Tyle już napisano i powiedziano o wczorajszym zamieszaniu wokół krzyża przed pałacem prezydenckim, że zastanawiam się nawet, czy jest sens cokolwiek dodawać od siebie. Kiedy jednak czytam niektóre poświęcone ostatnim smutnym wydarzeniom teksty, to nurtuje mnie też pytanie, czy kilka osób rzeczywiście widzi w ostatnim wydarzeniu powód do rozdzierania szat i czy faktycznie jest tak, że coś złego dzieje się z państwem polskim. Czy wczorajsze odstąpienie od przenosin krzyża faktycznie jest wydarzeniem, które świadczy o słabości państwa?
Wydaje mi się, że takie biadolenie niektórych dziennikarzy i publicystów jest znacznie przesadzone. Nie można mówić o słabości państwa, czy nawet jego upadku, na podstawie jednego wydarzenia. Wczorajsza zaistniała sytuacja może nie świadczyć wcale o słabości państwa, a o tym, że w kierowaniu nim uczestniczą osoby nieudolne i pozbawione wyobraźni, bo tylko kompletnie pozbawione wyobraźni osoby mogły myśleć, że taka organizacja przenosin krzyża skończy się inaczej. Może, ale nie musi.
Obserwując bowiem poczynania władz i polityków w sprawie harcerskiego krzyża oraz problemu (coraz wyraźniej widać, że zaczyna to być niestety sztuczny bo sztuczny, ale niestety jednak problem) godnego upamiętnienia ofiar smoleńskiej tragedii, można się zacząć zastanawiać, czy do wczorajszej awantury nie doprowadzono celowo. Ten konflikt jest bowiem na rękę wszystkim stronom politycznym, od lewa do prawa. Każdy ma się tu okazję wykazać, pogrążyć trochę przeciwnika, obrzucić błotem, powalczyć o nowy elektorat itd., itd.
Rację mają niektórzy, skłonni do medialnych występów duchowni, że ten krzyż i zamieszanie wokół niego, ma coraz mniej wspólnego z wiarą i został wmanewrowany w zwykły konflikt polityczny. Politycy PiS, PO, a także Lewicy zachowują się jak niezwykle wygłodniałe hieny, które postanowiły z ludzkiej tragedii uczynić swoje żerowisko i rację ma też Jerzy Sosnowski, który w swoim blogowym wpisie, zastanawia się, czy przypadkiem te osoby, tak głośno i skutecznie protestujące w obronie krzyża, nie są przypadkiem… ofiarami. Tak, są ofiarami sztucznie wywołanego sporu, który został politycznie i medialnie wyolbrzymiony. Żadnego “problemu krzyża” być nie powinno. Zwłaszcza, gdy wszyscy ciągle mamy w pamięci, okoliczności, które doprowadziły do jego pojawienia się.
Niektórzy, na myśl o wczorajszych wydarzeniach odczuwają zgorszenie. Mnie coraz bardziej przepełnia smutek oraz pogarda. Pogarda? A owszem, nie bardzo jestem przekonany, iż tańczące wokół krzyża i smoleńskiej tragedii hieny, zasługują na coś więcej. Jak mam nie gardzić ludźmi, który w swych politycznych działaniach wykorzystują ludzką śmierć oraz krzywdę? Jak mam nie gardzić ludźmi, którzy nawet w obliczu narodowej tragedii nie są w stanie wznieść się ponad polityczne spory i chociaż w celu upamiętnienia ofiar nie dążą do porozumienia i pokoju? Czas żałoby się skończył? Nieprawda, ona ciągle trwa i trwać będzie jeszcze długo, a w przypadku niektórych członków rodzin ofiar katastrofy, może trwać nawet do końca ich dni.
Niestety, nasze pseudoelity nie wydają się być zdolne do zadumy w obliczu cudzej śmierci, do współodczuwania, a tej empatii, o której tyle się mówiło podczas żałoby narodowej, nie można u nich odnaleźć za grosz. Wolą żerować na śmierci, grać emocjami, wiarą i nawet przez chwilę nie przyjdzie im do głowy, że “bawiąc się” w ten sposób, faktycznie, mogą niszczyć państwo oraz autorytet władzy.
Oczywiście, każdy polski obywatel jest na tyle tępy, że jest święcie przekonany, iż niemożliwością jest osiągnięcie zadowalającego wszystkie strony porozumienia, co do terminu i sposobu przeniesienia krzyża. Oczywiście, wszyscy wierzą w to, że niemożliwe jest też osiągnięcie porozumienia w sprawie sposobu upamiętnienia ofiar tragedii. Oczywiście, każdy myśli, że żadna strona konfliktu nie jest w stanie niczego konkretnego zaproponować i prawdziwe jest też stwierdzenie, że wszystkie strony mają na uwadze jedynie pamięć ofiar i dobro społeczeństwa. Ech…
Niedawno to ZOMO i Milicja
Niedawno to ZOMO i Milicja zabierała krzyże z miejsc ważnych dla pamięci narodowej.
Dziś robią to księża w imię zgniłego politycznego interesu. U boku harcerzy. 66 lat temu ich porzednicy gineli w obronie takich krzyży.
Jak można twierdzić że to miejsce jest mało godne!?
Gdzie jest lepsze miejsce?!
Prości ludzie mają odwagę bronić swich poglądów a elitom brakuje takiej odwagi.
Kto jest hieną?