brak zgody na minimum bezpieczeństwa

Normal
0

21

false
false
false

PL
X-NONE
X-NONE

MicrosoftInternetExplorer4

/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:””;
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:”Calibri”,”sans-serif”;
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:”Times New Roman”;
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;}

Obserwuję troszeczkę dyskusję wokół ustawy o związkach partnerskich. Zastanawiałem się ostatnio nad głównymi zarzutami jej przeciwników. Rozumiem argument, który mówi, że ustawa podważa tradycyjny model rodziny. O to w niej przede wszystkim chodzi. Jest dla mnie jasne, że nie wszystkim może się to podobać. Ustawa nie grozi jednak tradycyjnej polskiej rodzinie. Jeśli takowa chce trwać w swoich wartościach, nic i nikt nie stoi temu na przeszkodzie. Chyba, że tą tradycję przerwie homoseksualne dziecko.

Argumenty, których nie rozumiem w ustach konserwatystów to wytykanie ustawie zasad dotyczących rozwiązania związku partnerskiego i braku zabezpieczenia alimentacyjnego. Wynika to zdaje się do porównania takiego związku z małżeństwem. A przecież właśnie początkowa dyskusja wynikała z tego, że taki związek nie może być małżeństwem. No więc nie jest. Jest jego płytką formą, która opiera się na płytkich zasadach, oskrobanych z wartości. Jest swego rodzaju umową – nawet nie między dwojgiem ludzi – a państwem polskim i parą. Umową, która zabezpiecza minimum poczucia bezpieczeństwa i daje ochronę ze strony państwa, którego jest się obywatelem.

Coraz częściej postrzega się nas, osoby homoseksualne właśnie, jako obywateli. Brak ustawy jednak wyraźnie pokazuje, że jesteśmy jakąś podgrupą, która ma takie same obowiązki wobec państwa ale prawa inne. I to pod względem tak osobistej i prywatnej sprawy jak orientacja seksualna. To właśnie nasza orientacja czyni nas obywatelami innej kategorii. Taki mniej więcej wydźwięk mają artykuły konserwatywnych publicystów.

Na szczęście w Polsce mamy Paradę Równości. Już tradycyjną imprezę, która skupia tak naprawdę sympatyków praw osób LGBT w naszym kraju. Tutaj znowu stara się zepchnąć prawdziwą ideę Parady na boczny plan. Jest ona kontrowersyjna – dlaczego? Bo maszerują w niej nasi znajomi, synowie, córki, przyjaciele. Bo mówi się o niej. Bo pokazuje nam ona z roku na rok, że tak naprawdę nie chodzi o kolorowe piórka. Parada zderza nas z całym worem informacji na temat osób LGBT. Ze względu na jej publiczny charakter, każdy z nas wyciąga z tego wora to co uważa za słuszne i ważne. Dlatego, Parada to tak wiele sprzecznych opinii, bez względu na orientację osób, które o niej mówią. Dzięki temu też spełnia ona swój główny cel – aby mówić o osobach LGBT w Polsce. Niezależnie jak ale mówić, mówić i jeszcze raz mówić.

Wszystko wskazuje na to, że w tym roku znowu nasze postulaty o poczucie większego komfortu i prywatnego bezpieczeństwa we własnym państwie zostaną ponownie zignorowane. Zdaje się, że to nie jest kwestia samych praw. Wystarczająca grupa ludzi w Polsce już je rozumie. To przede wszystkim kwestia mechanicznego zamknięcia nam ust, pod płaszczykiem bagatelizownia tematu przez rząd polski. Na szczęście mamy rosnącą w siłę Paradę Równości – to dzięki niej przynajmniej raz w roku mówi się o nas głośno i wyraźnie. I z roku na rok z coraz większą życzliwością.

 

 

 

