Chrześcijański złoty środek

Rozważanie na VIII Niedzielę Zwykłą, rok A1
 
 

„Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać.” (Mt 6, 25)

Te słowa zostaną w nieco innej formie jeszcze raz powtórzone w tej perykopie. Muszą być z pewnością ważne. Może są one oczywiste i zrozumiałe dla jakiegoś „współczesnego epikurejczyka”, który „chwyta dzień”, ale jak z Horacjańską sentencją carpe diem mają sobie poradzić matka pięciorga dzieci albo mąż, który spłaca kredyt zaciągnięty na mieszkanie? Jak nie troszczyć się o to, co konieczne dla życia – chleb i wodę? Przecież każdy misjonarz w krajach trzeciego czy czwartego świata wie, że najpierw musi nakarmić i ubrać ludzi do niego przychodzących, a dopiero później może im powiedzieć coś o Panu Jezusie. Mało kto jest w stanie skupić się na modlitwie czy innego rodzaju praktykach duchowych, gdy wszystkie sygnały dochodzące z zewnątrz zagłusza burczenie w brzuchu.

Jezus daje tutaj bardzo proste argumenty. Najpierw zapyta retorycznie: „Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie?”. A nieco później powie jeszcze: „O to wszystko poganie zabiegają”. Z pewnością nie miał zamiaru, aby słowo „poganin” stało się inwektywą, ale chciał pokazać, że chrześcijanin jest przynajmniej o stopień wyżej w drodze do Prawdy. Że od człowieka wierzącego można i trzeba wymagać więcej. Często wystarczy tylko przypomnieć sobie to Jezusowe pytanie i bez słów odejść od komputera czy zrezygnować z biznesowego spotkania, a z radością przyjść do męża, żony, dzieci, bliskich. Gdy uświadomimy sobie, że zachowujemy się jak poganie, celebrując zakupy czy świętując przed telewizorem, chyba łatwiej będzie nam trafić do jedynego i prawdziwego Boga. Bo nie wierzę, że kogokolwiek będzie trzeba długo przekonywać do wyższości Boga czy rodziny nad shoppingiem czy facebookiem. Świat nas omamia i dlatego potrzebujemy jakiegoś bodźca, który zburzy jego pozornie piękną fasadę i doprowadzi do prawdziwego Piękna. Najlepszym bodźcem wywołującym życiowe przemiany jest czytanie Pisma Świętego – wsłuchiwanie się w Żywe Słowo.

Wracają do wyjściowego cytatu – Jezus mówi: „Nie troszczcie się o życie”. No właśnie, bo chrześcijanin powinien funkcjonować w tym świecie, ale z perspektywą na życie wieczne, czyli życie, które nie potrzebuje fizycznego jedzenia i picia. Jezus też mówi: „Nie troszczcie się o ciało”. No właśnie, bo chrześcijanin, który obiera kurs na niebo, musi troszczyć się o duszę. A w jaki sposób najlepiej człowiek wierzący zadba o swoje duszę i życie wieczne? Poprzez przyjaźń z Jezusem. A taką bliskość z Nim dają sakramenty – zwłaszcza Eucharystia – chleb niebiański, pokarm duchowy.

W kontekście spotkania i poznania Jezusa, a także jedzenia i picia nasuwa mi się skojarzenie z innym ewangelijnym fragmentem. Chodzi o spotkanie Jezusa i Samarytanki w Sychar (J 4, 5-42). Otóż ta kobieta przyszła do studni po wodę. Może potrzebowała jej do prania czy ugotowania obiadu. Nie wiemy. Jednak po rozmowie z Jezusem, który obiecuje dać jej taką wodę, po której nie będzie miała już pragnienia, ona zostawia naczynie do czerpania wody i wraca do miasta. Samarytanka obciążona swoimi codziennymi problemami nie ma czasu albo nie potrafi dostrzec rzeczy ważniejszych czy piękniejszych. Podobnie jest z nami zapracowanymi i ciągle zabieganymi. Sytuację odmienia dopiero spotkanie z Jezusem – Jego bliskość i wsłuchanie się w Jego słowa. Wodą żywą, którą obiecuje Jezus, jest Duch Święty, który – gdy tylko zechcemy – ożywi nas i da nam swoje dary.

Pierwsze i drugie czytanie wskazują na olbrzymią miłość Boga do człowieka. Mówią o stałej opiece nad nami i pięknej nagrodzie przygotowanej przez kochającego Ojca. W dzisiejszej Ewangelii Jezus uczy: „Starajcie się naprzód o królestwo Boga/ i o Jego Sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane” (Mt 6, 33). Jezus mówi wprost o zachowaniu odpowiedniej hierarchii. Chrześcijanin musi odnaleźć „złoty środek” (żeby jeszcze raz na koniec przywołać Horacego). Idea aurea mediocritas dla człowieka wierzącego wyraża się w popularnym powiedzeniu: „Jeżeli Bóg będzie na pierwszym miejscu, to wszystko będzie na właściwym miejscu”. Argumentem przeciw Bożej Opatrzności nie może być głód na świecie, bo Jezus zwraca uwagę na sprawiedliwość. Stała się ona jednym z filarów katolickiej nauki społecznej. Ziemia jest w stanie wyżywić wszystkich swoich mieszkańców, ale potrzeba tu jeszcze międzyludzkiej solidarności.

