Pogarda dla ciała w jego erotycznym wymiarze

Normal
0
21

false
false
false

MicrosoftInternetExplorer4

/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:””;
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:”Times New Roman”;
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}


Schematyczność myślenia o ludzkiej seksualności w chrześcijańskiej wizji człowieka, uderza szczególnie w treści Kazania na Górze. Tam Jezus całkowicie sprowadza pożądliwość człowieka do wymiaru przestrzegania zasad w ich etycznym rozumieniu. Pojęcie pożądliwości jest tu tłumaczone różnie, żeby zapobiec całkowitej negacji życia erotycznego człowieka, na ogół pożądliwość wiąże się nie tyle co z popędem i atrakcyjnością dla płci przeciwnej lecz traktuje się ją w kategoriach nieuporządkowania, naturalnej skłonności która ulega wypaczeniu bez jej właściwego ukierunkowania. Przy czym sam Jezus piętnując pożądliwe spojrzenia na kobiety, odwołuje się przede wszystkim do kontekstu mojżeszowych przykazań; tak więc rozumienie normy zakazującej cudzołóstwa, ulega stopniowemu uszczegółowieniu w wskazaniu na mechanizmy biologicznego substratu, którego popędy czy też brak ich regulacji doprowadza do złamania przykazania. Podobnie zasada "Nie zabijaj" jest tłumaczona przez kontekst, który prowadzi do pozbawienia życia; Jezus wychodząc z założeń profilaktycznych zwraca uwagę na to co stanowi przyczyny mordu, w tym przypadku jest to agresywność zachowań człowieka, jego gniew. Zachowanie przykazań ma więc prowadzić przez znajomość uwarunkowań, z których wyrasta człowiek. Jezus rzecz jasna nie znosi Tory lecz ją interpretuje na swój specyficzny sposób, wizja ludzkiej seksualności jest tutaj radykalnie podporządkowana pod projekt etycznego planu woli Bożej zapisanej w przykazaniach.

 

Ten radykalizm w traktowaniu własnej pożądliwości ma swoje źródło przede wszystkim w odgórnym spojrzeniu na człowieka, który jest "przetworzony" przez pryzmat założonych moralnych celów. Działanie człowieka ma być ukierunkowane na zgodność pomiędzy wolą Boga wyrażoną w Jego Prawie, nie ma więc miejsca na indywidualny interes, choćby wynikał z osobistej natury, musi być zawsze przemyślany w kontekście etycznego projektu Boga. Dopiero takie życie ma zapewnić pokój i szczęśliwość. Nie ulega wątpliwości że takie podejście jest dość jednostronne, nastawione na skutek w obszarze moralności, która została uczyniona najwyższą dziedziną życia. Na spojrzenie na ludzką seksualność z odrębnej perspektywy, nie ma już miejsca przez co dominować ma myślenie celowe z podporządkowaniem świata "niższych" instynktów pierwiastkowi ducha, "wyższych" funkcji rozumowych. Ten rodzaj myślenia wprost odwołuje się do racjonalnego zarządzania własnym ciałem, już nawet nie chodzi o to że nie ma tu przestrzeni dla pewnej swobody, spontaniczności potrzebnej przy wyrażaniu uczuć i budowaniu więzi, normą jest racjonalna kalkulacja sprowadzająca własną seksualność do roli narzędzia w etycznym planowaniu własnego losu. Ciało nie jest więc wielością sił o autonomicznych choć zależnych funkcjach, jest hierarchią w której "rozum" niejako upadł i musi się wyzwolić z tego grobu przez moralny szantaż, dyscyplinę oraz ascezę siłowego kierowania impulsami ciała. Dość powiedzieć że cielesność Jezusa jest tu podkreślona w jednym tylko miejscu: w kaźni krzyża kiedy odczuwa On niewyobrażalne cierpienie. Ciało zbrukane, poniżone, poorane bliznami w agonalnym stanie to wzorzec poświęcenia, jakie nakładać ma na siebie każdy wierzący. Jak się okazuje, ten motyw będzie naczelny w historii traktowania ciała.

