Dusza polskiego konsumenta

 Z Siecią – na głębię pytań

Powiało optymizmem. Kryzys nie okazał się aż tak straszny, jak przewidywano, a niektórzy dopatrują się już oznak jego zakończenia. W mediach pojawił się więc nowy ton wypowiedzi – refleksja nad tym, co czeka nas po burzy. Zdania są dość zgodne: słońce nie zaświeci pełnym blaskiem, ale doraźnym lekarstwem na zrównoważenie gospodarki powinien być wzrost popytu. W ten nurt włącza się opublikowany 06.10.2009 wywiad z Zygmuntem Barmanem „Ostatnia orgia konsumpcji?”

Obecny kryzys jest oznaką wyczerpania potencjału jeszcze jednej, którejś z rzędu, "ziemi dziewiczej" wyzyskanej w toku kapitalistycznej pogoni za zyskiem. Ale wynalazczość kapitalizmu jak dotąd zadawała kłam kasandrycznym przepowiedniom. Jak zabrakło ‘naturalnych’ terenów dziewiczych, produkowano nowe (cóż, że krótkotrwałe) na zamówienie. Nie przyjmuję modnego ostatnio w naukach społecznych terminu ‘późny kapitalizm’. Skąd u licha wiadomo, że z późniejszej perspektywy nie okaże się wczesnym?! Można było robić pieniądze na ludzkich długach, można je robić na depresji powodowanej zadłużeniem…
 
***
 
Polskiego adepta kapitalizmu trudno przekonać do oszczędzania i powściągliwości w zakupach. Tyle nam jeszcze pozostało do nadrobienia po komunistycznej szarości, tylu przysmaków i zabawek nie zdołaliśmy nawet poznać… Nie mamy, bo nie odczuwamy potrzeby posiadania silnych ruchów konsumenckich, które potrafiłyby przeciwstawiać się zbyt natarczywej, czasami nieetycznej reklamie. Zdecydowanie bardziej chcemy mieć, niż być – i dlatego wciąż jeszcze stanowimy „ziemię dziewiczą” z punktu widzenia specjalistów do spraw marketingu.
 
Benjamin R. Barber zastanawiał się nad tym, jak powinna przebiegać walka o duszę amerykańskiego konsumenta, aby ocalić kapitalizm i jednocześnie połączyć go z tradycyjnymi obywatelskimi wartościami. Nad Wisłą należałoby raczej zapytać, czy polski konsument ma w ogóle duszę. Czy zarabianie pieniędzy, a potem budowanie domów, kupowanie nowych samochodów, wysyłanie dzieci do szkół z wysokim czesnym pozwala jeszcze dostrzec prawdziwe potrzeby członków rodziny? Czy zdrowotna jakość nabywanych produktów interesuje nas żywo nie tylko wtedy, gdy odczuwamy alergiczne objawy lub inne nieprzyjemne dolegliwości? Jaką część swojego czasu lub pieniędzy jesteśmy skłonni poświęcić na społeczne potrzeby?…  
 
Miło poczytać czy usłyszeć, że kryzys wchodzi w stadium odwilży. Można spokojniej wybrać się na większe zakupy. Po nas choćby potop albo przynajmniej kilka niespłaconych kredytów.

 

Warto przeczytać w "Tezeuszu":

Małgorzata Frankiewicz, Po co nam kryzys?

Małgorzata Frankiewicz, Z głębi kryzysu

Andrzej Miszk, Konsument, czyli człowiek śliniący się

Andrzej Miszk, W kryzysie wspierajmy się i bądźmy solidarni

Benjamin R. Barber, Walka o duszę amerykańskiego kapitalizmu

Bartłomiej Dobroczyński, Jutro to teraz, tylko inne teraz

… i w "The Economist"

 
 
 

7 Comments

  1. jadwiga

    gdzie są tacy ludzie?

    Nad Wisłą należałoby raczej zapytać, czy polski konsument ma w ogóle duszę. Czy zarabianie pieniędzy, a potem budowanie domów, kupowanie nowych samochodów, wysyłanie dzieci do szkół z wysokim czesnym pozwala jeszcze dostrzec prawdziwe potrzeby członków rodziny? Czy zdrowotna jakość nabywanych produktów interesuje nas żywo nie tylko wtedy, gdy odczuwamy alergiczne objawy lub inne nieprzyjemne dolegliwości? Jaką część swojego czasu lub pieniędzy jesteśmy skłonni poświęcić na społeczne potrzeby?… 

     

    Cóz takich ludzi  jak w cytacie powyżej jest naprawdę garstka. Gro ludzi zarabia tylko i wyłącznie aby…przezyc  Naprawdę znam mnóstwo ludzi i wykształconych i tez nie – ale dziwnym trafem nie znam nikogo kto by budował dom, kto by stale kupował nowy samochod ( jezeli ma to kupiony uzywany), nie znam nikogo kto by wysyłał dzieci do szkół z wysokim czesnym – ich nie stac na normalne zwykłe szkoły gdyz one- niestety niby ze bezpłatne – tez drogo kosztują.  Zreszta w szkołach z czesnym jest – niski poziom. Wiadomo kto płaci ten chce szkołę skonczyc bez wzgledu na jakosć nauki.

