,,Candida to pasożytniczy grzyb z rodziny drożdżaków, który żyje w przewodzie pokarmowym człowieka.Problemy zaczynają się wtedy, gdy naturalna równowaga w ilości oraz w składzie zostanie zmieniona”.
,,Candida to pasożytniczy grzyb z rodziny drożdżaków, który żyje w przewodzie pokarmowym człowieka.Problemy zaczynają się wtedy, gdy naturalna równowaga w ilości oraz w składzie zostanie zmieniona”.
wybory coraz bliżej
Wybory coraz bliżej
Gadania w malignie coraz więcej
"Watykan nas skolonizował. Polska złożyła hołd" – Onet Wiadomości
ale cóż się dziwić, skoro:
"Żegnajcie , lemingi" – tyg. DO RZECZY, Piotr Gabryel.
Psychiatric horror.
No właśnie, więc zamiast
No właśnie, więc zamiast do urny chyba na spacerek.
To dobra rada, gdy chodzi o inne … urny.
Ale nie wyborcze. Ale o tym, może nieco później.
Pozdrawiam.
Zgadzam się z Panem
Zgadzam się z Panem Janem!
Niezależnie od opcji politycznej, póki żyjemy w demokratycznym państwie prawa, a takim jest nasz kraj – RP od roku 1989, myślę, że naszym moralnym obowiązkiem a także racjonalnym krokiem jest udział w wyborach.
Wybory odzwierciedlają kondycję społeczeństwa. Być może często wielu ludziom wydaje się ona marna, tym bardziej powinni udać się do urn.
Należy brać udział w wyborach oddając głos w zgodzie z własnym sumieniem, kierując się tym właśnie osobistym sądem o najlepszym interesie Ojczyzny.
W ten sposób polityczny system demokratyczny dryfuje w kierunku dialogu, jest oczyszczany z koncepcji ekstremistycznych. I przede wszystkim siły przeciwne demokracji widzą, że nie mają szans zniewolić społeczeństwa, zabrać mu jego własnego głosu.
Obywatele poprzez udział w wyborach mówią wyraźnie : "mamy różne zdania, ale wszyscy wiemy że chcemu być wolni".
pozdrawiam,
Eskulap
a jeśli…
Eskulap: Należy brać udział w wyborach oddając głos w zgodzie z własnym sumieniem, kierując się tym właśnie osobistym sądem o najlepszym interesie Ojczyzny.
A jeśli sumienie mówi by nie brać w tym czymś udziału, że swoim głosowaniem uwiarygadniam fikcję? Z jednej strony nie ma formacji do której można mieć zaufanie a z drugiej i tak przekonanie, że nie posiadamy realnego wpływu na polityczną rzeczywistość bo została ona tak zmontowana by status quo było nie do ruszenia.
jeśli sumienie …
Być może nie do mnie jest ta odpowiedź – jednakże wtrącę się.
Jeśli sumienie mówi … , to sprawa jest poważna. Ale być może warto będzie porozmawiać z sumieniem. Moim zdaniem, warto.
Bo czyż nie biorąc udziału "w tym czymś", nie uwiarygodniamy fikcji, kłamstwa, pozoru sprawowania władzy w imieniu ludu, społeczeństwa, obywateli. Proszę Pana, nie biorąc udziału w wyborach, zdecydowanie bardziej uwiarygodniamy taką fikcję aniżeli biorąc udział. Trzeba rozumieć istotę tego demokratycznego narzędzia, jakim są wybory. To nie jest instrument który ma nam służyć do wybierania ładnych, przyjemnych, przesympatycznych, przystojnych, wysokich … ludzi do pełnienia określonych funkcji i obowiązków, ze względu na takie właśnie ich cechy. To jest instrument który ma nam służyć do wybierania, do pełnienia określonych funkcji i obowiązków, tych ludzi, którzy naszym zdaniem będą lepiej wykonywali te funkcje i obowiązki aniżeli ci ludzie,którzy robią to dotychczas – co będzie z pożytkiem dla Polski i dla nas, obywateli.
