Prześmiewczo stosowany epitet "Najgorszy sort Polaków" jest dla KODerów groźnym narkotykiem politycznym.
Od początku byłem sceptyczny odnośnie do tworzenia szydery, a tym bardziej prowokacyjnej tożsamości KOD-u oraz uczestników ruchu demokratycznego wokół poniżającego określenia Jarosława Kaczyńskiego, użytego wobec nas "Najgorszy sort Polaków". Od wczoraj mój sceptycyzm stał się wyraźnym krytycyzmem. Dlaczego?
1. Tworzenie prześmiewczej i prowokacyjnej tożsamości KODerów wokół poniżającego określenia JK nie jest niewinną zabawą. Przeciwnie: ma tworzyć w uczestnikach ruchu demokratycznego tożsamość i więź wokół indywidualnie i wspólnotowo przeżywanego doświadczenia upokorzenia i zranienia. Nawet jeśli wyszydzamy to w ten sposób i z tego, co w zamiarze JK miało nas poniżyć, robimy źródło swoistej dumy, to właśnie wokół upokorzenia tworzymy własną tożsamość, której celem jest emocjonalne doświadczenie stałej i narastającej wrogości wobec JK i PiS-u.
Prześmiewczo przypominane sobie upokorzenie służy politycznie głębokiej emocji wrogości wobec przeciwnika politycznego. Ta wrogość ma być tak trwała, silna i energetyzująca, aby była nieustannym paliwem politycznym naszego nakręcania się. Tak, aby tej przepaści już nigdy nie mogło nic zasypać.
2. Przyjmując prześmiewczo ten pogardliwy epitet, dokonujemy nieświadomie czegoś w rodzaju negatywnej projekcji. Nie wyrażając tego wprost, a co więcej, ukrywając nasze faktyczne intencje, komunikujemy ludziom z PiS-u i jego sympatykom: "To właśnie wy jesteście gorsi, najgorsi. Nie możemy wam tego powiedzieć wprost, bo jesteśmy zbyt kulturalni i wiemy, co wypada, a co nie, i nie chcemy stracić we własnych oczach, ale to wy pisowcy jesteście najgorszym sortem Polaków". Taka – moim zdaniem – jest rzeczywista, nieświadoma, ale dość czytelna treść i intencja tej wpół świadomej, a wpół nieświadomej negatywnej projekcji.
Czyli mówiąc wprost, odwróciliśmy i wzmocniliśmy obelgę JK, i pokazaliśmy ją jako lustro naszym przeciwnikom. Po inteligencku wyraziliśmy swą własną silną emocję pogardy i nienawiści, zachowując jednocześnie udawane poczucie bycia samemu ofiarą obelg i upokorzenia.
3. Używając epitetu NSP w celach, które opisałem powyżej, weszliśmy w narrację Kaczyńskiego i PiS-u. To, że zrobiliśmy z tego szyderę, nie zmienia faktu – zwłaszcza w kontekście naszych negatywnych projekcji – że staliśmy się niewolnikami narracji naszych przeciwników oraz zeszliśmy na podobnie niski poziom wzajemnych obelg i poniżeń.
4. W sensie ściśle politycznym użytek zrobiony z NSP jest wprost genialny: mamy świetny, energetyzujący, prześmiewczy epitet, który bardzo efektywnie organizuje różnorakie emocje niezbędne w walce politycznej. Niestety jest to instrument walki politycznej na wzajemne wyniszczenie. To jest poziom walki Tutsi i Hutu w przeddzień tego, zanim zaczęli jedni drugich wyrzynać maczetami.
NSP jest groźnym narkotykiem politycznym, który ma nas utrzymywać w "dobrej formie". Niczym nie różni się od narkotyków politycznych, którymi od lat Kaczyński i czołówka PiS-u faszerują swoich wyznawców i sympatyków. Zalecam ostrożność w stosowaniu mocnych dragów – również, a może zwłaszcza, w polityce.
Epitet, czy……..
Panie Andrzeju i inni "obrońcy" demokracji, czy wolności i pokoju – to absolutnie nie jest pojedynek, czy gra, ani wojna tzw. polsko – polska, czy walka polityczna, lecz konfrontacja między Polakami o radykalnie odmiennych przekonaniach i poglądach, a celowo nie tylko podzielonymi, zwaśnionymi i skłóconymi.
Ponadto wg. mnie w wymiarze krajowym, a nawet międzynarodowym stają się coraz bardziej widoczne, a dotychczas wszelkimi sposobami ukrywane prominentnych i wybranych osób intencje, oblicza, postawy i zachowania.
A jednocześnie powszechnie znane najbardziej skandaliczne i kompromitujące tzw. protesty i manifestacje KOD-u, a nie afery tj. winy i zaniedbania tych, co z tego powodu utracili zaufanie społeczeństwa, a w demokratycznych wyborach władzę w państwie.
Zapomniał wół, jak cielęciem był?….. – kto dotychczas nagminnie nadużywał władzy i bezpodstawnie, wręcz cynicznie, perfidnie, ale profesjonalnie tzn. inteligetnie usiłował nie tylko obrażać, gnębić, upokarzać i ranić większość społeczeństwa, a szczególnie chrześcijan katolickich tzw. moherów?……..
A w kwestii owego NSP wg. Pana człowieka zdolnego, do pogłębionej refleksji – to jest nadal epitet, obelga, narracja – czy może w świetle ostatnich poczynań jednak – zbyt łagodna ocena?……..
Ps. Dla zainteresowanych i bardziej dociekliwych:
http://jasonhunt.pl/najgorszy-sort-polakow-o-co-w-tym-chodzi/
Szcześć Boże!
Myśl
"wieczność przed nami i wieczność za nami, a nasza chwila między wiecznościami".
Jan Izydor Sztaudynger
W latach 1935–1937 prowadził prace badawcze dotyczące tradycji i organizacji teatrów lalkowych i związku z tym podróżował po Europie. Wyniki studiów zamieścił w pionierskiej pracy Marionetki. W 1937 roku Sztaudynger objął posadę instruktora do spraw teatru lalek w Oddziale Oświaty Pozaszkolnej Kuratorium Okręgowego w Poznaniu, a w Warszawie został członkiem Komisji Teatru Kukiełek przy Instytucie Teatrów Ludowych
Manipulacja najgorszego sortu
Muszę to uczciwie powiedzieć: granie "najgorszym sortem Polaków" jest manipulacją medialną. J. Kaczyński tego nie powiedział o swoich przeciwnikach. Użył tego sformułowania w określonym kontekście. Mówienie o jakiejś grupie i identyfikowanie sie z najgorszym sortem jest nieuprawnione.
@Autor
Myślę, że ta freudowska analiza projekcji jest przewymiarowana i niepotrzebna.
Kaczyński mówił o ludziach gorszego sortu w kontekście demonstracji tysięcy Polaków wspierających KOD oraz rozmowy o wartościach demokratycznych na forum UE.
Gdyby takie słow rzucił jakiś przypadkowy pan spod budki z piwem, przeszłyby bez echa.
Ale wypowiedział je człowiek który z Prezydenta i Premiera kraju uczynił pacynki, z Sejmu zaś bandę która nocami przegłosowuje ustawy.
Wiec wypowiedział je człowiek który chce zmieniać kraj, a sieje nienawiść, obraża ludzi, kłamie.