Parafianie Sokółki, codziennie chodzicie po cudownej trawie

Komentarz do tekstu „Rzeczpospolitej”

robaczek_w_trawie.jpg

Normal
0
21

false
false
false

MicrosoftInternetExplorer4

/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:””;
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:”Times New Roman”;
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}

Wiernym często trudno zrozumieć, jak to jest, że choć w Kościele wiele słyszy się o cudach, to kiedy sami widzą coś, co na nie wygląda, mówi się im, żeby w to nie wierzyli. – pisze „Rzeczpospolita”

W parafii św. Antoniego w Sokółce podczas udzielania komunii św. jednemu z księży upadła konsekrowana hostia. Umieszczono ją w małym naczynku liturgicznym wypełnionym wodą, w której miała się rozpuścić. Jak relacjonuje proboszcz parafii ks. Stanisław Gniedziejko, pojawiła się tam czerwona substancja

Wydarzyło się to w styczniu  2009.  Proboszcz zawiadomił miejscową kurię, która znalezisko przekazała do szpitala uniwersyteckiego w Białymstoku.

– Skrzep badało niezależnie od siebie dwoje profesorów patomorfologów. Wyniki były identyczne. Określili go jako tkankę ludzką pochodzącą z okolicy bądź z samego mięśnia sercowego – mówi „Rz” rzecznik kurii ks. Andrzej Dębski.

Na razie księża apelują do wiernych o spokój i modlitwę. Tym bardziej, że mieszkańcy Sokółki są podzieleni w kwestii domniemanego cudu. – Część jest przekonana, że mamy do czynienia z czymś wyjątkowym. Inni wietrzą oszustwo. Faktem jest, że nieco więcej osób pojawia się w miejscowym kościele – mówi ks. Dębski.

Rzeczpospolita

 

Normal
0
21

false
false
false

MicrosoftInternetExplorer4

Pamiętam news w  programie informacyjnym o poruszeniu, jakie wywołało pojawienie się wizerunku Matki Boskiej na szybie jednego z krakowskich bloków. Pod oknem gromadzili się mieszkańcy osiedla.  Wpatrywali się w smugi, które ukształtowały się na wzór częstochowskiego wizerunku Madonny.

W tym zdarzeniu zauważyłam prostotę i prozaiczność okoliczności, w jakich zaistniało. Na zdjęciach filmowych zobaczyłam niewyraźny cień postaci na szybie. Wyglądało to tak, jakby dozorca nie umył dokładnie okna.

Ale cień poruszał wyobraźnię. Gdyby pojawił się na szybie kościelnego witraża, to byłoby „naturalne”. W szarych blokowiskach, na brzydkiej klatce schodowej wyglądał zjawiskowo.

Ludzie wpatrujący się w zarysy postaci na szkle, przypominali mi Dyzia marzyciela z wiersza Juliana Tuwima. (Bohater wiersza w kształtach chmur widział rzeczy, o których marzył.) Nie śmieszyło mnie, ani nie oburzało przejęcie widoczne na twarzach niektórych  ludzi. To było nawet wzruszające.

W parafii św. Antoniego w Sokółce zdarzyła się  coś namacalnego. To nie chmury. Ważne jest też miejsce, gdzie nastąpiło zdarzenie. To miejsce sakralne. Miejsce, do którego uczęszczamy, aby poczuć obecność Boga. Część parafian wierzy, że to cud. Poddano go badaniom naukowym ale  one nie odpowiedziały na pytanie – skąd krew  znalazła się w naczyniu liturgicznym.

Na obecnym etapie dalsze rozważania doprowadzą już do dzielącej parafian Sokółki oceny zdarzenia – cud lub oszustwo.

Wybieram inną drogę. To co naprawdę wydarzyło się w Sokółce nie zmieni mojej wiary.

Bo to nie takie wydarzenia utrwalają ją we mnie. Głęboką wiarę czerpie się z własnego wnętrza lub dobra, jakiego doświadczamy od innych.  Z piękna otaczającego nas  świata.

Nikomu jeszcze nie udało się zbudować nasiona, z którego wyrosło źdźbło trawy. Więc codziennie chodzę po cudownej trawie.

Warto przeczytać w "Tezeuszu": 

Andrzej Miszk, Czy wierzymy jeszcze w cuda?

Kościół nie jest dla siebie – rozmowa Artura Sporniaka z ks. Grzegorzem Rysiem

 Ks. Jan Kracik, Gdy religia i magia w jednym stały domu

 

Komentarz

  1. jadwiga

    inna rzecz mnie interesuje

    w tym przypadku. Poruszyłam ja na forum, ale nikt nie odpowiedział.

    Mianowicie – w jakim celu upuszczoną, konsekrowaną Hostie – Ciało Chrystusa –  umieszczono w wodzie aby się rozpuściła. Co planowano zrobic z zawiesiną mąki w wodzie po rozpuszczeniu Hostii? Czy ta zawiesina była bezwartosciowa i można ją było wyrzucic bo Ciało Chrystusa się ulotniło w trakcie rozpuszczania ? Przeciez w ustach tez się rozpuszcza…..? Przepraszam za sarkazm, ale dla mnie rozpuszczona Hostia byłaby tym samym czym cała – jezeli wierze, że to Ciało Chrystusa – to ono by nie zniknęło. Wiec co dalej z ta zawiesiną? Nic nie znika, najwyżej woda odparuje i pozostanie mała ilość mąki ale konsekrowanej mąki, zatem co zamierzano z ta pozostałością konsekrowaną zrobić?

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code