A propos myślenia

Różnie człowiek radzi sobie z tym, czego nie rozumie. Stara się unikać “niepokojących” pytań. Tworzy sobie proste kategorie i schematy, które nie narażają go na niepokój, niepewność, ryzyko. Nie drąży za bardzo, żeby przypadkiem nie odkryć czegoś niepożądanego. Twierdzi, że to, co poza zasięgiem rozumowania, jest w gruncie rzeczy głupie lub nieistotne. Przekonuje wszystkich wokół, a najpierw siebie, że nie ma co komplikować sobie życia, bo przecież wszystko musi się dać jakoś zrozumieć. Ucieka od konkretyzacji. Zatapia się w ogólności pozbawionej jakiegokolwiek związku z rzeczywistością. Ogranicza się do tego, co jest w stanie pojąć. Wije sobie gniazdko z oswojonych pojęć, przekonań, które jego zdaniem są nie tylko nie do podważenia, ale także wystarczają w takiej postaci, w jakiej się mu przedstawiają. To, co słodkie, ale nieosiągalne nazywa kwaśnym i niesmacznym. To, co złożone, upraszcza do prostych schematów.

Jednak to, czego człowiek nie rozumie jest dla niego wielką szansą. To, czego nie rozumiem jest zaproszeniem odsłaniającej się tajemnicy. Są ludzie, którzy jakby świadomie poprzestają na tym, co zdobyli i pojęli. Chociaż czasem trudno to jednoznacznie oszacować, czy ktoś nie myśli bo nie umie, czy nie myśli, bo nie chce. Można nie chcieć myśleć. Na to wskazują poniekąd te różne wybiegi i sztuczki. Myślenie jest związane z dłuższą lub krótszą utratą pewności, z zachwianiem fundamentów, które podtrzymują życie, jego sens. Nie da się żyć bez fundamentu, bo nie da się żyć na dłuższą metę bez sensu. Myślenie wiąże się z ryzykiem. I to sporym. Nie każdy chce je podjąć. Jak się myśli, to można coś wymyślić. Do tajemnicy można się zbliżyć tylko wtedy, gdy jakaś część mnie wymyka mi się z rąk, gdy nagle nie mogę zapanować nad całością mojej egzystencji, gdy ogarnia mnie niepokój, gdy z tego powodu nie mogę spać po nocach. Można przeżyć, niewiele myśląc. Tak już nas Bóg ukształtował, że wykonał za nas kawał roboty. Ale czy można żyć, nie myśląc?

 

Komentarze

  1. Anonim

    skoro można komentować

    skoro można komentować blogi…
    to chciałam dodać, że jeszcze jedno jest ważne przy myśleniu: ono nie ma męczyć, ono ma dawać ulgę!

    i cytuję za ks. Tischnerem:

    Siedzieli my na polanie w cieniu z ks. Michałem Hellerem, bo to było lato i słónko zdrowo prazyło i cytali jakómsi ksiązke, już nie bocym, jakóm. I musieli my mieć miny niewyraźne, bo Wawrzek pedzioł: nogłupsy tyn, co się myślami męcy. Dobrze pedzioł. No bo przecie Pon Bóg nie doł nóm rozum po to, co by my się męceli, ino po to, co by my mieli jakóm takóm ulge w męce. Takie myślenie, co męcy, to naprowde nie jest myślenie. Ino tak udaje.

    (Wieści ze słuchanicy /2/ – O biydzie

     
    Odpowiedz
  2. Anonim

    No właśnie. Czy można

    No właśnie. Czy można żyć nie myśląc? Oczywiscie, że można. Wtedy się żyje jak “mechaniczne urządzenie”. Coś przychodzi do głowy, do serca i to się robi. To etap w poznaniu. Myślenie ma inny wymiar. Nad czymś się zastanawiasz. Coś widzisz i komentujesz. Coś rozumiesz…a jeszcze głębiej….. rozważasz. Najlepiej sobie poradzić z tym czego się nie rozumie pytając, zbierając dane by zrozumieć. To wielka frajda móc wiedzieć, rozumieć, znać się na tym, znać siebie.

     
    Odpowiedz
  3. Anonim

    “Nie szukaj teraz

    “Nie szukaj teraz odpowiedzi, których nie można Ci udzielić, ponieważ nie umiałbyś ich przeżyć. Chodzi o to aby wszystko przezyć. Przeżywaj teraz pytania. Być może później, stopniowo, nie dostrzegając tego, przeżyjesz pewnego dnia także i odpowiedź”
    “Letters to a Young Poet” Rainer Maria Rilke
    Myślenie ma sens, myślenie z pokorą, bez pychy i presji otrzymania natychmiastowych odpowiedzi. Pytania mają sens. Najpierw trzeba się nieźle pomocować żeby odkryć prawdę.Dobrowolne wystawienie się na ryzyko wymyślenia czegoś co by zaprzeczyło dotychczasowym naszym prawdom nie jest przyjemne. Potem chce się mocować ( myśleć) aby czuć smak i sens życia.

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code