 

Ciąg dalszy tej idei odbywa się już na gruncie teologii pawłowej. Perspektywa, w której porusza się Paweł w swoim spojrzeniu na znaczenie ciała  jest szczególna ze względu na swoją pozycję, dla nas obcą tudzież zupełnie już niedostępną. Należy pamiętać o kontekście, w którym pisze Apostoł Narodów, tutaj położenie jest ściśle eschatologiczne z naciskiem na powrót w chwale Jezusa. Czas jest krótki – pisze Paweł, mając na myśli bądź to czas życia człowieka bądź nadchodzącą paruzję. Zdaje się że w myśleniu pawłowym rolę odgrywa zwłaszcza połączenie tych modeli myślenia z jednoczesnym podkreśleniu ulotności tego świata, jego kruchości oraz stawania się, w których formy stałe ulegają zniszczeniu, wraz służbą Chrystusowi gdzie przemijanie ma być zachętą do wzmocnienia starań na rzecz budowy swojej wiary. To perspektywa zanurzenia w czasie, rozumiejąca że czas rzeczywiście jest ograniczony na spełnianie duchowych obowiązków. To rzecz jasna odbija się na wizji cielesności i użycia ciała w seksualnym wymiarze. Wprawdzie Paweł zachęca do małżeńskiego współżycia, zdecydowanie jednak przekłada stan wstrzemięźliwości seksualnej nad małżeńskie obowiązki. Te zaś mają budzić głównie utrapienia czyli są postawione w świetle negatywnym jeśli nie oskarżenia. Paweł nie potępia seksu, nawet biskup żeby wykazać się zdolnościami przywódczymi, musi wpierw spełnić się w roli ojca rodziny, co nie zmienia faktu że widzi w tej strefie także zagrożenia. Człowiek żyjący z dala od erotycznego obszaru życia człowieka, ma możliwość większego poświęcenia się Bogu. Zalecenia celibatu ukazują filtr przez który Paweł przepuszcza sprawy seksu. Kto oddaje się kobiecie myśli w kategoriach zmysłowych przyjemności i choć pozostaje wierzący, to jego zdolność poruszania się w obowiązkach duchowych zostaje znacznie osłabiona. Żyje więc w swoistym rozdwojeniu jaźni. Innym przykładem zagrożenia jest kwestia rozpusty, lub cudzołóstwa. Z tej pozycji Paweł przepisuje małżeństwo tym, którzy nie są w stanie wytrwać w ograniczeniu pociągu do płci przeciwnej. Znowu seksualność jest dopuszczana nie ze względu na swoją wartość ale dlatego, że może prowadzić do moralnego upadku. Po części widać że w tym myśleniu erotyczny wymiar istnienia jest przeznaczony głównie dla ludzi słabych. Święty jest "opętany" sprawami Boga stąd bierze się jego siła panowania nad namiętnościami. Seks więc o ile jest dopuszczany podlega wartościowaniu ze względu na osobiste predyspozycje względem zarządzania własnym ciałem; jest kwestią silnej woli jest więc niepotrzebny, chyba że chodzi o prokreację. Jednak ten, kto oddaje się całkowicie Bogu, może zostać uświęcony pod względem cielesnym; dla reszty ciało używane w sensie erotycznym jest przyczyną udręk a więc siłą rzeczy sprowadza się ten element życia człowieka do czystej konieczności, niejako sucho i bez większej refleksji. Naturalnie Pawłowi daleko (?) do radykalizmu gnostycznych odłamów chrześcijaństwa ale na perwersję członków ciała Chrystusa nie ma przyzwolenia.

