Czyńcie, cokolwiek wam powie…

Rozważanie na II Niedzielę Zwykłą, rok C1

Pośród narodów głoście chwałę Pana! (Ps 99,1) Głoście, gdziekolwiek jesteście i cokolwiek robicie! Chwalcie Pana!

Pan Bóg w moim odczuciu pragnie od nas przede wszystkim uwielbienia i radości. Zawsze i wszędzie, cokolwiek by się nie działo, Boga należy chwalić. Choć jest ciężko i trudy Cię dobijają – chwal Pana, gdyż jak już wielokrotnie pisałem, to, co Cię spotyka, jest potrzebne, aby Cię umocniło! Dziękuję Ci, Panie, za trudy, ciężary i przeszkody, które mi dałeś… Tak, dziękuję Ci i uwielbiam za to, że we mnie wierzysz, że to przejdę! Z Twoją pomocą!

Izajasz mówi mi, że Pan nie spocznie, póki Ciebie nie „zdobędzie”, póki Tobie nie przywróci pierwotnej chwały, godności ludzkiej – człowieka stworzonego na Jego obraz i podobieństwo. Pan daje obietnicę szczęścia wiecznego i ziemskiego za oddanie się Jemu! Panu naprawdę zależy na Tobie! On chce się Tobą, Twoim szczęściem cieszyć razem z Tobą! Powiem Ci więcej. On się cieszy z Ciebie bardziej niż ktokolwiek na Ziemi! Pan da Ci szczęście zarówno wieczne i ziemskie! Tylko mu zaufaj! Oddaj mu się, a nie będziesz nigdy sam! No, dobra, możesz być celibatariuszem, lecz nigdy nie będziesz sam! Bo będzie Bóg, Jezus Chrystus, Syn Boga Żywego, który… jest i będzie z Tobą nawet wtedy, gdy postanowisz odejść! Ty możesz go zawieźć, On Ciebie nie!

Jeśli jesteś kobietą, to weź sobie do serca to słowo odnośnie bycia Oblubienicą! Bóg Cię kocha! Żaden facet na tym świecie nie będzie Cię tak kochać! Jeśli jesteś facetem hm.. No, my nie lubimy, jak nas kocha drugi facet (oprócz zdrowej męskiej przyjaźni), więc miej świadomość, że On jest jak przyjaciel, który zawsze zrobi wszystko, by uratować Tobie tyłek i uczynić Cię szczęśliwym! On jest Twoim władcą, królem, który obdarza Cię swoistym ziemskim majątkiem i każe Ci być jego rządcą, daje Ci dobra, które masz obowiązek pomnożyć! Warunek jest taki: musisz Mu służyć i być Jego!

Ta obietnica potwierdza się w Ewangelii Janowej. Swoją drogą, jaki to był równy gość ten Jezus! Zabrał swoją bandę na weselicho i zafundował im jakieś 400 litrów wina. I niech mi teraz ktoś powie, że chrześcijanin to musi być asceta! Nie musi, lecz z głową ma z dóbr doczesnych korzystać. Pomijając jednak tę dygresję, uwagę trzeba zwrócić właśnie na owe stągwie. To były olbrzymie zbiorniki na wodę, której w tych okolicach brakowało. Ta woda była dla ludzi czymś wielkim, była ich dobrem. Była poniekąd ich jedyną szansą na przeżycie. Lecz oni tę drogocenną wodę oddają Jezusowi, by zwykła woda stała się wybornym winem! Oddają wszystko, co mają, metaforycznie oddają swoje życie Jezusowi, a ten niemal natychmiast obdarza ich tym, na co wskazuje metafora wina – szczęściem!

Tak więc oddajmy życie Jezusowi, oddajmy wszystko, co mamy! Bóg na pewno da nam szczęście! To prawdziwe szczęście! Nie oznacza to, że będzie łatwo, lekko i przyjemnie! Nie! Ja tak nie mam! Ale jestem szczęśliwy! Bo wiem, że te trudy mają głęboki sens, są po to, bym był coraz lepszym człowiekiem! Dlatego chwalę i uwielbiam Pana!