I oczywiście, że nasz wybór jest ograniczony tylko do tych ludzi którzy w ogóle w wyborach "startują", że może nie być pośród nich ludzi którzy są dla nas autorytetami, którzy nam imponują, którzy byliby dla nas politykami przez duże P, mężami stanu. To jest już jednak zupełnie inna sprawa.
Oczywiście, że nie mamy żadnej gwarancji, że ci których wybierzemy będę rzeczywiście rządzić lepiej, tego nie wiemy – ale nic nas nie uprawnia do "jasnowidzenia" , że tak nie będzie, do zakładania z góry, że tak musi być, bo my … wiemy najlepiej, bo tacy jesteśmy spece od polityki.
Wiemy natomiast najczęściej (jak mamy jaką taką orientację co się wokół nas dzieje) , jak rządzą faktycznie, realnie (a nie w świetle propagandy) ci którzy dotychczas rządzą , pełnią określone funkcje i obowiązki.
I to co wiemy, co wynika z naszych bezpośrenich obserwacji, a także z liczb, ze statystyk, z zestawień stanów faktycznych sprzed kilku lat z sytuacją obecną – powinno stanowić dla nas sygnał czy idziemy do urn, czy nie idziemy.
W żadnym przypadku, decyzja na; "nie idziemy" ,nie powinna wynikać z tego, że pośród ludzi których "mamy do wyboru" nie ma naszych bohaterów.
Nie głosując, nie dajemy sobie żadnych szans na zmiany. Głosując nie mamy żadnej pewności, że oczekiwane przez nas (jeżeli oczekujemy) zmiany nastąpią, że przestaniemy być okradani, oszukiwani, spychani na margines, wyzuwani z praw obywatelskich, etc., etc. – ale też będziemy mogli przynajmniej powiedzić sobie; próbowałem. Jakoś łatwiej też chyba będzie spojrzeć w oczy tym młodym ludziom, którzy po powrotach z pracy na "europejskich zmywakach", zapytają; no … co tam w kraju…
No cóż … miały być dwa słowa, a rozpisałem się. Przepraszam za nieco sarkastyczny i nadmierne dydaktyczny ton,jeśli ktoś miałby to tak odebrać. W tym co napisałem nie ma żadnych odniesień personalnych.
Zależało mi, żeby powiedzieć, że nie chodzimy do wyborów, żeby dokonać miłej, przyjemniutkiej czynności całkowicie zgodnej z naszymi idealizującymi wyobrażeniami o ludziach i o świecie.
Chodzimy raczej po to, żeby dokonać czynności koniecznej do tego, żeby państwo w którym żyjemy, żyją nasze dzieci, nasi bliscy – w miarę normalnie funkcjonowało – trzeba wybrać najlepszych (naszym zdaniem) spośród tych którzy są "do wyboru". Trzeba też niekiedy wybrać innych, żeby odsunąć dotychczasowych.
@Krzysztof Galiński
>>"A jeśli sumienie mówi by nie brać w tym czymś udziału, że swoim głosowaniem uwiarygadniam fikcję?"
Po pierwsze, z faktu, że nie uczestniczy Pan w głosowniu, absolutnie nie można wyciągać wniosku, że wybory i demokracja są fikcją. Dla uczestniczących w wyborach to, kto sprawuje władzę (rząd + opozycja) jest realną i wymierną decyzją i nawet jeśli Pan nie głosuje z szacunku dla współobywateli nie należy nazywać ich poglądów fikcją.
Ponadto, jest dokładnie odwrotnie – właśnie nie uczestnicząc w wyborach tworzy Pan fikcję, ponieważ zmiejsza Pan liczbę osób mający wpływ na los kraju. Mówiąc wprost, jeśli nie oddaje Pan głosu, nadaje Pan wagę głosom tych którzy głosują, a zatem odrealnia system wyborczy. Gdyby wszyscy zrezygnowali, a poszła jedna osoba wtedy właśnie mielibyśmy fikcję a nie wybory.
