Ponieważ w wątku Zefira pojawiły się ciekawe rozważania religijno-ewolucyjno-genetyczne, chcialbym wskazać, że nie tylko Karol Darwin czy Grzegorz Mendel interesowali się tymi problemami.
Już w Starym Testamencie zauważyć można dostrzeganie zajawisk, które nauka wytłumaczyła kilka tysięcy lat później.
Prorok Ezechiel napisał "Z jakiego powodu powtarzacie między sobą tę przypowieść o ziemi izraelskiej: "Ojcowie jedli zielone winogrona, a zęby ścierpły synom? … " 18,2
by za chwilę kilkakrotnie powtórzyć:
"Umrze tylko ta osoba, która zgrzeszyła. "
"Umrze tylko ta osoba, która grzeszy. Syn nie ponosi odpowiedzialności za winę swego ojca ani ojciec – za winę swego syna"
To bardzo ciekawy rozdział, w którym prorok stara się odróżnić predyspozycje jednostki i wpływ środowiska od przestrzeni wolnych wyborów człowieka. Próbuje ustalić granicę i rozróżnienie między cechami wrodzonymi jak np temperament oraz wychowaniem, wartościami i uprzedzeniami przekazanymi przez rodziców a własną odpowiedzialnością moralną każdego człowieka.
I to są niezwykle ciekawe rozważania, ale wróćmy do genetyki.
Prorok jest oburzony tym, że Izraelici odwołują się do przysłowia, manipulują nim:
"Ojcowie jedli zielone winogrona, a zęby ścierpły synom?"
oczywiście chodziło o zdjęcie z siebie odpowiedzialności, zatem można sobie wyobrazić, że człowiek który używa tego przysłowia mówi o swoim ojcu i swoim synu, a sam jest w środku. I ponoć poza Biblią tak funkcjonuje to przysłowie "Dziadkowie jedli kwaśne winogrona a wnukom cierpły zęby".
I to przysłowie wyraża na swój sposób II prawo Mendla. Mówi, że statystycznie geny recesywne napotykając geny dominujące znajdują ekspresję w co drugim pokoleniu, więc że podobieństwo cech ‘rzadszych’ przechodzi z dziadka na wnuka.
Mówiąc obrazowo jeśli Mendel skrzyżował groszek czerwony z białym, to pierwszym pokoleniu wszystkie dzieci były tylko czerwone, ale już w następnym statystyczna 1/4 była znów biała (to są właśnie te białe wnuki podobne do dziadków).
A zawdzięczamy to zjawisku rekombinacji, które miesza bardziej cechy moich rodziców (niż moje) dla mojego syna.
I tu pojawia się jeszcze jeden bardzo ważny aspekt nazewnictwa w genetyce, często budujący negatywny stereotyp i stosunek do tej nauki i całej biologii.
Mówi się bowiem: "geny dominujące" i "geny recesywne" – a to się bardzo źle kojarzy, bo ludzie myślą, że:
a) genów dominujących jest więcej
b) geny dominujące wypierają z populacji geny recesywne
Kiedy milicjant mówi zagradzając drogę Pawlakowi – "To kargula dom",
to Pawlak odpowiada – "a Kargul czyj?"
to trzeba spytać – "A ewolucja czyja?"
@eskulap
a to ciekawostka
Jeśli już przy "biblijnej genetyce" jesteśmy to polecam Ci eskulapie fragment Rdz 30: 25-43. Nowy układ Jakuba z Labanem. Opisane są dość niezwykłe metody hodowli zwierząt 🙂 pozdrawiam.
@Zefir
Witaj Zefirze,
a to ciekawe 🙂
Przypuszczam, że Jakub wykorzystał 3 genetyczne ‘sztuczki’
– po pierwsze dopuszczał do rozrodu w swojej grupie tylko osobniki silne
– po drugie wybrał grupę bardziej zróżnicowaną genetycznie (czarne, pstre, prążkowane) wobec tych na które skazał swym wyborem Labana (całe białe)
Lecz ponieważ Laban zgodził się, więc należy rozważyć hipotezę, że jednolicie białe były wyżej cenione, zatem przypuszczalnie rozmnażane między sobą. Być może jednolita biała sierść jest kodowana genem recesywnym? (tylko nie zgadza się to z przysłowiowym powiedzeniem ‘czarna owca’)
– wiec jeśli, po trzecie, pozwalał swoim silnym zwierzętom mnożyć sie przy wodopoju ze stadem Labana to nieźle promował (wydryfował) geny własnego stada
To moje przypuszczenia, ale hodowca-zoolog rozszyfrowałby z całą pewnością sens ‘zakładu’ Jakuba.
pozdrawiam,
Eskulap
@Zefir
Tylko raz miałem okazję przysłuchiwać się rozmowie naukowca ‘kreacjonisty’ który oponował ewolucji.
Nie był on de facto kreacjonistą, ponieważ kreacjonizm jako teoria naukowa nie istnieje.
Ten Pan nawet nie uznawał kreacjonizmu jako swojego światopoglądu, ale przytaczał bardzo ciekawe i kontretne argumenty przeciw ewolucji.
Zasadniczo sprowadzały się one do wykazania braku ogniw pośrednich.
Oczywiście argument braku ogniw pośrednich odpowiednio opakowany/zinterpertowany może doskonale służyć zwolennikowi ewolucji jak i przeciwnikowi.
Jak używają go zwolennicy nie będę pisał, bo jest to dość znane.
Ciekawie natomiast uzywają go przeciwnicy. Otóż twierdzą oni, że brak ogniw pośrednich wcale nie wynika z tego że wymarły i nie możemy znaleźć ich śladu, ale że NIGDY ICH NIE BYŁO!
Nie podam teraz konkretnych przykładów gatunków, które przytaczał ten Pan, bo było to kilkanaście lat temu, ale zapamiętałem ideę:
Chodziło o to, że gdyby istniała forma pośrednia to nie byłaby funkcjonalnie skuteczna aby przeżyć.
Czyli załóżmy, że jakiś ssak łapie muchy przebijając je kolcem wyrastającym z górnej wargi, zaś jego ewolucyjnemu potomkowi, który też żywi sie muchami, z wargi wyrasta w tym miejscu lepka ssawka.
Zatem w ewolucji powinna być forma, która jest czymś pomiędzy kolcem a ssawką (bo jednorazowa mutacja nie mogłaby wyjaśnić gitantycznej zmiany genetycznej odpowiadajacej obu narządom). Problem w tym, że na jakkolwiek wyobrażoną sobie formę pośrednią tego narządu nie da się złapać muchy. A wobec takich osobników naturalna selekcja jest bezlitosna.
Oczywiście ewolucjonista może się bronić, lecz jego obrony są wtedy tylko hipotezami, nie dowodami.
pozdrawiam,
Eskulap