17 Comments

  1. dorota.bialachowska

     Panie Tomaszu, jestem zażenowana. Co mnie obchodzi, co Pan w domu robi, i z kim mieszka? To Pana sprawa. Lecz, po co o tym tu pisać? Że jest Pan homoseksualistą? To Panu przeszkadza? Musi Pan to światu wykrzyczeć? Pan napisze o swoich osiągnięciach zawodowych, o swojej sztuce, o ciekawym tekście, o czymś, co czyni Pana wyjątkowym, jeśli Pan chce. A, tu mam rozumieć, że mam się cieszyć, że homoseksualista pisze? I co? Co mnie Pana dylematy obchodzą? Że nie ma zgody na "małżeństwa homoseksualistów"? No, nie ma i mam nadzieję, że nie będzie, jak i na adopcję dzieci przez pary homoseksualistów. Jest duszpasterstwo dla homoseksualistów, Kościół się nad tym problemem pochyla. Nad problemem, bo nigdy to normą nie będzie. Ciekawym dla mnie jest to, co Pan, bez względu na orientację robi i pisze. No, chyba, że Pan chce „punkty dodatkowe”, ulgową taryfę, jak kiedyś było, za pochodzenie „robotniczo-chłopskie”. Problemy, o których Pan pisze, to w rozmowie z prawnikiem, może notariuszem. Wszystko, jak Pan będzie chciał.

     
    Odpowiedz
  2. rzusto

    Pani Doroto,
    ja wcale nie

    Pani Doroto,

    ja wcale nie nalegam, aby Panią zaczęło obchodzić to co ja robię w domu. Blog to miejsce gdzie dzielimy się tym co nas dotyczy, również w sprawach domowych. Wiele osób pisze tu o tym – nie tylko ja. Rozumiem, że zażenowana jest Pani sytuacją, że moją przestrzeń życiową dzielę z mężczyzną, a nie kobietą. Skoro Pani moje dylematy nie obchodzą, znaczy, że mój blog nie jest dla Pani.

    Pani reakcja na mój tekst jest typową reakcją, z jaką można spotkać się w konsekwencji istnienia Parady Równości.

    Ja osobiście od Pani nic nie chcę. Ja chcę praw w moim kraju. Dlatego piszę o tym o czym piszę. I dobrze, że Pani zauważyła, że to dotyczy mojego życia prywatnego. Dlatego, że jest to prywatne czyni to też bardzo ważną kwestię dla mnie. 

    Jeśli Pani poczyta inne moje teksty, zauważy Pani również, że piszę o swoich sprawach zawodowych i wielu, wielu innych. Dziś ze wględu na Paradę w Warszawie piszę o Paradzie i ustawie, bo sprawa dotyczy mnie bezpośrednio.

    Nie wydaje mi się, że ja krzyczę przed światem. Dzielę się moimi spostrzeżeniami z moim znajomymi na Tezeuszu, którego jestem częścią.

     

     
    Odpowiedz
  3. elik

    Przywileje, prawa, zadania i obowiązki

    Panie Tomaszu czytając choćby to: "Ja chcę praw w moim kraju. Dlatego piszę o tym o czym piszę. I dobrze, że Pani zauważyła, że to dotyczy mojego życia prywatnego. Dlatego, że jest to prywatne czyni to też bardzo ważną kwestię dla mnie. Dziś ze wględu na Paradę w Warszawie piszę o Paradzie i ustawie, bo sprawa dotyczy mnie bezpośrednio."

    Dostrzegam u Pana przede wszystkim zbyt egoistyczny i roszczeniowy ton (ja chcę) i rażący brak konsekwencji. Przecież sprawy o których Pan pisze nie dotyczą tylko przywilejów i praw (ustaw), lecz również zadań i obowiązków. Ponadto mają wymiar nie tylko prywatny, lecz również publiczny, społeczny, a nawet międzynarodowy.

    Natomiast istotą sprawy wg. mnie nie są jakieś wydumane chcenia, zagrożenia i "brak komfortu, czy zgody na minimum bezpieczeństwa", dla homoseksualistów, lecz ich przywódców uporczywe dążenie, aby móc korzystać z wszystkich przywilejów, także praw należnych wyłącznie małżeństwom tj. rodzicom i ich rodzinom, bez konieczności wykonywania, a szczególnie w sposób całościowy i odpowiedziany ich wszystkich powinności, zadań i obowiązków wobec dzieci i innych osób bliskich stanowiących rodzinę.

    Osobną kwestią, a nawet zgorszeniem i potencjalnym zagrożeniem, dla dzieci i młodzieży są owe parady, czyli obsceniczne manifestacje seksualności, a tym bardziej  domaganie się nie należnych praw rodzicielskich, czy zalegalizowania nie tylko sprawowania opieki nad dziećmi, lecz również ich nauczania i "wychowywania", przez homoseksualistów.

