Silniejsze jest bowiem to, co wiernych łączy, niż to, co dzieli: niech w rzeczach koniecznych będzie jedność, w wątpliwych wolność, a we wszystkich miłość”. Zagadnienie wstrzemięźliwości piątkowooktawowej jest sprawą wątpliwą, dlatego zostawmy człowiekowi wolność. I uczmy się wszyscy miłości, i wpatrzenia w Niego!

 

Komentarze

  1. elik

    Deficyt jedności, wolności i miłości

    Ks. Adamie wobec coraz bardziej zatrważającego deficytu, postulat słuszny odnośnie jedności, wolności i miłości, ale grzech i to ciężki popełnia przede wszystkim ten, kto nadużywa danej wolności, czy powierzonej jemu władzy i krzywdzi, bądź usiłuje krzywdzić innych tj. ich kosztem nadmiernie bogaci się, pławi w luksusach, a korzystając z przywilejów po swojemu i jedynie w własnym gronie „świętuje”, oraz zamiast służyć bliźnim cieszy się, wypoczywa, relaksuje, czy bawi i raduje. 

    A takich daromozjadów nigdy na świecie nie brakuje, dlatego wielu prawych ludzi nie może normalnie pracować i egzystować, a tym bardziej świętować i radować się tak, jak Pan Bóg przykazał.

    Wg. mnie jest to nie tylko przykre, ale tragiczne i bulwersujące, że wobec choćby w/w stanu rzeczy, a tym bardziej nasilających się innych zagrożeń, zbyt często jesteśmy bezradni – mimo, że stanowimy zdecydowaną większość w państwie ponoć demokratycznym, a narodzie jeszcze katolickim i dostatecznie ucywilizowanym.

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  2. Halina

    Postawa nie tylko od swieta

    Pierwsze spostrzeżenie: przykre jest to, że nie umiemy już świętować i przestaliśmy się cieszyć. W tym świętym czasie popełnia grzech, kto się smuci i zasmuca innych. Szkoda,  że nie ma przykazania radości, obowiązku radości świątecznej i dzielenia się nią. Istnieje starożytne stwierdzenie, że jeśli ktoś jest smutny w niedzielę, popełnia grzech. Zasadne wydaje się rozszeżenie tego pojęcia na oktawy uroczystości. Zatem jeśli wstrzemięźlwość ma charakter pokuty i umartwienia, nie mamy prawa do takich postaw w Oktawie Narodzenia Chrystusa.

    Radosci nie mozna nakazac. Radosci trzeba sie nauczyc. Ja na ten przyklad codziennie rano wyspiewuje sobie taka znana piesn : Dzisiaj jest Dzien, ktory dal mi Pan. Weselmy sie i radujmy sie w Nim etc. To mnie zawsze pozytywnie nakreca 🙂

    Podam taki przyklad postawy zyciowej. Rodzina miala blizniaki, bardzo podobne do siebie, ale tylko z wygladu. Jeden byl pogodny, a drugi posepny. Ich ojciec postanowil zrobic eksperyment z nadejsciem Gwiazdki. Pokoj malego pesymisty wypelnil najlepszymi zabawkami, jakie oferowal sklep, a do pokoju optymisty naniosl samego siana. Po wspolnym posilku, gdy przyszedl czas na prezenty, chlopcy rzucili sie do swoich pokojow. Po chwili ojciec otworzyl drzwi do pokoju pesymisty, ktory siedzial na srodku i plakal. Co sie dzieje?-zapytal ojciec-Nie cieszysz sie majac tyle nowych zabawek? -Tato, jestem zalamany. Koledzy mi teraz beda zazdroscic, a ja nie mam nawet sily, zeby przeczytac te wszystkie instrukcje, powkladac baterie, zeby zabawki dzialaly. Juz widze jak wszystko zacznie sie psuc i bedzie klopot. Ojciec pokrecil glowa i poszedl do pokoju drugiego syna, skad dochodzil niemaly halas. Otworzyl drzwi i zobaczyl, ze optymista skacze po sianie, jakby wygral los na loterii. -Z czego tak sie cieszysz?-zapytal ojciec.-Gdzie jest siano, tam musi byc i kucyk -odpowiedzial syn i rzucil sie tacie na szyje. Ojciec nie mial serca go rozczarowac i do siana dokupil kucyka:)
    Miedzy czlowiekiem, a czlowiekiem roznica jest niewielka, ale pociaga ona za soba roznice wieksza.Czesto nie potrafimy sie szczerze cieszyc z tego, co juz od Boga dostalismy.
     

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code