DZIEŁO STWORZENIA



Niedawno oglądałem w telewizji program pod tytułem „Kosmiczny teleskop Hubble’a”, a zaraz po nim „Podróż na kraniec wszechświata”. Wydawać by się mogło, że to nic niezwykłego, jednak dzięki tym dwóm programom miałem okazję bardziej szczegółowo poznać „Dzieło Stworzenia”

Na własne oczy zobaczyłem coś o czym Kopernik nawet nie śnił. Zobaczyłem jak powstają gwiazdy, jak zamieniają się w supernowe i jak w trakcie ich wybuchu powstają pierwiastki chemiczne z których zbudowani jesteśmy my – ludzie. I choć wcześniej wiedziałem, że jesteśmy „dziećmi gwiazd”, to animacje i powiększenia zdjęć wykonanych przez nasze „kosmiczne oko” zauroczyły mnie z nieprawdopodobną siłą. Szczególnie piękny i doniosły,  pełen radości obraz ukazuje się na zdjęciu pod tytułem „Pillars of creation” („Filary stworzenia”) Nie mam prawa by zamieścić na Tezeuszu zdjęcie którego właścicielem nie jestem, jednak mogę zamieścić do niego link: http://hubblesite.org/gallery/album/nebula_collection/pr1995044a/large_web

Zwróćcie uwagę na „wąsy” odchodzące od mgławicy. Na końcu każdego z nich powstaje gwiazda. Właśnie tak powstało nasze słońce. Słońce dzięki któremu na Ziemi może istnieć życie. Jakie konsekwencje wynikły dla kościoła z odkryć Kopernika? Jakie konsekwencje wynikną z dzisiejszych odkryć? Jedno jest pewne, piękno które można zobaczyć na zdjęciach przysłanych przez kosmiczny teleskop „Hubble’a”, różnorodność form, geniusz tworzenia, to powód do wielkiej radości.

 

Pozdrawiam wszystkich przyjaciół serdecznie.

 

P.S. Gratuluję DOMU!

 

 

9 Comments

  1. jadwiga

    piekne

    Ja tez sie tym fascynowałam – pisze w czasie przeszłym, bo teraz juz mniej. Najbardziej fascynowały mnie "czarne dziury" horyzont zdarzen – jak wyglada "osobliwosc" – strzałka czasu, entropia. Fascynujace…..

     
    Odpowiedz
  2. Andrzej

    Witaj, Adamie!

     Adamie!

    Cieszę się, że Cię znowu widzę na Blogach Tezeusza. Brakował mi Twojego życzliwego humoru i zwariowanej nieco twórczości. Mam nadzieję, że zagościsz teraz w Tezeuszu na dłużej. Jeśli możesz, napisz w paru słowach co słychać u Ciebie. Ostatnie info jakie pamiętam sprzed roku było o tym, że zrezygnowałeś z  dobrze płatnej pracy, która mocno ograniczała Twoje poczynania twórcze. Co dziś porabiasz i jak się czujesz?

    Pozdrawiam Cię serdecznie

    Andrzej

     
    Odpowiedz
  3. awer

    Bartku i Jadwigo.

    Bartku i Jadwigo.

    Dziękuję 🙂 Choć moje spojrzenie w gwiazdy wolałbym okreslić jako miłość a nie fascynacje. Mam nadzieję, że nigdy mi nie minie. Od małego w nie patrze i tylko świat i oczy się zmieniają.  

    Andrzeju.

    Dziękuje za ciepłe przyjęcie. Taki juz chyba mam charakter, "powsinogi".  Chodzę to tu, to tam, czasami muszę gdzies odejść na jakiś czas,  po to by gdy wrócę moć się podzielic swoimi "dumkami" jak to świetnie nazwał Jacob. Przy okazji chciałbym na Twoje ręce złożyć podziękowania dla wszystkich dzięki którym mam dokąd wracać, no i za wyrozumiałość. Zwariowane notatki ? Och to naprawdę wielki komplement 🙂 Mam nadzieję, że doświadczeń i przemyśleń z ostatniego roku nazbierało sie tyle, że wystarczy na jeszcze parę "zwariowań" 🙂  Myślę tez że nazbierałem odwagi, by pokazać  w Tezeuszu choć jedną wizualizację. Nie wiem jeszcze jak to zrobić, no i moje wizualizacje nie mają wiele wspólnego z "bitwą o …" która jak widzę ciagle ma się całkiem nieźle (choc niektórzy adwersarze się zmieniają), ale może to i dobrze że właśnie są takie? Pokombinuję. 