     

     
    Odpowiedz
  4. Anonim

    Tekst ten jest ważny bo 

    Tekst ten jest ważny bo  pokazuje, że wiedza o związkach w środowiskach gejowskich jest nikła. A sama ustawa nie jest skierowana do gejów tylko ogólnie do konkubinatów, którym ma zapewnić to i owo. Przynajmniej wg założeń, bo praktyka jest taka, że może służyć do robienia wałków na spadkach. Niemniej nie o tym chciałem pisać.
    Znaczna część krytyki kwestionuje sens związków jednopłciowych, ale załóżmy hipotetycznie, że mają jakiś sens.
    Alimenty nie tylko są na dzieci, ale i (ex)-związkowicz małżeński się może o nie starać, jeżeli został pokrzywdzony. Dlatego tu słusznie chór krytyków dostrzega upośledzenie kobiety, która zostaje z dziećmi na lodzie.
    Te wszystkie małżeńskie orzekania o winie itp. też są po to między innymi, żeby stronie pokrzywdzonej zapewnić jakieś zadośćuczynienie i środki do życia. To tysiącletnie doświadczenia ludzkości doprowadziły do takich rozwiązań. Pojęcia zdrady itp też nie ma, w czym widać rękę środowisk "Lgbt" (po naszemu proszę się do mnie zwracać). Podobnie dzieci. W małżeństwie ojcostwo się przyjmuje domyślnie a gdzie indziej trzeba ustalać. Projekt związkowy tego nie precyzuje, domyślam się że trudnością są 2 lesbijki. Jedna zachodzi w ciążę z jakimś gościem i by z automatu zostawała ojcem ta druga?
    Dalej: sposób rozwiązania poprzez ślub. Jest to wynik wiary we dogmat cytuje: "homoseksualizm (jest) orientacją seksualną i nie można się nim zarazić ani zostać gejem/lesbijką przez ‘agitację’." Dlatego nie przewiduję się sytuacji, w której jednemu gejowi się znudzi i wystawi drugiego do wiatru zmieniając orientację. Poważne niedopatrzenie, które umożliwia też łatwe kopnięcie kobitki w dupę przez faceta. Po 20 latach związku wpada do domu: wziąłem ślub z młodszą, nasz związek nieważny, za pół godziny walizy za drzwi i won.
    Dalej: po co ten cały notariusz, wizyta w usc z dowodami i podpisy w obecności urzędnika starczy.
    Dalej: Czemu zakaz dla chorych psychicznie, skoro ślub mogą za zgodą sądu? To są główne zarzuty do których się owi inicjatorzy nie są w stanie odnieść.
     

     
    Odpowiedz
  5. jadwiga

    to by zmieniło wszystko

    Sądze, że przyczyna tych kontrowersji sa przede wszystkim u nas niskie zarobki i wysokie podatki. Gdyby było inaczej – problem alimentacji, czy sprawy dziedziczenia ( podatki własnie) czy wspolne rozliczanie sie z fiskusem byłby marginalny. Nie byłoby tego problemu, a jeżeli w którychś środowiskach ubozszych by zaistniał – nie byłby tak istotny. Bo zaden notariusz obecnie, przy obecnych kwotach –  tu nic nie pomoże ( tak, tak Pani Doroto – chyba nie zrozumiała Pani o co chodzi) w takiej sytuacji.

    A teraz pytanie – para lesbijek. Mieszkają razem. Jedna rodzi dziecko – z facetem oczywiście 🙂 ale mieszka cały czas z partnerką i wychowują to dziecko razem. Całkiem legalnie – ona wystepuje urzedowo jako samotna matka i ma jeszcze przywileje. W swiecie prawa jest to w porzadku. Przeciez ani na porodówce, ani nigdzie nie zapytaja jaką ma orientację i jeżeli mieszka z inna kobietą to co z nią robi w łóżku. Wielki Brat na szczeście tak jeszcze nie wkracza.

    Czy nie lepiej jednak tak zmienić prawo by nie tworzyc podobnych fikcji? Fikcji które istnieją? 

     
    Odpowiedz
  6. Anonim

    Projekt nie chroni

    Projekt nie chroni biseksualnych, bo oni muszą mieć 2 partnerów. Pomału się robi kwadratura koła. Co do swojej istoty zajmuje się sprawami formalnymi, bo nie ma nic o rozpadach związku itp. Tj domyślna akceptacja dla wolnago seksu.

    Pozwoli sporo zaoszczędzić zamożnemu gejowi biorącemu sobie młodego na utrzymanie.

    2. Co do zarobków to wysokie zarobki nie rozwiązą problemu, bo oznaczają one większą masę spadkową i większy podatek.

     
    Odpowiedz
  7. rzusto

    Panie Eliku,

    po pierwsze dziękuję za ton Pana krytyki. Wiem, że bardzo się różnimy w poglądach ale to nie oznacza, że musimy być dla siebie opryskliwi.

