Fragment czytania, który mówi o rozesłaniu uczniów, aby głosili prawdę o Chrystusie i zaproszeniu od Boga, w oczywisty sposób łączy się z obrazem Kościoła ludzi. Tworzą go uczniowie i ci, których – jak rybacy – złowili.
Dzisiaj chodzą od drzwi do drzwi Świadkowie Jehowy z przekonaniem, że kontynuują dzieło uczniów. Pisma, które od nich otrzymałam, kojarzą mi się z folderami turystycznymi Raju. Są kolorowe, na dobrym papierze, ale nie znalazłam w nich tajemnicy. Takiego elementu wiary, który pozwala czuć, że jest ona osobistym przeżyciem. Starożytni uczniowie mieli otrzepywać pył z sandałów po wyjściu z domostwa, gdzie nie przyjęto Wiary. Ten gest oznacza, że tam już nie wracają, nie chcą nawet przez chwilę nosić symbolicznego pyłu siedziby niewierzącego. A także, co ważniejsze, po ogłoszeniu Nowiny dają swoim rozmówcom skorzystać z czasu do namysłu i wolnej woli. Świadkowie Jehowy, których spotkałam, próbowali wracać wielokrotnie, a ich pisma mówiły o grozie, z jaką będą zmagać się ci, którzy nie poszli za nimi.
Katolicki ksiądz przychodzi do wiernych raz do roku z Kolędą oraz kiedy umierają. W ciągu pozostałych dni roku czeka w określonych urzędowo godzinach w kancelarii. Jedynie w małych wsiach, gdzie diabeł mówi dobranoc, dzień dobry wiernym może powiedzieć – ksiądz. Spacer księdza przez wieś w Wilkowyjach z serialu „Ranczo” przypomina mi spotkania ludzi z księdzem, gdy wyjeżdżałam na wakacje do babci. Taka sobie współczesna „Rozprawa między panem, wójtem a plebanem”.
Nie bez przyczyny niesłabnącą popularnością cieszy się serial o detektywie w sutannie „Ksiądz Mateusz”. Tutaj scenerią jest również niewielka lokalna społeczność miasteczka. Do przemieszczania się po nim głównemu bohaterowi wystarczy rower. Ma to swoje uzasadnienie w scenariuszu: ksiądz co chwilę zatrzymuje się i z kimś rozmawia. Trudno byłoby taki bezpośredni i życzliwy kontakt z wiernymi pokazać przy otwieraniu szyby Opla czy BMW.
Taki ksiądz zna każdego człowieka małej lokalnej społeczności, zapraszany jest na chrzciny, wesela, imieniny i traktowany przez wiernych z mniejszym pietyzmem, ale też bez dystansu. Popularność księżych postaci w powyższych serialach świadczy o tym, że ludzie tęsknią za takim kapłanem. Zarówno w mieście jak i na symbolicznej wsi nie możemy liczyć na to, że kapłan będzie pukać do naszych drzwi i przypominać o sobie.
W wielkich, miejskich parafiach księża nawiązują kontakt z wiernymi przez imprezy parafialne, wydarzenia kulturalne czy choćby salę ping-ponga w podziemiach domu parafialnego. Ci, którzy nie wysilą się na spotkanie ze wspólnotą parafialną, wyspowiadają się pół godziny przed niedzielną mszą, a potem zobaczą księdza przed ołtarzem raz w tygodniu. Mogą jeszcze obejrzeć emitowanego w coraz późniejszych godzinach „Egzorcystę”, ale takiego kontaktu z księdzem nikomu nie życzę.