Dlaczego nie lubimy etyki?

Z Siecią – na głębię pytań

„Gazeta Wyborcza” w artykule Etyka szkoły nie tyka zajęła się dzisiaj podręcznikami do nauczania etyki w polskich szkołach, a raczej ich brakiem. W podstawówkach i gimnazjach nie ma ani jednego podręcznika do etyki, podczas gdy do religii jest ponad 80. Dla licealistów są trzy podręczniki do etyki, napisane kilkanaście lat temu.

Zasadniczy problem nie polega jednak na tym, że nie ma podręczników. Według danych MEN tylko ok. 300 z 32 tys. polskich szkół – tj. niecały 1 procent – prowadzi zajęcia z etyki. Nie zatrudnia się też odpowiednio przygotowanej kadry, a niewielka ilość godzin tego przedmiotu wypełnia często braki w pensum przypadkowych nauczycieli przedmiotów humanistycznych. Przede wszystkim jednak nie ma pomysłu na dobry program etyki, obejmujący wszystkie typy szkół i nie ma powszechnego przekonania, że etyka jest potrzebna.
 
Są natomiast ogromne emocje i dużo, dużo strachu. Wystarczy zajrzeć na forum pod wspomnianym artykułem.
 
Kto będzie dyktował wartości, jakich trzeba uczyć? Artyści? Samozwańczy mędrcy? Psycholodzy (jest tyle szkół psychologicznych, że będzie totalny zamęt). A może dziennikarze? Ktokolwiek by to nie był – będzie to narzucanie ideologii – np. relatywizmu, liberalizmu, emotywizmu, ateizmu i innych światopoglądów. Raczej będziemy mieć wysiłki na rzecz to państwa ideologicznego, a nie wyznaniowego. Albo zrobią jak w Wielkiej Brytanii, gdzie w szkołach na etyce wdraża się program etyczny tzw. ‘Values clarification’ – który się sprowadza do zasady ‘wybierz wartości dla siebie, jakie ci odpowiadają’…
 
…bez religii, bez wartości, z "zieloną szkołą" w pobliskiej galerii handlowej…
…i zbierzcie w niej dzieci lokalnych socjopatów, dla których religia stanowi problem a powieszony w szkole krzyż nie daje w nocy spać
 
A po drugiej stronie:
 
Etyka?
Od kiedy to w państwie wyznaniowym można mówić o etyce? O indoktrynacji, o intelektualnej manipulacji, ubezwłasnowolnieniu i innych odrażających i ogłupiających praktykach owszem, ale o etyce nie można, bo jej nie ma!!!
 
Moher, zapytaj pierwszego z brzegu odwiedzającego galerię handlową, jakiego
jest wyznania: 95 % to katolicy, (w niedzielę)
… czyżbyś chciał powiedzieć, że jesteś socjopatą? Przypuszczam, że tylko
niedoukiem, z myśleniem zatrzymanym na lekcji religii.
 
***
Etyka weszła do polskiej szkoły tylnymi drzwiami, gdy z wielkim hałasem wprowadzano tam lekcje religii. Od razu została ustawiona w sytuacji uboższej krewnej z niekoniecznie najlepszą reputacją. W powszechnej świadomości zaczęła funkcjonować jako nie-religia albo anty-religia. Ponadto nie zaliczono jej do przedmiotów maturalnych, więc należy do grupy przedmiotów zasadniczo niepoważnych, zabierających tylko czas tak cenny dla młodzieży startującej w bezwzględnym wyścigu szczurów.
 
A czy w ogóle jest potrzebna w życiu – nie jako przedmiot szkolny, ale jako nauka o moralności, o zasadach i normach postępowania? Bardzo proszę nie kierować się odruchami i nie udzielać od razu twierdzącej odpowiedzi. Przeprowadzone niedawno badania opinii publicznej pokazały, że Polacy chcieliby w Europie zajmować dobrą pozycję pod względem gospodarczym, ale pod względem moralnym – wcale nie. Chętnie uczymy się marketingu, zapoznajemy się z nowymi technologiami, kończymy kursy negocjacji i budowania wizerunku… Do czego w tym wszystkim mogłaby przydać się etyka?
 