    Ma Pan rację, mój tekst jest egoistycznie roszczeniowy. Dotyczy przecież mnie. To nie są rozważania socjologiczne. Będą wdzięczny jeśli nie będzie mnie Pan pouczał na temat obowiązków wynikających ze wspólnego życia z drugą osobą. Dziewięć lat mojego związku wiele mnie nauczyło – nawet jeśli tych obowiązków nie definiuje prawo.

    To też prawda, że działacze LGBT tak naprawdę chcą zrównania praw związków jednopłciowych z małżeństwami. Ja też tego chcę. Rozumiem, że może to Pana bulwersować.

    Co do obscenicznego manifestowania seksualności. Zacytuję tu mój komentarz z innego miejsca na Tezeuszu:

    „To niesprawiedliwe, aby pisać o Paradzie, jako grupie golasów w perwersyjnych strojach. Nie chcę powiedzieć, że Parada ma więcej wspólnego z „marszem milczenia”. Ale oskarżanie Parad za goliznę jest totalnym nieporozumieniem.

    Jeśli już dbamy o bezpieczeństwo dzieci to nie róbmy tego wybiórczo i nie oskarżajmy grupy, która chce raz w roku zamanifestować potrzebę własnych praw. I co z tego, że kilkanaście osób z grupy setek pokaże się – powtarzam – raz w roku bez koszulki i w krótkich spodenkach na ulicy. Większość z nas maszeruje na Paradzie właśnie za rękę w zwyczajnym stroju. W Warszawie za to często wiszą wielkie bannery ze skąpo ubranymi kobietami. Prawie każdy portal informacyjny ma newsy promowane zdjęciami kojarzonymi z tematyką seksu heteroseksualnego. Teksty z sms jakie kierowane są do młodzieży w stacjach muzycznych są czystą heteroseksualną pornografią, nie biorąc już pod uwagę teledysków dostępnych dosłownie wszędzie. Wszystko to jest dostępne w sumie 24 godziny na dobę.”

     

     

     
    Odpowiedz
  8. areklipinski3

    Witam wszystkich,Motywacja:

    Witam wszystkich,

    Motywacja: skoro działam na rzecz społeczeństwa i ludzi wykluczonych jako wykonujący art. 119 ust. 2 pkt 3 Ustawy o pomocy społecznej (Dz.U. 2004 Nr 64 poz. 593 takst jednolity) – "Pracownik socjalny przy wykonywaniu zadań jest obowiązany: przeciwdziałać praktykom niehumanitarnym i dyskryminującym osobę, rodzinę lub grupę", zabieram głos.

    Zawsze budziły u mnie niepokój powtarzane stereotypy myślenia i uprzedzenia skierowane w stosunku do innych ludzi, szczególnie, gdy dana sfera w ogóle nie dotyczy tych, którzy stereotypy i uprzedzenia sieją. Dziwne wydają mi się komentarze pod tym artykułem dotyczącym Ustawy o związkach partnerskich oraz Parady Równości. Przede wszystkim niezrozumiałe pozostają dla mnie sformuowania:

    1. "Co mnie Pana dylematy obchodzą? Że nie ma zgody na "małżeństwa homoseksualistów"? No, nie ma i mam nadzieję, że nie będzie, jak i na adopcję dzieci przez pary homoseksualistów. Jest duszpasterstwo dla homoseksualistów, Kościół się nad tym problemem pochyla." oraz  "No, chyba, że Pan chce „punkty dodatkowe”, ulgową taryfę, jak kiedyś było, za pochodzenie „robotniczo-chłopskie”. Problemy, o których Pan pisze, to w rozmowie z prawnikiem, może notariuszem. Wszystko, jak Pan będzie chciał." @ Dorota Białachowska

    Droga Pani, błędność Pani myślenia jest zastraszająca (szczególnie jeśli dana osoba jest religijną, a więc tym samym wyznającą kochającego Boga chrześcijańskiego). Jeśli Panią "nie obchodzi" to po co to Pani czyta? Bo jak Pani czyta tzn. że jednak Panią obchodzi. Kwestia tzw. "Duszpasterstwa dla homoseksualistów" i "pochylania się Kościoła" – nie jest to prawda, kiedyś tak, od czasu gdy zabrał się za ten temat Joseph Ratzinger, nie ma już duszpasterstw osób LGBT w Kościele Kat., a jedynie dokumenty szerzące uprzedzenia w tym temacie. "Punkty dodatkowe" –  zasługują na nie osoby starsze, niepełnosprawne, kobiety w ciąży  i należy im ustępować miejsca siedzące w autobusie. Osoby LGBT nie potrzebują by im ustępowano miejsca, upominają się one o należne im prawa zagwarantowane w Konstytucji RP – prawa do równego traktowania (doskonale opisuje plakat na tegorocznej Paradzie równości: "100% obowiązków, 99% praw").