 

Zarówno wizja Jezusa jak i Pawła nie otwierają szerszego pola dla zrozumienia spraw seksu. Jest to kwestia jeśli nie zbędna to całkowicie trzecio albo czwarto rzędna, z naciskiem na przestrzeganie woli Boga w kierowaniu popędem względem kobiet. Ciało podlega sprawom ducha – materialny pierwiastek, choć nie wyparty, został znacznie osłabiony. Nic dziwnego że część pierwotnych chrześcijańskich ugrupowań całkowicie odrzucało fizyczną pracę, ze względu na rychłe nadejście Chrystusa nie przykładano też większej wagi do kwestii współżycia, które było wszak elementem egzystencji znajdującej się w "przedpokoju" ewolucji świata. Seks nie ma więc tu większej wartości, jeśli już to ma mieć miejsce w obszarze i ze względu na etyczne zamierzenia. Dlaczego jednak seks zostaje zepchnięty zupełnie do roli tła moralnego życia? Namiętność i cielesna rozkosz raczej nie mają miejsca w duchowych uniesieniach, nawet jeśli te przynależą całkowicie do ciała. Kwestie duchowego zaangażowania to przecież nie rezygnacja z życia w ciele, lecz pełnie w nim zagłębienie. Problemem jest tutaj niezauważanie tego że ciało składa się z wielu współpracujących na całość części, z wybieraniem na ogół tylko tych pozornie najważniejszych. Szczególną rolę odgrywa więc rozum (będący jednak fizjologicznym stanem pracy materii mózgu) ale już świat uczuć zostaje zignorowany, nawet jeśli należy do tego samego systemu. Powodem takiego podejścia jest tutaj zwrócenie się ku analitycznemu spojrzeniu na świat. Zarówno idee etyczne jak i religijne wymagają racjonalnego planowania czyli kładzie się szczególny nacisk na techniczne przeznaczenie ciała człowieka – jest ono bardziej narzędziem ale już nie może być celem samym w sobie. Natomiast namiętności oraz ekstatyczna burza emocji to wręcz czyste zaprzeczenie rozumowego pierwiastka, który skupia się na czystym, chłodnym i bezemocjonalnym myśleniu. Seks więc stoi w opozycji jeśli sprzeciwia się racjonalnej przytomności; filozof pogardza ciałem jeśli jego "niższe" funkcje przeszkadzają mu w konstruowaniu złożonych logicznych tez. Z takiego punktu widzenia wychodzą pitagorejczycy, którzy w swym systemie filozoficznym za wzór brali matematyczną hierarchię świata. Na tym gruncie wszystko ma podlegać logice liczby, także seks jest dopuszczalny o ile odtwarza pewien kosmiczny wzór. Seks – jak w chrześcijaństwie – polega głównie na przekazaniu życia, to zaś ma się odbywać w określonych porach roku tak by poczęte dziecka spełniało założone wymagania. Poza tym seks powinien zostać zredukowany do minimum lub zostać całkowicie wykluczony. Rozkosz w tym przypadku to raczej skutek uboczny niż pożądana część stosunku. Liczy się natomiast podporządkowanie matematycznej kontroli, wtłoczenie w pewien porządek którego domeną jest ścisły rozum. W końcu phileo-sophia: umiłowanie mądrości, rzeczy ponad-ziemskich a nie cielesnych uciech, miłości zmysłowej.

 

W tym myśleniu o ciele, można zauważyć szczególny dualizm: u Pawła albo człowiek oddaje się Bogu albo spędza swój żywot na przypodobaniu się żonie; w myśli greckiej przyjemności cielesne są rozpłynnieniem władz umysłowych, kto się im oddaje nie jest zdolny do rozumowego życia, jest więźniem uciech. W obydwu przypadkach człowiek zostaje osłabiony przez zaangażowanie się w świat zmysłów, zostaje zaślepiony cielesnymi impulsami, które muszą zostać zagłuszone jeżeli ma się odbywać intelektualny rozwój.

