O mężczyźnie, któremu zaufał Bóg

Sobota, III Tygodnia Adwentu, rok A1

Dzisiejsze czytania

Rekolekcje Tezeusza

Strona Rekolekcji Adwentowych na Facebooku

 

Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie (Mt 1,24).

Kim był Józef? Jakimi łaskami Bóg obdarzył tego, któremu powierzył swojego Syna? Chociaż Józef pojawia się w życiu Jezusa, jako ktoś niezwykle ważny, Ewangelie nie cytują jego słów, wspominają o nim jedynie w kontekście innych osób i wydarzeń. Tymczasem przyglądając się bliżej tej postaci widzimy, że – mimo upływu dwóch tysiącleci – może ona stanowić inspirację dla mężczyzn naszych czasów.

Mężczyzna z dzieckiem

wybr_sw_J__zef__2_.jpg 

Józefa – Yosephel, co znaczy „oby Bóg obdarzył cię” – nazwano imieniem przynoszącym błogosławieństwo Boga, zapowiadającym, że mężczyzna zostanie obdarzony potomstwem. Potomstwem, które w czasach biblijnych było dumą ojca i widzialnym świadectwem tego, że jest on człowiekiem prawym, któremu sprzyja Bóg.

Jednakże, gdy Józef poślubił Maryję, lecz jeszcze z Nią nie zamieszkał, Ona znalazła się brzemienną. Co czuł Józef, kiedy tak niespodziewanie zachwiał się jego świat? Rozczarowanie młodą Żoną? Złość? Żal? Poczucie przegranej? Strach? Wtedy wkroczył anioł z przesłaniem: „Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki” (Mt 1,20). Przesłanie, które w praktyce było wyzwaniem dla Józefa, domagało się podjęcia heroicznej decyzji. Jednak Józef stawił czoła tej trudnej sytuacji – przekroczył swój strach, porzucił pragnienie posiadania własnego potomstwa i podjął się „wprowadzenia w świat” Syna Bożego. Czy możliwe jest, że dla tego człowieka od początku wszystko było proste? Czy to możliwe, żeby dla jakiegokolwiek człowieka decyzja tego typu mogła być łatwa?

Sposób, w jaki św. Józef przyjął swoje powołanie, stanowi klarowny wzór dla współczesnych ojców. Wiele się dzisiaj mówi o kryzysie ojcostwa, o ojcach nieobecnych lub wycofanych. Teraźniejsi mężczyźni uciekający od odpowiedzialności nie tylko za rodzinę, ale przede wszystkim za dzieci, szukają usprawiedliwienia w trudnych czasach. W rzeczywistości jest to część prawdy, trudności ekonomiczne są tylko jednym z powodów, dla których ojcowie oddalają się od dzieci. Nie zawsze są to odejścia fizyczne, gdy ojciec wyprowadza się z domu. Wielokrotnie ukrywa się on przed dzieckiem za pracą lub pasją, w których widzi środek spełnienia. Mimo odmiennych realiów współczesnego świata, zadania stawiane dzisiaj przed przeciętnym człowiekiem, niewiele różnią się od wymagań, jakim musieli sprostać ludzie żyjący w czasach biblijnych. Jednakże obecnie zmienia się podejście do obowiązków, do powinności wobec drugiego człowieka, do wyborów w sferze uczuciowej i duchowej, czyli do powołania, które stanowi istotę życia człowieka. Czy mężczyzna XXI wieku porzucający nieuleczalnie chore dziecko, bo ono stanowi przeszkodę w jego – ojca – samorealizacji, jest w stanie zrozumieć Józefa biorącego na siebie odpowiedzialność za dobrobyt i bezpieczeństwo rodziny, podejmującego wielki trud ucieczki doEgiptu, aby ratować Dzieciątko, uczącego Jezusa zawodu i Tory?

Mężczyzna z piłą

wybr___w__J__zef_Robert_Campin_ok_1425.jpg

Tradycja malarstwa chrześcijańskiego zwykła przedstawiać św. Józefa z piłą, heblem lub innymi atrybutami rzemieślnika. Greckie słowo teknon, które opisuje w Ewangeliach zawód, który wykonywał, oznacza rzemieślnika pracującego w kamieniu, żelazie albo drewnie. Żaden z tych zawodów nie jest synonimem lekkiej pracy. Można więc wnioskować więc, że i Józef ciężko pracował, aby utrzymać rodzinę, borykał się z brakiem pieniędzy i z pewnością nieobce były mu problemy dnia codziennego.