„Niech nikt mnie, dorosłego człowieka, nie poucza, jak należy postępować, jak wychowywać dzieci, szanować współpracowników czy sąsiadów, zachowywać się przyzwoicie w biznesowej dżungli!” – gdy komuś zdarza się tak myśleć, to nie będzie raczej odczuwał potrzeby, aby samodzielnie lub pod czyimkolwiek kierunkiem rzetelnie zgłębiać etyczne zagadnienia. Nawet jeżeli słowo „etyka” oraz parę wyuczonych na pamięć sloganów należy do ulubionego retorycznego repertuaru takiego człowieka.  
 

8 Comments

  1. jorlanda

    Etyka to nauka o normach

    W ciągu ostatnich kilku lat uczyłam etyki w szkołach średnich. Kiedy rozmawiam o tym z różnymi osobami, mówiąc że jestem z wykształcenia teologiem, od razu słyszę: "czyli indoktrynujesz pod pozorem uczenia ateistów? To nieuczciwe".

    Tego rodzaju pytania pokazują, że masz rację Małgorzato. Mało kto rozumie, po co w ogóle jest taki przedmiot w szkołach.

    Etykę w szkołach traktuje się jak zło konieczne. Jest bo jest, trzeba się tym zająć, ale poświęca się temu przedmiotowi za mało czasu i podrzuca komukolwiek. Kto może uczyć etyki? Kiedyś wystarczyło, że ktoś przynajmniej dwa lata studiował filozofię. Teraz trzeba mieć konkretne wykształcenie. Teolog czy filozof może uczyć etyki, ale są też podyplomowe studia i kursy, dzięki którym można zdobyć takie kwalifikacje. Osobiście jestem dumna z tego, że mogę uczyć etyki jako teolog.

    Niestety, tak jak piszesz, bardzo często uczą osoby przypadkowe. Brak programu (bo ciężko nazwać programem to, co obowiązuje w tej chwili), brak podręczników, zeszytów ćwiczeń – to utrudnia prowadzenie lekcji komuś, kto nie ma pojęcia o historii filozofii czy nie ma podstawowej wiedzy o wychowaniu do wartości. Moje lekcje zawsze dostosowywałam do oczekiwań uczniów, starając się też przekazać im wiedzę o tym, co to w ogóle jest etyka. Priorytetem była dla mnie uświadomienie im, że trzeba nad sobą pracować całe życie i odszukać swoją drogę duchowej przemiany. Kiedy pierwszy raz prowadziłam lekcje etyki w liceum ogólnokształcącym, byłam jeszcze na studiach. Na etykę przyszli wszyscy uczniowie, których denerwował katecheta. Ich wybór padł nie tyle na treść lekcji, co na osobę nauczyciela. Niestety, ale tak było. Katecheza i etyka czasem stanowią konkurencję. Zazwyczaj odbywają się w tym samym czasie. I wybór ucznia czasami pada na lekcję, która jest ciekawiej prowadzona. 

    W innej szkole kontakt z katechetą był doskonały. Kiedy on był nieobecny ja prowadziłam całościowe lekcje etyki albo religii (jak chcieli uczniowie). Kiedy ja byłam nieobecna, katecheta prowadził całościowe lekcje religii (najczęściej uczył wtedy religioznawstwa). Oczywiście duże znaczenie ma tutaj fakt, iż katechetą był mój mąż. Ale dla nas to było idealne rozwiązanie, które miało też wychowawczy skutek. Uczniowie widzieli naszą współpracę i mieli okazję uczestniczyć w lekcjach światopoglądowego dialogu. Bo tak rozumiemy funkcjonowanie obok siebie religii i etyki w szkole.