 

Seks w religii oraz niektórych nurtach filozofii zostaje wyraźnie stłumiony a ciało ogranicza się tylko do jednej z jego funkcji. Czystość myśli to kategoria nadrzędna, kto poddaje się zmysłowemu życiu upada w bezrozumność. Dlatego także dzisiaj katolicyzm domaga się rozumnego kierowania popędami, co ma swoje korzenie w pogańskiej filozofii ciała, postrzeganego przez pryzmat kosmicznej harmonii z odrzuceniem dionizyjskiej spontaniczności, otwartości na seks w hołdzie dla erotycznego upojenia. Podobnie jak religia zakazuje spożywania alkoholu (lub je ogranicza) tak dynamiczny i odbywający się poza pejczem rozumu seks jest czymś nie do pomyślenia; alkohol oraz zmysłowość łączą się w sobie przez podobne zrzeczenie się kulturowego porządku na rzecz zespolenia w tym co w człowieku najbardziej pierwotne, dzikie i nieokiełznane – budzi więc uzasadniony strach w myśleniu kładącym nacisk na flegmatyczne procesy rozumowe.

 

Eliminacja pożądania przywraca umysłowy porządek, ład, jednak ma swoją negatywną stronę: agresję ukierunkowaną na ciało, które pogrąża się w zwierzęcej otchłani zmysłowości. Brak erotycznej "wrażliwości" rzeczywiście w tym sensie musi oznaczać przejście ku wartościom i ideałom rodem z działań wojennych. Paweł mówi wszak o panowaniu w kontekście ujarzmiania ciała pod władzę ducha zaś człowiek duchowy ma być zawsze gotowy na walkę, jest metaforą wojownika w której narzędzia duchowe są analogiczne do elementów zbroi żołnierza, także w zakresie broni defensywnej. Ma to na celu zduszenie sił popędowych kryjących się w ludzkiej seksualności po to żeby wykorzystać i przekierować tą energię na pole duchowych zmagań. To rodzaj psychologicznego pasożytowania, osłabiane są jedne części ciała, by wzmocnić inne, często z wrogim stosunkiem do ich naturalnych funkcji. W końcu biblijna wizja człowieka opiera się nie na jego naturalnym pochodzeniu, lecz jest efektem hodowli o historiozbawczym podłożu. Nie ma on się zwracać do korzeni w przyrodzie, lecz wyrastać ponad nie, widząc w materii zaledwie odbicie wyższego porządku reprezentowanymi przez wartości apollińskie. Izraelscy żołnierze wyruszający na starożytną Świętą Wojnę byli zobowiązani do powstrzymania się od stosunków seksualnych; brak seksu ma tu na celu wyostrzenie zmysłów i skupienie na pojedynku, w religijnym sensie miało to ich przybliżyć do Boga, ale w znaczeniu psychologii wojny zakaz współżycia tłumił energię seksualną, której podczas walki żołnierz mógł dać upust w agresji zabijania. Regulacja stosunków płciowych to nie tylko sposób na zwiększenie koncentracji umysłowej, to także narzędzie fizycznej siły, element konieczny podboju na wrogu także w dziedzinie ciała.

 

Tłumienie popędu seksualnego to katalizator dla tępej siły fizycznej; jeszcze Paweł potępiający homoseksualizm przez pryzmat wykrzywionej wizji prawa "naturalnego" widział tylko dla takich osób i wszelkiej maści rozpustników potencjalnych kandydatów do kary śmierci (inna sprawa że w kwestii homoseksualizmu, Paweł zdaje się wiedzieć niewiele lub prawie nic, skoro sam mówi o mężczyznach porzucających współżycie z kobietą na rzecz żądzy do osób tej samej płci; tym czasem wybór dla homoseksualisty odbywa się zawsze pomiędzy B i B nie zaś między A i B w przejściu do B). Przez swoją walkę z dynamizmem nieświadomości – zauważa Eugen Drewermann – religia (oraz część filozofii) staje się irracjonalnym sadyzmem, przeciwieństwem tego co głosi. Stąd starotestamentowy Bóg musi być już ucieleśnieniem agresji, jest Bogiem i patronem wojny.