Czytając fragment listu Pawła, na myśl przychodzi mi książka J. I. Packera „Poznanie Boga”, którą polecił mi pan Kazimierz. Nie pamiętam dokładnie cytatu, lecz myśl. Chodzi o początek książki, w którym autor zaznacza, że my, ludzie lubimy fajerwerki, lubimy cuda itd. Lecz nie tędy droga! Drogą jest ten, którego mocą czynimy cuda i od którego pochodzą inne, choć mniej spektakularne, lecz konieczniejsze charyzmaty typu rozeznanie. Po co Ci uzdrawiać, jak nie wiesz, kim w życiu być?. Tak więc nie martw się, że nie uzdrawiasz, martw się lepiej tym, że nie możesz rozeznać swojego powołania!

Chciałbym zakończyć to rozważanie modlitwą św. Ignacego, którą odmawiam codziennie, zanim ruszę się z wyra:

                                                  Zabierz, Panie, i przyjmij

                                                      całą wolność moją,

                                                    pamięć moją i rozum,

                                                          i wolę mą całą,

                                              cokolwiek mam i posiadam.

                                                Ty mi to wszystko dałeś.

                                                  Tobie to, Panie oddaję.

                                                  Twoje jest wszystko.

                                              Rozporządzaj tym w pełni

                                                    wedle swojej woli.

                                                      Daj mi jedynie

                                                  miłość Twą i łaskę,

                                            albowiem to mi wystarcza.

                                                                 Amen.

Cud_w_Kanie.jpg

Rozważania Niedzielne

 

Komentarze

  1. wykeljol

    Mężczyźni

    Pięknie to napisałeś i od serca Wojciechju-Wojtasie!

    Aliści myśle, ze w tym wszystkim jest jakis męski bzik, odchył, nie wiem jak się to teraz fachowo nazywa w slangu młodzieżowym. Jesli codziennie, jak ten dzielny wojak, Ignacy oddajesz Panu swoje życie, mozesz utozsamić się z wasalem, który oddaje swoje życie Suwerernowi i chętnie za niego umrze, jesli trzeba. Cudownie tę relację oddał Tolkiem w związku Froda i Sama. Odwołując się tylko do analogii przyjaciela mówisz o wiele, o wiele za mało! Spokojnie  najbardziej męski facet może kochać Tego Faceta, bo w nim męskośc zewnętrzna jest tym, co przeznaczone dla świata, a i tak przecie niektórzy zarzucają, że niemęski jest i kobiecy bardzo w swoim pddaniu sie, w swojej uległości, w swojej miłosci nawet. Trzebaby dogłebnie przemyslec czym własciwie jest męskość w swojej pełni. I po drugie- czy rzewczywiście Bóg jest mężczyzną? przeciez to ograniczenie, a On nie ma żadnych ograniczeń. Jest i Ojcem i Matką i męzczyzną i kobietą zarazem, bo tak nas stworzyl na swój obraz i podobiestwo. RAZEM> jako współdopełnienie-sam zaś jest Pełnią. Jezus rodząc się jako człowiek przyjął płeć, gdyż ona była dla niego ograniczeniem podobnie jak samo człowieczeństwo.  Jeśli zaś stał się mężczyzna- to może On własnie i tylko On powinien byc wzorem dla mężczyzn? I co? zadnej szabelki, żadnego tam gniewnego:muszę rzadzic, panowac, bic sie, walczyc…jest spokój i miłośc.Tylko raz jest gniew. No więc..?.A poza tym pragnę przypomniec, że zabrał ze sobą kilku zaledwnie(to było kilka dni po chrzcie, nie mieł jeszcze wielu uczniów) i nie dla nich,a w każdym razie nie tylko dla nich  było te 400 litrów wina, choć pewnie popili tęgo i na zdrowie! Oraz pragnę przypomniec, że być moze nie mieliby winka pod dostatkiem, gdyby nie…Kobieta. Amen.

     
    Odpowiedz
  2. modem1990

    @Pani Jolu

    Przepraszam, że tak późno odpisuję!

    Znaczy ja Boga kocham tylko my faceci mamy inną psychikę owszem my kochamy ale nie mówimy o tym! W sensie pewne słowa ciężko przechodzą przynajmniej mi wypowiedzieć… Swojego przyjaciela też w jakiś sposób kocham ale mu tego nie powiem! Tak samo Sam – Frodo! Oni też w jakiś sposób sie kochali przyjaźń to najdoskonalsza miłość bo pozbawiona pożądania! Ta relacja ma mnóstwo dowodów na ich miłość – przyjaźń lecz faceci sobie spraw oczywistych nie mówią! Nie mamy takie potrzeby,,, tak mi sie wydaje.