    Wiele osób, które spotkałam na ekcjach to byli chrześcijanie, którzy stali na rozdrożach wiary. Były też osoby zdeklarowane jako niewierzące. Raz nawet miałam przyjemność prowadzić ciekawe rozmowy z młodymi adeptami buddyzmu. Okazało się, że ode mnie dowiedzieli się na temat buddyzmu więcej niż w swojej wspólnocie Lekcje etyki to zazwyczaj spotkania kameralne. Dwie albo trzy osoby czasami. Trudno prowadzić taką lekcję komuś, kto przyzwyczajony jest do lekcji z dużą grupą. Podczas spotkania światopoglądowego z kilkoma osobami nie ma szans na anonimowość i brak osobistego kontaktu. I to chyba też wzbudza niechęć nauczycieli do prowadzenia etyki.

    Mój wniosek z prowadzenia lekcji etyki po tych kilku latach jest następujący: są to bardzo potrzebne lekcje. I trzeba je prowadzić. Nie powinny być konkurencją dla katechezy. A czego uczyć? Nie zgadzam się z opiniami, że trzeba zdystansować się do absolutu i nie deklarować się światopoglądowo. Wartości są stałe i niezmienne, ale ludzie nie mają do nich stałego i niezmiennego stosunku.  Wystarczy zajrzeć do pism filozofów starożytnych i porównać je z wartościami, o jakich mówi chrześcijaństwo. To już jest materiał na wielogodzinne dyskusje etyczno-filozoficzne.

    Ech, długo by można narzekać i analizować.

    Małgorzato, może weźmy się do roboty i napiszmy porządny podręcznik z załącznikiem p.t. super konspekty lekcji etyki? 😉 Filozof i teolog na pewno znajdą złoty środek w tym bałaganie idei i pomysłów.

    Pozdrawiam

    J.

    Pozdrawiam

     
    Odpowiedz
  2. Malgorzata

    Piszę nie tylko teoretycznie

    Jolu!

    Dziękuję za potwierdzenie moich spostrzeżeń ze strony praktyka. Ja zresztą też nie piszę czysto teoretycznie. Swoje doświadczenia z pięcioletniego nauczania etyki w protestanckim liceum opisałam kiedyś w tekście Czego zazdroszczę protestantom?

    A co do propozycji wspólnego pisania podręcznika – nie odmawiam. Może warto byłoby zaprosić również innych byłych lub obecnych nauczycieli etyki, aby podzielili się w Tezeuszu swoimi doświadczeniami. Może uczniowie zechcą podzielić się swoimi oczekiwaniami odnośnie lekcji etyki albo osoby, które uczęszczały na takie lekcje, napiszą, czy coś wartościowego zyskały, czy też był to dla nich czas stracony….

     
    Odpowiedz
  3. zibik

    Dialog światopoglądowy !

    Czytając Pani komentarz uznałem, że zasługuje na wyróżnienie, ten fragment :  "Uczniowie widzieli naszą współpracę i mieli okazję uczestniczyć w lekcjach światopoglądowego dialogu."

    Ponieważ czytelnicy, użytkownicy i współtwórcy portalu "Tezeusz", też mają okazję zobaczyć indywidualne starania i naszą współpracę, oraz aktywnie uczestniczyć w lekcjach i w dialogu światopoglądowym. 

    Pogląd na świat mamy wszyscy, jednak zanim przybierze on postać mniej lub bardziej przemyślaną, uzasadnioną, odpowiedzialną i kompletną tj. dojrzałą. Podlega różnym uwarunkowaniom, z których należy wyróżnić najbliższe nam środowisko. A więc naszych rodziców, pozostałe osoby bliskie, znajome, także rówieśników, opiekunów, osoby duchowne, katechetki i nauczycieli.

