Nędza z miłosierdziem, czyli o odejściu…

Nie będę rzucał kolejnych kamieni. Zostawię tylko nędze z Miłosierdziem, pozwalając kamieniom opaść na ziemię. I popatrzę na Jego spojrzenie.

Nie będę wdawał się w głupawe dyskusje, kto i dlaczego zawinił, i która miłość większa czy prawdziwsza.

Ze smutkiem i nieukrywanym bòlem powtòrzę wszechobecny slogan, że coś tu nie gra tak jak trzeba, słychać jakieś przeraźliwe zgrzyty. Kto lub co się nie zazębiło w trybach potężnej machiny – nie wiem.

Człowiek może odejść z pracy, wyjść ze sztywnych struktur, zmęczyć się szarzyzną codzienności. Dla mnie osobiście jeden punkt wydaje się być stały – rodzina. Z rodziny się nie odchodzi, rodziny się nie porzuca, nawet gdy coś nie gra i zgrzyta.

Biję się w piersi, bo nie zawsze stwarzam rodzinę dla tych, którzy zostali ze mną połączeni więzami krwi (mamy przecież udział w tym samym Kielichu!), więzami sakramentalnymi. Mea culpa, bo nie widziałem brata w każdym kapłanie, a ze zwykłego zmęczenia czy zabiegania być może zabrakło zwykłej ludzkiej uwagi i życzliwości. Oczywiście szybko wyszukam faryzejskie usprawiedliwienie: nie mogę myśleć o całym świecie, przecież o mnie nikt się nie troszczy itd.

Winny biskup czy przełożony? Czasami może i tak. Winne układy i ustalenia wewnątrzkościelne? Nieraz jest i tak. Wszystkiemu winien obowiązkowy celibat? Dla niektórych tak być może…

Rodzina. Kościòł to rodzina. Z rodziny się nie ucieka, rodziny się nie wybiera.

Czy rzeczywiście Kościòł jest rodziną? Czy ja jestem rodziną dla mojego może gnuśnego proboszcza, czy pyszałkowatego wikariusza?

Zamiast głupawych dyskusji o wszystkim i o niczym powiem mea culpa, bo nie tworzyłem klimatu rodzinnego. Co teraz zrobisz? Podyskutujesz troszeczkę, dodasz kolejne argumenty, przejdziesz obojętnie? 

Ja pokłòcę się z Panem o Jacka… i będę budował rodzinę nie tylko z przeziębionym, może hipochondrycznym  proboszczem i księżmi studentami z Kamerunu, ale z bezdomnym alkoholikiem Stasiem sprzed kościoła i namolną staruszką, co dzwoni co najmniej raz dziennie. Rodzina, moja rodzina, bo płynie w nas ta sama Krew, Jego Krew.

 

15 Comments

  1. wykeljol

    Miłosierdzie w nędzy

    Adamie, proszę Boga, żeby każdy ksiądz myslał tak, jak TY! I aby Pan wspierał Twoje postanowienie i umacniał Cię w nim każdego dnia. Trzeba tej miłości, jaką dać może tylko Bóg, miłosci po ludzku niemozliwej, ale mozliwej z Jezusem! W NIm z NIm dla Niego.

    Biedny ojciec Jacek. Wszystko rozumiem, potrafię wczuć się w jego doświadczenie, w jego rozdarcie, wreszcie wierzę, że doznając miłości ludzkiej, kobiecej miał wrażenie, że dopiero wtedy dotyka Boga.

    Bieda polega na tymże wszyscy jestesmy z tej rodziny, wszyscy chrzescijanie, a więc może i ta osoba z którą się związał i dla której porzucił kapłaństwo w "godzinie południa". Pewnie i ona bardzo go kocha i byłoby to piękne, gdyby nie złamanie slubów. Demon południa dopada wszystkich, to trudny czas dla konsekrowanych i nie, aby wytrwac w śubowaniu. Szczególnie uporczywie i dotkliwie atakuje najlepszych.

    Czasem nawet cała rodzina nie potrafi pomóc. Decyduje człowiek zawsze sam w swoim sercu. Ale uwazna miłośc braterska(a tak apowinna być medzy kapłanami) rzeczywiście mogłaby dostrzec wcześniejsze symptomu nadchodzącej pustki i ciemnego czasu. Mogłaby wesprzeć doświadczanego- chocby goracą modlitwą. Nie wiemy, czy tak nie było.

    Co by nie było- miiejmy nadzieje, że Boże Miłosierdzie jest większe niż nasze rozumienie, nasze doswiadczenie i On zna serce o. Jacka(i każdego, który odchodzi) lepiej niz ktokolwiek z nas i sam delikwent.