    Tymczasem z serca  pozdrawiam. 

    Awer.  

     
    Odpowiedz
  4. jadwiga

    Awerze

    Choć moje spojrzenie w gwiazdy wolałbym okreslić jako miłość a nie fascynacje.

    Rozumiem ze miłosc. Do Boga. Ale czy…w takim przypadku nie zaczynamy kochac Boga BO COS NAM DAŁ? Gwiazdy, zachody słonca, kwiaty itd. Zaczynamy jak kaprysne dzieci kochac rodzica bo kupił nam kolejke albo nowa lalke. Albo paczke cukierkow.

    Nie wiem ale dla mnie miłosc nie jest za cos co sie dostaje.Miłosc to dla mnie bycie razem w najtrudniejszych chwilach, nawet ten delikatny ale odczuwalny uscisk dłoni, własnie wtedy kiedy sie go najbardziej potrzebuje. Odczucie  ze dana postac JEST. Nie ze cos daje…..

    Nie kocham dlatego ze cos dostaje, ze otrzymałam. Rowniez jak ja cos daje – to nie dlatego aby obdarowana (y) mnie pokochał. Daje bezinteresownie, nie kupuje tym czyjejs miłosci.. Nie moge rowniez dlatego kochac Boga,  nie moge przyjac ze On dajac cos kupuje moja czy czyjas milosc. To nie tak…….Nie kocha sie za prezenty…nawet takie jak dzieło stworzenia.

     
    Odpowiedz
  5. awer

    odpowiedzi

    Jadwigo.

    Mówisz o Miłości do Boga, a ja o miłości do gwiazd. Ty mówisz o całości, ja o jednym z zawierających się w tej całości zjawisk. Miłość rozumiesz przez bezinteresowność, podobnie jak i ja. Jakiś czas temu rozmawiałem z przyjaciółmi o miłości. Każdy rozumie ją inaczej. Dla jednych związana jest z pracą, z kompromisami które muszą podejmować i wyrzeczeniami, dla innych miłość jest aktem absolutnie bezwarunkowym, inni jeszcze gdy mówią o miłości mówią tylko o pięknych chwilach. Czy opisują różne uczucia? Moim zdaniem nie. Różnice wynikają tylko ze „strony” z której to wielowymiarowe uczucie opisują. W miłości jest wszystko, miejsce na zachwyt i miejsce na przyjemność, miejsce na wyrzeczenia, na złość i łzy. Piękno i brzydota. Miłość jest bowiem kompletna.

     

    Dzieło Stworzenia, mgławice, gwiazdy, dla mnie to piękno. Składnik życia i tym samym miłości. Warto przyciągać umysły do rzeczy i spraw które działają na wyobraźnię, emocje, uczucia w sposób pozytywny. Czy chciałbym pisać scenariusz do „kryminalnych” – raczej nie, chyba bym nawet nie potrafił. Można pokazać pustkę i zimno wszechświata, to również jego oblicze. Wolę jednak pokazywać piękne strony świata, co wcale nie oznacza, że innych nie zauważam. Gdybym przestał je zauważać, straciłbym motywacje i przestał widzieć sens tego co robię.

     

     

    Andrzeju.

    Parę słów o minionym roku.

    Złożyłem wypowiedzenie jak dobrze pamiętasz. Celem była nie tylko regulacja mojego prywatnego czasu, tak bym mógł poświęcić więcej energii innym działaniom (określonym przez Ciebie jako twórcze), ale również zwrócenie uwagi moich przyjaciół (szefów i właścicieli firmy) na to, że polskie realia różnią się od realiów pozostałej, zachodniej części Europy. Cały „ostateczny proces” trwał około trzech miesięcy (centrala jest w Niemczech) i zakończył się dwu dniowymi rozmowami w cztery oczy. W odpowiedzi na propozycję którą usłyszałem, postawiłem zdecydowane warunki. Udało nam się doprowadzić do swego rodzaju nowego „otwarcia”. Przede wszystkim uwolniłem się od sporej odpowiedzialności związanej z finansami. Udało się nam wypracować strategiczne plany które są niezależne od mojej obecności w firmie. Pozbawiłem się więc w ten sposób uczucia korporacyjnego zniewolenia. Najważniejsze jednak jest to, że zmieniliśmy „mój” statut w pracy. Pracuję obecnie na zasadzie kontraktów, co pozwala mi podejmować się zadań jakie mnie interesują i w jakich uważam, że mogę się realizować, pozwalają również na przerwy, urlopy itp. Pozostały czas, którego mam teraz znacznie więcej poświęciłem na:

    budowanie rodzinnego gniazdka, przeżywanie życia, pisanie, czytanie, medytację, naukę, leniuchowanie itd. Zaangażowałem się w tworzenie mikro portalu dla przyjaciół i ostatnio odrobinę w rozwój obywatelskiego społeczeństwa miasteczka w którym mieszkam (między innymi poprzez tworzenie internetowego wydania lokalnej gazetki). Nie mam wielkich aspiracji. Wypowiedzenie umowy o pracę wiele mnie kosztowało, dało mi jednak głęboki oddech. Nie jestem rewolucjonistą, choć czasami muszę użyć takich metod.

     

     
    Odpowiedz
  6. zibik

    Pytanie !

    Zadał Pan według mnie bardzo istotne pytanie : " Jakie konsekwencje wynikną z dzisiejszych odkryć ?……."

    Domyślam się, że chodzi o odkrycia naukowe, napewno najbardziej satysfakcjonują i radują bezpośrednio zainteresowanych, także oświecają  jeszcze bardziej ludzkie umysły i formują ich sumienia.

    Kościół zyskuje kolejną możliwość realizacji ważnej misji, może realizować nowe duszpasterskie zadania. Wykorzystując umiejętnie owe odkrycia naukowe, można lepiej służyć integralnemu dobru człowieka, przy poszanowaniu ludzkiej wolności i godności.

    Odkrycia naukowe otwierają Kościołowi nowe możliwości owocnego dialogu, nie tylko z wiernymi, ale całym społeczeństwem. Co w epoce coraz bardziej nasilającego się sekularyzmu wydaje się bardzo pożądane, potrzebne, wartościowe i celowe.

     Z poważaniem Z.R.Kamiński

     
    Odpowiedz
  7. zibik

    Pani Jadwigo !

    Dziękuję bardzo za podjęcie ważnego i aktualnego wątku. Rzeczywiście obecnie bardzo wiele osób jest skłonna innych darzyć życzliwością, sympatią, bo trudno pisać o uczuciu przyjaźni i miłości. Ale nie bezinteresownie, czy bezwarunkowo – tylko za coś.

    Dotyczy to wielu rodziców, również osób starszych np: w relacji babcia/dziadek – wnuczek(a). Zamiast naprawdę kochać dzieci, wnuczęta – być z nimi to bardzo często je zbywają i zupełnie niepotrzebnie obdarowują nadmiarem prezentów, a zatem źle uczą i wychowują, a nawet deprawują i demoralizują.

    Przykre i smutne jest i to, że podobnie traktują swoją religijność i wiarę w Boga. O ile praktykują zalecane, przez Kościół obrzędy liturgiczne i wykonują obowiązki wiernych m.in. uczestniczą w mszy świętej, modlą się to, też jedynie w przeświadczeniu, przekonaniu, że to może warto – opłacać się.

    Przyjaźń i miłość pojmuję, traktuję, także chyba doświadczam i odczuwam podobnie, jak Pani. 

    Serdecznie pozdrawiam !

     
    Odpowiedz
  8. awer

    Panie Zbigniewie.

    Bardzo dziękuję za komentarz i wyrażenie Pańskich opinii odnośnie możliwości które odkrycia naukowe otwierają przed hierarchią Kościoła katolickiego ("kościół" słowo użyte przeze mnie w znaczeniu podobnym jak użyte przez Pana słowo Kościół). Domyślam się bowiem, że w Pańskim komentarzu do mojego bloga jako Kościół rozumie Pan hierarchię Kościoła katolickiego (bowiem to właśnie hierarchia wyznacza zadania duszpasterskie, oraz jak Pan dalej pisze:

    Odkrycia naukowe otwierają Kościołowi nowe możliwości owocnego dialogu, nie tylko z wiernymi, ale całym społeczeństwem.”).

    Tytułem wyjaśnienia mogę jedynie dodać, że budynek kościoła, oraz „kościół” w znaczeniu administracji Kościoła katolickiego piszę z małej litery (proszę wybaczyć zbytnie uproszczenie w moim blogu).

    Mam nadzieję, że hierarchia Kościoła katolickiego zwróci uwagę na możliwości które Pan zarysował.

     

    Pozostaję z wyrazami szacunku.

    Adam Weredyk

     
    Odpowiedz

Skomentuj ahasver Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code