W XXI wieku jesteśmy świadomi kryzysu wiary i modlitwy. Dominuje przekonanie, że nasze czasy nie sprzyjają nawróceniu – nie jest ono uznane powszechnie w świecie za decyzję potrzebną, modną czy korzystną. Chętnie podziwiamy odległe „pachnące świętością” epoki, jako kolorową przeszłość bogatą w heroiczne dokonania świętych i fascynujące, niewytłumaczalne naukowo fakty – cuda dokonane w życiu świętych.
Rzeczywistość naszej epoki ukształtowała w nas całkowicie odmienną, niż przed wiekami mentalność. Z jednej strony nie ma w tym nic dziwnego; rozwój, technika, postęp we wszystkich dziedzinach – ta rzeczywistość „zewnętrzna” jest jak najbardziej dla nas korzystna. Jednak co dzieje się w sferze duchowej?
Niezliczone informacje, szybkie tempo życia – terminy itp. wkomponowały nas bez pytania o zgodę w wielki mechanizm świata, stwarzając potężne i realne zagrożenie zatarcia się indywidualności każdego człowieka. Oczywiście – żadnemu mechanizmowi nie potrzeba refleksji, zanurzenia się w siebie i przyjrzenia się temu, co stanowi o jego indywidualności. Cząstka mechanizmu ma tylko spełniać swoje zadanie według zamierzonych ustawień, korzystnych dla całości, i nie ma zamiaru nawet pytać o to w jakim mechanizmie MA UDZIAŁ.
Gdy człowiek zaczyna funkcjonować w taki sposób zawęża przestrzeń własnego myślenia a w dokonywaniu wyborów – również tych dotyczących formowania i chronienia własnego sumienia i osobowości – często kieruje się wpływami zewnętrznymi – wbrew wolnej woli. Nikt nie może jako osoba funkcjonować w oparciu o myślenie i decydowanie zbiorowe – dlatego też pojawia się kryzys świadomości indywidualności – w różnym stopniu, kryzys wiary, modlitwy i dialogu.
W swojej homilii w czasie Świąt Bożego Narodzenia Ojciec Święty Benedykt XVI powiedział: „Musimy zejść z konia naszego oświeconego rozumu”. Nawiązanie do wydarzenia nawrócenia św. Pawła Apostoła jest tu oczywiste – to również bardzo konkretne wezwanie do nawrócenia.
Wydarzenie opisane w Dziejach Apostolskich jest jednocześnie „wstępem” do świadectwa o nawróceniu w którym to Apostoł wytrwał aż do końca oddając swoje życie za Chrystusa i za wiarę. Chwila nawrócenia św. Pawła to najbardziej znane i spektakularne spośród wszystkich nawróceń opisanych w Biblii.
„Musimy zejść z konia naszego oświeconego rozumu”. To zdanie jest bardzo precyzyjnie dopasowane do specyfiki czasów, w których żyjemy. W tym wezwaniu do nawrócenia odnajduję kilka myśli.
Po pierwsze – Zatrzymaj się! Żadnemu człowiekowi nie sprzyja „galopowanie” przez obowiązki, sytuacje, sukcesy, porażki, relacje – jednym słowem przez życie. Pędzi od jednych obowiązków do następnych. Umyka spokój, przygasa poczucie bezpieczeństwa. Wcale jednak nie chodzi o to, aby obowiązki zaniedbywać. Potrzebujemy życia w zgodzie z samym sobą. Tylko człowiek rozróżniający pełnię życia od „napędzania się” aktywnością będzie człowiekiem spokojnym. Nie oznacza to, że troski znikną a ilość obowiązków się zmniejszy. Kto „galopuje” przez życie, nie robi nic wartościowego, ani godnego uwagi. Bardzo skutecznie natomiast zwraca na siebie uwagę tworząc zamieszanie i chaos wokół swoich licznych spraw, których połowę zredukowałaby właściwa hierarchia wartości. W rezultacie więc i tak z tej aktywności nic nie wynika. Aby zaistniała szansa na poczucie „stabilnego gruntu” własnej osoby potrzeba „zejść”, aby zyskać „kontakt z ziemią”, gdzie świadomie można stawiać krok po kroku, a co najważniejsze odciąć się od szarpania potrzebami, emocjami, racjami i wpływami.
