Jeżeli miał odczuć ludzką śmierć, jak każdy z tłumu rodzi się i przyjmuje chrzest. Jednak to właśnie nie w Betlejem ale nad rzekami Jordanu pojawił się z Duch Święty. Jan powiedział „Widzę Ducha, który zstępuje z nieba jak gołębica. Oto zatrzymał się nad nim” . Prorok widzi znak od Boga, jego świadectwo powtarzane jest w każdej Ewangelii. Znak widzi ten, który i tak już wierzy. Zgromadzeni nad rzeką mogli postrzegać to wydarzenie jako jedno z wielu obmyć. Coś się stało, poruszenie, rozmowy i młody mężczyzna ponownie wmieszał się w tłum.
Zgromadzeni w kaplicy jesteśmy świadkami chrztu. To już któryś z kolei w tym roku. Do nowo postawionych bloków sprowadzają się młode pary, mamy i tatusiowe dumnie pchają przed sobą wózki. Świadectwo chrztu, świadectwo komunii, bierzmowania; gromadzone latami dokumenty przedstawiamy przed ślubnymi zapowiedziami. Wypada zaprosić chrzestnych ale dawno ich nie widzieliśmy. Byliśmy przez chrzest przyjęci do wspólnoty, prosimy o ten sakrament Kościół jako chrzestni i rodzice i co dalej… Często rutyna, przyzwyczajenie, tradycja nakazują ochrzcić dziecko a nie głęboka wiara. Taki maluch rośnie i nie odczuwa wagi wydarzenia z początków życia, ponieważ dorośli odbębniwszy wspólnotowy obyczaj, nie zastanawiają się na jego istotą. Słyszałam o rekordzistach, którzy mają kilkunastu chrześniaków. Chwała tym ,którzy są w stanie utrzymać z nimi więź.
Współczesny malarz Krzysztof Iwin przedstawił rzekę Jordan jako brudny strumień, płynący w betonowych murach. Chrystus i Jan wydają mi się podobni do bezdomnych zamieszkujących opuszczoną miejską infrastrukturę. Nie ma aniołów przytrzymujących szaty Mesjasza, zamiast gołębicy pojawia się anemiczne słońce , a może prześwit po wyjętej rurze. Nie jest to pompatyczne ani radosne przedstawienie a jednak porusza. Chrystus jest po ludzku pokorny, poddaje się rytuałowi i górującej na nim postaci Jana. To znowu On scala mistyczny i przyziemny sens chrztu. Gdziekolwiek się odbędzie, jest sakramentem, który łączy nas z Kościołem na ziemi i tajemnicą wiary.
Warto przeczytać:
Andrzej Miszk, Dlaczego chrzcimy niemowlęta? O wolności i wierze