Po drugie, jeśli mierżą Pana wszystkie opcje, może Pan iść i dać temu wyraz oddając czysty głos.
Uczestnicząc w wyborach jednak potwierdza Pan fakt, że wybory mają sens, są gwarantem wolności społeczeństwa.
Wybory w Polsce są wolne i już sam ten fakt wart jest docenienia, ochrony i potwierdzenia poprzez udział w głosowaniu.
Proszę sobie wyobrazić wybory w Korei Północnej, tam rzeczywiscie pańska odmowa udziału byłaby aktem heroizmu, ale tutaj jest (moim zdaniem) przejawem lenistwa i gnuśności lub infatylizmu.
pozdrawiam,
Eskulap
uwaga, za darmo !!!
Otworzyłem oczy … a za moim oknem … ech, szkoda gadać co za oknem. Zimno i pochmurno.
Rozsyłam więc od rana uśmiechy. Za darmo. Szczególne dla panów Krzysztofa i Eskulapa. Mam nadzieję, że panu Krzysztofowi nie zrobiło się przykro, po ostatnim, nieco Izajaszowym komentarzu pana Eskulapa. No i po jednym uśmiechu porannym dla wszystkich czytających blogi.
No cóż … Jeśli to prawda,że jesteśmy jedynymi stworzeniami w kosmosie, które potrafią się śmiać, to powinniśmy naprawdę chodzić często i szeroookoo uśmiechnięci.
okno
Chcecie wiedzieć, co u mnie za oknem … A, nie powiem, nie powiem. A cieeekawee rzeczy się dzieją …
W USA od lat 70. Dochody
To jest złodziejstwo
Na dobrą sprawę, to chyba też jesteśmy jedynymi stworzeniami w kosmosie które potrafią się sobie nawzajem ukłonić …
Ale, ad rem. Może ta moja uwaga jest zanadto toporna, gdyż dotyka ona przedmiotu który wydaje się równie odległy jak czarna magia. Mianowicie spekulacji funduszów międzynarodowych i coraz bardziej postępującego uzależniania ( czy też nawet zniewalania) gospodarki poszczególnych państw przez międzynarodowy kapitał. Laikom ( do których należę) trudno się nawet na ten temat wypowiadać, gdyż pojawia się zasadnicza bariera w postaci braku właściwego słownictwa („aparatury pojęciowej”). Niemniej jednak istota zjawiska wydaje się być czytelna. Tu chodzi o międzynarodowych złodziei i międzynarodowe złodziejstwo wyrastające z chciwości ludzi i kierowanych przez nich funduszy i korporacji. To jest zwykłe złodziejstwo. Tak również przedstawia to Abp Reinhard Markx w swoim znakomitym studium „Kapitał – Mowa w obronie człowieka” o której to książce już na blogu wspominałem. To jego słowa przecież: „ Kapitalizm bez człowieczeństwa, solidarności i sprawiedliwości jest niemoralny i nie ma przed sobą przyszłości”.
Dla nas chrześcijan więc sprawa powinna być jasna. Nam nie wolno kraść, ale też nie wolno popierać w jakikolwiek sposób złodziei. Wszelakich złodziei i wszelakiego złodziejstwa. Zarówno międzynarodowego jak wewnątrzpaństwowego. I to też zobowiązuje nas do uczestniczenia w wyborach, do wybierania tych którzy złodziejami nie są (przynajmniej nic nam na ten temat nie wiadomo) i którzy wybrani przez nas na właściwe stanowiska, mogą złodziejom ich złodziejski proceder utrudnić. Bo to, że mogą, chyba nie ulega wątpliwości. Zniewolenie gospodarcze jest współzależne od zniewolenia politycznego. To jakie decyzje polityczne będą podejmowane przez organy władzy wewnątrzpaństwowej, ciągle jeszcze nie pozostaje bez wpływu na życie nas wszystkich, poszczególnych obywateli – niezależnie od trafności Pana spostrzeżeń Panie Krzysztofie i istniejącego już uzależnienia polskiej gospodarki od „międzynarodowego złodziejstwa”. Nam nie wolno się poddawać. Jeżeli nawet nie jesteśmy już w stanie powstrzymać pewnych zjawisk – to chodzi chyba jednak o to, żeby móc sobie samemu powiedzieć – to stało się niezależnie ode mnie – bez mojego udziału – starałem się coś zmieniać.