Wielu dzisiejszych ojców ma tendencje do ukrywania się za swoja pracą. Odwracając się od trudnych wyzwań, jakie niesie ojcostwo, ograniczają się do zaspokajania potrzeb materialnych rodziny. Podstawowym problemem takich mężczyzn jest brak dojrzałości, spowodowany słabościami charakteru, z jakimi człowiek nie walczy, którym się poddaje, uznając je za swoją siłę, wyznacznik sukcesu i nowoczesności. Nic dziwnego, że ktoś, kto nie podjął niegdyś odpowiedzialności za swoje życie, nie chce albo nie potrafi stać się odpowiedzialnym za innych – rodzinę oraz dziecko, dla którego brak dobrej relacji z ojcem wyniesiony z dzieciństwa, stanie się trudnym bagażem w dorosłym życiu. Deficyt dojrzałości wzmacniany dodatkowo przez film i telewizję lansujące prawo do „wolności” za wszelką cenę, propagujące odstające od realiów i pozbawione moralności wzorce, powoduje, że współczesnemu mężczyźnie trudno sprostać wzorcowi męskości, jakim jest św. Józef.

Dojrzałość mężczyzny mierzy się dzisiaj umiejętnością osiągnięcia sukcesu, oceniając status materialny, zasięg jego wpływów lub władzy. Czy wola Boga i powołanie w dalszym ciągu są istotne dla mężczyzny? Czy obecnie -poza przestrzenią rekolekcji lub debat filozoficznych – ktoś o tym poważnie rozmawia? Czy w dyskusjach w gronie przyjaciół zastanawiamy się nad sensem życia? A jeśli tak, to gdzie go szukamy i w czym znajdujemy? A może przestrzenią spełnienia dla teraźniejszego człowieka stała się jedynie sfera seksualności, konsumpcjonizmu i nowoczesnej magii? Znamy historie popularnych aktorów lub wpływowych polityków zasięgających rady u swego wróżbity; czy pytają o nią również Boga? Czy odwracając się od Boga, powierzają swój los czerwonej nitce na nadgarstku? Człowiek potwierdza swoje człowieczeństwo poprzez podejmowane decyzje, jeżeli bezrefleksyjnie wybiera wartości materialne i zmysłowe, nie integruje ich z wartościami duchowymi lub moralnymi, ponosi klęskę.

Mężczyzna z lilią

 wybr__JozefKaliski280_c.jpg

Według prawa żydowskiego kobieta i mężczyzna jeszcze przez kilka miesięcy po zawarciu małżeństwa mieszkali oddzielnie, a kobieta, która nie dochowała w tym czasie wierności mężowi, oskarżana była o cudzołóstwo.

Tymczasem, mimo, że Maryja spodziewa się dziecka, Józef nie chce skazywać Jej na karę. Jest wierny tej miłości, którą sprawiła, że zapragnął poślubić Maryję. Jest sprawiedliwy, bo nie chce Jej upokorzenia. Imponuje moralną odwagą, gdyż to nie łatwe przeciwstawić się opinii mieszkańców Nazaretu, którzy przecież „doskonale potrafią liczyć.” Ufa Bogu i Jego przesłaniu: „ z Ducha Świętego jest to, co się w niej poczęło” (Mt 1,20). Prawdę mówiąc, Józef niczego się nie boi – ani stracić twarzy i szeptów za plecami, ani zaryzykować i zaufać Maryi, ani postawić na miłość i podjąć się wychowania Dziecka.

Św. Józef malowany często z lilią – symbolem niewinności – nie wydaje się intrygować współczesnych mężczyzn. A przecież jego życie świadczy o tym, że był odważny, silny, uczciwy, kochający, mądry i wierny. Zgadzamy się z tym. Tylko ta lilia jakoś nie przystaje do obrazu współczesnego „prawdziwego” mężczyzny. Czy ktoś dzisiaj ceni czystość? Miłość pozwalającą nie osądzać? Wierność danemu słowu? Umiejętność zaufania? Czy niedojrzały mężczyzna jest w stanie zaakceptować to, że po trzydziestu latach małżeństwa ma jeszcze jakieś obowiązki wobec żony mimo, że ona przegrywa w konkurencji z przysłowiową długonogą dwudziestolatką? I że obowiązki te wynikają z sakramentu małżeństwa, a nie z czyjegoś widzimisię? Człowiek potwierdza swoje człowieczeństwo poprzez podejmowane decyzje, jeżeli bezrefleksyjnie wybiera wartości materialne i zmysłowe, nie integruje ich z wartościami duchowymi lub moralnymi, ponosi klęskę.