Po drugie. Zobacz czym się kierujesz. Ojciec Święty użył słów „koń oświeconego rozumu”. Nawet „oświecony rozum” – stanowi zagrożenie dla człowieka wtedy, gdy wykorzystuje go do dążenia w niewłaściwym kierunku. Przerażenie ogarnia na samą myśl; dokąd może zabrnąć człowiek „galopujący” przez życie – na przykład: na „koniu nie oświeconego rozumu”? Nie daj Boże, jeśli jeszcze po drodze wywija lassem… i pociąga za sobą innych. A może wcale nie wszyscy pędzą na „koniu oświeconego rozumu” tylko jeszcze na jakimś innym: pazerności, egoizmu, krytykanctwa, zazdrości, lenistwa czy krzywdy innego człowieka?
Papież Benedykt XVI podsuwa nam cenną myśl, wskazówkę na drodze do nawrócenia. W tym zdaniu odczytuję zachętę, aby nazwać cele i sposoby ich osiągania, do czego i w jaki sposób używamy rozumu, daru Bożego w który Bóg wyposażył tylko jedno stworzenie – Człowieka, którego zaprosił do udziału w życiu wiecznym.
Jak przemieniać osobowość człowieka?…..
Po uważnym przeczytaniu Pani tekstu trudno nie "zsiąść z konia" i zastanowić, oraz zadać kilka pytań:
Fragment z : Jak Bóg nawraca "nawróconych"?….o.Remigiusz Recław SJ
"Niektórzy uważają, że wystarczy raz się nawrócić i już mamy spokój na całe życie. Inni sądzą, że są już po nawróceniu, więc osiągnęli taki poziom bezpieczeństwa duchowego, że zbłądzenie im nie grozi. Tymczasem niewiele potrzeba, aby nawrócony człowiek odłączył się od Chrystusa…
Ps. Proszę rozważyć i skorygować to, że przede wszystkim nie rzeczywistość ludzi wychowuje, czy formuje, kształtuje, a tym bardziej ich duchowość i świadomość, także mentalność, lecz inni konkretni ludzie, którzy w sposób zamierzony i celowy, także w pełni świadomy i zwykle wyjątkowo skuteczny tzn. profesjonalny nie tylko ową rzeczywistość kreują, bądź usiłują przemieniać, lecz także osobowość człowieka, szczególnie dzieci i młodzieży.
Czy zawsze zgodnie z wolą Boga tj. w sposób właściwy i wielce pożądany?……
Szczęść Boże!
Myślę że KAZIMIERZU
Myślę że do nieodrodzonych ludzi mówić trzeba Kaziu bo przecież Ty kiedyś też byłeś nieodrodzony.
Przepraszam za te zdanie ale napisałeś cytuję :
Do nieodrodzonych ludzi "religijnych" możemy mówić ile chcemy, nic to nie da, najwyżej wzbudzi uśmiech.
***
Przecież ktoś kiedyś zwiastował Ci Chrystusa mimo że byłeś w dołku życiowym i napewno wtedy nie byłeś odrodzonym…
Myslę że ważne jest to kto nam zwiastuje i czy Bóg rzeczywiscie stoi za tym co komuś głosimy w imię Chrystusa.
Osobiście uważam że odrodzenie człowieka to długotrwały okres i nie da się go załawić ot tak wejściem do wody i przechrzczeniem się . Wiem że dobrze o tym wiesz . Wiesz że aby prawdziwie sie zmienić trzeba zacząć od świadomośći tego jakim sie jest i poczuć sie na dnie . Tej świadomości uczymy sie czytająć innych mądrych i odrodzonych ludzi którzy nam w tym mogą pomóc. Myslę że odrodzenie to nie tylko zmiana wiary – przynależności kościelnej ale przedewszystkim nastawienia psychicznego i rozprawieniem się z własnym ego oraz wiele innych procesów psychologicznych człowieka które sie w nim wykształciły poprzez dotychczasowe nawyki życiowe w jakich żył dany człowiek. Rodzina , środowisko , kultura itd ma ogromnywpływ na to kim jesteśmy . ludzie z jakimi sie spotykamy itd.
