Modlitwy ogrodowe odc. 3

 

Krople rosy na liściach, krople żywicy na igłach sosny zawsze kojarzą mi się z cierpieniem. Taka łza natury na policzkach roślin. Są ludzie, którzy rzadko płaczą. I są też tacy, którzy nie wiedzą jak płakać, nawet jeśliby chcieli. I ja do takich ludzi należę.

 

Może dlatego posiłkuję się modlitwą psalmami. Zwłaszcza psalmy pokutne zawierają taki płacz bez łez. Zastanawiam się jakie emocje musiały tkwić w autorze natchnionym, który to pisał pod dyktando Ducha Świętego. Siedem psalmów pokutnych w Biblii przejmuje treścią i sposobem wyrażenia skruchy. Kto dziś tak mówi do Boga? Psalmy pokutne to numerki 6, 32, 38, 51, 102, 130, 143.

Błaganie w próbie – psalm 6. Mnie często się zdarza taka modlitwa, a ostatnio wręcz notorycznie. Ten psalm wyraża wszystko, co czuję, kiedy zdarza się PRÓBA.

Nie karć mnie, Panie, w swym gniewie
i nie karz w swej zapalczywości.
Zmiłuj się nade mną, Panie, bom słaby;
ulecz mnie, Panie, bo kości moje strwożone
i duszę moją ogarnia wielka trwoga;
lecz Ty, o Panie, jakże długo jeszcze … ?

Błaganie Boga, by pomógł w chorobie duszy, w czasie trwania pokusy – czyli przez całe życie. Ostatnio podczas spaceru w deszczu uświadomiłam sobie, że ten czas trwania w pokusie to całe moje życie. Czy ja to wytrzymam, skoro eskalacja cierpienia będzie narastać? Ciężko to wytrzymać przy zdrowych zmysłach. Dobrze, że są psalmy.

Psalm 32 – wyznanie uwalnia od grzechów

Póki milczałem, schnęły kości moje
wśród codziennych mych jęków.
Bo dniem i nocą ciążyła
nade mną Twa ręka,
język mój ustawał
jak w letnich upałach.
Grzech mój wyznałem Tobie
i nie ukryłem mej winy.
Rzekłem: „Wyznaję nieprawość moją wobec Pana”,
a Tyś darował winę mego grzechu.

 Dziś otwieranie bram serca rezerwujemy dla najbliższych i przyjaciół. Ale przyznawanie sie do winy to już nasza prywatna strefa. Nawet do konfesjonału przemykamy się ukradkiem, tak by rodzina nie widziała, żeby znajomi nie wiedzieli. Wstydliwa sprawa, podobna do czynności intymnych w łazience. A spowiednicy biją na alarm – ludzie bardzo często nie wiedzą, że zło które popełniają to zło. Lgną do ciemności nawet o tym nie wiedząc. Latami krzywdzą swoich współmałżonków, dzieci, rodziców. I nie uświadamiają sobie wagi własnych czynów. "Póki milczałem, schnęły moje kości" to oznacza, że niewyznana wina, niewypowiedziane złe czyny niszczą człowieka od wewnąrz. Kości, o których mówi psalmista to inaczej wewnętrzny szkielet moralny człowieka. Jak on wyschnie, cała reszta nie utrzyma się na nim. Wszystko się zawali. Tak jak wali się wszystko, kiedy nagle dowiemy się, że od lat trawiła nas choroba, o której nic nie wiedzieliśmy, i teraz musimy przejść ciężkie operacje i dotkliwe leczenie. Bo latami lekceważyliśmy symptomy.

Psalm 38 czyli "Modlitwa w utrapieniu" ukazuje coś odrażającego. Wyobraźmy sobie ten stan duszy. I nie mówmy – mnie to nie dotyczy.

Cuchną, ropieją moje rany
na skutek mego szaleństwa.
Jestem zgnębiony, nad miarę pochylony,
przez cały dzień chodzę smutny.
Bo ogień trawi moje lędźwie
i w moim ciele nie ma nic zdrowego.
Jestem nad miarę wyczerpany i załamany;
skowyczę, bo jęczy moje serce.

Przed Tobą Panie, wszędzie me pragnienie
i moje wzdychanie nie jest przed Tobą ukryte.
Serce się we mnie trzepoce: moc mnie opuściła,
zawodzi nawet światło moich oczu.
Przyjaciele moi i sąsiedzi stronią od mojej choroby
i moi bliscy stoją z daleka.
Ci, którzy źle mi życzą, mówią przewrotnie
i przez cały dzień obmyślają podstępy.

A ja nie słyszę – jak głuchy;
i jestem jak niemy, co ust nie otwiera.
I stałem się jak człowiek, co nie słyszy;
i nie ma w ustach odpowiedzi.
Bo Tobie ufam o Panie!
Ty odpowiesz, Panie, Boże mój!
Mówię bowiem: „Niech się ze mnie nie cieszą;
gdy moja noga się zachwieje, niech się nie wynoszą nade mnie!”

 

Kiedy cuchnie nam jakaś rana, kiedy ropieje nam jakaś część ciała – natychmiast coś z tym robimy. Czyścimy, dbamy o rany, przyklejamy septyczne opatrunki, uważamy, żeby nie urazić. Duszy nie widać, ale można rozpoznać po zachowaniu człowieka czy ma zranioną duszę.

Złoszczenie się bez miary, złośliwośćnad wyraz, okrucieństwo i brak miłosierdzia wobec innych to tylko kilka przykładów. Przeklinanie w chwilach bezsilności może nie jest jeszcze takim symptomem, ale notoryczna wulgarność w gestach i słowach już może być.