    Współcześnie coraz więcej zwolenników zdobywa tzw. nieokreśloność światopoglądową, głównie z powodu zbyt ogromnego wachlarza propozycji światopoglądowych i braku jednoznacznych kryteriów ich oceny. To najczęściej powoduje powszechną dezorientację i selektywno-pragmatyczne traktowanie owych propozycji.

    Aspiracje, a nawet pretensje, do kształtowania, bądź narzucania nam poglądu na świat zgłaszają nie tylko przedstawiciele nauk ścisłych, czy humanistycznych, lecz także propagatorzy różnych ideologii, twórcy subkultur, oraz dysponenci mediów – środków masowego przekazu informacji i reklam.

    W tym dostrzegam największe zagrożenie, któremu podlegamy również my katolicy i chrześcijanie. W tej sytuacji pilną potrzebą wydaje się precyzyjne określenie treści i znaczenia chrześcijańskiego poglądu na świat. Jego źródłem i wyróżnikiem jest, oraz zawsze powinna być, prawda o Bogu, jako Stwórcy i Źródle istnienia całej rzeczywistości, także dobra nowina o Jezusie Chrystusie, oraz cała prawda o Jego Kościele Św.

    Wg. mnie katolicka odpowiedź na egzystencjalne pytania człowieka jest doskonałym punktem wyjścia, do autentycznego i owocnego dialogu z wszystkimi osobami prawymi i poszukującymi prawdy, choć podzielającymi aktualnie odmienne poglądy i przekonania.

    Z poważaniem Z.R.Kamiński

     
    Odpowiedz
  4. Halina

    Etyka, to przede wszystkim poważny dział filozofii

    bez którego nie można zrozumieć współczesnej cywilizacji. Etyka, jest przede wszystkim filozofią praktyczną. Wymaga więc od nauczyciele pewnych, określonych kompetencji, wiedzy z zakresu logiki, filozofii, psychologii moralności, psychologii rozwojowej, etyki społecznej, osobowej , dydaktyki etc. To fakt, że często bardzo przypadkowi ludzie podejmują się nauczania tego tak ważnego przedmiotu. Młodzi ludzie poszukują realnych punktów,  do których mogliby się odnieść. Dlatego najbardziej zainteresowani są etyką w działaniu. Wielość ról jakie  człowiek przyjmuje we współczesnym świecie, może wpływać na powstawanie wątpliwości, jakie reguły etyczne należy zastosować. Najchętniej więc omawiają sytuacje problematyczne etycznie, czyli problem wyboru jednego z dwóch rozwiązań zastosowań w danej sytuacji. Młodzież należy zapoznać nie tylko z filozoficznymi koncepcjami etyki, ale i umieć pomóc w rozwiązywaniu etycznychy dylematów. Priorytetową  sprawą jest nauczenie młodych ludzi odpowiedzialności za swoje czyny, przejawiające się w ponoszeniu  za nie konsekwencji. Poza tym ,celem etyki jest kształtowanie postaw życiowych. Nauczyciel winien znać nie tylko systemy etyczne od czasów starożytnych, po współczesność, ale ukierunkować myślenie na etykę uniwersalną, ogólnoludzką, obejmującą każdego człowieka bez względu na wyznawany światopogląd. Roztropne traktowanie etyki, polega na przyjęciu we wszystkich sytuacjach wzorca człowieka przyzwoitego.

    Czy katecheta, teolog, ksiądz powinni nauczać etyki? Kojarzy mi się to z sytuacją, kiedy operację chirurgiczną miałby wykonać lekarz pediatra, a nie chirurg. To przecież nic takiego-obydwaj są lekarzami.

