Trudne nawrócenie porządnego człowieka

Rozważanie na XXVI Niedzielę Okresu Zwykłego

Pismo Święte, jak mawiają mądrzy ludzie, stanowi najlepszy podręcznik psychologii. Dzisiejsza Ewangelia jest tego dobrym przykładem. Jezus, przedstawiając w przypowieści dwóch synów, którzy reagują różnie na prośbę ojca, pokazuje dwa dość charakterystyczne ludzkie typy.

Pierwszy syn odpowiedział: „Idę, Panie”, lecz nie poszedł. Czy miał inne plany, a nie potrafił wprost odmówić ojcu? Czy naprawdę chciał pójść, ale po drodze wciągnęło go coś bardziej atrakcyjnego? Czy w ogóle nie przywiązywał wagi do tego, co mówi i obiecałby właściwie wszystko, nie poczuwając się później do żadnych obowiązków? Na pewno w każdym razie był to człowiek, który potrafił zrobić dobre wrażenie, przypodobać się, ale nie człowiek, na którym można by polegać. Takich ludzi najczęściej bardzo lubimy – i tacy sprawiają nam ostatecznie największy zawód.

Drugi syn odpowiedział ojcu, że nie chce pójść, ale później opamiętał się i poszedł. Zapewne miał inne plany, a propozycja ojca zaskoczyła go i w ogóle jako człowiek dość samodzielny nie życzył sobie, żeby ktoś narzucał mu cokolwiek. Nie bał się odmówić, bo nie zależało mu na doraźnym efekcie i na okruchach niezasłużonej akceptacji. Bronił przed ojcem swoich upodobań albo nawet własnej tożsamości, ale ostatecznie potrafił wznieść się ponad swój egocentryzm i docenić wyższą wartość, przyjąć poważniejsze wyzwanie.

Gdyby w tej opowieści był jeszcze trzeci syn, to może natychmiast zgodziłby się ochoczo pójść do winnicy i poszedłby, wykonując później wielogodzinną ciężką pracę ku zbudowaniu pozostałych braci i współpracowników. Nie ma tu jednak mowy o takiej wzorowej postawie, co tylko przypomina, że życie odbiega zawsze od ideałów, a splot ludzkich motywacji i działań bywa zwykle bardzo skomplikowany.

Te dwa nieświęte, nieidealne zachowania Jezus pokazuje arcykapłanom i każe im dokonać oceny. Wolą wybór drugiego syna, mimo że sami postępują raczej jak pierwszy, co Jezus im wytyka: „Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego. Przyszedł bowiem do was Jan drogą sprawiedliwości, a wyście mu nie uwierzyli. Celnicy zaś i nierządnice uwierzyli mu”.

Arcykapłan postępuje gorzej niż celnik i nierządnica… To bardzo twarde słowa. Aż strach wyobrażać sobie, jaki zgiełk podniósłby się dzisiaj w mediach i okolicach, gdyby ktoś odważył się publicznie na tak prowokacyjną wypowiedź. A jednak Jezus nie zawahał się przed pokazaniem swoim współczesnym tej brutalnej prawdy, gdyż miał dla niej oczywiste uzasadnienie; źle postępuje ten, kto nie chce się nawrócić, kto nie słucha Bożego głosu, kto przyjmuje pokornie dawanych przez Boga znaków i nie uwzględnia ich w swoich decyzjach, lecz uparcie idzie własnymi ścieżkami, chociaż niekiedy może sprawiać wrażenie, że jest wręcz przeciwnie – źle postępuje nawet, jeżeli jest arcykapłanem, jeżeli ma różne tytuły, certyfikaty i godności gwarantujące związany z religią społeczny prestiż.

W dzisiejszej Ewangelii Jezus przemawia jednak również do każdego z nas, którym tak łatwo uwierzyć we własną bezgrzeszność i mieć dobre samopoczucie, gdyż są przecież gorsi: ludzie z marginesu społecznego, niewierzący czy wierzący inaczej, znajomi, którzy nie potrafią uczciwie stawić czoła codziennym problemom itd. „Czy porządny człowiek musi się nawracać? Idę przecież, Panie, twoją drogą i nie powinieneś mieć mi nic do zarzucenia ani więcej ode mnie wymagać” – odpowiemy może, gdy zostaniemy wezwani, aby się nawrócić.