    Tak, geje, lesbijki oraz osoby trans są normalnymi ludzimi i obywatelami tego kraju, stanowią od 5 do 10% społeczeństwa, pracuja we wszystkich zawodach, płacą podatki (i to nie małe), służą społeczeństwu polskiemu, a w zamian za to otrzymują dyskryminację, ostracyzm społeczny i muszą się ukrywać i żyć w kłamstwie, każe im się siedzieć w domu (dokładnie jak osobom niepełnosprawnym, których rodzina się wstydzi) Hasło o nakazach siedzenia w domu jest moralnie złe i obłudne. Wszyscy są ludźmi i zasługują na szacunek i godne traktowanie Droga Pani. Sytuacja prawna osób LGBT jest zła, ich związki nie istnieją w prawie i żaden prawnik tu nie pomoże. Być może pomogła by mizerna bo mizerna ustawa SLD o związkach zawieranych przed notariuszem (ustawa poprawna politycznie w RP, ale niespełniająca warunku równości wszystkich obywateli RP wobec prawa – gwarancja konstytucyjna) – odpowiedź również dla @ Smok Eustachy.

    2. "http://www.fronda.pl/obrazy/72253.png

    "Sami se chodźcie do notariusza" – Najpierw se robia projekt a potem protestują. Co za porazka. Wybitny prawnik Kalisz wysmażył gniota?" @ Smok Eustachy

    Dokładnie tak jak napisałem powyżej, natomiast załączanie linków Frondy to nie jest najlepszy pomysł, gdyż to pismo skrajnie prawicowe i razem z redaktorem wydania internetowego Tomaszem Terlikowskim (toczy się przeciw niemu postępowanie sądowe za obrażenie Alicji Tysiąc, dwie instacje już orzekły winę w/w, a on powiedział, że nie przeprosi i się odwołał do Sądu Najwyższego – postawa chrześcijańska? Nie bardzo.) są niechętni ludziom odbiegającym od ich nacjonalistycznych norm. Nie jest dobrze, że ludzie, którzy uważają się za religijnych koncetrują się na obrażaniu innych, a nie szerzeniu miłości bliźniego.

    Załączony album Frondy przedstawiał też dzieci po stronie narodowców, wydaje się to niezwykłą propagandą – dwoje dzieci na 3 zdjęciach, wśród narodowej mniejszości. W przeciwieństwie do tego, w Paradzie Równości szło mnóstwo dzieci z rodzinami w wózkach i na baranach i starszych dzieci – dlaczego Fronda tego nie pokazała? Jest to wykrzywianie prawdy. Dzięki załączonym przez Pana zdjęciom, przeraziłem się widząc jak jakiś narodowiec wychowuje swoje dzieci do agresji przeciw innym ludziom, prowadząc je do tłumu rozkrzyczanych, rzucających petardy w Policjantów kontrmanifestantów, których było mniej i nie potrafili nawet zachować się na Hymnie RP.  O te dzieci należy się zatroszczyć, bo mogą wyrosnąć na agresorów Pani @ Elik. O biologiczne dzieci z rodzin LGBT niech się Pani nie martwi, one są dobrze wychowane, by szanowały każdego człowieka, na pewno znajdą siłę by przeciwstawić się uprzedzeniom i stereotypom, które jak Pani zauważyła są "prawdziwym zagrożeniem" każdego człowieka.

    Z poważaniem, Aaron <><

     

     

     
    Odpowiedz
  9. elik

    Właściwe współistnienie.

     

    Panie Tomaszu  również dziękuję za próbę odniesienia się nie tylko, do moich krytycznych uwag i zastrzeżeń. Rzeczywiście różnimy się w wielu istotnych sprawach, chyba nie tylko w poglądach?……

    Jednak to nie uprawnia nas, do "opryskliwości", ani bezpodstawnych uprzedzeń, a tym bardziej personalnych oskarżeń, czy pomówień. Przecież mój poprzedni wpis absolutnie nie odnosił się, do Pana osobistych relacji tj. "obowiązków wynikających ze wspólnego życia z drugą osobą".

