Bliskość Boga ucisza lęk

37. Wieczór Biblijny w Kasince Małej

 
Po prawie dwumiesięcznej przerwie – usprawiedliwionej rekolekcjami adwentowymi i okresem świątecznym – powróciliśmy do Wieczorów Biblijnych, które stały się już tradycją Domu Tezeusza. Tym razem zastanawialiśmy się nad następującym fragmentem Ewangelii:
 
Kiedy Jezus nasycił pięć tysięcy mężczyzn, zaraz przynaglił swych uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzali Go na drugi brzeg, do Betsaidy, zanim odprawi tłum. Gdy rozstał się z nimi, odszedł na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, łódź była na środku jeziora, a On sam jeden na lądzie. Widząc, jak się trudzili przy wiosłowaniu, bo wiatr był im przeciwny, około czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze, i chciał ich minąć. Oni zaś, gdy Go ujrzeli kroczącego po jeziorze, myśleli, że to zjawa, i zaczęli krzyczeć. Widzieli Go bowiem wszyscy i zatrwożyli się. Lecz On zaraz przemówił do nich: Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się! I wszedł do nich do łodzi, a wiatr się uciszył. Oni tym bardziej byli zdumieni w duszy, że nie zrozumieli sprawy z chlebami, gdyż umysł ich był otępiały. (Mk 6,45-52)
 
Małgorzata: W tej scenie bardzo wyraźnie widać człowieczeństwo Jezusa, a zarazem Jego boskość. Myślę, że jest to jedna z takich scen w Ewangelii, które pomagają zrozumieć bliskość osobowego Boga. A to często sprawia trudność, ponieważ mamy tendencję, aby widzieć Boga abstrakcyjnie, nierealnie, daleko od naszej rzeczywistości. Tutaj Bóg zbliża się sam do człowieka. Wcielony Bóg żyje wśród apostołów, współdziała z nimi, wrażliwy na ich potrzeby czy doznania. Tak samo zbliża się do nas i jest obok.
 
Pierwsza część sceny pokazuje, jak Jezus odprawia uczniów, aby udali się wcześniej na drugi brzeg jeziora i chce pozostać sam. Po całym dniu nauczania, po rozmnożeniu chlebów dla setek ludzi potrzebuje samotności, ciszy. Każdy człowiek powinien od czasu do czasu zdystansować się do swojej aktywności, pomodlić się, pomedytować. Współcześnie ludzie coraz bardziej zdają sobie sprawę z takiej potrzeby. Wczoraj na przykład czytałam, że we Francji wytworzył się ruch ludzi różnych wyznań, którzy raz w miesiącu spotykają się i poświęcają weekend, aby pobyć w ciszy, pomedytować, oderwać się od zgiełku i zabiegania. Medytacja staje się coraz popularniejsza, choć oczywiście niekoniecznie wiąże się z chrześcijaństwem.
 
Jezus pokazuje wzór wyciszenia. Chociaż był Bogiem, potrzebował chwili samotności, pustyni, milczenia, modlitwy. Tutaj także zostaje pokazany piękny efekt wyciszenia. Gdy Jezus zdecydował się zakończyć samotność i powrócić do uczniów, zobaczył, że są utrudzeni, bo muszą zmagać się z przeciwnym wiatrem. Pojawia się głęboko ludzkie poczucie empatii. Każdy, kto choć trochę modlił się czy medytował, wie, że w ten sposób zyskuje się uspokojenie, zanika złość czy niepokój, zaczynamy lepiej rozumieć postawy innych, rozbudza się wrażliwość na cudze sprawy. Również w „Tezeuszu” przy okazji dyskusji o krzyżu rozmawialiście z Jacobem, jak ważne jest, aby trudne i sporne sprawy przemodlić czy przemedytować, bo wtedy widzi się drugiego człowieka w zupełnie innym świetle. Tak samo Jezus, wróciwszy z tego swojego krótkiego pobytu na pustkowiu, zobaczył uczniów umęczonych, biednych, ledwie zmagających się z wiatrem i z łodzią, więc postanowił, jak rozumiem, przedostać się sam na drugi brzeg jeziora, aby apostołowie nie musieli już po Niego wracać.
 
