Co się dzieje w naszym kraju?

Przyglądam się i przysłuchuję tej całej kotłowaninie na naszej scenie politycznej i już nie wiem, co mam o tym sądzić. Czy to jakaś dziecinada? Czy tylko czysta walka o władzę? Ale w imię czego? Cóż, władza sama w sobie jest pociągająca i porywająca. Być może nie trzeba mieć żadnego powodu, żeby o nią walczyć. Wystarczy ją po prostu zdobyć i mieć. Przepychanki, podjazdy, jakieś gierki, presje, działanie na róznych frontach. Ja się w ogóle pytam, kiedy my w Polsce nauczymy się w końcu rządzić? Prawdopodobnie wygląda na to, że do rządzenia nie wystarczy być tylko wybranym. To, że startuje się w wyborach jeszcze nie oznacza byciem dobrym posłem, ministrem, politykiem. Z drugiej strony mamy takich posłów, jakich mamy. To i tak jest zdecydowana mniejszość w tym kraju. Szczerze mówiąc to nie wiem, czy za 2 czy 3 miesiące poszedłbym do wyborów. Sam się już zniechęciłem. Ale może takie są koszta tej naszej demokracji w powijakach? Tylko jak długo będzie ona jeszcze raczkować? Za dużo pytań się rodzi.

A co dzieje się w moim własnym podwórku? Właściwie nic wielkiego. Po trzech tygodniach przerwy powróciłem do pisania pracy magisterskiej. Idzie niestety jak po grudzie. Trochę już czuję się zmęczony i to pewnie też jakoś odbija się na jakości pracy. Przydałby się krótki przynajmniej odpoczynek od pisania, myślenia, czytania, znowu myślenia, pisania. Mam jednak wrażenie, jakbym wciąż żył na wysokich obrotach (nie obcasach). I chyba coś w tym jest. Na dłuższą metę nie pociągnę… A tu jeszcze czeka mnie kolejna sesja, kilka egzaminów, wyjazd do Irlandii na święcenia Andrzeja, na co już czekam z utęsknieniem. Głównie na spotkanie. Turystyka jakoś nigdy mnie nie fascynowała, co nieraz już mnie zdziwiło.

 

Komentarze

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code