Może zamiast gardzić ludźmi i sobą, warto opatrzyć te rany, zająć się nimi, pomóc w chorobie. Psalm 38 mi to uświadamia. Mimo to, czasem (często!!!) też głucha jestem i niema, mimo że słuch mam dobry i umiejętnoście retoryczne znaczne…

No i psalm 51. Przytoczę w całości, bo to mój psalm osobisty niemal. I wiąże się z nim historia mojego zabłądzenia. Fizycznie zabłądziłam w Bieszczadach, ale duchowo przeżyłam wtedy katharsis.

Losy moich różnych związków były zawsze burzliwe i najczęściej dramatycznie się kończyły. Nie mówię tylko o relacjach damsko-męskich, ale też o związkach przyjacielskich. O małych i wielkich przyjaźniach z kobietami i mężczyznami w różnych etapach mojego żywota. O związkach, które były dla mnie najważniejsze.Ten wypad w Bieszczady miał być z kimś. Ktoś nie dopisał, więc mocno wkurzona pojechałam w dzikie góry sama. Poza tym to był rok rozstania z najlepszą przyjaciółką, czas paru innych dramatów osobistych. Postanowiłam zostawić to w górach i "rozchodzić" rozpacz. Ukoić tę część siebie, która wyła za tymi ludźmi, których już w moim życiu miało nigdy nie być.

Żadne tam ludne połoniny, tylko zalesione i niezwiedzane Bieszczady. 5 dni w dziczy, w samotności niemal całkowitej. Sama z plecakiem i z moim kompasem. No i całe to moje doświadczenie wzięło w łeb już pierwszego dnia, kiedy skończyła się nagle ścieżka na szczycie zalesionego wzgórza. Koniec drogi, szlak się skończył. I nic nie dała ani mapa, ani kompas. Stres zrobił swoje i się zgubiłam. Poszłam prawie 5 km w drugą stronę niż miałam iść. I kiedy zapadła noc (w górach to nie przelewki) nagle się okazało, że muszę przenocować w lesie pełnym wilków i niedźwiedzi. Naprawdę tam były.

Idąc w ciemności, z duszą na ramieniu, bo wyły dookola te wilki, po kolana w błocie trafiłam na przydrożną kaplicę. Tam przenocowałam. Wspięłam się na dach i tam przetrwałam bezpiecznie, nasłuchując szmerów i pokrzykiwań zwierząt. Zresztą cały ten wypad jest opisany w moim notatniku. Kiedyś go tu opublikuję.

Obiecałam sobie potem, że zawsze jak wejdę kiedykolwiek w życiu na jakiś szczyt,  ten psalm będę odmawiać, żeby sobie przypominać tę podróż i to zagubienie. Żeby pamiętać o czuwaniu i pokorze w życiu pełnym trudności i pokus.

Zmiłuj się nade mną, Boże, w swej łaskawości,
w ogromie swego miłosierdzia wymaż moją nieprawość!
Obmyj mnie zupełnie z mojej winy
i oczyść mnie z grzechu mojego!

Uznaję bowiem moją nieprawość,
a grzech mój jest zawsze przede mną.
Tylko przeciw Tobie zgrzeszyłem
i uczyniłem, co złe jest przed Tobą,
tak, że się okazujesz sprawiedliwy w swym wyroku
i prawym w swoim osądzie.
Oto zrodzony jestem w przewinieniu
i w grzechu poczęła mnie matka.
Oto Ty masz upodobanie w ukrytej prawdzie,
naucz mnie tajników mądrości.

Pokrop mnie hizopem, a stanę się czysty,
obmyj mnie, a nad śnieg wybieleję.
Spraw, bym usłyszał radość i wesele:
niech się radują kości, któreś skruszył!

Odwróć oblicze swe od moich grzechów
i wymaż wszystkie moje przewinienia!
Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste
i odnów w mojej piersi ducha niezwyciężonego!
Nie odrzucaj mnie od swego oblicza
i nie odbieraj mi świętego ducha swego!
Przywróć mi radość z Twego zbawienia
i wzmocnij mnie duchem ochoczym!

Chcę nieprawych nauczyć dróg Twoich
i nawrócą się do Ciebie grzesznicy.
Od krwi uwolnij mnie, Boże, mój Zbawco:
Niech mój język sławi Twoją sprawiedliwość!
Otwórz moje wargi, Panie,
a usta moje będą głosić Twoją chwałę.
Ty się bowiem nie radujesz ofiarą
i nie chcesz całopaleń, choćbym je dawał.
Moją ofiarą, Boże, duch skruszony,
nie gardzisz, Boże, sercem pokornym i skruszonym.

Panie, okaż Syjonowi łaskę w Twej dobroci:
odbuduj mury Jerusalem!
Wtedy będą ci się podobać prawe ofiary, dary i całopalenia,
wtedy będą składać cielce na Twoim ołtarzu.

 Dziś pójdę na spacer do lasu. Co mi on powie o Stwórcy?

 

Komentarze

  1. miroka

    Warto o psalmach pamiętać na co dzień…

     Niekiedy zabieram ze sobą czyjś tekst w drogę. Nie dosłownie. Myślę o nim chodząc w różnych sprawach. Wracałem z zakupami, gdy myślałem o Psalmie 51, który mi przypomniało to rozważanie. Towarzyszy mi od wielu lat, gdy „dostałem” go na pokutę u jezuitów w Toruniu. A teraz schodząc po schodach z mostu do Parku Jana Pawła II pomyślałem: Psalmy to filary, na których opiera się życie duchowe. Padał deszcz. Omijałem kałuże i błoto, gdy zapisywałem w notatniku komórki, by nie „zgubić” tej frazy. Może nie jest to oryginalne, może ktoś już to napisał, ale warto o psalmach pamiętać na co dzień. 

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code