Źródłem siły Józefa był Bóg. Nie jakiś abstrakcyjny, wymyślony obraz Boga, lecz Bóg, którego poznał, o którym uczył się będąc chłopcem. Wiara Józefa miała podstawy. Żeby zobaczyć, jakie relacje z Bogiem mają dzisiejsi mężczyźni, wystarczy w niedzielę rozejrzeć się po kościele, żeby ujrzeć, albo raczej nie ujrzeć w nim mężczyzn. Być może współczesnemu mężczyźnie tak trudno zaufać Bogu, bo niewiele o Nim wie? W czasach, kiedy dorosłemu człowiekowi wystarcza wizja Boga z obrazka nad dziecięcym łóżeczkiem, Boga się nie szuka. I nie ma znaczenia, czy to Adwent, czy Wielki Post, przeciętny mężczyzna zadowala się powierzchowną religijnością, troskę o życie duchowe pozostawiając świętym. Jeśli bogami uczyniono pieniądze, władzę, opinię innych, to zepchnięto Boga bardzo nisko w hierarchii ludzkich pragnień. Dlaczego? Czy dlatego, że radykalne wymagania Boga wywołują lęk przed porażką? Czy …..?

 

8 Comments

  1. jadwiga

    nie rozumiem

    O ile mi wiadomo Józef nie był bzrobotny, ale miał "w ręku" znakomity – w tamtych czasach – fach –   był cieślą. W tamtych czasach cieśla miał zawsze zapewnioną pracę. Mógł zatem zapewnić byt swojej rodzinie. Był przez to odpowiedzialny. A to własnie zarzuca autorka tekstu obecnym mężczyznom. Przeciez musza mieć pracę aby wyzywic rodzine.

     
    Odpowiedz
  2. krok-w-chmurach

    [quote] Przeciez musza mieć

    "Przeciez musza mieć pracę aby wyzywic rodzine."

     

    Tak, ale… Praca nie może przesłaniać im świata, a szczególnie rodziny. Czym innym jest praca dla zapewnienia godziwego życia dziecku, a czym innym codzienna, kilkunastogodzinna praca po to, by rodzina miała kolejny samochód, telewizor w każdym pokoju etc. To oczywiście uproszczenie, ale chcę zwrócić uwagę na proporcje między czasem spędzanym w pracy i w domu. Zresztą nie tylko o czas mi chodzi, lecz o zaangażowanie emocjonalne ojca i męża. Co dziecku po drogich zabawkach jeśli musi się bawić nimi samo? Co z tego, że ojciec siedzi na kanapie tuż obok dziecka, jeżeli z nim nie rozmawia, bo emocjonalnie jest daleko, np w pracy?

     
    Odpowiedz
  3. jadwiga

    cóz po prostu nie znam takich rodzin

    Znam tylko takie których kilkunastogodzinna praca ma zapewnic dach nad głowa oraz aby "było co do garnka włożyc". Zreszta ludzie z wyzszym wykształceniem. Nie znam zadnej rodziny która pracuje po to by mieć kolejny samochód lub kolejny telewizor. A znam dużo rodzin.

    A zaangazowanie emocjonalne jest przede wszystkim zwiazane z czasem.

    Byc może takie rodziny – opisane – istnieją. Ale jest to margines – niewielki procent.

     
    Odpowiedz
  4. krok-w-chmurach

    Jadwigo, ja znam różne

    Jadwigo, ja znam różne rodziny o różnym statusie materialnym i wykształceniu. Kolejny telewizor, czy samochód to symbole pragnień materialnych "niekoniecznych". Takim symbolem może być również pragnienie spędzenia niedzieli w tanim supermarkecie. Nie wymyślam tych przykładów, ja to widzę w okół

    A brak więzi emocjonalnej, czy zainteresowania dziećmi występują w wielu rodzinach. Nie widzę jednak w tych przypadkach związku z brakiem czasu. Być może rodzinom lepiej sytuowanym łatwiej pozbyć się poczucia winy wobec zaniedbywanych dzieci.

    To, czy kontakt z dzieckiem tworzy dobre więzi z rodzicami/ ojcami, nie jest zależy od czasu, lecz od intensywności. Czasem też od szczerości, czystosci intencji..

