Donald Tusk: “Musimy ponieść dalej ich marzenia i nadzieje”

Przemówienie premiera Donalda Tuska podczas uroczystości żałobnych ofiar katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem, które odbyły się 17 kwietnia 2010 r. w Warszawie na Pl. Piłsudskiego.

 
Tydzień temu dotarła do każdego z nas, do naszej ojczyzny, tragiczna wiadomość o katastrofie i jej ofiarach. Wiadomość, która nie dotarła do naszych umysłów i serc chyba jeszcze do dziś, bo rozmiary tej tragedii, największej w dziejach powojennej Polski, przekraczają nasze możliwości rozumienia tego, co się stało.
 
Nikt z nas nie pamięta, aby kiedykolwiek tak wielu, tak wybitnych zginęło w jednej, okrutnej chwili. Ale wszyscy pamiętamy ten moment, kiedy te straszne słowa do nas zaczęły docierać, kiedy odczytywano tę listę nie do zaakceptowania, nie do zrozumienia, nie do przyjęcia, a jednak prawdziwą listę ofiar. I te pierwsze imiona i nazwiska prezydenta Rzeczpospolitej Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki Marii. Takie rzeczy się nie zdarzają. Takie rzeczy są niemożliwe, tak jak niemożliwe było zrozumienie kolejnych nazwisk i kolejnych nazwisk. I słyszeliśmy tylko swój i innych szloch przy każdym z tych nazwisk.
 
Ta lista to jak cała Polska i jak cała nasza historia. Dziś tu wiszą obok siebie zdjęcia – na przykład zdjęcie prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego i zdjęcie Natalii Januszko, tego najstarszego bohatera tragedii i tej najmłodszej. On miał lat 91, Ona lat 23. Prezydent Ryszard Kaczorowski to Syberia, to Monte Cassino, to dramatyczna emigracja i to sen o niepodległej Polsce, i on doczekał tej swojej, wymarzonej niepodległej Polski. A Natalia to takie szczęście młodej dziewczyny, szczęście, że żyje w wolnym kraju, i że może mieć marzenia i nadzieje na szczęście w swoim osobistym życiu.
 
Oni wszyscy, począwszy od Pana prezydenta i jego małżonki, oni wszyscy mieli ciągle jakieś nadzieje i marzenia dotyczące ich życia i dotyczące ojczyzny.
 
To dla nas wszystkich jest bardzo poważna próba. Świadectwem ich dobroci, wielkości było ich życie. Ale czym stanie się ich śmierć tak tragiczna i tak nie do przyjęcia, to już zależy od naszych serc i naszych umysłów?
 
Czy ta śmierć nabierze najgłębszego sensu? Różnimy się wszyscy, tak jak oni różnili się życiorysami, poglądami, wiekiem na pokładzie tego samolotu. Ale najgłębszy sens wspólnoty, która rodzi się w chwili żałoby, musi przetrwać w nas, bo wtedy i śmierć nabierze tego szczególnego, najgłębszego sensu.
 
Przed nami też ważne zadania. Po pierwsze: tak jak dziś składamy hołd wszystkim zmarłym w tej tragicznej katastrofie, tak pamiętać musimy o ich najbliższych – o dzieciach, rodzicach, rodzeństwie. Jesteśmy tu po to i po to jest także państwo polskie, aby o nich zawsze pamiętać.
 
Jesteśmy tu także po to, żeby pamiętać, że każdego dnia, kiedy będzie taka potrzeba, będziemy na tej smutnej płycie lotniska czekać na kolejne trumny. Nie spoczniemy, dopóki wszystkie ciała nie znajdą spoczynku w ojczystej ziemi!
 
Przed nami także próba, bardzo trudna próba ciężkiej pracy, tak aby ich praca nie poszła na marne. Musimy sprostać tej próbie my, jako ludzie i jako polskie państwo, tak aby pomoc bliskim, ale też pomoc ojczyźnie była każdego dnia faktem.
 
I musimy też sprostać wyzwaniu największemu – dobrze odczytać nadzieje, marzenia, myśli zmarłych, tak aby cała Polska i wszyscy Polacy potrafili je ponieść dalej, ponieść ich marzenia i ponieść ich nadzieje. To największa rzecz jaką możemy im dzisiaj dać. I pamiętać. Będziemy pamiętać.
 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code