    Niedawno ważna osoba w naszym państwie powiedziała, iż jest tylko jedna etyka-etyka katolicka, kto nie jest katolikiem przestaje być etyczny. Mam poważne i uzasadnione obserwacją obawy, iż katecheta i ksiądz, którzy opierają swój byt w szkole na tym , iż są osobami, których obowiązkiem jest krzewienie wiary i etyki katolickiej- nie potrafią bezstronnie spojrzeć i krytycznie rozważać kontrowersyjne jej tezy. Wiadomo jakie jest stanowisko etyki katolickiej w sprawie antykoncepcji, in vitro, homoseksualizmu etc. Jaką wolność intelektualną może zapewnić człowiek związany zawodowo i doktrynalnie z naukami KRK.?

    Tak jak wprowadzono religię tylnymi drzwiami, instrukcją ministra, a nie ustawą -przy dużym oporze społecznym. Należy ją teraz wyprowadzaić tam, gdzie jej miejsce-do sal katechetycznych. Wprowadzenie etyki ma jedynie bronić szkolną katechezę przed zarzutem o łamaniu konstytucyjnych praw obywatelskich. Lepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie filozofii z dodatkową liczbą godz. etyki i religioznawstwa.

    Dobrym podręcznikiem do Etyki jest: Etyka LO kl I-III Podręcznik 2008; J. Kapiszewski, P. Kołodziński; Operon

    oraz Program nauczania Etyka Liceum Ogólnokształcące, wyd. Pedagogiczne Operon; P. Kołodziński

    http://www.rp.pl/artykul/19,249545_Ksieza_beda_uczyc_religii_i_etyki_.html

     

     

     
    Odpowiedz
  5. jorlanda

    Wydaje mi się Halino,

    że młodzież szukan a lekcjach etyki konkretów i odpowiedzi. Twoje wątpliwości na temat uczenia etyki przez osoby związane z katolicyzmem są uzasadnione, ale nie do końca się z nimi zgadzam. Na moich lekcjach często dyskutowaliśmy o praktyce związanej z takimi zjawiskami jak antykoncepcja, aborcja, eutanazja, homoseksualizm. Rozmowy o poglądach na małżeństwo, na to jak wychowywać dzieci utwierdzają mnie w przekonaniu, że współczesna młodzież jest TOTALNIE zagubiona. Najsensowaniejsze odpowiedzi i rozwiązania zawsze wysuwali ci uczniowie, których sytuacja w domu jest stabilna. To pokazuje, ze ważne są autorytety i jednak ustalone wartości. A nie poszukiwanie na oślep – nawet nie wiem jak szeroka wiedza filozoficzna nie daje tak wielu cennych wskazówek, jak dobry przykład, najlepiej z domu rodzinnego wyniesiony.

    To co napisał Pan Z. (no nie mogę zapamiętać jak Pan ma na imię, bardzo przepraszam) to prawda – ludzie dystansują się od określania raz na zawsze swojego światopoglądu. A ci, którzy się tego nie boją, często posądzani są o fundamentalizm albo brak szerokich horyzontów myślowych. To chyba temat na dłuższą refleksję.

    Na lekcjach etyki ważne jest nie tylko filozofowanie i wsadzanie kija w mrowisko poglądów i opinii różnych. Ważne, by nauczyciel był osobą wiarygodną, praktycznie stosującą w swoim życiu zasady przyzwoitości, jak to wyżej napisał mój przedmówca.

    Ciężko oczywiście być autoryteme przez 45 minut 2 razy w tygodniu. Ale w rozmowach z uczniami często padają pytani: a co Pani by zrobiła w tej sytuacji? Potem jest pytanie dlaczego?

