Nauczyciel

Rozważanie na IV Niedzielę Zwykłą, rok B1
 

W mieście Kafarnaum Jezus w szabat wszedł do synagogi i nauczał. Zdumiewali się Jego nauką; uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie (Mk 1,21-22).

Sporo jest nieszczęsnych nauczycieli, którzy nie traktują swojego zawodu jako specjalnej misji, a zwykłą pracę, którą muszą wykonać. Często swoje dydaktyczne porażki tłumaczą głupotą i lenistwem uczniów zapominając, że sami także są odpowiedzialni za przyswojenie wiedzy, nie widzą swoich błędów, nie dostrzegają, że czasami po prostu nie potrafią uczyć. Nie każdy jest prawdziwym nauczycielem. Wielu wchodzi w rolę zwykłych wyrobników, których interesuje jedynie zlecone zadanie, zrealizowanie narzuconego programu.

Ginie gdzieś myśl o powołaniu, o misji, nie ma miejsca na refleksję, pogłębioną analizę. Maleje liczba prawdziwych nauczycieli, przybywa pracowników oświaty, którzy może i są dobrze wykształceni, ale nie mają władzy, nie potrafią rozbudzić potencjału swych uczniów.

Gdy czytamy słowa dzisiejszej Ewangelii, zauważamy, że Jezus zdecydowanie do nich nie należy. On jest nauczycielem z misją oraz władzą.

Zdumiewali się Jego nauką; uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie (Mk 1,21).

Jezus bowiem nie jest też z w y k ł y m nauczycielem, a Tym, który głosi prawdę. Jego przesłanie ma wielką moc. On jest prawdą, na dodatek prawdą, która leczy.

Był właśnie w synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego. Zaczął on wołać: «Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boży». Lecz Jezus rozkazał mu surowo: «Milcz i wyjdź z niego». Wtedy duch nieczysty zaczął go targać i z głośnym krzykiem wyszedł z niego (Mk 1,23-26).

Chrystus udowadnia, że jego nauka, to nie tylko puste słowa, a przekaz z olbrzymią mocą, która potrafi człowieka uleczyć. Jezus ma misję, ma swój cel. Owym celem jesteśmy my i nasze dobro. Ma też pasję, którą pragnie nam przekazać, pragnie rozbudzić nas. A my…

Harrowing-of-Hell-1-edit.jpg

Rozważania Niedzielne

 

Komentarze

  1. januszek73

    Nauczyciel, czy najemnik ?

    Sprawa jest naprawdę skomplikowana, tzn. jak być dobrym nauczycielem ? Zmagałem się z tym pytaniem przez okrągły rok, bo tyle uczyłem w szkole :-). Próbowałem różnych metod, ale naprawdę jest cieżko, bo dzieci i młodzież bywają bardzo trudne. W szkole w której pracowałem, zauważyłem, że na uczniach było niejako wymuszane posłuszeństwo, przez metody negatywne a więc formy straszenia: jedynką, uwagą, naganą, daniem znać rodzicom, również krzykiem. No cóż, czasem się nie da, trzeba krzyknać, ale to niewiele daje, zwłaszcza, gdy na początku człowiek chce żyć w przyjaźni z uczniami. Osobiście, na początku nie krzyczałem ale naprawdę nie dało się inaczej i nie trzeba było używać form persfazji, ale uwagę wpisałem do dziennika tylko jedną :-). Zauważyłem, że uczniowie mnie polubili ale naprawdę potrafili to wykorzystywać, np. lekceważąć obowiazki szkolne. Pomimo wszystko "dzieciaki" – te z 4 klasy polubiły mnie a gdy przyjechałem następnego roku szkolnego załatwić jakieś formalności, to spotkałem dziewczynki, które gdy mnie zobaczyły, to pierwsze słowa brzmiały "dlaczego pan już nie uczy, ale pan był fajny, nie tak jak Pan Buroń" :-). No cóż, porównywały i jakoś oceniały, ale uważam, że byłem dla nich jakimś autorytetem, bo osobiście zapamiętałem coś ciekawego ze studiów :-). Nowoczesny w-f to nie: trening, szkolenie, czy swoista musztra, ale kształtowanie postaw. Bardzo trafne ale i trudne, bo "postawy" to po prostu kształcenie i wychowanie, czyli nauczanie i wychowanie uczniów do: odpowiedzialności, dobrych postaw i "stosunku" do: siebie, innych a zwłaszcza swojego ciała. Trzeba więc do uczniów podchodzić, jak do osób, czyli młodych ludzi, którzy mają potencjał rozwoju: osobowego, intelektualnego, również fizycznego. Oczywiście ten potencjał jest zróżnicowany osobniczo ale każdy go posiada a w każdym wieku można osiągnąć sukcesy, tylko trzeba wierzyć. Ja tak wierzyłem, a że już nie podjąłem dalszej pracy w szkole, to zbieżność różnych okoliczności, ale również przez to zacząłem rozwijać się duchowo. Wiem co to znaczy, ale przekazać to innym to "inna inszość", ogólnie zasadza się na "pokochaniu Boga a bliźniego swego, jak siebie samego". Osobiście kocham siebie :-), a że nie wychodzą mi jeszcze relacje z bliźnim, to potencjał do rozwoju :-).