Czasami bywa tak że człowiek ma poprostu straszną przeszłość i ona się w nim tak utrwaliła że on poprostu nie jest w stanie zmienić sie inaczej jak przez cudowne działanie Boga. Jednak po tym Bozym dotknięciu człowieka trzeba o to rzekłbym przejżenie , dbać , pielęgnować i stworzyć warunki rozwoju niemalże płodu naszego opamiętania. Takim środowiskiem morze być wspólnota z ludźmi którzy prawdziwie chodzą w miłości Bożej, podkreslam słowo miłość boza . Ona jest najważniejsza. Najważniejsze jest by w sobie wyrobić miłość do siebie i człowieka który żyje obok nas. Nie tylko wyrobić w sobie miłość do siebie i swojej grupy ale również do innych – nam wrogich ludzi czy społeczności. Stronić od zamykania się w sobie no może z jednym wyjątkiem …tym wyjątkiem jest to gdy ktoś chce śmierci w związkach miedzy ludzkich. Wtedy potrzebny jest czas i trzeba odejść . Trzeba dać czasowi czas aby przemysleć to co stoi za przyczyną śmierci w związkach między ludzkich . Poznać swoją przeszlość i dotychczasowe życie , rozważyć gdzie utkano nas niewłaściwie i podjać staranie by przywrócić w sobie to co w nas najlepsze . Osobiście jestem otwarty na każdego człowieka nawet jeśli on chce śmierci w związkach między ludzkich to zawsze można to naprawić po jakimś czasie i postawić wszystko na właściwym gruncie relacji miedzy ludzkich. Potrzebna jest jednak do tego szczerość z samym sobą. Zbadanie swoich zachowań przez pryzmat kogoś mądrego kogoś kto zna życie . Może to być dobry ksiądż spowiednik albo zakonnik który zna życie od strony upadków człowieka . Może to też być poprostu psycholog który traktuje nas poważnie i jest nam bliski . Nie taki który wyciąga od nas pieniądze za pomoc psychologiczną ale najlepiej jeśli jest on człowiekiem który przeżył coś co i my , ale zdarzają sie też wspaniali psychologowie którzy nie przechodzili tego co my i tacy też potrafią pomóc ponieważ mają ogromną wiedzę jak pomóc ludziom w ich problemach życiowych – umieją pomóc w tym jak stać się zdrowym człowiekiem , człowiekiem który nie daje sie ponieść emocją destrukcyjnym . Taki dobry psycholog może nam podać kierunki rozwoju naszej osobowości i utrawalić w nas – nauczyć nas jak postępować w życiu właściwie …
muszę kończyć ten wpis …może kiedyś napiszę więcej o tym jak sobie radzić z traumą jaką wielu z nas przeżywa i jak ona wpływa na nasze życie i stosunki do innych ludzi. Kaziu ty wiesz co to jest trauma i wiesz jak ludziom jest trudno. Słuchałem kiedyś twoich kazań i wiem że wierzysz w to że warto do człowieka wracać i próbować choć po sto kroć ofiarowywać mu siebie . Ja nigdy nie oddalam sie od ludzi chyba że oni chcą śmierci w związku . Wtedy odchodzę ale zawsze jest we mnie pamięć o nich i miłość jaką ich obdarowałem ona przyjaźń jest we mnie i czeka na człowieka , na kogoś na kogo patrzę przez pryzmat nie tyle złych zachowań i błędów jakie popełniliśmy ale przez pryzmat tego co było w nas jako ludziach dobre …
Jednak nie zawsze jest to właściwie zrozumiane …niestety przez innych…
pa
twój aharon*
ps. Wiem że chodzi ci o ludzi Kaziu którzy mają garnitury religijne i że do takich trudno trafić ze swoją formą wiary czyli zielonoświątkowym nawracaniem człowieka. Ja to rozumiem mój bracie . Oni jednak są tacy jak Ty. Mają religię np Katolicką która ma swoje formy naprawy człowieka i nawrócenia go do Pana Boga. To myślę jest czasami szkodliwe że tak jest . Szkodliwe jest to że nie w Chrześcijaństwo ma podzielone zdanie na to jak doprowadzać człowieka do spotkania z Bogiem. Religia jeśli ma w sobie pluralizm jest mniej niebespieczna. Wszelkie zamykanie się w grupie i hermetyczne izolowanie od innych miało szkodlliwe skutki w przeszłości i prowadziło do ludobujstwa …Np NIemcy i ich myśl o wyższości rasy aryjskiej nad innymi . Polecam książkę w blogu u Małgorzaty Madej ..tam podałem książkę która dotyka tego problemu…blog pt " Jeruzalem jeśli zapomnę o Tobie …
pa
Synkretyzm, pluralizm, czy blask prawdy ewangelicznej?…..