Jezus nie chwali celników ani nierządnic za ich grzeszne życie, lecz za to, że pragną zmian na lepsze, a nie zasklepiają się w samozadowoleniu, że są świadomi swoich błędów i nie boją się do nich przyznać, że wybierają Boga dla Niego samego, a nie dla uznania ze strony ludzi czy dla innych ulotnych korzyści. Boże, daj nam, porządnym ludziom, abyśmy zawsze mieli tyle wrażliwości, uczciwości i odwagi!

 

8 Comments

  1. Anonim

    Mogłby byc

    Mogłby byc jeszcze…czwarty syn.Ten ochoczo powiedziałby “Ide oczywiscie” I by poszedł.I pracowałby w tej winnicy, ale raczej udawałby ze pracuje. Wygladałoby to z daleka pięknie. Ale jego zła pracę ojciec poniosłby straty.

    I najgorsze jest chyba udawanie. Nie ucieczka jak pierwszego syna.Tego pierwszego w koncu stac było na to aby nie pojsc.

    “Jezus nie chwali celników ani nierządnic za ich grzeszne życie, lecz za to, że pragną zmian na lepsze, a nie zasklepiają się w samozadowoleniu, że są świadomi swoich błędów i nie boją się do nich przyznać, że wybierają Boga dla Niego samego, a nie dla uznania ze strony ludzi czy dla innych ulotnych korzyści. Boże, daj nam, porządnym ludziom, abyśmy zawsze mieli tyle wrażliwości, uczciwości i odwagi!”

    Pokora i zgoda na “własny krzyz” jest przeciwienstwem zmian na lepsze.

     
    Odpowiedz
  2. zofia

    moje krótkie refleksje,

    moje krótkie refleksje, związane z dzisiejszą Ewangelią i Twoim tekstem, Małgorzato:

    1. trzeci syn, ten idealny – jeden raz w historii ludzkości się zdarzył: ufał woli Ojca, szukał jej we wszystkim, już w wieku 12 lat wiedział, że musi być w sprawach Ojca, nie uległ szatańskim kuszeniom, w momencie najcięższej próby mówił – Ojcze, jeśli możliwe, oddal… nie moja, lecz Twoja wola;
    2. wydaje mi się, że Bóg lubi te mocne charaktery, te które potrafią powiedzieć “nie” lub – daj mi część majątku, która na mnie przypada; ostatecznie liczy się dojrzewanie i czyny(owoce) a deklaracji(szum liści co najwyżej) – religijnych, politycznych – chyba i ludzie mają już dosyć…
    3. hm… z tymi nierządnicami… to tak sobie pewien wiersz próbuje radzić:

    Tańczyli na moście,
    Tańczyli noc całą.

    Zbiry, katy, wyrzutki,
    Wisielce, prostytutki,
    Syfilitycy, nozownicy,
    Łotry, złodzieje, chlacze wódki.

    Tańczyli na moście,
    Tańczyli do rana.

    Żebracy, ladacznice,
    Wariaci, chytre szpicle,
    Tańczyły tan ulice,
    Latarnie, szubienice,
    Hycle.

    Tańczyli na moście
    Dostojni goście:
    Psubraty:

    Starcy rozpustni, stręczyciele,
    Wstydliwi samogwałciciele,
    Wzięli się za ręce,
    Przytupywali,
    Grały harmonie, harmoniki,
    Do świtu grali,
    Tańczyli swój taniec dziki:
    Dalej, Dalej!
    Żarli. Pili. Tańczyli.

    A był jeden obcy,
    Był jeden nieznany,
    Patrzyli nań spode łba,
    Ramionami wzruszali,
    Spluwali.

    Wzięli go na stronę:
    Mówili, mówili, pytali.
    Milczał.

    Podszedł Rudy, czerwony:
    – Coś za jeden?
    Milczał.

    Podszedł drugi, bez nosa,
    Krościasty:
    – Coś za jeden?
    Milczał.

    Podszedł pijus, wycedził:
    – Coś za jeden?
    Milczał.

    Podeszła Magdalena:
    Poznała, powiedziała…
    Płakał…

    Ucichło. Coś szeptali.
    Na ziemię padli. Płakali

     
    Odpowiedz
  3. Anonim

    “2. wydaje mi się, że Bóg

    “2. wydaje mi się, że Bóg lubi te mocne charaktery, te które potrafią powiedzieć ?nie? lub ? daj mi część majątku, która na mnie przypada; ostatecznie liczy się dojrzewanie i czyny(owoce) a deklaracji(szum liści co najwyżej) ? religijnych, politycznych ? chyba i ludzie mają już dosyć…”

    Otóż to. Nie tylko Bóg. My chyba też ich lubimy, a nawet nam imponują: ludzie konsekwentni, ludzie czynu, a nie wielkich słów.