    Zawsze okreśłałam jaki mam światopogląd, nie narzucając przy tym nikomu gotowych rozwiązań. Mogłam też czasem tłumaczyć jak pewien problem wygląda z punktu widzenia chrześcijańskiego, muzułmańskiego, buddyjskiego czy hinduskiego. W ramach powtórki materiału robiłam lekcje p.t. co by na moim miejscu zrobił (Arystoteles, św. Tomasz z Akwinu, Kant, Chrystus, Budda, Mahomet). Sami potem oceniali, co im bardziej do rozsądku przemawia. Staram się uczyć racjonalnego i logicznego myślenia o skutkach podejmowania decyzji moralnych. Nie każdemu to przemawia do rozsądku, Niektórzy wprost mówili, żem zimna jak głaz hehe. Ale z kolei inni cenili tę czasami stanowczą i pozbawioną emocji wiwisekcję na poglądach, racjach i "jedynie słusznych rozwiązaniach".Trudne to były czasem lekcje… dla mojego wewnętrznego spokoju sumienia.

    Pozdrawiam

    J.

     
    Odpowiedz
  6. Halina

    Moralności niech się uczy dziecko od wszystkich dorosłych

    -rodziców, nauczycieli, katechetów, księży, pastorów, gdyż nie wątpię, że każdy może być człowiekiem moralnym. Jednak Jolu zdania nie zmienię, że etyki powinni uczyć profesjonaliści-czyli filozofowie etycy, psychologowie etycy, ew .teologowie etycy ,nie związani ze szkolną katechezą.  Chyba, że jest to liceum katolickie-nie ma  wtedy problemu. Nauczyciel katecheta nie będzie musiał zaprzeczać sam sobie. Ja  osobiście  nie wyobrażam sobie tego, że na jednej lekcji szerzyłabym pogląd  o jedynie słusznej wierze i etyce katolickiej, a na drugiej objaśniać zbiór rożnych stanowisk normatywnych opartych na odmiennych koncepcjach człowieka, świata, ludzkiej wolności. Tłumaczyć młodym ludziom stanowiska etyczne Hume’a czy Milla, które formułują normy moralne, iż można być przyzwoitym , prawym człowiekiem i bez odwoływania się do Boga i Kościoła.

    Etyka zawodu nauczyciela wymaga, by postępował etycznie,  nauczał w oparciu o rzetelną wiedzę i autorytet w praktycznym działaniu, a nie nauczał pokrętnie. Zasada uczciwości jest jedną z podstawowych ,powszechnych reguł etycznych, obowiązujących wszystkich ludzi bez wyjątku.  Chyba nikt nie zaakceptowałby takiej propozycji, że uczciwy ateista może być dobrym katechetą. Wystarczy już, iż etyki naucza się na jedynie słusznym podręczniku prof. księdza Szostka, gdzie jasno jest określone stanowisko jeżeli chodzi  np.o stosowanie prezerwatyw. Autor nie ukrywa pisząc np. " ..a do czego MY się odwołujemy, gdy dyskutujemy na tematy moralne z niewierzącymi, ? str. 33. Oczywiście dalsze częsci podręcznika sugerują do jakiej etyki należy się odwoływać.  Myślę, że ksiądz czy katecheta nie ma takiej swobody, by rozmawiać z młodymi ludźmi o wszystkich dylematach moralnych, czy analizować obiektywnie postawy etyczne.

    pozdrawiam

     
    Odpowiedz
  7. zibik

    Etyka katolicka !

    Wg. o.J. Woronieckiego : "Etyka katolicka jest w swojej istocie etyką uniwersalistyczną i ogolnoludzką (czyli majacą charakter normatywny dla wszystkich ludzi). Ponieważ stanowi syntezę wyników myślącej ludzkości, dokonaną szczególnie przez Arystotelesa i św. Tomasza. Im przede wszystkim etyka katolicka zawdzięcza swą zdolność do dalszego rozwoju.

    A zatem jest to etyka wywodząca się ze świata starożytnego, oświecona, umocniona i rozpowszechniona w świecie, przez Kościół katolicki. o.J. Woroniecki więc nie nadaje etyce katolickiej charakteru stricte wyznaniowego, ponieważ jej początki, korzenie siegają m.in. Arystotelesa, który przecież chrześcijaninem nie był.

