Rodzina nie idea

przemoc.gif

Komentarz do tekstu "Dziennika"

Politycy w kampaniach wyborczych pokazują się z rodziną. Nic tak nie ociepli wizerunku jak zadbana żona i dwójka ślicznych dzieci. W czasie spotkań z ludnością chętnie fotografują się z dziećmi wręczającymi kwiatki. Każdemu życzę budującego szczęścia w domowym zaciszu. Ale bezbronnymi, którzy cierpią w czterech ścianach, nikt się nie interesował. Co jakiś czas opinią publiczną wstrząsa informacja o zakatowanym dziecku. Czy projekt ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie zostanie podpisany? Koniec bezkarności domowych oprawców – pisze "Dziennik".
Projekt przewiduje usunięcie stosującego przemoc wobec rodziny z mieszkania. Zapis ma zmienić praktykę, w której to ofiary opuszczają rodzinny dom.
„Kobieta była przez męża brutalnie bita, w dodatku na oczach dziecka. W końcu trafiła do szpitala z poważnym uszkodzeniem kręgosłupa. (… ) Jej syn mocno przeżył całą sytuację. Miał dwie próby samobójcze. Kropka z dzieckiem od pięciu lat tuła się po ośrodkach interwencji kryzysowej i domach samotnej matki. Zgodnie z przepisami nie może w żadnym z nich mieszkać dłużej niż trzy miesiące, w wyjątkowych sytuacjach – pół roku. Były mąż Kropki został w ich wspólnym mieszkaniu”
Ikona polskiej rodziny jako romantycznej, pozytywnej, antykomunistycznej ostoi polskości ma uzasadnienie w naszej historii. To w czasach zaborów, komunizmu w domach podtrzymywany był duch narodu. Nawet najbiedniejsi  rodzice mogli dzieciom przekazać dar ojczystego języka, obyczajów, niezafałszowanej historii i wiary. Ojciec i matka reprezentowali Ojczyznę. Dlatego każda publiczna wypowiedź ukazująca bolączki polskiej rodziny, długo traktowana była jak naruszenie świętości.
Myślę, że dorośliśmy już do spojrzenia na rodzinę , jako najdrobniejszy, niezwykle istotny element tworzący społeczeństwo, a nie symbole. Informacje o członkach rodziny chroniących się w przytuliskach podczas, gdy agresor pozostaje w mieszkaniu, powinny uświadomić nam jedną rzecz. Dziecko z takiego związku może wyrosnąć na nowego agresora, który będzie się znęcać nad nami, naszymi dziećmi. A teraz jest jeszcze cierpiącym dzieckiem, do uratowania.
 

Komentarze

  1. jadwiga

    oczywiscie ze słuszne ale….

    Oczywiscie ze słuszne ze agresor winien opuscic mieszkanie. Ale jak to w praktyce bedzie wygladac?Czy taki agresor nie włamie sie do mieszkania z którego został wyrzucony, czy nie wybije szyby? Czy nie bedzie czekac na korytarzu na zone i dzieci aby sie zemscic za wyrzucenie?

    Sadze ze taka maltretowana kobieta woli zniknac z "pola widzenia" agresora.A nie "podawac mu sie na talerzu". A jezeli to agresor jest włascicielem jedynym mieszkania i jest to jego prywatna własnosc? Nie wiem czy wtedy nie zostałby sadownie przywrócony do tegoz mieszkania jako ze nie wolno odbierac własnosci.

    Zyciowo to jest bardzo skomplikowane….

     
    Odpowiedz
  2. kudron

    Eksmisja to czas na zastanowienie się

     

    Szanowna Pani

    Z ogólnych informacji na temat projektu wynika, że osoba znęcająca się nad rodziną wywożona byłaby do schroniska, czyli tam gdzie teraz trafiają jej ofiary. Przy tego typu działaniu wkracza już policja i sąd, który będzie mógł wydać zakaz zbliżania się do ofiar na określoną odległość. Takie rozwiązanie mobilizuje rodzinę do zgłaszania faktu przestępstwa, ponieważ jest szansa na uwolnienie się od przemocy.

    Natomiast nie są to rozwiązania długofalowe. Agresor ma prawo korzystać z własnego mieszkania. Myślę, że czas jego eksmisji z domu jest szansą na zastanowienie się nad własnym postępowaniem, podjęciem decyzji o terapii. A także realnym zagrożeniem ponownej eksmisji, jeżeli po powrocie do rodziny nie zmieni postępowania.

     Z poważaniem

    Maria Kudroń

     
    Odpowiedz
  3. jadwiga

    pani Mario

    Bardzo to ładnie brzmi, ale nie bardzo moge sobie wyobrazic kazdego agresora wywozonego do schroniska ( i to pewnie odległego aby za godzine nie powrócił) Kto za transport bedzie płacic? Wszyscy podatnicy. Schroniska sa w wiekszosci jako noclegownie, w dzien wypraszaja mieszkanców. Zatem taki osobnik znajdzie sie na ulicy i…pojdzie jak najszybciej do własnego mieszkania.

    Policja i sąd. Na rozpatrzenie spraw czeka sie latami.O co z tego ze sad wyda zakaz zblizania sie? Kto bedzie tego pilnował? W nocy bedzie w noclegowni a w dzien moze poruszac sie gdzie chce.Kazdy dostanie pilnujacego go policjanta? Elektroniczną obrączkę? Kto za to zapłaci?

    Obawiam sie ze takie rozwiazanie nic nie zmieni. Ofiara, która zostanie pod danym adresem nigdy nie bedzie pewna czy po powrocie z pracy nie zastanie agresowa…w domu.

    Oczywiscie bardzo dobrze ze sie o tym wszystkim mowi i jakos działa…ale nie za bardzo to widze.

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code