     
    Odpowiedz
  5. Halina

    Ilość musi wyprzedzać jakość

     Z ilości czasu spędzanego z dzieckiem, narodzi się dopiero jakość.  Wszyscy oczywiście chcielibyśmy spędzać w ten sposób czas ze swoimi dziećmi, ale dobre więzi nie tworzą się za pomocą jakiegoś szczególnego zabiegu. Najpierw trzeba jak najczęściej przebywać z dziećmi, dopiero z tej ilości może wyłonić się jakość.Zaczną się pojawiać te najbardziej istotne momenty w naszych kontaktach. Spędzanie czasu wspólnie z dziećmi daje możliwość pokazania się im w różnych sytuacjach, zaprezentowanie różnych wzorców. Za każdym razem, gdy wybieraliśmy się do miasta albo na zakupy, zawsze zabieraliśmy ze sobą dzieci. Robiłam to celowo, gdyż tylko wtedy mogły zaobserwować nasze reakcje na świat zewnętrzny, zapoznać z naszym postępowaniem w zaskakujących sytuacjach. Dzieci mogą zweryfikować, czy to co mówimy ma pokrycie w rzeczywistości. Co robię, gdy ktoś mi zablokuje miejsce na parkingu, czy zirytuje w inny sposób. Jak reaguję, gdy jestem oszukiwana? czy jestem spokojna i godzę się z tym czy popadam w furię. Dzieci nigdy by się tego nie dowiedziały, gdyby nie były świadkami moich czy męża zachowań. Najważniejsze by spędzać czas wspólnie. Nie trzeba robić coś bardzo skomplikowanego czy zaskakującego. Czas dla rodziny musi się znalezć, choćby kosztem kontaktów towarzyskich , czy własnych zainteresowań.

    Trudno też jednoznacznie formułować ogólne sądy o tym jacy są współcześni ojcowie. Jedni uchylają się od odpowiedzialności za własne dzieci, inni zaś otwierają chętnie drzwi domu dla tzw. cudzego dziecka. Współcześni mezczyzni stanowią bardzo niejednorodną grupę spolaryzowaną w swoich ojcowskich postawach. Ojciec w rodzinie patriarchalnej był zródłem nie tylko autorytetu, ale i władzy. Dawał poczucie bezpieczeństwa i wzbudzał respekt połączony z szacunkiem. Dzisiaj jesteśmy dość często świadkami, kiedy to kobiety w sposób świadomy pozbawiają mężczyznę wyjątkowej pozycji ojca w rodzinie. Są niezależne finansowo i mają dość często wysokie wymagania w stosunku do partnera. Oczekują od swoich mężczyzn dużej zaradności w rozwiązywaniu domowych problemów technicznych. Liczą też na to, iż będzie odnosił sukcesy w pracy, miał zdolności przywódcze i towarzyskie, zgrabną sylwetkę. Chcą mieć przy tym poczucie bezpieczeństwa, chcą być kochane i podziwiane. Tym i innym oczekiwaniom próbuje sprostać współczesny mężczyzna, któremu z coraz większym trudem udaje się być mężczyzną na miarę oczekiwań kobiet, które  niestety nie zawsze wykazują się- tak potrzebną dla związku- wspierającą dojrzałością. 

     
    Odpowiedz
  6. krok-w-chmurach

    Halino, ja też  widzę,

    Halino, ja też  widzę, że dzisiejszym mężczyznom trudniej spełnić oczekiwania kobiet. Nie jestem jednak pewna, czy kobiety świadomie pozbawiają ich pozycji. WYdaje mi się, że równiez i nam żyje sie trudniej. Zacierają się różnice między rolami w rodzinie, a dotyczy to również dzieci, które często mają decydujący wpływ na decyzje.

    Trudno jednak powiedzieć ,co było pierwsze – czy mężczyzna przestał się mobilizować do pracy nad sobą, a kobieta z konieczności przejęła część jego powinności; czy kobieta pierwsza wkroczyła na męski "teren".

    To, o czym piszesz na temat więzi z dziećmi powinno być oczywistością. I byłoby, gdyby w rodzinach w sposób świadomy dbano o relacje. To zadanie wydaje sie zbyt często tak trudne, że zostaje stopniowo porzucane. Spędzanie czasu z dzieckiem, określenie granic, poza które nie wolno mu wyjść i co najważniejsze egzekwowanie tego, to zdanie na całe, rodzinne życie.

    Zgadzam się z tym, że początkowo dzieciom poświęca się dużo czasu. To naturalne, dzieje się w pewnym sensie mimo woli, bo dziecko trochę wymusza tę uwagę, potrzebuje opieki, zapewnienia bezpieczeństwa etc. Z drugiej strony, kiedy tylko dziecko podrośnie, rodzice/ ojcowie pozostawiają je samemu sobie. 