    Etyka ta : „jest twórcza i pozytywna, a nie tylko negatywna i zapobiegawcza, ponieważ stawia przed człowiekiem wielkie ideały dobra.” Celem nadrzędnym etyki katolickiej jest uświęcenie i zbawienie naszej duszy – życie wieczne.

    Pośrednimi celemi są : stałe motywowanie i mobilizowanie nas, do urzeczywistniania człowieczeństwa Syna Człowieczego – Jezusa Chrystusa. Stawanie się bytem, stworzeniem wielkim, prawym i cnotliwym, czyli skutecznie i efektywnie realizującym dobro, a nawet dobrobyt współdziałając z innymi. W ten sposób spełniając się, jako osoba wyjątkowa, wzorowa w sensie etycznym i moralnym.

    Kolejną cechą etyki katolickiej jest jej nie kwestionowana, oraz sprawdzona w dziejach ludzkości wartość wychowawcza (formacyjna). Zajmuje się ona nie tylko czynami dobrymi lub złymi, lecz przede wszystkim stałymi usposobnieniami, czyli naszymi sprawnościami, uzdolnieniami, co czyni ją, jak najbardziej pożądaną, użyteczną i ludzką.

    Wnika ona, do naszego wnętrza m.in. rozumu, psychiki, sumienia, ponieważ ma charakter wybitnie podmiotowy, personalistyczny, osobowościowy. Etyka liberalna lub nowożytna, zajmuje się, tylko naszymi dokonaniami, czynami.

    Etyka katolicka ma również charakter rodzinny, społeczny, a nawet narodowy, ponieważ życie moralne osoby może być w pełni zrozumiane i zrealizowane, tylko w ramach wspólnoty, społeczeństwa – w nich może doskonalić się, weryfikować i dojść ostatecznie, do pełnego rozwoju.

    W cywilizacji łacińskiej, (czyli w stylu i metodzie życia zbiorowego, w obrębie której ukształtowała się nasza wiara i kultura). Możliwe jest racjonalizowanie rzeczywistości na przestrzeni dziejów, rozwój i istnienie naszego narodu – wspólnoty ducha (religii), nauki i kultury. Etyka katolicka obok prawa rzymskiego i filozofii klasycznej jest fundamentem życia społecznego wielu państw w świecie.

    Wg. mnie w znacznej mierze, od tego, czy zasady etyki katolickiej będą przestrzegane, zależy pomyślność (dobrobyt) narodu. Jeśli według jej zasad egzystują obywatele i uprawia się politykę, państwo właściwie rozwija się, wzrasta moralnie i duchowo, a zarazem gospodarczo, ekonomicznie i politycznie. Natomiast gdy etyki tej brak lub gdy jest w głębokiej defensywie. Mamy do czynienia z totalnym upadkiem zarówno moralnym, gospodarczym i politycznym. Otwiera się pole (przestrzeń) do ekspansji, dla innych cywilizacji, bądź ideologii , czy subkultur, w których brak prymatu etycznego. Historia Polski jest tego najlepszym przykładem.

    Oto dwa podstawowe powody postulatu obecności etyki katolickiej w życiu prywatnym i publicznym: uniwersalistyczny (nie tylko religijny) charakter, oraz gwarant, a nawet konieczność pomyślnego rozwoju obywateli, społeczeństwa i państwa we wszystkich dziedzinach, nie tylko egzystencjalnych, ekonomicznych i gospodarczych.

    Jan Paweł II w 1995 r. w Skoczowie powiedział, że  : "kwestią kluczową, dla dzisiejszej Polski jest ład moralny." – Słowa te są ciagle aktualne.