    Nie znam tez nikogo kogo stac byłoby na poświecenie części dochodu na społeczne potrzeby. I takich ludzi jest ogromna wiekszość.

     

    Pytanie – czy oni maja duszę? Czy ta dusza gdzies się zagubiła po drodze do cięzkiej pracy aby zarobic na czynsz i chleb? mozliwe…Bo ci ludzie nie moga wybierac "byc" czy "miec". Oni muszą "miec" aby wogóle "byc" Ale to juz nie wina tychze ludzi ale naszej polityki płacowej.

     
    Odpowiedz
  2. zibik

    Mentalność i złe nawyki, czy dusza?…..

    Pani Małgosiu !

    Czytając uważnie Pani tekst naprawdę nie wiem : co mentalność i złe nawyki "konsumenta(ów)" ma wspólnego z duszą, a konsumenci z "adeptami kapitalizmu"?……….

    Proszę uprzejmie wyjaśnić – kto wg. Pani usiłuje "przekonywać adeptów…..", a tym bardziej "konsumentów", do oszczędzania, czy powściągliwości w zakupach?…….o inwestowaniu jedynie wspomnę.

    Narazie nie rozumiem, skąd u Pani to przeświadczenie, że : "trudno przekonać"?………..

    Ponadto – kto powinien "przeciwstawiać się reklamie zbyt natarczywej, czasami nie etycznej", czy jej twórcom, bądź propagatorom, reklamodawcom ?……….., oraz chyba nie tylko wg. mnie reklamie b. często deprawującej, ogłupiającej, kłamliwej, wręcz poniżającej, obraźliwej, dla ewentualnego konsumenta ?……

    Wg. mnie na pewno nie, jakieś tam "ruchy konsumenckie", w domyśle kolejni biurokraci, czy "działacze" tzn. krzykacze, pieniacze etc., lecz właściwi (kompetentni i odpowiedzialni) funkcjonariusze państwowi, ewentualnie b. światli konsumenci, świadomie rezygnując z zakupu zbytnio reklamowanych produktów, czy usług.

    Z poważaniem konsument – Zbigniew R.Kamiński

     

     
    Odpowiedz
  3. zibik

    Konstatacja i wniosek !

    Pani Jadziu !

    Bardzo smutna konstatacja, wręcz dramatyczna, lecz prawdziwa : "Bo ci ludzie nie moga wybierac "byc" czy "miec". Oni muszą "miec" aby wogóle "byc".

    Natomiast wniosek chyba conajmniej niezbyt prezyzyjny : "Ale to juz nie wina tychze ludzi ale naszej polityki płacowej." 

    Opisana i przedstawiona rzeczywistość wg. mnie absolutnie nie jest następstwem " naszej polityki płacowej" – jakiej naszej?….. , lecz konkretnych wyborów i decyzji, ludzi kreujących rzeczywistość i sprawujących władzę. A zatem w znacznej mierze odpowiedzialnych za los zdecydowanej większości obywateli w RP, także skutkiem ich "dokonań" i zaniedbań.

    Pozdrawiam – Zbigniew

     
    Odpowiedz
  4. jadwiga

    Zbigniewie

    Masz racje piszac

    Opisana i przedstawiona rzeczywistość wg. mnie absolutnie nie jest następstwem " naszej polityki płacowej" – jakiej naszej?….. , lecz konkretnych wyborów i decyzji, ludzi kreujących rzeczywistość i sprawujących władzę. A zatem w znacznej mierze odpowiedzialnych za los zdecydowanej większości obywateli w RP, także skutkiem ich "dokonań" i zaniedbań.

    Ale napiszę to co napisałam kiedys. Z punktu widzenia władzy łatwiej sie rzadzi i trzyma w ryzach ludzi biednych, chorych i na dodatek niedouczonych. Łatwiej takim społeczeństwiem manipulowac dla swoich celów.Pełnym alkoholików czy narkomanów. Czy tez innych nałogowców. Wystarczy wiecej przysłowiowej "marchewki" i ludzie zatańczą jak się zechce.

    Tak, że nie wiem czy obecna polityka to nie "zaniedbanie" ale raczej celowe działanie.