    Proponuję tu tekst modlitwy za kapłanów autorstwa Marty Robin. Jesli wielu z nas podejmie codzienie tę modlitwę(lub podobną) może uratujemy choc niektórych.

    Modlitwa Marty Robin za kapłanów                                          

    O Jezu, Najwyższy Kapłanie, Boski Arcykapłanie!
    Ty, który w niewypowiedzianym porywie miłości do ludzi pozwoliłeś,
    by z Twego Najświętszego Serca wytrysnęło kapłańskie chrześcijaństwo,
    zechciej nadal przelewać,
    coraz obficiej w twych kapłanach orzeźwiające,
    uświęcające i przebóstwiające strumienie nieskończonej miłości.
    Żyj w nich, tak jak żyłeś w Twej Najdroższej Betanii.
    Spraw, by utożsamili się z Tobą, przemień ich wszystkich w Ciebie…
    Uczyń ich świętymi i boskimi jak Ty.
    Uczyń ich przez Twoją łaskę
    doskonałymi narzędziami Twego Miłosierdzia i Twojej Miłości…
    Działaj w nich, razem z nimi i poprzez nich, i spraw,
    aby cali odziani Tobą przez wierne naśladownictwo
    Twoich wspaniałych cnót,
    dokonywali wszyscy, w Twoje imię i mocą Twojego Ducha,
    dzieł, które Ty sam dokonałeś dla zbawienia świata.
    O Jezu, powróć do nas, króluj nad nami poprzez Twoich kapłanów.
    Odżyj w nich prawdziwie, całkowicie, przedłużaj samego siebie poprzez nich
    i na nowo przebiegnij świat nauczając, przebaczając, pocieszając,
    błogosławiąc, uświęcając, zbawiając,
    zawiązując na nowo więzi Miłości między Sercem Boga i sercem człowieka. 
    Amen.

     
    Odpowiedz
  2. elik

    Mea culpa i ……

    Ks. Adamie wspaniale, że znajdujesz wolny czas, aby nadal pisać i być również z nami. Ponieważ jestem nie tylko mężem, ojcem i dziadkiem, także Polakiem i katolikiem, dlatego w pełni podzielam Twoje przekonanie, że: z rodziny się nie odchodzi, rodziny się nie porzuca, nawet gdy coś nie gra i zgrzyta.

    O ile dobrze odczytuję i rozumiem Twoje intencje słowo rodzina trzeba również odnieść, do Chrystusa i Jego Matki, także całej wspólnoty Jego Kościoła, oraz narodu i Ojczyzny.

    Przyczyną znaczącą, że coś nie gra i zgrzyta wg. mnie jest nadmiar wrogości, złośliwości itp., a brak, bądź niedostatek miłości (serdeczności), przyjaźni, a w nich przede wszystkim pożądanego mea culpa, oraz zufania, wiary, nadziei, także pokory, wierności, oddania, posłuszeństwa, a nawet koniecznej wzajemności, czy dobroci, życzliwości i wyrozumiałości.

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  3. Kazimierz

    Poszedł za prawdą?

     Moim zdaniem, jeśli można się wypowiedzieć, zakonnik zrobił dobrze. Bóg jasno mówi w swoim Słowie: 

    Biskup zaś ma być nienaganny, mąż jednej żony, trzeźwy, umiarkowany, przyzwoity, gościnny, dobry nauczyciel, Nie oddający się pijaństwu, nie zadzierzysty, lecz łagodny, nie swarliwy, nie chciwy na grosz, Który by własnym domem dobrze zarządzał, dzieci trzymał w posłuszeństwie i wszelkiej uczciwości… I Tym. 3,3-5

    (7) Biskup bowiem jako włodarz Boży, powinien być nienaganny, nie samowolny, nieskory do gniewu, nie oddający się pijaństwu, nie porywczy, nie chciwy brudnego zysku, (8) ale gościnny, zamiłowany w tym, co dobre, roztropny, sprawiedliwy, pobożny, wstrzemięźliwy, (9) trzymający się prawowiernej nauki, aby mógł zarówno udzielać napomnień w słowach zdrowej nauki, jak też dawać odpór tym, którzy jej się przeciwstawiają. Tyt. 1,7-9

    oraz inne teksty mówią jasne, przy czym słowa te odnoszą się do tych , których biblia nazywa biskupami i diakonami a nie jakieś kościoły. Najprościej to ci, którzy zwiastują Słowo Boze i pełnią funkcje w Kościele, zwłaszcza duszpasterskie.