Jezus mówi dzisiaj do mnie: pomyśl o swojej przyszłości (o swoim zbawieniu), zadbaj o swoją duszę. Jezus wyciąga też do mnie rękę i woła mnie do siebie. Daje mi wszystko, co jest potrzebne do Życia – daje mi swoje Słowo i swoje Ciało – daje mi całego siebie. I czeka na mój krok.

Rozważania Niedzielne

kromka-chleba1-25g.jpg

 

Komentarze

  1. Halina

    Pokój jako remedium na zbędne troski

     Napominanie Jezusa Chrystusa, dotyczy tylko tego typu trosk, którym przyświeca jeden cel; mieć, posiadać i zamartwiać się ciągle o stan swego posiadania. Jezus wiedział bowiem, iż nadmierne troszczenie się jest bezproduktywną aktywnością umysłu, która niszczy człowieka  bardziej niż jakikolwiek inny wysiłek. Zamartwiając się przyszłością, troszcząc się o nią nadmiernie, nie zmienimy jej w żaden sposób, ale za to zniszczymy terażniejszość. Przyszłość można zmienić rzetelną pracą, a nie martwieniem się na wyrost. Jezus kieruje naszą uwagę na ptaki, które  troszczą się w sposób prawidłowy o swój byt; pracują bez zamartwiania się. Słowo troska ma wiele znaczeń, w tym przypadku chodzi o jej negatywny wydzwięk. Nawet językowo żródłem tego słowa jest chyba łaciński " tristitia", czyli smutek. Na wszystkie troski Jezus podaje nam " złoty środek"-pokój Boży. " Pójdzcie do mnie wszyscy utrudzeni, a ja dam wam ukojenie dla dusz waszych"-Mt.11;28-33 

    Troszczenie się ma rówież znaczenie pozytywne. Sam Bóg jest zatroskanym Ojcem. Troska wypływa z miłości. Jeżeli nie ma miłości, to zabraknie jakiejkolwiek troski. Człowiek powinien otaczać siebie i innych miłością troskliwą;zarówno swoje życie, które jest darem Boga, jak i ciało, które jest świątynią Ducha. Tylko spotkanie z Prawdziwym Bogiem, pełnym troskliwej miłości, jest ostatecznym horyzontem i pierwszym żródłem właściwych trosk o siebie, i innych. W trosce dochodzi bowiem do głosu ten rodzaj asymetrii w relacjach -przechyłu w stronę dawania, a nie brania. Właściwa troska pobudza do działania oraz daje pokój serca i umysłu. To taka  moja refleksja po przeczytaniu tego tekstu.

     
    Odpowiedz
  2. elik

    Chrześcijański rozsądek.

     

    Tam, gdzie  naprawdę "Bóg jest zawsze na pierwszym miejscu, czy staramy się naprzód o królestwo Boga i Jego Sprawiedliwość"  wg. mnie chyba  trudno rozważać i pisać o złotym środku, czy innym względnym, poprawnym, kompromisowym, lecz nie koniecznie właściwym rozwiązaniu.

    Czy rzeczywiście: "Najlepszym bodźcem wywołującym życiowe przemiany jest czytanie Pisma Świętego – wsłuchiwanie się w Żywe Słowo"?…...

    Wg. mnie "czytanie…., ani wsłuchiwanie się…." nie wywołuje "życiowe przemiany", lecz jedynie może sprzyjać im, a sprawcą życiowych przemian, tych właściwych tj. dobrych (pozytywnych) i pożądanych jest zawsze ON, kiedy my naprawdę, a nie tylko deklaratywnie, czy pozornie "staramy się naprzód o królestwo Boga i o Jego Sprawiediwość".

    Dalej: Samarytanka obciążona swoimi codziennymi problemami nie ma czasu albo nie potrafi dostrzec rzeczy ważniejszych czy piękniejszych. Podobnie jest z nami zapracowanymi i ciągle zabieganymi. Sytuację odmienia dopiero spotkanie z Jezusem – Jego bliskość i wsłuchanie się w Jego słowa. Wodą żywą, którą obiecuje Jezus, jest Duch Święty, który – gdy tylko zechcemy – ożywi nas i da nam swoje dary.

    To chyba nie jest sprawa czasu, umiejętności, ani chcenia, lecz przede wszystkim stanu ducha, wiary i świadomości, czyli inaczej koniecznej ufności, wierności, oddania i zawierzenia Jemu, także dobroczynnej i zbawiennej modlitwy, oraz formacji, mentalności (rozumności) i dobrej woli – pragnienia i starania, a nawet determinacji.

    Wspominam akurat o tym, bo wielu z nas zbyt często usiłuje usprawiedliwiać się brakiem czasu, czy zdolności, umiejętności – tam, gdzie wymagana jest tylko dobra wola.

    Pozdrawiam Pana serdecznie.

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code