     
    Odpowiedz
  5. Malgorzata

    Niedostatek konsumenckiej edukacji w Polsce

    Panie Zbigniewie!

    Swoim postem zwrócił Pan uwagę na bardzo ważną sprawę: niedostatek konsumenckiej edukacji w Polsce. Jeżeli od dwudziestu lat uczymy się kapitalizmu, a nie dostrzegamy, że nasze nowe umiejętności w tym zakresie służą oswojeniu naszej rosnącej konsumpcji, to chyba coś jest nie w porządku…

    Słusznie też zauważył Pan, że próby przekonywania do oszczędności, powściągliwości w zakupach czy inwestowania są niezwykle rzadkie. A to właśnie znaczy, że brak instytucji, które zajmowałyby się skutecznie wychowaniem lub doradczym wspomaganiem tłumów w supermarketach i przed pełnymi reklam telewizorami.

    Co do kompetentnych funkcjonariuszy państwowych i światłych konsumentów, to nie biorą się oni znikąd. Tacy ludzie musieliby posiadać sporą wiedzę w wielu dziedzinach, więc znowu należałoby ich kształcić. Ktoś musiałby się tym zająć, lobbować w tej sprawie. Koncerny handlowe nie są tym raczej zainteresowane, sprawdzają się natomiast nieźle instytucje i właśnie ruchy oddolne, konsumenckie, jak pokazało doświadczenie Stanów Zjednoczonych i państw zachodnioeuropejskich.  

    Rozumiem, że Pan uważa się za światłego konsumenta, który swoim roztropnym postępowaniem może dawać przykład innym. Gratuluję! Myślę jednak, że gdyby zebrał Pan grupę ludzi podobnie myślących, gdyby powstał w ten sposób świadomy ruch konsumentów, to wówczas taka grupa mogłaby oddziaływać na większą ilość osób i być skuteczniejsza niż Pan w pojedynkę.

    A co do duszy, proszę zajrzeć do artykułu Benjamina R. Barbera Walka o duszę amerykańskiego kapitalizmu. Ja nawiązuję do tego tekstu. 

    Pozdrawiam

    M.F.

     
    Odpowiedz
  6. zibik

    Owszem zapewne łatwiej, lecz do czasu…..

    Proszę wybaczyć, lecz nie mogę całkowicie zgodzić się z takim stwierdzeniem : "Z punktu widzenia władzy łatwiej sie rzadzi i trzyma w ryzach ludzi biednych, chorych i na dodatek niedouczonych. Łatwiej takim społeczeństwiem manipulowac dla swoich celów."

    Owszem zapewne łatwiej, lecz do czasu…….

    Mam nadzieję, że nie tylko wg. mnie sprawowanie władzy (rządzenie) w państwie praworządnym, demokratycznym i cywilizowanym nie polega na : "trzymaniu w ryzach ludzi….." , czy "manipulowaniu społeczeństwem".

    A zatem my katolicy i chrześcijanie tzn. zdecydowana większość mamy prawo oczekiwać, a nawet wymagać, żądać, od wybranych funkcjonariuszy państwowych dowolnego szczebla zdecydowanie innych postaw i zachowań.

    Problem w RP polega głównie na tym, że nie świadomie i roztropnie wybrana reprezentacja Narodu, lecz  oddelegowana i narzucona nam mniejszość, coraz częściej i bezczelniej usiłuje zarządzać, bądź wg. własnego uznania "prywatyzować" tzn. dysponować majątkiem wszystkich obywateli w naszej Ojczyźnie.

    Z poważaniem Zbigniew R.Kamiński

     
    Odpowiedz
  7. zibik

    Edukacja, czy……

    Pani Małgosiu !

    Wg. mnie jeszcze nie docenia Pani należycie roli i znaczenia internetu, a ściślej jego właściwego wykorzystywania, przez ludzi mądrych i prawych, oraz podobnie myślących i działających. Takich ludzi dzisiaj już nie trzeba "zbierać", wystarczy ich przekonać i zmotywować, do współdziałania na rzecz dowolnego dobra wspólnego.

    Jednak dzisiaj zdecydowanie pilniejszą i ważniejszą sprawą wydaje się konsolidacja jeszcze rozproszonych sił tj. porozumienie, pojednanie i zjednoczenie całego narodu, bodaj większości prawych i światłych obywateli, w tym katolików i chrześcijan, w celu ratowania naszej Ojczyzny.

    Ponadto edukacja, tylko kształtuje umysł, a nam pilnie potrzebne jest powszechne kształtowanie (formowanie) sumień, a nawet doskonalenie całej osobowości wielu obywateli.

    Pozdrawiam – Zbigniew

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code