    Szanuję i doceniam Pana dotychczasowe starania, szczere wyznania, kulturę osobistą, otwartość i osobiste doświadczenie życiowe. Jednak mam wątpliwość, czy Pan dokładnie orientuje się, co nie tylko mnie może bulwersować?….

    Tzw. działacze LGBT, a ściślej ich mocodawcy, protektorzy chcą przede wszystkim pozyskać poparcie, a nawet aktywność – czynny udział m.in. waszego środowiska w najbliższych wyborach.

    To nie jest przypadek, ani bezinteresowność, że chętnie wspierają i zabezpieczają akurat teraz wasze parady, czy inne manifestacje, które dotychczas miały w społeczeństwach najbardziej awangardowych i "nowoczesnych" w zmienianiu obyczajów społeczeństwa bardzo różny charakter, także obsceniczny, czy antyklerykalny.

    Troska o dzieci i młodzież chyba nie dotyczy tylko ich bezpieczeństwa, lecz przede wszystkim właściwego wychowania, najlepiej w wielopokoleniowej lub kompletnej (matka i ojciec) rodzinie.

    Natomiast mnie przede wszystkim interesuje, a nawet intryguje w szerokim znaczeniu właściwe bytowanie – współistnienie, w tym poprawna relacja, komunikacja między rodzicami, osobami dorosłymi, a dziećmi, młodzieżą, także osobami sprawującymi inną władzę tj. zobowiązanymi, czy zobligowanymi udzielać pomoc innym, w tym dzieciom, podopiecznym, czy bliźnim będącym w potrzebie.

    Z pozycji własnego doświadczenia, jako rodzic, a teraz dziadek dostrzegam w dokonanych w UE, a w RP ferowanych tendencjach, czy liberalnych przepisach, zmianach ustaw i obyczajów szereg mankamentów, a nawet potencjalnych zagrożeń, dla dzieci i młodzieży. Ponieważ edukowanie, a tym bardziej wychowywanie dzieci nie może być dowolne, ani przedmiotem różnych eksperymentów.

     
    Odpowiedz
  10. Anonim

    Widzę, że działanie na

    Widzę, że działanie na rzecz ludzi wykluczonych rozumiane jest jako wykluczenie Terlikowskiego, który swoją cegiełkę do Tezeusza dołożył. Jeszcze się przystawcie, że ma obrączkę, koszulę i krochmali spodnie. Gębula u niego rumiana. Jak już mówimy o dzieciach to przy okazji zmuszania ich do masturbacji jakoś się dziwnym trafem nabrało wody w usta? Fronda nie nabiera czy nabiera? Reasumując: Fronda na plus, reszta na minus.

    Zasadniczo lepiej jest dla społęczeństwa, jeżeli 0.5% wyluczy 50% czy jeśli 50% wykluczy 0.5%?

     

    I sensowny artykuł w Dzienniku Polskim

    http://www.dziennik.krakow.pl/pl/aktualnosci/kraj/1150164-malzenstwo-z-polrocznym-wypowiedzeniem.html

     
    Odpowiedz
  11. jorlanda

    Minimum bezpieczeństwa…

    W chaosie powyzszych gniewnych wątków pozwolę sobie z czystej sympatii do Was wszystkich dodać krótką refleksję dotyczącą tematu tekstu Pana Tomasza. Minimum bezpieczeństwa, o jakim Pan pisze to iskra mogąca spowodować wybuch prawdziwego niebezpieczeństwa.

    Rozumiem, że każdemu potrzebna jest stabilizacja i to najlepiej zapewniona prawnie. Ale zapewnianie jej sobie nie może się odbywać kosztem wartości. Wasza dyskusja dotyczy realiów doczesnych. I prowadzi donikąd. To moje skromne zdanie…

    Minimum bezpieczeństwa to zaufanie Bogu i przestrzeganie Prawa jakie dał człowiekowi, by stanowiło drogowskaz w razie zagubienia się w świecie pomyłek i błędów moralnych. Minimum bezpieczeństwa na tym powalonym świecie zapewnia totalne, maksymalne zaufanie Bogu. Ale czy ktoś jeszcze o tym pamięta…?

