, ,

Medytacje szarodzienne o śniegu w październiku

Dziś rano spojrzałam, jak zwykle za okno. Witałam dzień kawą z mlekiem i z cukrem. I zaskoczyła mnie pogoda. Klon pod moim blokiem zamiast jesiennej złotej czupryny, miał czapkę ze śniegu.

Śnieg? W październiku? Ale jak to?

No tak, anomalie pogodowe są wynikiem działań ludzkości w ramach tzw. rozwoju cywilizacji. Postęp i technika nie idą w parze z ekologią. Wiadomo, o co chodzi. Cóż mi pozostało. Piłam kawę żegnając jesienne barwy na podwórku. Teraz już czas na futra i kozaki. Żegnajcie bluzeczki, kurteczki i szale. Czas do szafy. I czas na chorowanie, w sumie grypa w moim domu jest stałym gościem od pierwszysch przymrozków.

Potem poszłam w tę śnieżycę, aby załatwić kilka szarodziennych spraw. Uzbrojona w polar, kurtkę "z goreteksu" i górskie, jak ja to mówię, buty szłam po kostki w śniegu, skrótem po łące pełnej zwiędniętych astrów utopionych pod śnieżną chlapą. I tak sobie myślałam o tym śniegu nade mną, który mnie zmusił do nasunięcia kaptura tak głęboko, że straciłam szerokie pole widzenia. Nie widziałam nic oprócz czubka butów, czułam zimno na karku, w kolanie i na dłoniach. Jedyne co mogłam robić to opatulać się w ubrania, żeby zimny śnieg i wiatr nie zajrzały mi głębiej w oczy. Ktoś mnie minął, nie wiem kto, w końcu nie mogłam podnieść głowy, bo ten wiatr… Potem prawie wpadłam pod samochód, bo nie zauważyłam go, a on zignorował zasadę: zatrzymać się przed przejściem dla pieszych. Zmokłam, zmarzłam i generalnie zostałam pokonana przez pogodę.

Zastanawiałam się jaki psalm można śpiewać w taką pogodę. No jaki?

I wtedy zamiast psalmu, przyszła myśl. Może tak samo jest z naszą duszą, kiedy nam moralności pogoda się psuje, bo i grzech i słabość i jeszcze ten duch niespokojny, co nam kłody pod nogi rzuca przy każdej okazji?Bo i nam anomalie duchowe się zdarzają. Kiedy przestajemy dbać o ekologię naszego wnętrza, brakuje wtedy stałości pór roku w kalendarzu naszego duchowego rozwoju. Kiedy zapominamy, że ważny jest Deklalog, nauki Jezusa o miłosierdziu. Kiedy zapomnimy o czujności, kiedy nie pamiętamy o Kazaniu na Górze… Może wtedy nagle zaczyna się dziwnie śnieżyć w naszym sercu? Zimno, więc kaptur egoizmu na głowę i już nie muszę widzieć niczego poza czubkiem własnego buta. Może właśnie wtedy brakuje mi czujności i wpadam po kostki w zło, pod pierwsze lepsze auta zdarzeń nieprzewidzianych i niepotrzebnych na drodze do Boga?

Ale nic to. Trzeba podgrzać rosół, dać rodzince obiad, pokrzepić się modlitwą przed posiłkiem, pobyć razem. Zdjąć kaptur, wycisnąć wodę z butów i usiąść przy stole miłości rodzinnej. A potem, co mi tam zima w środku jesieni. W końcu Bóg jest Panem pogody. Zwłaszcza tej, która panuje w moim sercu. W końcu mam kompas – Biblię i dobrych towarzyszy podróży – moją wspólnotę.

 

 

Komentarze

  1. Kazimierz

    Ps. 68:20

    Skoro o Psalmach mowa, to dzisiejszego wczesnego poranka ogrzał mnie 68:20

    "Błogosławiony niech będzie Pan! Codziennie dźwiga ciężary nasze Bóg, zbawienie nasze"

    Miłego dnia zyczę! Kazik

     

     
    Odpowiedz
  2. zibik

    Dziwni ludzie, czy ten świat?…..

    Mowa jest chyba o anomaliach m.in. pogodowych, dlatego mnie nie tylko skura cierpnie, kiedy słyszę, czytam kolejne komunikaty, że obecnie w wielu miejscach Polski ludzie nie mają prądu (energii elektrycznej).

    Domyślam się, że m.in. wskutek rażących zaniedbań konkretnych ludzi tzw. służb odpowiedzialnych za stan energetyki w kraju. Ale o tym w mediach cisza, lepiej namiętnie rozprawiać o rzeczach błachych i sprawach mało znaczących.

    Dziwni ludzie, czy ten świat?…….

    Ps. Na pewno warto pisać, rysować, malować, komponować etc. tzn. tworzyć dzieła – rzeczy wartościowe, wybitne i piękne, oraz chyba te nieco mniej doniosłe i ambitne.

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code