„Sprawa Galileusza" to jedna z bardziej wstydliwych kart w historii Kościoła i niewątpliwie jedna z najbardziej kosztownych pomyłek, mających przez długie stulecia katastrofalny wpływ na relacje między nauką a wiarą – pisze Jakub Gomółka w Miesięczniku Katolickim „List”.
Oficjum uznało heliocentryzm za herezję. Późniejsze potępienie Galileusza w 1633 r. – mające definitywnie zakończyć „sprawę" – było prostą konsekwencją tego błędu.
Zakończenie było oczywiście iluzoryczne – wszak budowa świata nie zależy od dekretów Rzymskiej Inkwizycji. „Sprawa" ciągnęła się więc przez wieki, siejąc zgorszenie, oczekując, aż Kościół nabierze odwagi, by otwarcie przyznać, że się mylił.
To, że odwagi brakowało przez trzysta pięćdziesiąt lat, jest właśnie drugim, znacznie poważniejszym błędem.