    Życzę Panie Tomaszu zaufania, totalnego zaufania Bogu. Wiem, że to trudne życzenia, ale mimo wszystko…

    Pozdrawiam JŁ

     
    Odpowiedz
  12. quasar

    Parada

    Panie Tomaszu

    Odnosząc sie do Pańskich słów.

    "I co z tego, że kilkanaście osób z grupy setek pokaże się – powtarzam – raz w roku bez koszulki i w krótkich spodenkach na ulicy."

    Myślę, że u wielu katolików, którzy chcą by seksualność pozostała w sferze sacrum, parady odnoszą skutek odwrotny do zamierzonego. Na pewno nie zjednujecie sobie ich przychylności. Rewolucja seksualna nie mogła, nie może i nigdy nie będzie mogła dotyczyć Kościoła. Takie jest moje zdanie. Nie da tu nic odwoływanie się do braku poczucia nowoczesności, niechęci do podążania z duchem czasów, które towarzyszą władzom Kościoła, a które często słyszę z ust osób popierających dążenia homoseksualistów. Siła Kościoła polega na tym, że nie ulega głosowi ludu ale słucha Słowa Bożego, dlatego moda i nowoczesność są mu obce.

    Argumentacja i sposób demonstracji poglądów środowisk około-homoseksualnych moim zdaniem prowadzi do utwierdzenia katolików w swoim przekonaniu. Publiczna demonstracja seksualności, jeśli nawet nie jest pokazywaniem golizny, jest demonstracją seksualności, jest czymś czego sama nazwa powoduje niesmak – mówiąc powierzchownie. Podobnie jest z argumentem odnoszącym się do braku nowoczesności w Kościele. Utwierdza większość katolików w przekonaniu, że nic dobrego postulowane przez Państwa zmiany nie przynoszą.

    Powyższe przytaczam, ponieważ chciałbym lepszego zrozumienia pomiędzy katolikami, do których siebie zaliczam, a środowiskami bliskimi Panu. Zrozumienie to pierwszy krok do dialogu. A z używanej przez środowiska homoseksualne argumentacji i sposobów demonstracji ich poglądów wnioskuję, że mało rozumieją Kościół albo nie do końca działanie te kierują na dialog z Kościołem. Rozumiem przy tym konieczność, by również katolicy wsłuchali się w głos środowisk homoseksualnych.

    Jakkolwiek nie ustanawiam siebie nieomylnym w posądzaniu większości katolików o taką postawę wobec argumentacji i działalności środowisk Panu bliskich.

     
    Odpowiedz
  13. rzusto

    dialog indywidualny – nie systemowy

    Panie Tomaszu,

    dziękuję za komentarz. Proszę, niech Pan zauważy, że cały paragraf był o manifestowaniu seksualnością przez osoby o orientacji heteroseksualnej. Wybrał Pan jedno zdanie. Zrobił Pan dokładnie to samo co większość osób, odnosząc się do Parady. Co Pan powie na takie hasło?

    „W trójkącie w własną siostrą” – skąd je mam? Z pierwszej strony serwisu http://www.onet.pl. To najpopularniejszy portal w Polsce.

    W celu obrony rozmowy o seksualności innej niż heteroseksualna wymyślony został termin heteronormatywność. Nie po to aby oskarżyć osoby heteroseksualne o ich wyuzdanie seksualne. Po to aby starać przebić się z wiadomością, że manifestowanie seksualności to jest coś co dotyczy nasz codziennie. Tylko, że w świecie heteroseksualnym z jakiś względów jest to totalnie nie zauważalne. O wiele więcej kontrowersji wzbudza dyskusja o przemarszu osób, których głównym zadaniem jest zaznaczenie braku własnych praw, niż pasek pod polskim kanałem muzycznym, w którym pisze się nastolatkom jaką pozycję seksualną poleca się na dziś wieczór. Seksualność jest promowana w przynajmniej jednej reklamie w bloku reklam w telewizji. Ogląda się ją już podczas śniadania – czy jest to seksualność homoseksualna?

    Dogadanie się w wielu sprawach pomiędzy osobami LGBT i Kościołem katolickim jest po prostu nie możliwe. Problem polega na tym, że wiele osób w Polsce (szczególnie katolików) chce zamieść sam fakt istnienia osób homoseksualnych pod dywan. Stąd między innymi moja obecność na Tezeuszu – koniec z zamiataniem pod dywan.

