Między zakupami

 Wiedziałem, że nie będzie to łatwe. Lista przedświątecznych zakupów była długa. Kilka fiszek z podziałem na sklepy. Od jakiegoś czasu niechęć do pisania. Bycie honorowym dawcą tekstów nie mobilizuje. Kolejny wtorek. Przed rokiem napisałem pierwszy swój felieton do „Pamiętnika katolika”. Miał tytuł „3 kwietnia 2011 r.”. Zaczynał się słowami: Jadę z Torunia do Brodnicy. Niedzielny poranek. Przez okna autobusu widzę pola. Swój blog w Tezeuszu założyłem 12 kwietnia. Więc kiedy powinienem obchodzić jego pierwsze urodziny? Nie zawsze udawało się, ale chciałem umieszczać kolejne teksty regularnie w każdy wtorek. Jest kolejny wtorek, a ja nie mam przygotowanego felietonu. Myślałem, że uda mi się go napisać między zakupami. Ale między zakupami za wiele czasu nie miałem.

Podczas drogi do kolejnych sklepów miałem sporo czasu na rozmyślanie. Do południa w wielu miejscach spotykałem wolontariuszy PCK. Jak to przed świętami. Biedy w naszym rozwijającym się kraju coraz więcej, a że Wielki Post, to grosz wrzucony do puszki z czerwonym krzyżem można potraktować jako jałmużnę. Przy trzeciej społecznikowskiej trójce pomyślałem, że wolny rynek wielu problemów nie rozwiązał, bo nie radzi sobie z naturą człowieka. Człowiek nie jest ideałem, to i kapitalizm, podobnie jak socjalizm, zna wypaczenia. Pod bankomatem spotkałem znajomego z torów. Ulubiony ostatnio tematem kolejarskiej braci, to stosunek do zmian emerytalnych. Śmieję się : Dobrze, Panie premierze, mogę pracować do śmierci, ale dlaczego za tak mało? Mógłbym więcej wrzucić do puszek, czy koszyków, gdy młodzież wspierająca Caritas zbiera artykuły spożywcze dla biednych w sklepach i marketach.

Przy pierwszej kawie między zakupami przeglądam „Z mądrości Talmudu”. W rozdziale „Biedni i bogaci” pierwsza myśl brzmi aktualnie: Nie można porównać tego, kto ma kawał chleba w koszyku, z tym, który go nie ma. Przeglądam kartki i wykreślam z list, co już kupiłem. W rozdziale „Praca” podoba mi się sentencja: Lepsza praca od dobrego urodzenia. Nieraz zastanawiam się, jak sobie radzą ludzie, którzy utracą pracę? Jak sobie radzą ludzie, którzy żyją za najniższą krajową. Te kilka złotych wrzuconych do puszek nie uspokaja mnie. Czas na dalsze zakupy. W jednym ze sklepów rozmowa z kasjerką o godzinach otwarcia sklepów. Od dawna nie robimy zakupów w niedzielę. Oduczyły nas tego dzieci. Były bardziej radykalne od rodziców. Te pieniądze, co posiada większość polskich rodzin, bez trudu można wydać przez pięć dni w tygodniu. W kolejce czytam wiersze Teresy Ferens: Burza narodzin i zawieja śmierci / i Ty na wyciągnięcie ręki / bierzesz w swoje ramiona wszystko co trzeba / suchy głaz żeby wybił źródłami / górę żeby się rozłupała w skrzydlaty kamień / moją godzinę by zmierzyła się z piaskiem / by złoty dół się otworzył jak serdeczna glina. I trochę mi wstyd, Boże, bo próbuję marudzić, narzekać, a autorka tych słów napisała: Moja żywa i gorąca wiara dzieciństwa została zabita, rozstrzelona 1 czerwca 1943 roku. Zginęła wraz ze śmiercią moich najbliższych: matki, ojca, całej prawie wsi Sochy na Zamojszczyźnie. Jak małe są problemy, o których dzisiaj myślę, przy tych z czasów wojny? Ale nie mnie sądzić, tych co w autobusach, w pociągach złorzeczą, bo ja mam za co, coś do koszyka włożyć. Nie czekam na paczkę od Czerwonego Krzyża, czy z Caritasu. Jeszcze niedawno mówiłem, że w pociągach kolei regionalnych podróżuje sporo goryczy. Ostatnio zauważam, że coraz więcej w nich złości. W skrzynce pocztowej życzenia świąteczne od kuzynki. Przed laty wyjmowało się po kilka kart codziennie.

Żona powiedziała do córki: Ale się pozmieniało. Kiedyś musieliśmy o piątej rano wstawać, żeby coś u rzeźnika kupić. Po obiedzie poszliśmy razem na cmentarz posadzić bratki na grobie moich rodziców. Wracając skończyliśmy zakupy. Pozostały jeszcze słodycze na zajączka dla naszych dorosłych dzieci. Wieczorem przeglądając „Tygodnik Powszechny” opuściłem strony poświęcone polityce. Świat przedstawiony w mediach i ten wokół nas, to światy odległe. Czytam zamyślenie wielkopostne o. Tomasza Zamorskiego OP: Jeżeli pozostaniesz na zewnątrz i będziesz tylko widzem, niczego nie zrozumiesz i nikogo nie spotkasz. Wobec krzyża Chrystusa można bowiem przejść obojętnie, patrząc nań wyłącznie jako jeden z wielu znaków. Można też spojrzeć inaczej, z pokorą, która pozwala wysłuchać opowieści krzyża, a wtedy wywołuje on duże emocje i budzi szereg pytań. Każdy czas ma swoje krzyże i każdy ma swoje trudne pytania.   

 

 

 

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code