    Wiem mówienie o przyjaźni wobec Boga jest pojęciem zbyt małym ale na tyle mnie stać by tak to określić, a pewnie jest to coś wiecej!

     

    Owszem Bóg nie ma płci lecz ja go nazywam Ojcem czyli jest rodzaju męskiego. Tak to rozumiem… Lecz raczej nie chcę sie zajmować naturą Boga nie zajmuję się tym. Traktuję Boga jak Ojca i taki układ mi pasuje. Nie mam potrzeby go inaczej nazywać.

    Tak Jezus jest dla mnie ideałem mężczyzny! Tylko właśnie kobiety go zdeformowały jako mężczyznę podkreśla się tylko to, że był łagodny! A guzik prawda wystarczy dokładnie poczytać i można zobaczyć jakim gierojem był Jezus! To on obrażał faryzeuszów – nazywając ich "plemiem żmijowym" to była wielka obraza! Jezus panował!! Panował przede wszystkim nad złymi duchami! Panował nad złem! Nie ulegał pokusom! Był mocarzem! Panował nad sobą. Panował też nad innymi ludźmi – był przywódcą liderem – był mistrzem. Bycie dojrzałym liderem/mistrzem to właśnie bycie nim a nie gadanie o tym, że chce sie być liderem. Ojciec jest głową rodziny, jest liderem czy tego chce czy nie i Jezus uczy jak być przewodnikiem jak dbać o swoje owce 🙂

    Jezus był agresywny! Tak i agresja jest dobra!! Zła jest przemoc! Ale agresja jest dobra! Owszem nie walczył szabelką itd ale Jezus pociaga i mówiąc o walce mam na myśli walkę przede wszystkim duchową!

    Wie Pani jaki wizerunek Jezusa uwielbiam Jezusa idącego na golgotę w filmie Pasja, jak broczy krwią jak jest zmęczonym jak ma człowieka serdecznie dosyć ale z miłości i posłuszeństwa Bogu idzie! Walczy! Duchowo ale walczy nie poddaje sie! I to jest Jezus jakiego kocham, podziwiam! I Ja też chce walczyć tzn iść pełnić wolę Ojca tak jak On!

    Myślę, że wyjaśniam to dość zrozumiale :). A co do wina to sie zgadzam w sumie to nie wiem dlaczego wpadłem na tą dygresję podczas pisania rozważania

    Pozdrawiam

    Wojciech!
     

     
    Odpowiedz
  3. wykeljol

    Mężczyzna

    Tak, to piekne, co piszesz.

    Ja tylko przeciwstawiam się dwom sprawom :

    1.po  pierwsze to nie kobiety rozmyly obraz Jezusa i nie one w dużej mierze są aurtorkami pobożnych, a ckliwich nie do wytrzymani pieśni. To jest zinfantylizowanie wiary i relacji wierny- kapłan i zdaje sie, że mężczyźni konsekrowani mieli w tym swój duzy udział, gdy sami odeszli od wzoru, jakim był Jezus. Poza tym łatwiej im było władać infantylnymi owieczkami(i kobietami i meżczyznami) stojąc na pozycji panującego i wszechwiedzącego pasterza. Im mniej duchowej siły, im bardziej sami byli (i są) infantylni i niedojrzali, tym chętniej widzieli(widzą, chcą widzieć)w  wiernych posłuszne i nieco opóźnione w rozwoju dzieci, za to o wrażliwych"serduszkach". Elementarny brak szacunku i paternalizm, który wkurza tak samo obie płcie. Mężczyźni, jako bardziej niecierpliwi i zapalczywi, jako bardziej w społeczeństwie znaczący, jako ci, którzy w dużej mierze zawłaszyli przywództwo, organizację, władzę nie bardzo mogą to znieśc. Szybciej się wykruszają. Kobiety są bardzo cierpliwe i bardzo wytrzymałe i o wiele pokorniejsze- po prostu robia co do nich nalezy(a należy barrrdzo wiele) nie przywiązując do tego większej wagi, nie musząc mieć dopieszczonego ego. Łatwiej otwieraja się na rzeczywistośc kontaktu z sacrum ( KObiety pierwsze były przy grobie, pierwsza kobieta zobaczyła Zmartwychwstałego), a społeczne uwarunkowania przez wieki sprawiły, że choc często silniejsza i odważniejsza od mężczyzny, kobieta jest bardziej skłonna do posłuszeństwa. No i wzorzec kobiecości nie przeszkadza jej w okazywaniu uczuc, którymi meżczyzna woli się udusic, niż je okazać(czemu? czego się boi?).