Spójrzmy teraz na tę historię od strony apostołów, czyli ludzi, którzy nie bardzo rozumieją, że Bóg jest obok nich. Myślę, że w naszym życiu bywa podobnie. Bóg doświadcza nas na różne sposoby: raz jakby oddala się i zostawia nas samych z przeciwnościami, a innym razem zbliża się, co wcale niekoniecznie musi nas cieszyć. Bywa, że człowiek nie rozpoznaje w ogóle działania Boga, czasem oburza się albo lęka. Spotkanie z bliskością Boga ma bardzo złożoną dynamikę, a my w naszym zabieganiu i zmęczeniu, mając jak tutaj apostołowie „otępiały umysł”, nie zauważamy Boga, nie odczuwamy Jego nieustającej obecności obok nas.
 
Jezus, chodząc po jeziorze, pokazuje swoją boską siłę, a jednocześnie mówi do ludzi: „Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się!” Tutaj widać szczególny rys chrześcijaństwa. W wielu religiach boskość fascynuje, ale zarazem jest groźna. W Starym Testamencie był wspaniały Bóg, który wzbudzał lęk. Niezwykłość Jezusa jako Boga polega na tym, że może być blisko i nie musimy się Go bać, bo przychodzi do nas z miłością. Jego obecność nie paraliżuje ani nie zabija.
 
Mamy początek nowego roku, któremu towarzyszą rozmaite – w moim wypadku głównie finansowe i zdrowotne – obawy. W kontekście niezrozumianego przez uczniów rozmnożenia chleba i w kontekście dzisiejszej Ewangelii chciałabym się modlić, abym potrafiła zrozumieć, co Bóg chce mi powiedzieć przez różne trudności czy kłopoty. Może chce mnie przekonać, abym bardziej ufała ludziom. Może wskazuje, abym mniej polegała na sobie, a bardziej na Nim. Może chodzi Mu jeszcze o coś innego. Chciałabym umieć to odczytać i bardziej zaufać Bogu w różnych sprawach.
 
Andrzej: Warto zwrócić uwagę, że akcja toczy się w nocy. Wieczór zapadł, łódź była na środku jeziora. Jezus w nocy, nieraz przez całe noce pozostawał sam na modlitwie. Nie był to tylko odpoczynek, ale przede wszystkim spotkanie z Ojcem – źródłem całej Jego zbawczej misji. To jest intrygująca sprawa, że Syn Boży, będąc jednocześnie człowiekiem i Bogiem, też potrzebował szczególnego odosobnienia, ciszy, mroku, samotności, modlitwy, aby jednoczyć się z Ojcem w Duchu Świętym. Jeżeli sam Bóg potrzebuje modlitwy, to cóż dopiero człowiek? Warto uczyć się od Jezusa, że modlitwa powinna być sprawą pierwszoplanową i źródłową w naszym życiu, że potrzebujemy samotności i wyciszenia, aby spotkanie z Bogiem było owocne.
 
Drugi ważny motyw to lęk, który pojawia się zwykle w ciemności. Człowiek jest z natury istotą lękliwą. Niewiele potrzeba, abyśmy zaczęli się lękać. Gdy lękamy się, to stajemy się dziwnie słabi, mali, wszystko nas przerasta, tracimy nadzieję i ufność. Lęk jest zawsze uźródłowiony w nicości. Lęk, nawet pozorny, jest zawsze zwiastunem śmierci.
 
W tym wypadku mamy do czynienia z dwoma lękami uczniów. Jeden lęk jest zwyczajny: na Jeziorze Galilejskim wieje silny wiatr, w każdej chwili łódź może się przewrócić i zatonąć. To jest normalny lęk, gdy w chwili zbliżającej się katastrofy człowiek boi się o swoje życie. Drugi lęk jest jakby pozorny, a jednocześnie mistyczny. Jezus kroczący po wodzie wydaje się zjawą. Można to zinterpretować jako szczególny lęk przed Bogiem, przed Absolutem Boga. Wiemy, że nie można spotkać Boga twarzą w twarz, nie można Go spotkać niewcielonego. Jednocześnie Bóg jest zapowiedzią śmierci, bo spotkanie z Bogiem jest najpierw spotkaniem ze śmiercią. Tutaj nałożyły się dwa lęki: przed utonięciem i przed Bogiem.
 
Warto pamiętać, że w życiu duchowym często nie zbliżamy się do Boga, wykorzystujemy różne preteksty, aby pozostawać daleko od Niego, bo lękamy się Bóstwa jako zwiastuna naszej śmierci. Jezus przychodzi do ludzi, uspokaja ich bardzo prostymi słowami i ucisza wiatr. Gasną obydwie przyczyny lęku: naturalna i ta związana ze zjawą Jezusa.
 
