Co robię, gdy nie piszę bloga? (Wpis prywatny)

Małgorzata zrobiła mi dziś wyrzut, że od tygodnia, poza spisywanym Wieczorem Biblijnym, nie napisałem, żadnego bloga. A ją samą dyscyplinowałem ostatnio, by pisała więcej niż w ostatnich miesiącach, co oczywiście z radością zaczęła czynić…Prawda jest dość banalna: jeśli nie piszę bloga, zajmuję się też pisaniem lub przygotowaniem do pisania lub przemawiania, tyle, że gdzie indziej. Skorzystam jednak z zachęty Małgorzaty, by zdyszany nieco odsłonić rąbek prywatności blogera, co – właśnie z braku czasu – ostatnio rzadko czynię.

W marcu i kwietniu napisałem kilka większych tekstów, m.in. recenzję z książki P. Sloterdijka „Krytyka cynicznego rozumu” dla Więzi, pt. „Oświeceni cynicy płaczą”. Potem pracowałem nad Wstępem do albumu o Ruchu „Wolność i Pokój” pt. „Ruch Wolność i Pokój  – Wyzwolona wyobraźnia w natarciu”. Ostatnio przeredagowywałem swoja polemikę z Tomaszem Terlikowskim, też dla „Więzi”, którą zatytułowałem „Ewangelia władzy” (redakcja chyba doda znak zapytania, aby złagodzić tytuł). Dostałem do recenzji kolejną książkę ks. Andrzeja Draguły „Ocalić Boga. Szkice z teologii sekularyzacji” – od wczoraj leży na moim bocznym biurku i domaga się uwagi. W międzyczasie przygotowuję wystąpienie na panelu „Idee Ruchu wczoraj i dziś” z okazji 25 rocznicy Ruchu WiP w Szczecinie, które zatytułowałem „WiP – moro w kolorze tęczy”. A dziś muszę napisać „tezy” do dyskusji seminaryjno-warsztatowej „Wolność a religia”, którą będę moderował na Kongresie Wolności w Warszawie w połowie maja.

Pośród tych „drobiazgów”, jakby w tle, próbuję wymyślić pomysł na własną większą pracę o sekularyzacji i ateizmie. Dlatego zachłannie czytam, niekiedy po raz kolejny, kilka ważnych dzieł, m.in. Hansa Urs von Balthazara „Prawda świata”, Jeana Luc – Marion „Bóg bez bycia” (w świetnym tłumaczeniu Małgorzaty F.), Witolda M. Nowaka „Spór o nowoczesność w poglądach Charlesa Taylora i Alasdaira MacIntyre’a”.

Chwilami myślę, że ja w zasadzie niewiele mam życia poza tym ciągłym myśleniem, studiowaniem i pisaniem. Życie towarzyskie ograniczyłem do minimum: poza rozmowami z Małgorzatą, mechanikiem samochodowym, paniami ze sklepu, obsługą lokali gastronomicznych, basenu i wideoteki. Mając nadzieję, że latem trochę „pohulam”, czyli pospotykam się i pogadam z ludźmi dla samej radości spotkania i rozmowy. Skype’a nie uruchamiałem od dwóch miesięcy, na Facebooku bywam tylko, by wrzucać link do tekstu i potwierdzać nowych znajomych, telefon zwykle mam wyłączony, internet włączam zwykle wieczorami, chyba, ze pracuję nad czymś,

Moje codzienne rozrywki to basen i film w domu, rzadziej w kinie w Krakowie, zwykle na Zakopiance, pyszne piwo pszeniczne  „Paulaner”, odkryte dwa miesiące temu, pizza od Tediego raz w tygodniu. Trochę poganiam z naszymi dwoma psami i czterema kotami, pospaceruję po parku w Rabce.

Jak powiedziałem: prawda jest banalna – żeby dokonać czegoś twórczego i systematycznego choćby na minimalnym poziomie, trzeba niemal wszystko podporządkować pracy. Zwłaszcza, jeśli tak jak ja, jest się człowiekiem skłonnym do wzruszeń, błogiego lenistwa i silnych emocjonalnych przeżyć. (Np. żałoba narodowa wyłączyła mnie z normalnego funkcjonowania prawie na dwa tygodnie, choć napisałem „przy okazji” kilka tekstów.) Podziwiam szczerze ludzi, którzy mają rodziny i jeszcze potrafią coś zrobić niebanalnego: ja na pewno nie dałbym rady.

Coś wkrótce napiszę na Blogach. Mam kilka pomysłów, które nie mogą wprost doczekać się narodzin! Z radością zerkam na nowe teksty i twarze na Blogach Tezeusza.

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code