    Natomiast jasno tez Pismo uczy o czasach ostatecznych i zapędach do narzucania celibatu  – 1 Tymoteusz:

    4,1 A Duch wyraźnie mówi, że w późniejszych czasach
    ODSTĄPIĄ NIEKTÓRZY OD WIARY I PRZYSTANĄ DO DUCHÓW ZWODNICZYCH I BĘDĄ SŁUCHAĆ NAUK SZATAŃSKICH,
    4,2 uwiedzeni obłudą kłamców, naznaczonych w sumieniu piętnem występku,
    4,3 KTÓRZY ZABRANIAJĄ ZAWIERANIA ZWIĄZKÓW MAŁŻEŃSKICH, 

    Małżeństwo jest czymś dobrym, Bóg jest jego konstruktorem i wręcz wg. Niego pełnienie funkcji w Kościele jest warunkowane posiadaniem rodziny. Oczywiście istnieje tekst, w którym Paweł pisze o tym, ze lepiej się nie zenić (1 Kor. 7,25-36), ale raczej skierowany on był do ogółu a nie do konkretnych osób pełniących słuzbę, tui adresaci są jasno określeni. 

    Zatem, jeśli zakonnik chce mieć zonę, to jeszcze lepiej (pominąwszy nakazy KRK, bo szkoda ze jest to sprzeczne)będzie mógł słuzyć Bogu, bo zgodnie z Pismem. Szkoda tylko, ze chyba nie będzie dla niego miejsca w KRK. Ale dobry Bóg zapewne poprowadzi go do wspólnoty, w której jeszcze wiele dobrego dla Bogfa zrobi, wszak jest ponoć dobrym kaznodzieją. Niech go Bóg błogosławi!

    Kazik

     
    Odpowiedz
  4. Jadzia

    nie sądźcie abyście nie byli sądzeni

    Dla mnie osobiście jeden punkt wydaje się być stały – rodzina. Z rodziny się nie odchodzi, rodziny się nie porzuca, nawet gdy coś nie gra i zgrzyta. 

    Czasem trzeba odejsc od rodziny aby…przezyć. Najczesciej ci którzy nie odeszli w swoim czasie juz nie żyją. Tak, tak.

    Rodzina. Kościòł to rodzina. Z rodziny się nie ucieka, rodziny się nie wybiera.

    Owszem nie wybiera się. Ale czasem trzeba uciec. By uratować właśnie siebie. Lepiej to zrobić niz żyć w chorej rodzinie – jeżeli nie jest mozliwe nic zmienić. 

    Nie sądźmy, byśmy bie byli sądzeni. Mamy za mało danych by wiedzieć DLACZEGO ktoś tak a nie inaczej postępuje.

     
    Odpowiedz
  5. adi

    Kazimierzu, pamietaj ze

    Kazimierzu, pamietaj ze tradycja mnisza wynikajaca z checi nasladowania Chrystusa (!) jest kilkadziesiat wiekow starsza od instytucji Kosciola Zielonoswiatkowego! A jak moze byc sprzeczne ze Slowem Bozym pragnienie nasladowania Chrystusa? Zachecam do wiekszego szacunku do tradycji innych…szczegolnie w rozpoczynjacym sie Tygodniu Ekumenicznym! ZBogiem!

     
    Odpowiedz
  6. adi

    Jadwigo, oczywiscie,ze sa

    Jadwigo, oczywiscie,ze sa rodziny toksyczno patologiczne i wtedy czasami nie ma innej drogi jak ucieczka.

    Tekst moj jest daleki od jakiegokolwiek osadu o. Jacka, jest raczej osadem nade mna samym i pytaniem na ile tworzymy rodzine zdrowa!

     
    Odpowiedz
  7. Kazimierz

    Adamie

     Nie wiem jak mogą mnisi naśladować Jezusa, którego życie było pełne dynamizmu i zwrotów akcji.

    Proszę abys nie dehumanizował mojej wypowiedzi poprzez porównania.

    Naśladowanie Chrystusa, to słuchanie i czynienie Jego Słowa, tego co mówił i co mówili Jego apostołowie. 

    Złe tradycje są tragedią Kościoła (każdego), tak jak były dla Izraela. 

    Pozdrawiam Kazik

     

     
    Odpowiedz
  8. adi

    Jak zwykle Kazimierz stawia

    Jak zwykle Kazimierz stawia sie na miejscu Boga Ojca Wszechmogacego i wie wszystko lepiej, nawet to, ze zycie zakonne napewno sie bogu nie podoba bo jest sprzeczne z Biblia. Ciekawe czy modlitwa, oddawanie czci Bogu, sluzba ludziom, oddanie siebie Chrystusowi moze nie podobac sie Bogu…

    Kazdy ma prawo do swoich ideologii, tylko znowu zachecam do szacunku, nawet jak sie nie rozumie.