    To wszystko, o czym mówię, jest oczywiście generalizowaniem. Zależało mi jednak na zwróceniu uwagi na to, w jakim kierunku ewolujuje pozycja mężczyzny we współczesnym świecie. Uważam, że nie jest to dobry kierunek.

    Pozdrowienia 🙂

     

     
    Odpowiedz
  7. Halina

    Inko

     Myślę, że kobiety mają po części to, o co same walczyły na drodze równouprawnienia i emancypacji .Mamy wolność, niezależność finansową, prawo do tzw. osobistego rozwoju. Świat kobiet dość odważnie i świadomie wkroczył do świata mężczyzn. W epoce patriarchatu ustalone pojęcie męskości funkcjonowało niezmiennie setki lat. Współczesna kultura stała się rozległa i zmienna. Zdaniem większości socjologów, korzenie kryzysu ojcostwa tkwią również-paradoksalnie-we wzroście zatrudnienia kobiet i postępującym feminizmem. To właśnie chciałam podkreślić, że nasze postawy nie są obojętne na to co się dzieje w świecie mężczyzn. Mężczyzni widzą w nas kobiety zaradne, samowystarczalne, które radzą sobie z problemami codziennego życia.Z całą pewnością dzisiejsze przemiany nie ograniczają się tylko do ojców i ojcostwa. Sprawa jest szersza i dotyczy całej rodziny, które przechodzą poważny kryzys tożsamości. Odwieczne funkcje ojców uległy i wciąż ulegają przemianom, wymusiły je radykalnie przemiany społ-ekom i kulturowo-obyczajowe. Wymusiła je przede wszystkim praca zawodowa kobiet-żon i matek. Natomiast obecnie -potrzeby konsumpcyjne, wymuszają wzmożoną aktywność zawodową, ze strony obydwojga rodziców. I spirala się nakręca. Ich praca przebiega w poczuciu zagrożenia, w kraju bezrobocia, a więc w warunkach dużego niepokoju i dyskomfortu. W tak skomplikowanej sytuacji,nie przestając być wartością, współczesne ojcostwo jest coraz trudniejsze w sprawowaniu, wciąż musi się przemieniać i dostosowywać. Dlatego autorytet ojcowski wydaje się być labilny, a taki być nie powinien. Wraz ze zmianą pozycji kobiety w rodzinie, podziałem ról etc.-zmienił się także obraz ojca. Nie do końca zgadzam się, że zawsze ewoluuje w złym kierunku.Zaangażowanie kobiet w pracę zawodową, dało mężczyznom szansę większego zaangażowania się ojca w życie rodziny. Przed laty spacerujący tata z wózkiem , mógł czuć się niepewnie w swej roli. Dzisiaj ojciec-absolwent szkoły rodzenia:) -radzi sobie nie gorzej niż matka. W partnerskich rodzinach autorytet ojca budowany jest nie na jego władzy i przewadze, lecz na bliskości. Wielu ojcom takie bliskie relacje przynoszą radość i satysfakcję. Niektórzy tak jak piszesz  wycofują się z tej roli. Może wynikać to z nieprzygotowania do roli ojca i z tych wszystkich innych czynników opisanych przez Ciebie, ale też dość często-młoda matka sprowadza mężczyznę do roli podającego pieluchy, smoczki i popychającego wózek. Uważając, iż jest w swej roli niezastąpiona- odstawia więc męża " na boczny tor’. Wielu mężczyzn wycofuje się z powodu niewłaściwego postępowania kobiet, które swoim zachowaniem zakłócają nawiązywanie więzi z dzieckiem, przekreślając ich wzajemne poznanie i oswojenie ze sobą już "na samym starcie". Ten pierwszy okres rzutuje na całe pózniejsze macierzyństwo i ojcostwo, które powinno być przeżywane w ścisłej korelacji. Mam świadomość, że to jest " temat rzeka" i można tylko zwrócić uwagę na niektóre ważne z naszego punktu widzenia sprawy z tym związane. I zgadzam się również z tym, że św. Józef jest ponadczasowym wzorem do naśladowania.

     

    pozdrawiam serdecznie

     
    Odpowiedz
  8. krok-w-chmurach

    Jeszcze małe dopowiedzenie,

    Jeszcze małe dopowiedzenie, Halino. Czytając to, co napisałaś o wkroczeniu kobiet na męskie terytorium, zdałam sobie sprawę, że mężczyznom chyba było to na rękę. Nie tracąc praktycznie żadnych przywilejów, pozbyli się dużej części odpowiedzialności, mniej się od nich wymaga.

    Pozdrawiam przedświątecznie.

     

     

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code