    PO drugie-wizja Jezusa.

    On panował  nad sobą i nad duchami. Ludzi obdarzał ogromną miłością(i zaraz o tym), choć przejawem tej miłosci był czasem  gniew; słuszny gniew.(raczej gniew, nie agresja). To rzeczywiscie postac pełna mocy i wówczas, gdy gromi nieczyste duchy i wówczas, gdy gniewnie lży faryzeuszy i gdy powrozem wypędza ze świątyni kupców, ale także gdy przeciwstawia się bardzo spokojnie tłumowi chcącemu ukamienowac cudzołożnicę, gdy naraża się ciągle kapłanom, na przykład mówiąc,że jest synem Bożym(bardzo spokojnie), a także gdy płacze(PŁACZE!!!!) nad umarłym Łazarzem i gdy wzrusza sie głęboko. A także, gdy ODDAJE swoje zycie, gdy POZWALA się związać, popychac, opluwać, bic, a wreszcie nie ulega największej pokusie i nie schodzi z krzyża(choć mógłby lekko), mimo cierpienia i drwin.  O wiele łatwiej jest okazać męskość  unosząc się gniewem, rozkazując, bezposrednio okazujac swoja siłe, bo w ten sposób naturalnie daje się upust  testosteronowi; o wiele trudniej o moc ducha, spokojna siłę, która pozwala płakać, mówić kocham, kochac, poddawać sie cierpieniu z miłosci. Słowo miłośc zdewaluowało się zresztą i często oznacza sentyment i polukrowane serduszko, a dla NIego była to pasja, z jaką żył dl nas i z jaką swoje zycie za nas oddał.  (Tak Bóg umiłował swiat..)

    BArdziej więc w nasladowaniu Jezusa, który jest Panem, naszym Panem, ale tylko wówczas, gdy sami się na to zgodzimy (stoi cierpliwie u drzwi i kołacze, nie wejdzie rozwalajac je pięścią i zapłacze, nie wtydzac sie tego, nad losem zamkniętego za drzwiami), chodzi o dojrzałośc, o prawdę o sobie, o odwagę bycia soba zawsze(także w uczuciach), o poznanie siebie i życie w zgodzie ze sobą. Bez zadęcia, bez rozbuchanego, władczego JA. Mam władac, ale sobą, czy jestem kobietą, czy męzczyzna.

    A jesli mężczyźni maja wrócic do koscioła, to przede wszystkim kapłani muszą stac sie sami dojrzali i męscy. Inaczej będą sie kisic z sentymentalnymi kobietami w słodkiej, infantylnej papce,która z chrześcijaństwm ma niewqiele wspólnego,  a te kobiety, które są w tym z miłości do Boga, muszą to jakos scierpiec. Ale- Bóg mi swiadkiem- czasem żałuję, że nie mam przy sobie szpady!!!!!

    POZdrawiam serdecznie, rycerzu! I zyczę dojrzałości coraz bardziej dojrzałej i meskosci coraz bardziej męskiej; oraz zmiany opcji w stosunku do kobiecosci. Szerokiego spojrzenia, pawłowego na nas, ludzi "nie ma juz meżczyzny ani kobiety, bo wszyscy jestesmy dziecmi Bozymi w Chrystusie" Dzieci Boże odznaczaja się dojrzałościa. .A infantylnych księzy- osmieszać i tyle.

     

     
    Odpowiedz
  4. modem1990

    @Pani Jolu

    Dziękuję za te słowa wiele w nich prawdy i innego spojrzenia na ten temat. Dziękuję. Aczkolwiek to temat bardzo rozległy i można wiele pisać i mówić i nie da się tego tak skończyć póki co dziękuję za te myśli, które muszę sam sobie przemyśleć i poustawiać w głowie.

    Fakt jestem może jeszcze zbyt mało dojrzały by mieć to owo pawłowe spojrzenie…

    Myśle, że moje podejście do kobiet też to sprawa dojrzałości a raczej jej braku lecz dojrzewam i myślę, że dojrzeję ale nic nie dzieje sie od razu…

     

    Pozdrawiam
     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code