Deficytowy ksiądz w Hiszpanii

 Nie wiem, co będzie, jak odejdziemy… – zwierzał się dziennikarzowi „Gościa Niedzielnego” José María Garanto Prades, proboszcz z miasteczka Barbastro .

 
 

sutanna.jpg

Jest naprawdę dobrym księdzem – pisze Leszek Śliwa – Słyszałem, jak życzliwie rozmawia z parafianami, widziałem, jak przejmuje się upiększaniem kościoła, miałem okazję przekonać się, jak pięknie celebruje nabożeństwa. Jestem pewien, że jego parafianie to doceniają. Wiedzą, że może za kilka lat nie będą już mieć proboszcza i tylko raz w tygodniu przyjedzie ksiądz, by odprawić Mszę św.
 
U nas księży nie brakuje, nie mamy więc takich obaw, a nawet lubimy na nich ponarzekać. Więc opowiadamy sobie, że jeden przynudza na kazaniach, drugiemu nie chce się kiwnąć palcem w żadnej sprawie, a trzeci za bardzo lubi pieniądze. Jesteśmy krytyczni, wiadomo – od księdza trzeba więcej wymagać.
 
Ale przecież nawet ten, którego uważamy za najgorszego, decyzją o przyjęciu kapłaństwa pokazał, że chce dążyć do robienia w życiu czegoś dobrego.
 
 
 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code