Myślę, że jedynym uspokojeniem naszego lęku jest doświadczenie Boga, Jego pokoju i Jego obecności. Tylko Bóg potrafi dotknąć nas tak głęboko, że uspokaja nie tylko burze zewnętrzne, ale też burze naszego serca, dodaje odwagi.
 
Chciałbym się modlić, abyśmy mieli odwagę modlitwy, jaką miał Jezus, abyśmy z modlitwy czerpali naszą miłość do Boga i ludzi, nasz pokój i naszą siłę; abyśmy dzięki modlitwie, ale też dzięki życiu, jakie prowadzimy, dzięki postrzeganiu obecności Boga we wszystkim, co się przydarza, doświadczali Jego mocy i Jego pokoju, który przezwycięża wszelki lęk.   
 

Moje blogi na YouTube

 

Komentarze

  1. zibik

    Pan objawia się !

    O jakże nieraz potrzeba nam, tego rozważania i przypomnienia, że Pan Bóg przychodzi do nas zawsze – szczególnie wtedy, gdy nam jest bardzo źle, przykro, smutno, ciężko…

    Pan objawia się nam w miłości i poprzez nią, ale również w czasie podejmowania i realizowania bardzo trudnych decyzji i wyzwań. W czasie pokonywania największych trudności życiowych, zmagania się z istniejącym złem, podczas przezwyciężania pokus i codziennych przeciwności.

    Widząc, jak się trudzili przy wiosłowaniu, bo wiatr był im przeciwny, około czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze”. Bóg przychodzi do nas w bardzo różnych sytuacjach, gdy modlimy się, pracujemy, wypoczywamy, medytujemy, kontemplujemy, czy doznajemy krzywdy i cierpimy albo wątpimy, tracimy wiarę i jest nam niezmiernie ciężko.

    Pan Jezus chciał minąć uczniów, dodając im wiary w siebie kroczeniem po wodzie. Gdy jednak zorientował się, że oni Go nie rozpoznali, a nawet przestraszyli (zlękli) – wszedł, do nich do łodzi. I dał się rozpoznać. Dopiero wówczas uspokoił ich i dodał odwagi. I uciszył wiatr. Widocznie ich wiara w siebie (i w Niego) była jeszcze zbyt słaba, aby mógł im tylko się ukazać i „minąć”. Na tym etapie potrzebowali jeszcze czegoś więcej.

    Wszystko ma jakiś sens, lecz nasze umysły bywają zaślepione,  więc zastanawiam się : dlaczego Pan Jezus unosił się nad wodą?……….. czy jest to przesłanie, że jest z Nim Duch Święty, który "unosił się nad wodami" ( Rdz 1,2).

    Czy mówiąc "Ja jestem" chce zwrócić uwagę na : "JESTEM KTÓRY JESTEM" (czy tu nie ma Trójjedynego Boga) i dlatego nazywa się JESTEM?………………..

    Szczęść Boże !

     
    Odpowiedz
  2. ahasver

    Bóg człowieka.

    Tak, ludzki Bóg stanowi dla człowieka opokę… Daje mu maleńkie światło, którego potrzebuje, aby pokonać dzień i noc, to martwe zawieszenie w nieustannej huśtawce, na którą człowiek w krótce obojętnieje, lecąc w bezwładny lęk o utratę własnego ducha, małego, ludzkiego ducha, jak gdyby był ziarenkiem piasku zamkniętym w dziwnej monadzie klepsydry czasu… Wówczas pojawia się ludzka, arcyludzka wiara w ludzkiego Boga, który daje człowiekowi to, czego mu potrzeba… Hmmm… Małe dziecko, przez którego święty i niewinny umysł przebłysnęła właśnie świadomość, że umrze, ponieważ jego rodzice zostali przed chwilą zakatowani na jego oczach przez gestapowca wrzeszczącego Gott Mit Uns. Na pewno pełen wiary, nadziei, och tak, Bóg na pewno pomógł mu mówiąc, aby się nie martwił, bo w sercu znajdzie ukojenie… Zastanawiające!

    http://www.youtube.com/watch?v=LrJZiQ7KumE&feature=related

    http://www.youtube.com/watch?v=s1YYdNqlpmE

     
    Odpowiedz
  3. zibik

    Prośba o linki aktywne !

    Drogi Arturze !

    Serdeczne dzięki za kolejne udostępniane linki, lecz dlaczego one nie są aktywne?….. to jest duże utrudnienie, aby z nich korzystać.

    Zbigniew

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code