    Z poważaniem Zbigniew.R.Kamiński

     
    Odpowiedz
  8. jorlanda

    Halino, napisałaś…

    Nauczyciel katecheta nie będzie musiał zaprzeczać sam sobie. Ja  osobiście  nie wyobrażam sobie tego, że na jednej lekcji szerzyłabym pogląd  o jedynie słusznej wierze i etyce katolickiej, a na drugiej objaśniać zbiór rożnych stanowisk normatywnych opartych na odmiennych koncepcjach człowieka, świata, ludzkiej wolności. Tłumaczyć młodym ludziom stanowiska etyczne Hume’a czy Milla, które formułują normy moralne, iż można być przyzwoitym , prawym człowiekiem i bez odwoływania się do Boga i Kościoła.

    A ja sobie wyobrażam. Znam przyzwoitych ateistów i nie mam do nich pretensji, że jeszcze nie poznali Boga. Pamietajmy, że wiara jest łaską. A nie efektem zdobywania wiedzy czy umiejętności modlitewnych. Inaczej dawno już wszyscy by byli wierzący.

    Mogę tak przedstawiać problem, jak piszesz, nawet zrobić reklamę ateistom budjącym mosty porozumienia między wierzącymi i niewierzącymi, nie angażując w to mojej religijności. Zawsze jednak na końcu stawiam pytanie o wartość danej postawy życiowej i co z niej wynika. Staram się pokazać moim rozmówcom, uczniom, studentom, że wiara czy niewiara musi iść w parze z wiedzą i myśleniem. Że wiążą się te stany z moralnością, z decyzjami etycznymi, które mają konsekwencje nie tylko indywidualne, ale też społeczne. Warto wiedzieć coś na temat historii ateizmu, tego jak się zaczęły te wszystkie awantury o aborcję czy eutanazję. I jeszcze zabarwić to starożytnością, która wcale nie miała na wszytko gotowych rozwiązań. To pokazuje ciągłość myśli i idei ludzkośći i umieszcza umysły młodych ludzi w szerszej perspektywie. I pomaga myśleć. A nie tylko czuć, przyswajać pierwsze lepsze opinie z gazety czy z TV i wygłaszać poglądy będące zlepkiem tego, co udaje im się zrozumieć z rozmów dorosłych.

    Ostatnio wykładając buddyzm mówiłam o wątpliwościach badaczy co do tego, czy jest to system filozoficzny czy religia. Nie przedstawiałam ostatecznej interpretacji. I też otrzymałam pytanie o techniki medytacji zen. Odpowiedziałam, a niektórzy uznali że chyba jestem buddystką, skoro tak szczegółowo i przekonywująco o tym opowiadam. Pośmialiśmy się serdecznie. Czy mam o tym nie uczyć, skoro jestem praktykującą chrześcijanką? Mogę o tym opowiedzieć, polecić lektury, wskazać miejsca i ludzi, gdzie są profesjonaliści. Ale zawsze przy tym podkreślam, którędy ja idę. Bo tego wg mnie wymaga odpowiedzialność nauczyciela, który prowadzi lekcje czy spotkania poświęcone wartościom, zwłaszcza z różnych kręgów myśli duchowej. Już nie mówiąc o tym, że w mojej sytuacji warto być wiernym Chrystusowi 😉

    Znam taki jeden dowcip o Panu Jezusie. Bardzo podoba mi się ta historyjka i chyba pasuje do naszej dyskusji. Nie wiem czy go już gdzieś tu na Tezeuszu nie pisałam. Najwyżej się powtórzę. Pan Jezus postanowił zobaczyć mecz piłkarski. Usiadł na trybunie mniej więcej pośrodku, między dwiema grupami kibiców przeciwnych drużyn. Za każdym razem kiedy padł gol, Pan Jezus bił brawo i cieszył się. Niezależnie od tego, która z drużyn wbijała piłkę do bramki. Dłuższy czas przyglądali się temu dwaj kibice siedzący za nim. Byli oburzeni i z niedowierzaniem kiwali głowami. W końcu jeden z nich szepnął do drugiego: To chyba jakiś ateista…

    Ale to tak na marginesie naszej rozmowy o etyce w szkole.

    Pozdrawiam JŁ

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code