Drogi bracie Aaharonie wiem, że istnieje pluralizm w teorii, także polityce, filozofii, socjologii, ale nie w teologii i religii. Ponieważ zagadnienie teologicznego pluralizmu religijnego można m.in. przeanalizować logicznie.
A mianowicie – jeśli katolicy i chrześcijanie wierzą i uznają, że Jezus Chrystus jest jedyną drogą do Boga, a wyznawcy innych religii twierdzą, że nie jest on w ogóle drogą do Boga albo nie jedyną, to mamy dwa diametranie inne i sprzeczne stanowiska, które nie mogą być równocześnie prawdziwe.
A to chyba uprawnia, do kwestionowania słuszności i celowości uznawania pluralizmu w teologii i religii, bo religia, która głosi fałsz nie może być równoprawna z tą, która uznaje i głosi Jego Prawdę – Słowo Boże, a wyznawcą nakazuje prawość, sprawiedliwość i miłość w prawdzie. Nie rozstrzygając, która religia jest słuszna można jednak sformuować wniosek, że orędownik pluralizmu w teologii i religii uznaje sprzeczność, a jego pogląd i intencja nie jest, do przyjęcia i zaakceptowania.
Fragment Konstucji Apostolskiej:
Pan zlecił swemu Kościołowi zadanie strzeżenia depozytu wiary, którą wypełnia on w każdej epoce. Intencją i celem Soboru Powszechnego Watykańskiego II, uroczyście otwartego trzydzieści lat temu przez mego czcigodnej pamięci poprzednika, Papieża Jana XXIII, było ukazanie w pełnym świetle apostolskiej i pasterskiej misji Kościoła, tak aby blask prawdy ewangelicznej skłonił wszystkich ludzi do poszukiwania i przyjęcia miłości Chrystusa, która przewyższa wszelką wiedzę. (por. Ef 3, 19).
Ps. Pan Kazimierz ma rację, do ludzi nie wystarczy mówić, a tym bardziej pisać w necie…
Szczęść Boże!
Ślepiec Paweł
Paweł z Tarsu doświadczył ślepoty i musiał polegać na tych których prześladował. Oświecony bojownik religijny napisze po latach o sobie, że jest poronionym płodem(1 Kor 15, 8). Duma, pycha i poczucie wyższości intelektualnej czy duchowej to jest właśnie "siedzenie na koniu oświeconego rozumu". Przykład św. Pawła, jego nawrocenie, to przykład że Bóg nie niszczy rozumu tylko pokazuje nam świat z innej perspektywy.
Boży szaleniec
"O potrzebie szaleństwa" o. prof. Jan Andrzej Kloczowski OP
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TS/potrzeba_szalenstwa.html
Pani Ewelino
Znikł mój wpis, nie wiem, czy to problemy techniczne, czy pani go usunęła?
Do tej pory przez będzie w tym roku 5 lat pisania na Tezeuszu nigdy nikt nie usunął mojego wpisu, a więc co się stało?
KJ
Wczesne sredniowiecze.