     
    Odpowiedz
  4. Anonim

    3-Krzysztof
    My to i moze

    3-Krzysztof
    My to i moze lubimy te mocne konsekwentne charaktery. Ale Bog? Przeciez wyraznie powiedział aby blizniemu wybaczac iles tam razy ( blizni w ten sposob robi sie niekonsekwentny)a na czym polega Boze miłosierdzie? No własnie na wybaczaniu tego ludzkiego słabego charakteru.

     
    Odpowiedz
  5. Kazimierz

    Tak, dziś wielkim problemem

    Tak, dziś wielkim problemem zdaje się jest wielomówność. Apostoł Paweł pisząc do Koryntian, mówi “Ja jednak przyjdę do was wkrótce, jeśli Pan zechce, i zapoznam się nie ze słowem pysznych, lecz z ich mocą. Albowiem Królestwo Boże zasadza się nie na słowie, lecz na mocy” I Kor. 4.19-20
    Można to rozumieć, w kategorii usługiwania w Kościele darami Ducha Świętego, ale też trzeba patrzeć na tę kwestię, jako na zmieniające się życie człowieka, prowadzonego Duchem Świętym, odrzucanie grzesznych postaw, grzesznego nastawienia, mierzenia innych własną miarą (często surowszą niż do siebie samego). Często tak postępują ludzie (a może przede wszystkim) pyszni, “religijni” niekoniecznie mający żywą relację z Jezusem. Dzisiejsi faryzeusze, czasami obeznani ze Słowem, ale bez Ducha, a “..litera zabija, Duch ożywia..” oraz “człowiek zmysłowy nie przyjmuje tych rzeczy, które są z Ducha Bożego, bo są dlań głupstwem i nie może ich poznać, gdyż należy je duchowo rozsądzać…” I Kor. 2.14

    A więc można być biegłym w słowie, mądrości ludzkiej, ale być “głupcem” w oczach Boga, ot i paradoks.

    Pozdrawiam KJ

     
    Odpowiedz
  6. Krzysztof

    Rzeczywiście bardzo łatwo

    Rzeczywiście bardzo łatwo nam przyjąć postawę dobrego chrześcijanina, który “chyba już nie musi się nawracać.” Łatwo przychodzi nam wyznawanie Pana ustami, przyjmowanie Go sercem, powierzanie Jemu naszego życia. I co z tego?
    Czy w ślad za tym idą czyny nawrócenia? Czy rzeczywiście zmieniam moje życie, podejmuję trud zmian?
    Nistety również w moim życiu zbyt często jest tak, jak w przypadku pierwszego syna: idę Panie, i nie poszedł.
    Cóż znaczą moje słowa, moja obecność na nabożeństwach, moja działalność we wspólnocie – jeśli nie wydaję owoców nawrócenia?

     
    Odpowiedz
  7. Anonim

    Ad 5. “Litera zabija” –

    Ad 5. “Litera zabija” – ostatnio dotarło do mnie, że to “literatura zabija”, w tym sensie, że czytanie zastępuje nam niekiedy obcowanie z żywym człowiekiem. Osobiscie znam wiele niebezpiecznych “duchowych” książek wybitnych autorów, które alienują z życia i zabijają spontaniczność zachowania.

     
    Odpowiedz
  8. zibik

    Ad7 Proszę nas nie

    Ad7 Proszę nas nie zniechęcać, do czytania dobrej literatury.

    Chyba wystarczy w czytaniu przestrzegać zasadę roztropności i umiaru – podobnie, jak w innych sprawach.

    Obecnie wybór właściwej lektury w gąszczu propozycji, coraz częściej stanowi dylemat. W takim przypadku dobrze jest korzystać z pomocy, rady, czy formy polecenia osób bardziej oczytanych, lepiej zorientowanych, koniecznie znanych, prawych i wiarygodnych.
    Aby być prawym i mądrym, nie wystarczy dużo wiedzieć, czy “być biegłym w słowie”. Warto również nawracać się, doskonalić i podejmować wysiłek, aby umieć się wyzwalać z aktywizmu i przyjmować postawę kontemplacyjną.

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code