 

Dominuje tutaj brak zaufania do własnego ciała, podejrzliwość a zwłaszcza traktowanie go w sposób instrumentalny. W każdym przypadku ciało ma służyć czemuś wyższemu z hierarchicznym wyobrażeniem że to intelekt i wola stanowią rdzeń ludzkich decyzji; obszar emocjonalny zostaje zepchnięty w cień tak jak nie ma miejsca dla kobiet w centrum religijnej symboliki, kobiet utożsamianych zawsze z popędliwością i brakiem rozumowego pierwiastka. Ciało należy do kategorii przedmiotu, jest używane o ile stanowi środek i nigdy nie może być celem. W konsekwencji tu źródło mają akty agresji, będące wszak odreagowaniem nacisku na ciało, próbą odciśnięcia na nim boskiego logosu. Redukcja tylko do jednej formy przejawiania się ludzkiego bytu jest de facto przemocą, dlatego używany jest język walki i podboju. Stronniczość w uwypuklaniu racjonalnej stronny bierze źródło z lęku zagubienia jakie niesie konieczność orgiastycznego pochłonięcia w upajaniu się ciał. Ta ekstaza nie przypomina w niczym drobiazgowego planowania, typowego dla moralistycznego kaznodziejstwa, wręcz je burzy swoją nieobliczalnością. Dlatego seks nie może być równorzędną częścią duchowości człowieka, liturgią ciał przez co sam człowiek zostaje spłycony, zmarginalizowany do roli dogmatycznego mechanizmu płytkiej duchowości a przede wszystkim psychologii, która zahacza ledwo o powierzchnię – co podkreśla Eugen Drewermann domagając się szczególnego uwzględnienia psychologii głębi w doktrynalnej wizji człowieka. Nieświadomość, z której wyrasta Eros i jego bachiczne praktyki, jest więc sceną istotną dla zrozumienia kondycji człowieka, jeśli nie kluczową. Definiuje się przez własną naturę, której nie da się sprowadzić do kilku etycznych reguł; ostatecznie to co nazywamy człowiekiem jest też wielością sił i percepcji, mnogość wyznacza szersze pole postrzegania niż opowiadanie się za czymś co na gruncie ewolucji jest także najmłodszym dzieckiem: myślenie analityczne, które dąży do uznania tylko jednej kierowniczej jaźni.

 

Kazanie na Górze okazuje się niczym więcej niż fanatyzmem dążącym do moralnej perfekcji ego. Etyczna tresura chroniąca przed nieprzewidywalnymi fluktuacjami id. Ucieczka przed pożądliwością i agresją w stronę rygorystycznego superego, które zakazami broni integralności psychicznej jednostki i wypiera lęk: w efekcie przejawia się pod postacią moralnej surowości i ascezy, sadystycznej świętości technokratycznego JA, które polega na wyrzeczeniu i rezygnacji, wymuszeń w imię ambicji zbawienia tłumiącej bogactwo sił osobowych.

 

Paradoksalnie ekstatyczna miłość, podniecenie i seks są podstawą do budowania związków, w relacji odpowiadają za bezgraniczne zaufanie, bliskość która tworzy więź odrębnych tożsamości nawet jeśli rozpływa je w procesie, jest także czymś racjonalnym – tak jak racjonalna jest opieka, macierzyństwo czy ochrona wspólnoty; a to nie może dokonać się bez czegoś hedonistycznego, poczucia przyjemności z bycia razem, podstawy społecznych więzów. Seks jest już (poza)etyczny, bez potrzeby redukowania go do zabawki w boskiej grze. Na końcu możemy zapytać za bohaterem jednego z opowiadań Adam Wiśniewskiego-Snerga: Dlaczego seks nie może pozostać tą jedną dziedziną ludzkiego życia, której nie meldują żadne wytyczne przez forum instrukcje?

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code