Czytając wypociny o nienarodzonych ,,kaziach” na mysl przychodzi mi jeden taki z Konopielki zwany własnie Kaziukiem. Ale on sie narodził ,zył ,na tym swiecie. Żył w ciemnocie i durnocie ale zył. Ja myslę,że pani fizycznie żyje na przełomie XX i XXI wieku ,ale mentalnie ze swoja głową jest pani gdzies w okolicach XII XIII wieku. Jak mozna pisac takie bzdury. Czas skonczyc bajanie o bogu gdzies mieszkajacym w kosmosie. Ja przypuszczam,że gdzies dwa góra trzy pokolenia i bedziemy zyli w realiach obecnych czechów. Bać nalezy sie tylko jednego. Zalewu islamu terenów Europy co rozumiec nalezy zalewem ciemnoty, teroryzmu i niszczenie wszelakiej kultury. Religia to biznes nie mająca nic wspólnego z duchowościa człowieka. religia to wszelakie zło tego świata okraszne corocznymi ,,cukiereczkami” zwanymi świetami obchodzonych w jako tako ludzkiej atmosferze. Od dłuższego czasu twierdze,ze kosciół katolicki to bardzo inteligentnie rozbudowana sekta, którą postep tego świata miażdży w pył i w koncu zmieli ja do końca. Wyobraźmy sobie np. taki fakt ,że ktoś zaczyna nam głosić ,że oto własnie narodził się zbawca tego swiata. Piszę coś w rodzaju biblii bis i co dzieje sie dalej. Śmiem twierdzić ,że nawet facebook czy twiter nic by tu nie pomóg. Człowiek rodzi sie po to by godnie przezyc swoje zycie i to tyle, nic więcej. Czy do tego potrzebna jest religia. Chyba nie.
Wiesz, o czym piszesz?
@ Branicky.
Piszesz o Bogu żyjącym w Kosmosie trochę jak taki nieuk, który twierdzi, że szatan to diabeł z widłami i z ogonem. Walczysz z koncepcją Boga z pogańskich wiosek. I tyle o Nim wiesz…
Cóż więc za różnica dla Ciebie, czy krytykujesz ludzi za tkwienie we wczesnym średniowieczu, czy może w III Rzeszy? Z Twoich słów wynika, że Ty żyjesz właśnie na poziomie mentalnym ideologa III Rzeszy, który zawsze będzie pierwszy wiedział, co dla ludzkości jest najlepsze.
Pewnie chętnie spaliłbyś w piecu cały dorobek literatury, bo to przecież "niezgodne z faktami". Jeśli nie potrafisz czytać Pisma Świętego, stanowi to Twój problem i świadczy o Twojej intelektualnej ciemnocie, a nie o cechach imputowanych przez Ciebie ludziom wierzącym.
O religiach i słowach prawdziwych islamskich suffich widać zielonego pojęcia nie masz, myląc aspekty religijno-symboliczne z problemami o charakterze społeczno-ekonomicznym, politycznym i socjalnym.
Z resztą może doucz się trochę historii, zestaw sobie fakty, a potem odnoś się do pewnych epok historycznych sceptycznie, bo póki co Twoje słowa zabrzmiały trochę jakby tutaj jakiś wiejski osiołek znający Średniowiecze tylko z czarnej zarazy wyskoczył – nie obrażając ani wsi, ani osiołków.
Co do religii – nie łudź się, że w jakikolwiek sposób jesteś w stanie posługiwać się językiem nie ukształtowanym przez religijną w większej mierze metafizykę. No ale wykładu z zakresu semantyki ani syntaktyki robił Tobie tutaj nie będę, bo masz w użytych przez siebie słowach zakuty łeb i tyle, jeśli wierzyć temu, co piszesz. W te "bajki" wierzył nawet Einstein. Próbujesz mu teraz dorównać, czy może masz bardziej adekwatną od Niego koncepcję czasoprzestrzeni?
Używałem jeszcze niedawno podobnej Tobie logiki rozumowania. Wielkie było moje zdziwienie, kiedy wdałem się w polemikę z człowiekiem w swojej wierze tak oświeconym, że nawet Dawkins mógłby uchodzić przy nim za ciemniaka. Odkrywając pewne symboliczne aspekty rozumowania zrozumiałem, w jakiej ciemnocie intelektualnej i ubóstwie mentalnym żyłem, kiedy walczyłem z wiarą i z religią.
Dawkinsa książki są z resztą na naszej katedrze filozofii religii wyśmiewane jako pseudofilozoficzne kicze próbujące walczyć z koncepcjami Boga przedstawianymi na katechezie sześciolatkom i z poziomem argumentacji, który obrazić jest w stanie może jakiegoś nawiedzonego mohera. Poważni ludzie raczej takiego chłamu nie czytają, bo szkoda na to czasu.
A jak się Tobie nie podoba wiara innych ludzi, to przecież nikt Ci ich słów czytać nie każe.