    Parada w Polsce jest manifestacją – tylko, że po pierwsze – braku kilku ważnych praw przez grupę polskich obywateli. Rozumiem, że ta forma nie jest formą, która ułatwi dialog z Kościołem katolickim. Tylko, że tak naprawdę (z całym szacunkiem do instytucji Kościoła katolickiego w Polsce) akurat w tej kwestii Kościół katolicki nie jest dla mnie partnerem do rozmowy. Niestety w Polsce właśnie jest! – ale to już odrębny temat na dyskusję o świeckości państwa.

    Myślę, że porozumienia powinniśmy szukać indywidualnie. Tak jak to robimy teraz. Proszę potraktować mój komentarz, jako próbę wytłumaczenia kilku spraw z mojej perspektywy.

    Miłego weekendu,

     
    Odpowiedz
  14. quasar

    Muszę się z Panem zgodzić.

    Niestety, bo manifestowanie seksualności stało się faktycznie normą. Ale nie mogę się za to zgodzić z tym, że zgoda pomiędzy jakimikolwiek ludźmi jest niemożliwa. Jeśli tak stwierdzimy na początku, to już na wstępie zbaczamy na złą ścieżkę, która nie wiadomo gdzie nas zaprowadzi. Co mi przychodzi na myśl to, że z powodu uprzedzeń często ludzie doprowadzali do wojen.

    Moim życzeniem byłoby aby środowiska LGBT i podobne zarówno jak środowiska katolickie poczyniły więcej wysiłku do zrozumienia siebie nawzajem. Przykładowo mógłby Pana poprosić o napisanie jakie konkretne zaobserwował Pan w Kościele przeszkody na drodze do zrozumienia między Kościołem a Pańskim środowiskiem? Co się nie podoba, co chcielibyście by było inne ale konkrety. I nie chcę by pisał Pan, że chce by kościół zaakceptował itd. Chcę by wskazał Pan jakie widzi trudności komunikacyjne, podobnie jak ja to zrobiłem. Bo jeśli chcemy zrozumieć nawzajem jakie mamy z tą kwestią problemy to musimy najpierw wypracować pozbawiony uprzedzeń język komunikacji.

     
    Odpowiedz
  15. quasar

    Byćmoże wygląda to jak miłośc na siłę

    ale zapewniam, że szczerze chcę pracować nad porozumieniem, jakąś formą akceptacji, byćmoże nie akceptacji dla homoseksualizmu ale dla problemów homoseksualistów. Nie znaczy to, że sam się uprzedzam do homoseksualistów. Po prostu nie jestem obecnie zdolny akceptować w pełni tego czego żądają.

     
    Odpowiedz
  16. rzusto

    po pierwsze wartości

    Niezgoda na niektóre poglądy nie musi wykluczać dialogu – to prawda. Za każdym razem będę popierał dialog, który szanuje wartości drugiej strony. A to czasami jest trudne. Pisze Pan, że chce Pan wypracować jakąś formę akceptacji faktu homoseksualności, ale już nie realizacji życia w zgodzie z ich seksualnością. Co ja mogę w takim przypadku Panu powiedzieć? Nie interesuje mnie Pana propozycja. Ja tu mam dom na głowie, plany na przyszłość, długoletni związek i potrzebuje praw aby czuć się w pełni bezpiecznie w moim kraju.

    Jeśli miałbym, krótko sprecyzować mój konkretny problem z Kościołem katolickim to będzie to, że zarzuca mi on atak na wartości rodzinne. W jaki sposób pytam? Jak nadanie mi zabezpieczenia prawnego dla mnie i osoby najważniejszej w moim życiu atakuje tradycyjne wartości katolickie.

    Ja się nie pcham ze ślubem do Kościoła katolickiego. Skoro nie ma na to zgody – ok. W takim razie zwijam się i tyle. Katolicyzm nie interesuje mnie na tyle, aby chcieć zmieniać go wewnętrznie. To jest sprawa wiernych Kościoła katolickiego. Nie rozumiem, dlaczego moje prywatne sprawy są też sprawami wiernych Kościoła katolickiego. Dlaczego blokujecie moje własne prywatne potrzeby: rodzinne, społeczne, prawne, socjalne. 

    To jest mój pogląd. Ale niech sobie Pan wyobrazi, że w Polsce jest cała masa homoseksualnych katolików. I oni już się mieszają w sprawy Kościoła i żądają od niego konkretnych zmian. O tym może Pan poczytać tutaj http://www.wiara-tecza.pl/

    Dziękuję Panu za ton Pana wypowiedzi. Brak w nim sarkazmu – co jest miłe.

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code