     

     
    Odpowiedz
  9. elik

    Tradycje

    Pierwsza i najstarsza w dziejach ludzkości to chyba tradycja faryzejska, a zatem obarczona grzechem pierworodnym i sprzeczna z wolą Boga Ojca. Druga chrześcijańska wynikająca z bezwarunkowej miłości Boga wobec grzeszników, oraz ich podziwu, a nawet zachwytu Jego miłością, bądź miłosierdziem. Powstała nie tylko z chęci, lecz szczególnego, a nieraz heroicznego pragnienia naśladowania Chrystusa i urzeczywistniania Jego człowieczeństwa.

    Natomiast współczesna tradycja chrześcijańka bywa nie tylko właściwa (wzorowa, dobra), lecz również ułomna, bądź nadzwyczaj subtelnie fałszywa  najczęściej pozornie dobra, a nawet święta, bo inspirowana, oraz zdominowana i powodowana nie tylko inteligencją, także brakiem pokory, wyrachowaniem (komercją) i pychą. A przez to skłaniająca, do istotnych wypaczeń, wynaturzeń m.in. perfekcjonizmu, czy protestantyzmu lub radykalnie innych wyznań, oraz postaw i zachowań, niż naprawdę chrześcijańskich, czy katolickich.  

    Jedynym skutecznym lekarstwem jest głębokie doświadczenie miłości Boga w Jezusie Chrystusie, a więc dotknięcie przez Boga tego miejsca w człowieku, skąd rodzi się pycha, czy inne złe skłonności, bądź nawyki lub wady.

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  10. aaharonart

    Nowe przykazanie daję

    Dziś po przeczytaniu komentarzy w tym blogu napisałem sobie takie oto przykazanie …   

    Nie będę pisał swojego zdania na temat kogoś kto opuszcza Rodzinę .

     

     

    Bóg bardzo poważnie traktuje każdego z nas wraz z jego decyzjami życiowymi i szanuje wolną wolę, którą sam nam dał.

    Od siebie mogę napisać tylko tyle, że miłość do Kobiety może dosięgnąć każdego z mężczyzn nawet Papieża Benedykta :), żartuję , chyba już nie w tym wieku :):) , zapewniam Was jednak , że miłość  jest  nieprzewidywalna i mocna jak śmierć. "Bo miłość jest mocna jak śmierć, twarda jak otchłań jest zazdrość (…)"  

    "Wody mnogie nie mogły ugasić miłości i rzeki nie zatopią jej; choćbyś dał za nią całe swe mienie, ona wzgardzi nim jako nicością." .

    PS. jedno jest pewne . Miłość do rodziny jest zazwyczaj słabsza niż miłość do kobiety. Jednak nie zawsze .

    Jeśli z rodziną łączyła nas prawdziwa miłość to ona będzie nas przywoływać nawet wtedy gdy będziemy z kimś innym zakładać nową rodzinę. Nie chcę wnikać w temat choć pewnie mógłbym tu dużo napisać o tym jak Owa miłość potrafi rozdzielić swoje ogniste języki . Kiedyś pewien stary pustelnik powiedział mi takie oto słowa …

    On był stały tylko one się zmieniały 🙂 

    miał na myśli kobiety,  które kochał…

    pamiętajmy jednak że :

    Sięgając po najwyższe z gwiazd depczemy po tych, które już kochamy…

     

    aharon*

     

     

     

     
    Odpowiedz
  11. Jadzia

    a ja się jeszcze zastanawiam

    Tak. Zastanawiam się , czytajac komentarze, dlaczego ludzi tak bardzo absorbuje czyjeś postępowanie ( nie oceniam w tej chwili czy pozytywne czy negatywne) do którego to postępowania dana osoba ma smiałosć sie przyznac otwarcie. Tak. Stac te osobę na to by otwarcie powiedziec co robi – i to zrobic, a nie zyc w kłamstwie i w masce, ale zadawalajac rzesze ludzi. Dlaczego takie postepowanie tak ludzi intryguje i zmusza do ocen? 

    Bo jakos nikt nie komentuje iluś tam osób, które zyja w "śliczniutkiej" masce na twarzy. Jakos dziwnie lubimy takie maski. I to mnie przeraza. 

     
    Odpowiedz
  12. adi

    Jadwigo, masz racje to

    Jadwigo, masz racje to przerazajace ocenianie wszystkich i wszystkiego, ale bardziej bolesne jest ocenianie na podstawie opinii lub namiastki czegos co myslimy ze wiemy.

    Ja zawsze dodaje pytanie co to dla mnie osobiscie znaczy? Co ja mogemusze z tym zrobic? Wtedy okolicznosci staja sie tworcze, a nie tylko czcza gadania!

    Pozdrawiam Cie serdecznie!

    Adam

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code