uśmiecham się i idę na spacer
Gaz łupkowy – zatrute środowisko, wystarczy poczytać na jakie dewastacje naraża miejsca w których jest wydobywany. No, ale może da nam bezpieczeństwo energetyczne… tylko, kto zabroni koncernowi łupkowemu z USA sprzedać akcje Gazpromowi? To może atom? Z jednej strony makabra w Fukushimie… no ale my to nie Japonia, spokojniej u nas i mniej tektonicznie. Francja nam pomoże. Tylko tam gdzie budują to jakoś kiepsko to wygląda, fuszerki w budowie i ciągłe dokładanie kosmicznych kwot, no i problem z odpadami. Ale pewnie pokochamy atomówki, oficjalnie media w Polsce podają, że 10 milionów przeznacza się na propagowanie idei energii atomowej w serialach. Chociaż… ekolodzy walczą (nie oglądają TV) – no, nie wiadomo. Może wiatraki? Chłopom z PSL pomysł się podoba, mając po kilkaset ha, można wydzierżawić firmom wiatrakowym i interes się kręci – dosłownie. Gigantyczne wieże 180metrów (Pałac Kultury) przy każdej wsi! Tylko te infradźwięki, zmasakrowany krajobraz i większe opłaty za prąd, bo musimy zapłacić za dopłaty dla zagranicznych firm wiatrakowych. No to może jednak węgiel? Nasze złoto! Miliony ton zalega na hałdach. No ale mamy ograniczenia CO2. Unia walczy o klimat.
a ja na razie idę do pracy …
Tam z uśmiechami bywają problemy. Ale do Pana bardzo sugestywnej wypowiedzi będę chciał jeszcze nawiązać.
Za moim oknem słońce i piękne kolory wiosny. Wewnątrz siebie słyszę: " … Tobie śpiewa żywioł wszelki".
Prosta, naiwna pieśń. Niegdyś w ogóle nie istniała w mojej świadomości. Nadal nie znam jej słów w całości, ale poszczególne zwroty, słowa, od czasu do czasu się pojawiają. Szczególnie gdy za oknem słońce i piękne kolory wiosny.
Pozdrowienia dla wszystkich. Kawa dopita. Ruszać się …
ciekawe
http://nowyobywatel.pl/2014/05/12/wolno-amerykanka/
Nie tylko ciekawe ale i groźne.
Jeśli zważyć na te słowa czeskiej autorki:
" Uważam, że toczymy tu walkę o interpretację świata. Według jednej wizji nasz świat to drogocenne miejsce, odziedziczone po przodkach, o które powinniśmy się jak najlepiej troszczyć i przekazać je potomnym. W tej wizji polityka zabezpiecza sprawiedliwość społeczną i prawa człowieka. Obok wolności istnieje odpowiedzialność, a obok konkurencji – współpraca. Druga wizja, stanowiąca siłę napędową omawianej umowy, postrzega świat jako źródło zasobów lub towarów. Wszystko nadaje się do kupienia lub sprzedania. Prawdziwa polityka w imię dobra publicznego ustępuje tu miejsca mechanistycznym formułkom i utopijnym wizjom współczesnej ekonomii, jakie promuje główny jej nurt. "
No i jak tu Panie Krzysztofie nie iść do lokalu (wyborczego). Toż tu od samego rana, chciałoby się wręcz pędzić do lokalu … ( z jakimś porządnym bufetem).
no i po.
Dla wybranych kawior. Dla wyborców móżdżek po polsku, znany też pod nazwą móżdżek sprany. Jest dobrze a będzie jeszcze lepiej.