     

    pozdrawiam.

     
    Odpowiedz
  2. arturah

    Kto chce się uczyć?

    W tym blogu pada bardzo dobre zdanie . Oto ono:

    Maleje liczba prawdziwych nauczycieli, przybywa pracowników oświaty, którzy może i są dobrze wykształceni, ale nie mają władzy, nie potrafią rozbudzić potencjału swych uczniów.

    A może uczniów nie ma ? Kto dziś chce się uczyć ?

     

     
    Odpowiedz
  3. zk-atolik

    Nauczyciel, czy pedagog?……

    Pan Jezus, oraz Jego naśladowcy wierni, oddani i wiarygodni nadal wyróżniają się m.in. tym, że nie tylko uczą, lecz przede wszystkim doskonalą i formują osobowość – wychowują człowieka. Dlatego stosując w świecie pedagogikę religii chrześcijańskiej zdumiewają tych, co gromadzą się w synagogach i innych współczesnych świątyniach.

    Natomiast ich praktyki – owoce wyzwalają zdecydowanie inne reakcje u tych, którzy nie mają aspiracji być Jego uczniami, ani wzorowymi pedagogami, wręcz przeciwnie są zdeklarowanymi Jego oponentami.  A pracują w szkolnictwie, czyli państwowych – laickich placówkach oświatowych – jedynie z powodu uzyskiwanych gratyfikacji finansowych i nabywanych przywilejów albo jeszcze pobudek ideowych.

    Autor usiłuje czytelnikom ukazać – jak jest w w/w środowisku ?………. Jednak wg. mnie rażąco redukuje ogląd rzeczywistości, a nawet wypacza, bo w RP nikt nie musi pracować, a tym bardziej osoby zatrudniane w sferze budżetowej.

    Ponadto nie zgłębia zagadnienia wystarczająco, aby wykazać to, co obecnie dzieje się w relacji mistrz – uczeń, czy szeroko rozumianej tzw. sferze edukacji na płaszczyźnie etyczno-moralnej i stanowi największe zagrożenie, dla następnych pokoleń tj. dzieci i młodzieży.

    Odrębną kwestią, ale jak doniosłą, ważną i nadal aktualną jest odpowiedź na pytanie: "Czego chcesz od nas , Jezusie Nazarejczyku?"…..

    Szczęść Boże!

    Ps. Czy misją Chrystusa, a nawet Jego uczniów jest cokolwiek "udowadniać"?……, a jeżeli tak, to proszę uprzejmie napisać – co i komu?…….

     
    Odpowiedz
  4. jorlanda

    … nie ma uczniów…

    Podoba mi się ten tekst, i podpowiedź Aharona… być może nie ma uczniów…

    Jestem nauczycielką, podobno z misją (katecheci mają tzw. misję, czyli zgodę kurii na nauczanie religii) hehe… A na serio. Trudno jest dziś być nauczycielem. Każdego roku w czerwcu zadaję sobie pytanie, czy wytrzymam jeszcze kolejny semestr…

    Nawet jeśli mamy powołanie, uczniów, dobrych współtowarzyszy w postaci innych nauczycieli, często po prostu się nie ma siły, i dlatego nie chce się uczyć na dobrym poziomie. System szkolnictwa zabija prawdziwych nauczycieli. Trzeba mieć silny charakter, duży dystans do systemowych wymagań (i pomysł jak im sprostać i nie zostać przywalonym formalnościami). Sporo zależy od dyrekcji szkoły, od sposobu zarządzania kadrą. Uczniowie zawsze są fajni albo trudni, pracowici lub leniwi. To w tej pracy jest najlepsze – uczniowie. O ile są, jak słusznie zauważono wcześniej…

    Jezus miał trudnych uczniów, leniwych, takich, co GO zdradzili, i takich co Go w ogóle nie zrozumieli. Ale trwał na funkcji nauczyciela i inspiracji szukał w rozmowie z Bogiem Ojcem. Miał <ma> Super Szefa.

    Może to jest sposób na wspieranie naprawdę dobrych i prawdziwych nauczycieli?

    Pozdrawiam

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code